Niszczenie Niesiołowskiego

Nie wiem, jak ogół, ale media żyją atakiem prezesa PiS na marszałka Niesiołowskiego. Mnie też zatkało, kiedy słuchałem JK. Niby jestem przyzwyczajony i jakoś uodporniony na jego styl, ale nie. Uważam, że to był moralnie czarny dzień polskiego parlamentaryzmu.

Z Niesiołowskim z okresu ZChN się głęboko nie zgadzałem, polemizowałem z nim wtedy na łamach Wyborczej, kiedy flirtował politycznie z włoską prawicą. Od tego czasu minęło wiele lat. Niesiołowski przesunął się ku centrum i zwalcza – zwykle merytorycznie słusznie, choć retorycznie czasem za ostro – prawicę w wydaniu PiS.

Zaimponował mi tym, że w ,,Wysokim brzegu” wyznał, że ze strachu o siebie wdał się w skazaną przecież na niepowodzenie grę w chowanego ze śledczymi. Kiedy poznałem go osobiście, wydał mi się człowiekiem sympatycznym, dowcipnym,  a przede wszystkim ideowym. Ostatecznie uważam Stefana Niesiołowskiego za człowieka godnego szacunku, a nie napaści takiej jak ta, która wywołała obecną burzę.

Nie wiem, czy szersze kręgi się nią przejęły – podejrzewam, że nie albo najwyżej jako kolejnym dowodem, że polska polityka jest nic niewarta, bo grzęźnie w personalnych sporach o wydarzeniach sprzed prawie 40 lat zamiast zająć się walką z bezrobociem i rosnącymi cenami, reformą szpitali czy budową autostrad – ale należę do pokolenia Solidarności i sprawa mnie bardzo poruszyła.

Bohaterstwa można wymagać tylko od samego siebie, od innych – przywoitości. Niesiołowskiemu świadectwo przyzwoitości wystawił niezłomny w śledztwie Andrzej Czuma, a młodszy o pokolenie przywódca Solidarności Frasyniuk uznał obecnego wicemarszałka za bohatera. Mnie to wystarczy. Atak Kaczyńskiego w moim odczuciu to paradoksalnie dowód, że Niesiołowski jest takim problemem dla PiS, że partia ta uznała, iż trzeba go zniszczyć.

Niszcząc moralnie Niesiołowskiego, PiS chciałby zniszczyć tę część autorytetu Platformy i innych znaczących postaci z dawnej antykomunistycznej opozycji, której PiS po prostu nie ma. Legendy takie jak senator Romaszewski czy Andrzej Gwiazda do PiS nie należą, choć z nim sympatyzują. Wbrew pozorom taki autorytet ma wciąż w Polsce spore znaczenie, także wyborcze i także w młodym pokoleniu.

Tak jak w przypadku innych potępieńczych swarów w obozie dawnej Solidarności i opozycji demokratycznej, podobnie i ta obrzydliwa próba cywilnego uśmiercenia Niesiołowskiego godzi nie tylko w poszczególne osoby, lecz także w poczucie dumy, na jakie zasługuje polska droga do wolności i demokracji.

Kiedy patrzę na dalajlamę w Gdańsku i irańską noblistkę Ebadi opowiadających, jaką inspiracją była dla nich pokojowa walka Solidarności z Wałęsą na czele, mam smutne wrażenie, że świat jest z nas bardziej dumny niż my sami z siebie.