Krowa Adenauera
Do polskiego zoo politycznego weszło nowe zwierzę – krowa Adenauera. Podczas debaty w Parlamencie Europejskim przypomniał bon mot kanclerza pokazywanego u nas na PRL-owskich plakatach w krzyżackim płaszczu dzisiejszy lider europejskich socjalistów ( a rodak Adenauera ) Martin Schultz. Debata dotyczyła oceny prezydencji niemieckiej.
Schultz i inni nie zostawili na Polsce suchej nitki za jej postawę wobec Unii. Schultz grzmiał, że Unia nie pozwoli, by rozwaliło ją polskie liberum veto, oburzał się wskrzeszaniem przez Polskę upiorów przeszłości w dążeniu do zniszczenia przyszłości i puentował właśnie Adenaurem: ,,Nie można zabijać krowy, którą chce się wydoić”.
Aż mnie rzuciło, kiedy przeczytalem relację z debaty i memento starego krzyżaka, ale nie z wściekłości na Schultza, lecz ze smutku, jak źle mają się nasze sprawy w Europie, nasz wizerunek, reputacja naszych liderów. Ja wiem, że oni mają to gdzieś, a w każdym razie tym, co mówią publicznie na temat niedawnego szczytu w Brukseli sprawiają takie wrażenie.
Ale myślę, że ani Polska na takie fatalne notowania nie zasługuje, ani Europa na takie traktowanie przez obecny nasz rząd, ani Niemcy. Na pogardliwe polskie ,,nie i już” nie zasługuje też Karta Praw Podstawowych. Dyskusja na jej temat będzie może dla Unii tak samo ważna jak nad traktatem ,,reformującym”. Choćby dlatego, że nie jedna Polska nie kwapi się z akceptacją Karty – również Irlandia i Brytania.
A wątpliwości irlandzkie szczególnie powinny nas interesować, bo pod wieloma względami jesteśmy Irlandią po-komunistycznej części Unii Europejskiej. Karta jest więc warta m,oże nie mszy, choć kto wie, ale na pewno porządnej dyskusji. Moim zdaniem przyjęcie lub nieprzyjęcie Karty jako integralnej części ,,traktatu reformującego” będzie miało poważniejsze skutki dla Polski i Europy niż taki czy inny system głosowania w Radzie Europejskiej.
Ale ta krowa! Jak nas widzą! Nie dość, że pazerni egoiści, to jeszcze owładnięci obsesją siania destrukcji, nawet jeśli sami mieliby paść jej ofiarą. Nie jest miło słyszeć akurat od Niemca te aluzje do polskiego nierządu, ale czy to Schultz zaczął? Merkel, Poettering? Nie, to rząd Kaczyńskich rozpoczął tę wojnę właściwie nie wiadomo o co i po co.
Podejrzewm, że najsilniejszym motywem była spiskowa teoria Unii jako narzędzia umacniania dominacji Niemiec w Europie. Pomijam brak wyraźnych dowodów. Zwracam tylko uwagę, że zniszczenie Unii na przykład przez zablokowanie prac konstytucyjnych raczej tej rzekomej dominacji nie zastopuje. W tym sensie słowa Adenauera nabierają wymowy głębszej niż się zdaje. Unia nie jest tylko do dojenia ekonomicznego i socjalnego. Unia jest też metodą poskramiania egoizmów narodowych. Zniszczenie Unii kraje takie jak Polska postawiłoby w sytuacji z czarnego snu. Jak przed wrześniem 1939 roku znaleźlibyśmy się znów osamotnieni między Niemcami i Rosją, które mogłyby już bez żadnych ograniczeń załatwiać swoje interesy nad naszymi głowami. Czy Kaczyńscy i ich doradcy o tym myślą?
PS. Za wiele wpisów pod ,,dziećmi kwiatami” serdeczne dzięki – zwłaszcza ,,olkowi51” (ach, Animalsi ’65!), ,,olesowi” (nawet pewien bardzo dziś znany konserwatywny polityk i filozof przyznał kiedyś w prywatnej rozmowie, że rockmeni potrafią ciężko harować i to budzi jego uznanie), ,,wodnikowi53” (i pomyśleć, że byłem założycielem pierwszego chyba w Polsce fan clubu Czesława Niemena i Akwareli – nawet wydrukował nasz adres Sztandar młodych w kultowej rubryce Romana Waschko; Jethro Tull najbardziej pamiętam za Aqualung, Free też, Allmen Brothers mniej), ,,dantemu” za listę (nie, nie, nie agentów w polskim rocku, lecz faworytów, palce lizać, dodaję od razu Ten Years After, Canned Heat i The Mountain, a z Polaków – Chochoły, Polan, Dzikusy, Romualda & Romana, Zdrój Jana i Klan), ,,anns” za piękno hasło uniwersalne, ,,edziowi endeckiemu” za przemyskie klimaty i wiarę, że Bronek i Marek pomogą, ,,lexowi” i ,,lennarowi” za ciepłe słowa i fascynację starym jazzem, ale ja nigdy rocka dla jazzu nie zostawię, prędzej dla baroku, renesansu lub średniowiecza – mam na myśli oczywiście muzykę:). Torlin, Wojtek z Przytoka – rozumiem niechęć do brązownictwa nawet w formie nazwy maleńkiej ulicy, ale bo ja wiem, a co szkodzi walnąć urzędnikowi, że się mieszka przy ,,Dzieci Kwiatów 7” (,,mw” – sporo racji w tej analizie polskiego tchórzliwego kołtuństwa). ,,Ewald” – radzę zacząć czytać ,,ordoliberałów”. ,,Jan rocznik 52” (mój rocznik!) – z całym szacunkiem dla Pańskich przeżyć i przemyśleń, nie mogę się w nich odnaleźć, bo nigdy przez takie piekło nie przeszedłem. Ale z jednego prywatnego przykładu nie wyciągałbym tak negatywnych generalnych wniosków. ,,Hipizm” nie jedno miał imię.
Komentarze
Panie Adamie!
Jest taka stara polska anegdota, która doskonale obrazuje polską aktualną politykę wobec Unii.
Odbywała się międzynarodowa konferencja myszy – dziennikarek. Do baru hotelowego po obradach wpadały myszki na co nie co. Barman wdawał się w uprzejme rozmowy z gośćmi.
Mysz francuska poprawiając futerko poprosiła o kieliszek białego wina i z lekka podśpiewując wychodzi. „Dokąd to, piękna Pani?” – pyta barman „A ja umówiłam sie z przyjacielem. Pan rozumie – kolacja, tańce, śniadanie” i poszła. Myszka angielska sączyła whisky i herbat ę , wreszcie wychodzi. „Jak Pani spędzi wieczór?” pyta barman „Poczytam trochę, napiszę list do redakcji, zadzwonię do szefa, zamówię szklankę mleka i pójdę spać. No i wreszcie myszka polska „Piwo i setkę proszę” – podali, wypiła. „Jeszcze raz to samo” podali, wypiła. „Nalej Pan jeszcze” – wypiła i nieco chwiejnie wychodzi „Dokąd w takim stanie, proszę Pani? Zamówię taksówkę” „Nie bądź Pan taki cwany. Idę kotu mordę obić. Nie muszę mieć taksówki, żeby kota znaleźć”. No i właśnie – nawet na trzeźwo (?) łatwo kota znaleźć, żeby mu mordę obić. Rząd IV RP jest święcie przekonany, że kot mieszka w UE.
Ciekawy wpis czytalem ostatnio w Guardianie- autor nabijal sie z brytyjskiej niecheci do „utraty suwerennosci” ( oni tez maja troche tego hopla).
Brytyjskie banki, koncerny samochodwe, nawet stare brytyjskie marki- od dawna sa w „obcych” czytaj z reguly miedzynarodowego kapitalu rekach.
Wiec te apele o suwerennosc to taki wesoly taniec nad trumna.
Reputacja niestety Polsce siadla- choc niektorzy powiedza, ze zaczelismy sie liczyc.
zaczelismy sie liczyc jak sasiad- pieniacz, ktory ciagle sle skargi na wspollokatorow- ze ten za glosno z goscmi biesiaduje, tamta balkon zalewa- a sam wyprowadza psa bez smyczy bo „on zwierzecia nie bedzie wiazal”.
Liczymy sie, owszem, aby tylko nie doszlo do tego, ze beda z utesknieniem czekac, az sie upierdliwiec wyprowadzi z bloku.
Redaktorze, wracając do tematyki poprzedniego blogu – czy to, co Jarosław Kaczyński mówił na parteitagu PiS w Radomiu o szatanach nie było następstwem, tego, co mu exhippies Kuchciński opowiadał o takim utworze Stonesów z 1969 roku „Sympathy for the Devil”? Przesłałbym Panu Premierowi mailem tekst tego utworu, który zresztą często słucham, tylko że u Pana Premiera marnie z angielskim…
Panie Adamie jedyna nadzieja w tym, że dożyję takiej chwili, iż Europa będzie Europą Stanów. Bez nieprzewidywalnych rządów z epoki radykalnego Gomułki. W tej chwili każdy uczy się drugiego języka, jak sądze z komunikacją nie będzie problemu.
pozdrawiam marekk
Dziękując za ciepłe „słówka” Panie Redaktorze w PS-ie do niniejszego felietonu pragnę nadmienić, że odnoszenie się ciągłe do aktualiów panujących w Polsce staje się powoli zagadnieniem jałowym. Psy szczekają, a karawana idzie dalej. Bliźniacy & comp. (chodzi o mentalność, sposób opisywania i odbierania świata zewnętrznego, stosunek do procesów zachodzących w tym świecie etc.) po prostu nie rozumieją „dziś”, oni tkwią cały czas „we wczoraj” albo jeszcze lepiej – „w przed wczoraj”. Z jednej strony obsesje antyniemieckie każą tym ludziom rzucać gromy na naszego zachodniego sąsiada (od którego de facto jako największego płatnika Unii bierzemy gros funduszy), i to powoduje dodatkowe „ciśnienie” wewnętrzne – rozumek, mimo „małości” jak u Kubusia Puchatka działa, oj działa, przynajmniej w tych podstawowych, utylitarnych sferach – a z drugiej strony podobne „resentymentowe” obsesje i frustracje antyrosyjskie (które z kolei ogarniają jeszcze większe obszary mentalnośćiowo-świadomościowe inteligencji polskiej – nawet „pozapisiowskiej”) każą im „bać się Wschodu” (czyli Azji) powodują ten „rozkrok”. Póbując jazdy na wielu koniach jednocześnie (z głupoty, z „popisu”, z fantazji, z braku jednoznacznej alternatywy) ryzykuje się iz w pewnym momencie te konie się rozbiegną – i jest „kop” w przyrodzenie czy raczej rozerwanie „krocza”. Boleć boli ale ta ekipa jeszcze tego nie rozumie – racjonalnie oczywiście (z tym jest u niej bardzo źle); ból ten jest tylko egzystencjalny, naturalny – bez zrozumienia jego przyczyn. Stąd są szatany, słownictwo „knajackie” czy rodem „spod budki piwnej” itd.
Proponuję Panie Redaktorze dla higieny psychicznej i zachowania zdrowej (w miarę) struktury wewnętrznej częstsze dysputy nad np. problemami Balkanów czy muzyki rock’.
Pozdrawiam.
PS. W latach 80-tych we Wrocławiu na Wyspie Słodowej gral Klaus Schulze – magiczny koncert i to nie tylko ze względu na miejsce, kto zna Wrocław wie o czym mówię (rozlewiska Odry, kanały, wyspy i w środku miasta w letnią – ? – wczesną noc koncert muzyki eletronicznej z efektami jakich w ówczesnym czasie mało kto „za kurtyną” widział), ale na jej wymiar. I tu Janie ’52 – nie przecząc Twym słowom i doświadczeniom – ciśnie się na usta schlagwort odnoszący się do tego coś Ty napisał pod przed-ostatnim felietonem P.Adama: subiektywne odczucie obiektywnej rzeczywistości. Pozdro „adwersarzu” ? adherencie ? „inny” ? czy zwykły człowieku ?
Panie Adamie,
szkoda, że żadnemu z legendarnych przywódców Solidarnośći nigdy nie przyśniła się możliwość wychowania upiorów we własnym domu.
A moim zdaniem wypowiedzi zagranicznych politykow to tylko dowod na to jak slaba i jalowa jest krytyka wewnetrzna w naszym kraju. „Polityka” czesciej i lepiej napisze cos waznego niz powie opozycja. Opozycja niestety pracuje na poziomie rzadzacych.
Sadze tez, ze rozwazanie alternatywy ‚a co gdyby nie Unia’ pokazuje mimochodem, ze z Niemcami jestesmy tylko po to by nas z Rosjanami nie pogryzli. Moze mylnie, ale mam czasem takie wrazenie po lekturze Pana wpisow.
A juz na pewno mam takie wrazenie po wypowiedziach naszych politykow. Ktore sa absurdalne, ktore podporzadkowaly sie argumentacji Kaczynskich. Nasza polityka jest bezproduktywna, big-brotherowa, zeruje na niewyksztalconym elektoracie, nie ma w niej prawie zadnego podloza jakosciowego (Zemke?Olechowski?Komorowski?Borowski?wsio?).
Polityka jak najgorsze mary senne Milla i Tocqueville.
Jest dosc nieistotne ‚kto zaczal’. To znaczy moim zdaniem jest to poza nawiasem dyskusji, bo nie ma wiele nieprawdy w tym co mowia Niemcy. Kiedy pyta Pan „czy to wazne”, mowi jednoczesnie, ze twarda krytyka Niemcow jest niesprawiedliwym choc zrozumialym odwetem za nasze niesprawiedliwe ich traktowanie.
Ja mysle, ze to jest twarda [u]oraz[/u] sprawiedliwa ocena naszej sytuacji w kraju. Tylko dopiero przyjecie punktu widzenia zagranicy pozwala na pewne zdystansowanie sie do wlasnych wojenek. A ze Niemcy mowia co mysla to, z grubsza, od dawna wiadomo. Czasem jak Spiegel malo subtelnie, tyle ze gdy glebiej sie wczytac – sporo w tym racji.
Przede wszystkim zagraniczna prasa pokazuje, jak daleko odeszlismy w zalozeniach od pewnych przyjetych kanonow. Zbudowalismy system, ktorego uzywamy jako naturalnego, oczywistego dla nas lecz nie w Europie – tak jak naturalny i zupelnie dla Zachodu niezrozumialy byl system aksjomatow realnego socjalizmu.
Artykul w ostatniej Polityce na temat systemu pewnikow w duzym stopniu oddaje to co sobie mysle od jakiegos czasu.
Sprobujmy go stworzyc tak, zeby opisywal nawet centrolewice w PL:
„Niemcy nas nie lubia, a jesli mamy z nimi wspolpracowac to dlatego ze inaczej nas zniszcza”, „kosciol ma w polityce przynajmniej tyle samo racji co swieccy”, „Ojciec Rydzyk ma przynajmniej tyle racji co kosciol”, „nalezy spelnic kazde zyczenie Amerykanow a nawet za nie zaplacic”, „nie ma obowiazku lojalnosci wzgledem Europy”, „wazniejsze sa roznice ideologiczne, niz koniecznosc przyspieszenia prac nad Euro 2012”.
Mozna to mnozyc.
(Aha) – nie jestem, wbrew pozorom, az takim lewakiem i antyklerykalem.
(Aha Aha) – przepraszam za brak polskich fontow – sila wyzsza. 🙂
Witam lakonicznie i serdecznie!
Gorąco zachęcam do przeczytania i opublikowania moich aforyzmów.
Wkrótce ukończę również (pełną prowokacji i niesamowitych zdarzeń) autobiografię „PAMIĘĆ I FANTAZJA”!
Informacje o autorze i próbki twórczości – w Internecie:
wwwiercioch.blog.onet.pl
Z AFORYSTYCZNYM POZDROWIENIEM
dr WWW, filozof-teozof i polityk-satyryk
http://www.pracownialogos.com.pl
Witam Pana i na wstępie „ja się dziwię że Pan się dziwi..”. Polska polityka zagraniczna leży i to wobec obydwóch znaczących sasiadów Rosji i Niemiec. Paranoiczne teksty panów Kaczyńskich dot. Niemców są żałosne i śmieszne, ale wywierają negatywny wpływ na widzenie Polski przez Europę /szeroko rozumianą/. Kto pomoże tym ludziom zrozumieć sens istnienia Unii skoro nie znają języków obcych /języki obce są im obce/, świat znają z tłumaczenia a w rozumieniu go to raczej wątpię.
Oni te cyrki robią na użytek elektoratu krajowego, którym sterują poprzez usłużne media /teoretycznie państwowe/ oraz Radio Maryja. Ta grupa głosuje i do nich się odwołują, a dopóki ci wyborcy nie zrozumieją, że są manipulowani to aktualnie uzyskują głosy i pieniądze z budżetu na polityczną egzystencję.
Także do tzw „wykształciuchów” należy poprawianie wizerunku Polski w Europie i na świecie, aby nie kojarzył się tylko z zakompleksionymi wątrobiarzami ale pozytywnymi sprawami.
Kaczyńscy i spółka z czasem się zmarginalizują ale Polska to my wszyscy i róbmy rzeczy pozytywne.
Pozdrawiam.
Panie Adamie!
W sumie to dziękuję za nakierowanie mnie na materiały o ordoliberaliźmie. Muszę poczytać więcej. W ogóle to mam tyle rzeczy do czytania, życia nie starcza… 😉 Ale cóż, człowiek musi się dokształcić, jeśli zamierza do polityki wejść na średnie lata. Języki już znam 😉 To tak a’propos wypowiedzi jerzego. To jest na prawdę uderzające jak nasi politycy są małostkowi i zaściankowi.
Odnośnie Karty: Nie wydaje się Państwu, że każdy z krajów ma podobne powody co do nie przyjęcia tego zapisu? Pewnie chodzi o terroryzm, tylko że u nas rządowy 😉
Co do porównania przez Pana Adama Polski do Irlandii. Ja to wiem, że tak powiem od wewnątrz. Pracuję z ludźmi aktywnymi politycznie, nawet bardzo. A przynajmniej są zainteresowani i niektórzy na prawdę dużo o Polsce wiedzą. Długo by tu mówić, jakie komentarze się sypią co do niektórych poczynań rządu. Na pocieszenie powiem jedno:
Dwadzieścia parę lat temu w Irlandii, przynajmniej politycznie, było tak samo jak u nas teraz. Bo gospodarczo dużo gorzej.
Witam,
prawde mowiac to bedac wystawionym, tym razem w czasie rzeczywistym a nie z 6-godzinnym opoznieniem, najpierw przez dwa tygodnie na polskie media, a potem na media francuskie ze zdziwieniem zauwazylem jak malo miejsca (w porownaiu z Polska) poswieca sie w tych ostatnich europejskim przepychankom, ktore Polske rozpalaja do bialosci, czy w ogole polityce. Owszem, czasem w telewizorze polawi sie ten czy ow polityk, udzieli wywiadu (w koncu moj poczatek pobytu w Szescioboku wypadl m. in. na druga ture wyborow, w ktorych polegl super-minister Juppe), ale o ile mniejszy poziom emocji, nawet w studiu wyborczym, w ktorym siedzieli (obok siebie, a nie naprzeciw !) reprezentancji poszczegolnych partii politycznych Francji.
Rozumiem dobrze, ze polityka Polska pod wieloma wzgledami funkcjonuje bardziej jak zardzewialy, posztukowany mechanizm niz jak sprawdzona, wyciszona, dobrze naoliwiona, blyszczaca maszyna polityczna, jaka jest okrzepla demokracja francuska. Byc moze ten brak naoliwienia i spowodowane nim tarcie sprawia, ze polityczny halas, zgrzyt i smrod przepelniaja polska codziennosc bardziej niz to jest potrzebne. Ale chyba nie tylko to.
Patrzac na obecne wystepy czolowych dansiorow polskiej dyplomacji na scenie europejskiej pozostaje mi tylko podziwiac kraje zapraszajace nas do Unii. Podziwiac za szeroki gest, za cierpliwosc, odwage, spokoj oraz opanowanie, graniczace w z dobrotliwa poblazliwoscia wobec nas. Te wlasnie cechy: dobrze rozumiana odwage, opanowanie, cierpliwosc, spokoj, – cechy, ktorych brak polskiej stronie, stanowia w pewnym sensie nowa bariere cywilizacyjna, ktora wyrosla na Odrze i Nysie za rzadow Kaczynskich.
Nie widac tej bariery z Kosmosu, ale za to czuje sie jej obecnosc podczas jej pokonywania.
Pozdrowienia,
Jacobsky
Panie Adamie,
obawiam się, że sytuacja Polski w UE nieszybko się zmieni. Problem ten jest bardzo ciekawy, gdyż Polacy są w znacznej większości bardzo prounijni. Natomiast nasze władze za wszelką siłę chcą powrócić do polskich tradycji. Niestety (może to kwestia kłamliwej prezentacji historii w szkole) wybierają najgorszą polską tradycję z możliwych – sarmatyzm. Szkoda, że Polacy nie potrafią uczyć się z historii (choć ciężko się dziwić, skoro w szkole większą wagę przykłada się do prawidłowego wykucia dat niż do umiejętności wyciągania wniosków)…
Ad. PS. Jethro Tull – Aqualung – mniam 🙂