Tragedia

W polityce, jak w literaturze, wielkich słów używają zwykle grafomani. Ale to, co się dzieje z Palestyńczykami, moim zdaniem zasługuje na takie wielkie słowo – tragedia. Myślę o skutkach wojny domowej Fatahu z Hamasem. Przy wszystkich różnicach, Palestyńczycy dołączają do Kurdów i Tybetańczyków. Małe nieszczęsne narody bez państwa, ofiary fatalnej dla siebie koniunktury międzynarodowej i własnych nieudanych pomysłów, jak wybić się na niepodległość.

Odkąd zacząłem się pasjonować światem, historią i polityką powszechną, a nie tylko naszą partykularną, za naprawdę zapomnianych przez Boga i opinię międzynarodową uważałem Kurdów. Przed wielu laty po raz pierwszy zwrócił mi na ich los uwagę jedyny miłośnik Romana Dmowskiego wśród redaktorów Tygodnika Powszechnego, w którym stawiałem wtedy pierwsze kroki – śp. Mieczysław Pszon. Jeden z ludzi, którym wiele zawdzięczam, choć akurat na enedeka mnie nie przerobił.

Znam kilku Palestyńczyków, w Polsce i poza nią. Trudno się z nimi rozmawia o polityce bliskowschodniej i perspektywach ich narodu. Nie mają większych złudzeń – jak tylko mogą, głosują nogami, czyli wyrywają się z Gazy, Zachodniego Brzegu czy obozów w Libanie w szeroki zachodni świat – ale większość jest oczywiście arcypatriotyczna, by nie powiedzieć wściekle nacjonalistyczna i gotowa za swoje nieszczęścia winić wszystkich – z Izraelem na czele – tylko nie swoich własnych liderów i ich politykę, od Arafata i Abbasa przez szejka Jassina po eks-premiera z Hamasu Haniję.

Nauczyłem się z tych rozmów dwóch rzeczy: żeby nie dyskutować z ludźmi, którzy i tak są zamknięci na argumenty innych i dyskusję tylko pozorują oraz po drugie, ważniejsze, że nienawiść palestyńsko-żydowska osiąga poziom apokalipsy, co wróży jak najgorzej wszystkim wysłannikom i mediatorom pokoju, Blaira nie wyłączając (właśnie pojawiła się plotka, że były premier brytyjski może zostać takim mediatorem z mandatem tzw. Kwartetu – ONZ, UE, USA, Rosja – osobiście jakoś go w tej roli nie widzę, prędzej może jako szefa Rady Europejskiej).

Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały, że nienawiść palestyńsko-palestyńska może być równie silna, jeśli nie silniejsza, jak wobec Izraelczyków. Wojna domowa jest zwykle okrutniejsza i zostawia większe rany niż klasyczne konflikty z wrogiem zewnętrznym. I właśnie taka wojna niweczy dziś na naszych oczach palestyńskie nadzieje na własne niepodległe państwo. Znów się potwierdza żelazne prawo (i memento dla polityków i komentatorów ) historii: zawsze jest inaczej niż sobie wyobrażamy.

Kiedyś Arabowie odrzucili ONZ-owski plan powołania dwóch niezależnych bytów: państwa palestyńskiego i żydowskiego, teraz niech Arabowie zobaczą długofalowe skutki swej ówczesnej polityki – dwa zwaśnione półpaństewka palestyńskie, ogrom nędzy, coraz słabszy świecki nacjonalizm arafatowców, coraz bardziej hardy i śmiertelnie niebezpieczny islamizm hamasowców. A naród palestyński jest tu tylko dekoracjami do odgrywania teatru polityki i religii. Tak naprawdę los narodu niewielu tych aktorów w ogóle obchodzi.

PS. Przy tej okazji przyłączam się do apelów o uwolnienie korespondenta BBC w Autonomii Palestyńskiej – Alana Johnstona. Mało co mnie tak wkurza jak porywanie ludzi w jakichkolwiek celach. Uważam to za ,,damski boks”, tchórzostwo fanatyków wybierających na swoje ofiary słabszych i bezbronnych jak Johnston. Na dodatek Johnston ze sprawą palestyńską się solidaryzuje (moim zdaniem aż za bardzo w sensie profesjonalnym)! Ale jego los jako kolegi po fachu nie jest mi obojętny.

Alan Johnston banner

PSII. ,,miki”, ,,waldemar” – dzięki za ciepłe słowa, ,,miki” – gratukuję porównania brydżowego z zapisem polskim i międzynarodowym!; ,,wodnik53”- tym razem pełna zgoda, ja też uważam, że róże od Europy się pani kanclerz serio należą. ,,lannar” – teoria ,,technika i prawnika” jako zaplecza społecznego wyznaczającego pole manewru PiS-u – bardzo inspirująca, choć może zbyt dla PiS usprawiedliwiająca niektore ich skanadliczne wypowiedzi czy posunięcia, jak choćby teraz w konflikcie z służbą zdrowia. ,,gutek” – a kto kwestionuje, że Niemcy morodwali i łupili Polskę i inne kraje? Chodzi nie o to, tylko o moment, w jakim argument wojenny wjechał znów na obrady w Brukseli. ,,matti” – nawet w cymbergraja trzeba umieć grać i przegrać 🙂 ,,grzes” – och, aż tak czarno Polaków nie widzę – będziemy bogatsi i nadal proeuropejscy. Polacy wiedzą, gdzie są konfitury, a polityków mają w poważaniu.