Żony, jawna broń PiS

Żony osadzonych w więzieniu polityków PiS zgodziły się wystąpić obok prezydenta przed kamerami, by odegrać rolę wyciskaczek łez w sprawie swych skazanych mężów. Obie złożyły hołd Dudzie, obie wygłosiły podczas pisowskiego wiecu antyrządowego napastliwe przemówienia. Żony pokrzywdzonych przez CBA za czasów W&K takiego przywileju nie miały.

A przecież miałyby dużo do opowiedzenia na temat ich rzekomo krystalicznej uczciwości. Panie W&K zgodziły się odegrać rolę w pisowskim widowisku, jakby nie miały świadomości, w jak dwuznacznej moralnie sytuacji zostały obsadzone. Dla milionów widzów tego show były uosobieniem i dowodem, że są równi i równiejsi, ludzie PiS i niepisowski gorszy sort. I wielu z nich pomyślało: dobrze im tak, mają za swoje. Ponad połowa pytanych o opinię w jednym z sondaży uważa, że panowie W&K powinni siedzieć.

Osób bliskich bezprawnie więzionym lub wziętym na zakładników warto wysłuchać, gdy opowiadają o doświadczeniu swoim i uwięzionych. Żyją w strachu o własne życie, są poddawani psychicznym i fizycznym torturom. Nic takiego nie grozi mężom pań W&K. Nawet strajk głodowy, element tego teatru politycznego, nie narazi ich na niebezpieczeństwo, bo będą pod opieką medyczną.

Zresztą sama głodówka też nie ma uzasadnienia, bo obaj mają swoje elementarne prawa i potrzeby niezagrożone. I dlatego wypowiedzi żon słuchało się z zażenowaniem, a nie współczuciem. Bo im także nic nie zagraża, inaczej niż bliskim prawdziwych więźniów politycznych. Strajk głodowy to broń, po którą sięga się rzadko, gdy wszystkie inne możliwości walki o słuszną sprawę lub swoje osobiste prawa są wyczerpane w odczuciu zakładających głodówkę.

Co gorsza, na wiecu mówiły językiem propagandy pisowskiej. Jasne, że chcą powrotu mężów do domu, to zrozumiałe, ale mogły się zapoznać z prawdziwą historią „afery gruntowej” i prawdziwego stanu wojennego, nim zaczęły przemawiać publicznie.

Czy PiS coś ugra na sprawie W&K? Na dłuższą metę nie ugra, a nawet może stracić. Tak jak straciło SLD na sprawie Zbigniewa Sobotki (gruba afera starachowicka), częściowo ułaskawionego przez prezydenta Kwaśniewskiego. W Polakach prawomocnie skazani i uwięzieni dygnitarze rzadko budzą odruch solidarności. Hasło „solidarni z W&K” tylko ich rozsierdzi. Niechęć przenosi się na decyzje wyborcze, także dotyczące prezydentury. Duda zmniejsza szanse kandydata obozu Kaczyńskiego w przyszłym roku.

Gołym okiem widać, że to pisowska elita i nomenklatura broni swoich w obawie, że będą następne aresztowana na podobnym tle nadużyć poprzedniej władzy (Pegasus), korupcji, defraudacji.