Tłuste koty w TVPiS

Wpis posła Jońskiego o zarobkach szefów i zarządców propagandy w przejętej przez PiS Telewizji Polskiej bije historyczne rekordy zasięgu w internecie. To jest blitzkrieg. Tłuste koty z najwyższej półki decyzyjnej zarabiały więcej niż szefowie banków i prezydent Duda. Więcej niż niejeden menedżer i dyrektor w BBC, największej korporacji mediowej świata.

W odróżnieniu od nich to miliony za nic, czyli za szczucie na Tuska i wszystkich, którzy mieli dość rządów Kaczyńskiego, i za propagandę sukcesu porównywalną z gierkowską. No i już wiadomo, dlaczego teraz tłuste koty zabarykadowały się w TVP i bronią ich polityczni mocodawcy.

A to dopiero początek. Bo przecież trwają audyty w instytucjach państwowych, które obsadzili ludzie PiS. Na przykład w związku z inwestycją w Ostrołęce, która kosztowała polskich podatników 800 mln zł. Ktoś powinien się z tego wytłumaczyć i ponieść odpowiedzialność za gigantyczne straty.

Celebryci i prezesi zarabiają dużo na całym świecie, ale tu w Polsce, kraju wciąż na dorobku, wynagrodzenia w sektorze publicznym, w tym w mediach publicznych, nie mogą być wielokrotnie wyższe niż nauczycieli czy policjantów bez obrazy poczucia sprawiedliwości. Przegrani politycy PiS nie bronią mediów publicznych, tylko swojej tuby propagandowej, którą chcieli wykorzystać w nadchodzących kampaniach do samorządów i Parlamentu Europejskiego do szczucia na koalicję 15 października i rząd przez nią sformowany. Żaden demokratyczny rząd nie może tolerować takiej sytuacji, że media publiczne nie mogą wypełniać swoich zadań wskutek ich blokowania przez jedną opozycyjną partię.

Od momentu publikacji tweetu posła Jońskiego trwa w internecie gorąca dyskusja. Ludzie porównują swoje zarobki z milionami zarobionymi tylko w jednym roku przez pisowskich funkcjonariuszy w TVP. Gdyby dziś odbywały się wybory parlamentarne, demokraci prawdopodobnie zdobyliby większość pozwalającą obalać weta prezydenta Dudy.