Wyluzuj, Wołodia, nie dacie rady w Ukrainie

Prezydent Biden zrobił to, czego nie był w stanie zrobić papież Franciszek: w rocznicę napaści Putina na Ukrainę przybył do Kijowa we własnej osobie. Brawo!

Putin nie odważył się urządzić parady ze swoim udziałem w podbitym Mariupolu. Gest Bidena był potrzebny nie tylko Ukrainie, ale i samemu prezydentowi. Zaprocentuje w sondażach poparcia. W poniedziałek oczy liderów politycznych Zachodu i wrogich mu Rosji i Chin patrzyły na Kijów, gdzie Zełenski w battledresie witał Bidena w garniturze. Obaj robili swoje: pierwszy lobbował za przyspieszeniem i rozszerzeniem pomocy militarnej, drugi potwierdził gotowość do jej udzielenia i podpisał czek na kolejne pół miliarda dolarów.

Nie chodziło tak bardzo o to, co obaj powiedzą podczas wizyty, ale o to, że obaj się spotkali w tych samych rolach w Kijowie w rok od inwazji rosyjskiej, która miała zmieść niepodległą Ukrainę w kilka dni. Na tym polegała potężna symboliczna wymowa wydarzenia. Było żywym, „chodzącym” dowodem, że plan Putina nie wypalił. Kto wie jednak, czy gdyby lokatorem Białego Domu był dzisiaj Trump, to Putin nie osiągnąłby już swego celu. Piewcy Trumpa na polskiej prawicy nawet dziś hejtują w sieci Bidena najgorszymi wulgaryzmami, choć obóz Kaczyńskiego oficjalnie przeszedł na stronę Bidena w kwestii obrony ukraińskiej państwowości przed drapieżnictwem rosyjskim.

Na szczęście dla Ukrainy i Europy, a na nieszczęście dla Rosji, historia potoczyła się inaczej. Trump przegrał, wojna trwa już rok, a Kreml wizyty Bidena w Kijowie nie może przedstawiać jako sukcesu Putina. Propaganda kremlowska musi ją więc przedstawiać jako dowód, że Zachód prowadzi wojnę z Rosją z wykorzystaniem Ukrainy. Kto chce w to wierzyć w Rosji po roku jej porażek i dziesiątków tysięcy zabitych? Złe wieści o śmierci żołnierza rozchodzą się błyskawicznie, trudno wszystko ocenzurować i ogłaszać zwycięstwo, gdy Wróg Putina Numer Jeden pojawia się na placu w Kijowie przed soborem św. Michała z Zełenskim.

My w Polsce wraz z Zachodem nadal w większości uważamy, że to jest też nasza wojna w sensie politycznym, strategicznym i ideowym, choć nie toczy się z udziałem natowskich, w tym naszych, żołnierzy na frontach. To jest wojna obronna i sprawiedliwa państwa i narodu ukraińskiego z bezprawną i zbrodniczą agresją Rosji niepogodzonej z niezależnym istnieniem Ukrainy i jej aspiracjami europejskimi i zachodnimi.

Polska też była wcielona do Rosji carskiej, a później do bloku sowieckiego, więc naturalnym odruchem polskiego społeczeństwa była i pozostaje solidarność z ukraińskim marzeniem o wyrwaniu się z „ruskiego mira”. Biden w Kijowie „skradł widowisko” Putinowi. Co wymyślą na Kremlu, by to jakoś zacerować? Zdobycie Bachmutu? Cokolwiek podsuną Putinowi, który ma przemawiać do swoich entuzjastów w parlamencie i społeczeństwie, i tak nie ukryją prawdy przed światem: ta wojna najgorzej skończy się dla Rosji.