Skazana na śmierć za kubek wody

Niech Polska zaoferuje gościnę pakistańskiej katoliczce Asji Bibi. Niech dołączy do kilku katolickich krajów europejskich, które już zgłosiły gotowość przyjęcia jej wraz z rodziną, jeśli taka byłaby jej wola.

Na razie 47-letnia Asja (w polskich mediach pisana „Asia”, co może sugerować, że to nastolatka) i jej rodzina pozostają w ukryciu z obawy przed linczem. „Winą” kobiety opiekującej się pięciorgiem dzieci było to, że nie chciała przejść na islam, by ratować życie, gdy została oskarżona o bluźnierstwo. Asja zaprzeczała oskarżeniu, ale wiary wyrzec się nie chciała.

Prosta robotnica rolna szykowała się na śmierć, bo taka jest kara za bluźnierstwo przeciwko islamowi i jego założycielowi w prawie Pakistanu, kraju o przytłaczjącej większości muzułmańskiej. W oczach wielu chrześcijan wyrosła na męczennicę za wiarę. Teraz znajdzie się na wolności, ale we wrogim otoczeniu.

Skazano ją na śmierć przez powieszenie osiem lat temu. Trzymano w więziennej izolatce bez okien. Sprawa nabrała rozgłosu światowego. Dwaj wysocy przedstawiciele władz pakistańskich zostali skrytobójczo zamordowani przez muzułmańskich fanatyków religijnych, gdy stanęli po stronie Asji. Liczne organizacje chrześcijańskie i praw człowieka, setki tysięcy obywateli różnych państw apelowały o zwolnienie Asji z więzienia.

Mimo kampanii nienawiści, oczerniania i wołania o zemstę pakistański Sąd Najwyższy 31 października ostatecznie oczyścił ją z oskarżeń o bluźnierstwo. W uzasadnieniu wyroku sędzia zaznaczył, że oskarżycielki Asji same dopuściły się bluźnierstw w stosunku do jej wiary religijnej, choć islam szanuje Jezusa i jego matkę.

Dramat Asji zaczął się od tego, że dwie inne robotnice, muzułmanki, oskarżyły ją, że napiła się wody z kubka zarezerwowanego rytualnie dla wyznawców islamu. Media pisały, że została skazana na śmierć za kubek wody. Ciężki może być los mniejszości religijnej w kraju zdominowanym przez wyznawców innej religii.

Powinni o tym pamiętać także fundamentaliści wszelkich wyznań, którzy atakują dyskryminację i prześladowania swych współwyznawców w innych krajach, a odmawiają u siebie wolności religijnej wyznawcom innych religii.

Dotyczy to także wpisania karalności bluźnierstwa do prawa państwowego. Nie można krytykować innych za taki paragraf, a jednocześnie trzymać go we własnym prawie karnym. Państwo oddzielone od religii nie może chronić jednej kosztem innych. Nie popieram bluźnierstw żadnego rodzaju, w tym religijnych, lecz to oznacza, że tak jak muzułmanie nie powinni obrażać innych wyznań, podobnie inne wyznania nie powinny tolerować obrażania islamu.

Jeśli ktoś potrzebuje wytoczyć sprawę o obrazę uczuć religijnych, wystarczy kodeks cywilny i sąd niezależny od nacisków władz politycznych i religijnych. To zdobycz liberalnej demokracji. W katolickiej kulturowo Irlandii właśnie odbyło się referendum na temat „antybluźnierczego” artykułu w konstytucji. Wyraźna większość głosujących była przeciw jego utrzymaniu w niezmienionej postaci. I mieli rację.