Prof. Środa wzywa do debaty o aborcji

Na takie tematy każdy czas jest dobry. Albo zły – z punktu widzenia polityków permanentnie walczących o mandat parlamentarny. Dlatego myślę, że wezwanie (i wyzwanie) nie zostanie podjęte. Głos profesor Środy http://wyborcza.pl/1,75968,9917981,Aborcja__No_to_zacznijmy_debate.html nie przestaje jednak być ważny.

Środa w swój wywód wplata moje słowa, że w Polsce kompromisem nazywa się to, czego z ambon nie potępią biskupi. I dodaje: ,,Jednak już nawet biskupi nie uważają jej [obecnej ustawy antyaborcyjnej] za kompromis i… potępiają. Chcą więcej – całkowitego podporządkowania prokreacyjnego kobiet”.

W zasadzie zgadzam się z prof. Środą. W Polsce Kościół zmienia kurs w tej sprawie z ,,kompromisowego”  na radykalny. To oznacza, że zmierzamy do zaostrzenia konfliktu na tym tle, z czego nic dobrego nie wyniknie. 

Szczególnie trafne są uwagi Środy o nieobecności obrońców życia tam, gdzie byśmy się ich spodziewali. Generalnie, uważam za wielką wartość artykułu odwagę cywilną autorki. Rolą intelektualisty nie jest mieć zawsze rację, tylko nazywać po imieniu realne problemy bez oglądania się, komu to w danym momencie służy lub przeszkadza.

Prof. Środa pyta, jak to możliwe, że aż 32 posłanki uznały, że totalny projekt antyaborcyjny wart jest dalszych prac sejmowych. Mnie też to frapuje. Pisałem o sprawie niedawno na naszym portalu. http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1517402,1,sejm-glosowal-za-zakazem-aborcji.read (mała korekta: w nadtytule zamiast ,,za” powinno być ,,nad”).

 
Wśród komentujących pojawiła się anonimowa ,,posłanka na sejm”. Wyznała, że choć jest przeciw totalnemu zakazowi, to uważa, że skoro pod obywatelskim projektem podpisało się kilkaset tysięcy ludzi, byłoby niedopuszczalnie niedemokratyczne ich zignorować. Mnie ten argument nie przekonał, lecz przywołuję go ku refleksji. 

A część posłanek mogła po prostu być za projektem. Choćby dlatego, że tak każe im wiara i sumienie, a nie strach lub konformizm. Gąszcz ludzkich wyborów jest nieprzenikniony. Liberalnemu demokracie wypada to brać pod uwagę, choć zgrzyta zębami.

Ale czy wypada mu sięgać po metody przeciwników? Nie podoba mi się  propagowanie listy nazwisk posłów i posłanek, ,,które pragną zdegradować kobiety do obywatelek trzeciej kategorii (po zarodkach i mężczyznach)”. To mi przypomina radiomaryjne apele o golenie głów posłankom ,,za wyborem”. Zostawmy takie metody imperium ,,prawych i sprawiedliwych”.