Kościół ks. Lemańskiego

Jest taki ksiądz w Kościele w Polsce, który ma w sobie wolność myślenia. Może jest ich więcej, ale do mediów masowych się rzadko przebijają. A jak się przebiją, to wkrótce potem przestają być księżmi.

Wojciech Lemański z Kościoła wychodzić nie chce. Bardzo jestem ciekaw, jak się potoczy jego dalsza praca w Kościele po rozmowie z Katarzyną Wiśniewską opublikowanej dziś w GW. Czy Kościół instytucjonalny da mu żyć, czy uzna za ciało obce, które trzeba usunąć?

Mam nadzieję, że da mu żyć. W końcu ks. Lemański mówi, że kocha Kościół i że znajduje w nim dużą przestrzeń wolności. Ale jednocześnie daje do zrozumienia, że biskupi albo zrozumieją, iż młode pokolenie katolików coraz częściej będzie na ich ,,nie pozwalamy” odpowiadało: a czemu?, albo ich utracą bezpowrotnie.

Ks. Lemański nie jest za aborcją, lecz zwraca uwagę, że gdy prawo dopuszcza in vitro czy aborcję, to nie znaczy, że do tego zachęca. Z tego, że można kupić legalnie alkohol, nie wynika, że musimy się upijać. Co do finansowania Kościoła z budżetu państwa, ks. Lemański wyznaje, że wolałby model hiszpański – dobrowolnego podatku kościelnego.

Wiśniewska pyta o wszystkie ważne i trudne tematy kościelno-społeczne, a Lemański odpowiada bez kościelnej nowomowy i bez uników. W duchu prawdziwie chrześcijańskim, ewangelicznym. W dzisiejszym polskim katolicyzmie – bezcenne.

XXXX Bluźnierstwo
Symeon – pisałem o tym tu niedawno; powtórzę: faktycznie, zasady językowe każą pisać małą literą, ale Żydzi polscy, z którymi wielokrotnie o tym rozmawiałem, wolą, by pisać dużą i ja to szanuję. Hamilton, tredve, Klementyna – dzięki za wpisy. Ewa 1958 – ciekawe uwagi o Wierszalinie. Matylda 13:13 dzięki. Helena – oczywiście, że państwo nie ma wychowywać obywateli, ale kiedy nie robią tego dom rodzinny ani organizacja religijna, zostaje już tylko szkoła i kultura i tu widzę sporę rolę państwa w sensie konstrukcji sensownego niezależnego od polityków programu edukacyjnego, jego wykonywania i finansowania. Pfg – to w sumie się zgadzamy, bo ja przecież też piszę o powództwie prywatnym jako normalnej drodze reagowania w sprawach o obrazę uczuć religijnych (jeśli już ktoś musi). Kalina ? w dyskusji więcej racji widzę po stronie Pani polemistów. Nie można mieszać wierzeń religijnych czy przekonań filozoficznych z negowaniem faktów naukowych czy historycznych. Pytanie, czy karać więzieniem negacjonistów. Raczej tak, choć do końca nie jestem przekonany. Natomiast określenia ,,sakralizacja” czy ,,desakralizacja” Holokaustu wymagają większej dyskusji. Uważam je za słabo się broniące w konfrontacji z realiami. Kultywowanie pamięci opartej na naukowej wiedzy o Holokauście nigdy bym nie nazwał sakralizacją. Dla mnie pamięć o tragedii Żydów i o lekcjach z tej tragedii wynikających na przyszłość jest obowiązkiem moralnym i obywatelskim, zwłaszcza w Europie.