Trzy odpryski smoleńskie: film, flaga, wrak

Oglądnąłem dokument ,,W milczeniu” Ewy Ewart. Nie żałuję, choć wydał mi się, zwłaszcza pod koniec, zbyt naładowany emocjami i obrazami symbolami. To jedyny film smoleński, jaki widziałem. Te szczególnie oglądane jakoś mnie odpychają. Podobnie jak książki na temat katastrofy.

Czemu? Bo zbyt krótki czas dzieli nas, a więc i autorów, by stanęli na wysokości zadania bez osuwania się w hagiografizm albo sentymentalizm. Tu potrzeba dystansu, zimnej rekonstrukcji, o ile to w ogóle możliwe przy tym temacie. Trochę tak jak z tematem Powstania Warszawskiego czy zbrodni katyńskiej.

Dopiero następne pokolenia może dadzą radę wyplątać się z tego węzła. Tak naprawdę można by powiedzieć że upłynęło od tamtych wydarzeń nie ponad półwieku, ale dwie dekady. Bo wcześniej nie można było o nich mówić pełnym głosem, przynajmniej nad Wisłą. Więc odkąd można, na razie przede wszystkim nadrabiamy  historyczne zaległości w poczuciu narodowego obowiązku. Z mieszanym efektem.

Dla mnie katastrofa smoleńska jest wydarzeniem ważnym, ale podobnie jak Dominika Wielowieyskahttp://wyborcza.pl/1,75968,9395042,Dlaczego_nie_wywiesze_bialo_czerwonej_flagi_.html nie wywieszę flagi narodowej z okna domu 10 kwietnia. Zgadzam się z jej rozumowaniem prawie całkowicie. To nie jest tytuł do chwały, co się stało tego dnia w Smoleńsku. Do żałoby – tak, do empatii – tak, do refleksji – jak najbardziej, ale nie do dumy. A flagi i pomniki są znakiem dumy.

Podobnie właśnie z ideą budowy pomnika ku pamięci ofiar smoleńskich, zawierającego szczątki rozbitego samolotu państwowego. Nie wykluczam, że jakiś zdolny artysta wykoncypuje projekt takiego pomnika doskonały estetycznie. Mimo to, pomysł mnie nie przekonuje. Nadałby wrakowi znaczenie uwznioślające, jakiego ja zeń wyczytać nie potrafię.

I czwarty odprysk: podmieniona przez Rosjan w nocy przed uroczystościami tablica smoleńska na miejscu katastrofy. Duża wpadka strony rosyjskiej, nie wnikam, czyja konkretnie, bo wiem teraz za mało, ale to się nie powinno było wydarzyć w taki cichonocny ukradkowy sposób, kojarzący się jak najgorzej. Może i w sumie byłoby lepiej, żeby tablica o pierwotnej treści, znalazła się w polskiej części cmentarza katyńskiego, ale jeśli o to chodziło, to wybrano metodę wyjątkowo głupią.