Karta ukraińska

W trzecim roku agresji Rosji na Ukrainę Polacy w większości zgadzają się nadal, że ma ona pozostać państwem niezawisłym i ubiegać się o członkostwo w UE i NATO. Popierają też udzielanie Ukrainie pomocy wojskowej. Natomiast spada poparcie dla pomocy państwa polskiego dla uchodźców z Ukrainy mieszkających w naszym kraju (obecnie wynosi ono 40 proc.) Relacje polsko-ukraińskie opisuje opublikowany właśnie raport wydany staraniem Centrum Mieroszewskiego. 

Juliusz Mieroszewski był autorem koncepcji, że pojednanie i współpraca Polski z Ukrainą, Litwą i Białorusią służy naszym krajom w obliczu zagrożenia rosyjskiego. Promotorem tej koncepcji był przez lata na łamach paryskiej ,,Kultury’’. I słowo stało się ciałem, gdy rozpadł się blok sowiecki w naszej części Europy, a wszystkie cztery kraje mogły swobodnie decydować o swoim losie. Tylko Białoruś pozostała w strefie wpływów Rosji. Jej próby wybicia się na prawdziwą niepodległość reżimowi Łukaszenki udało się na razie przekreślić. 

Wolna Polska jako pierwsza uznała niepodległość Ukrainy. Razem z Litwą przystąpiła do UE i NATO. Stosunki polsko-litewskie układały się różnie na tle litewskiej polityki względem tamtejszej społeczności polskiej. Rosja próbowała konflikt zaostrzać, ale ostatecznie nie udało się to ani jej, ani litewskim nacjonalistom. Napaść Rosji na Ukrainę poprawiła stosunki polsko-litewskie, bo potwierdziła, że oba nasze państwa i narody mają wspólny interes w przeciwdziałaniu zakusom Rosji Putina, odkąd postawił on na jawną konfrontację z Zachodem. Konfrontacja polega nie tylko na groźbach pod adresem państw byłej sowieckiej ,,bliskiej zagranicy’’, ale też na popieraniu skrajnej prawicy w Unii Europejskiej metodami wojny hybrydowej. 

Prawdziwa, ,,pełnoskalowa’’, wojna dotknęła Ukrainę. Ataki rosyjskie uderzają w miasta i instalacje ukraińskie codziennie. Giną osoby cywilne, w tym dzieci. Wbrew propagandzie rosyjskiej, nie jest to wojna zastępcza z NATO, tylko bój o zachowanie  niezależnej ukraińskiej państwowości i tożsamości narodowej. Taka walka zasługuje na wsparcie i solidarność. Gra taką kartą ukraińską ma sens.

W polityce polskiej pojawiła się jednak próba grania kartą ukraińską w całkiem inny, negatywny sposób. Raport Centrum Mieroszewskiego pokazuje, na czym ta gra polega. Łączy ona resentymenty historyczne, negatywne stereotypy i uprzedzenia z obecnymi obawami przed Ukrainą jako konkurentem gospodarczym. Dlatego kandydat PiS na prezydenta tak stanowczo wyklucza zgodę Polski pod jego prezydenturą na członkostwo Ukrainy w UE. 

Tą kartą zagrał także Rafał Trzaskowski, z wsparciem premiera Tuska,  w poszukiwaniu dodatkowych wyborców. Chodzi o zapowiedź rewizji zasad udzielania materialnego wsparcia państwowego samotnym niepracującym matkom lub rodzinom ukraińskim, które znalazły u nas schronienie po napaści rosyjskiej w 2022 r. Bywa, że matki, nie tylko ukraińskie, ale i polskie, nie mogą podjąć pracy nie z lenistwa czy chęci wyłudzenia, ale z powodu konieczności opieki nad dziećmi lub seniorami. Nim państwo cofnie im pomoc, powinno sprawdzić każdy przypadek. Inaczej wygląda to na populizm. Na wpisywanie się w negatywny stereotyp uchodźców ukraińskich jako ,,roszczeniowców’’ (choć większość z nich pracuje, płaci podatki, posyła dzieci do polskiej szkoły). To ruch moim zdaniem nie dość, że kontrowersyjny, to  obarczony ryzykiem utraty poparcia pewnej grupy wyborców. I wizerunkowo niepasujący do Trzaskowskiego. 

 Warto jednak podkreślić, że Trzaskowski ani Tusk nie podważają zasadniczej linii politycznej w naszych relacjach z Ukrainą, czyli zaktualizowanej doktryny Mieroszewskiego. Trump tej doktryny nie zna, a własnej nie ma, prócz przechwałki, że zakończy wojnę w Ukrainie w dobę czy dwie, a teraz, gdy już nie musi wstawiać kitu, bo wygrał wybory, chce się spotkać z Putinem, czyli de facto przyznaje, że nie ma czarodziejskiej różdżki. Na dodatek cofnął międzynarodową pomoc amerykańską dla tzw. trzeciego sektora. Dotyczy to także Ukrainy, w tym niezależnych mediów i organizacji pomocowych. W ten sposób Trump de facto pomaga Rosji wygrać tę brudną wojnę.