Minister zdrowia powinien odejść wraz z radą medyczną

Minister Adam Niedzielski powinien podać się do dymisji na znak solidarności z radą medyczną przy premierze. Byłby to ruch prawy i sprawiedliwy, dodatkowy krzyk rozpaczy. Dymisja rady przychodzi późno (i ja do niej wzywałem dawno temu), ale lepiej późno niż wcale. Eksperci z autorytetem musieli w końcu zaprotestować przeciwko fikcji.

Fikcją staje się każde gremium doradcze, którego sugestie są notorycznie ignorowane przez polityków, którym gremium ma doradzać. Doradca, którego się ignoruje, to postać żałosna albo i śmieszna. Poważni fachowcy nie mogą sobie pozwolić na takie traktowanie. Ryzykują utratę zaufania środowiskowego i społecznego.

Samodymisja zdecydowanej większości rady oznacza całkowite upolitycznienie pandemii. Zamiast słuchać jej zaleceń, rząd Morawieckiego słucha antyszczepów. Czarę przelały dwa zdarzenia: wypowiedź krakowskiej kurator Nowak o szczepieniach na covid jako rzekomym eksperymencie medycznym i tzw. wysłuchanie publiczne antyszczepów w Sejmie.

Minister Niedzielski słusznie uznał wygłup kurator Nowak za niedopuszczalny. Choćby z tego powodu powinien podać się do dymisji, bo jego głos był tak samo głosem wołającego na pisowskiej pustyni. Słuchanie antyszczepów było jawną drwiną z wysiłków jego resortu. Plotka głosi, że rada była za interwencją w sprawie kurator, ale ogłoszenie jej stanowiska miał zablokować szef gremium prof. Horban.

Upolitycznienie pandemii wynikło ze strachu Kaczyńskiego przed utratą większości sejmowej. Skapitulował przed mniejszością antyszczepów. Kalkulacja polityczna wygrała z rozumem i odpowiedzialnością za zdrowie publiczne. Dzieje się to, gdy Polska bije czarne rekordy liczby zgonów, odmowy szczepienia się i pobierania testów.

Nie wiemy, czym się kierowała garstka medyków, którzy nie podali się do dymisji. Ich milczenie oznacza, że albo są politycznie sprzymierzeńcami władzy, albo nie zgadzają się z decyzją większości. A ponieważ decyzja wynika z ignorowania większości zaleceń rady przez rząd, milczenie mniejszości można odczytywać jako brak zgody merytorycznej na te zalecenia. Tymczasem zalecenia są zdrowe: obowiązek szczepienia w służbach państwowych, w tym w służbie zdrowia, przepustki covidowe, prawo pracodawców do wiedzy, czy ich pracownicy są zaszczepieni. Skąd więc te „głosy odrębne”?

Minister Dworczyk mówi publicznie, że 80 proc. zaleceń rady rząd zrealizował, ale wszyscy wiemy, że bój się toczy o te fundamentalne, które skutecznie ograniczą szerzenie się wirusa i jego najgorsze efekty. A te zalecenia blokuje mniejszość sejmowa. Antyszczepy usiłują wmówić społeczeństwu, że wyhamowanie pandemii to ograniczenie wolności obywateli. No to niech się nie szczepią, a gdy zachorują, niech nie oczekują współczucia. Powinni ponosić choć część kosztów swojego leczenia. Nie mają prawa swoją odmową narażać zdrowia i życia innych. Wolność to piękna rzecz, egoistyczna samowola to rzecz wstrętna i szkodliwa.

Ciekawe, kto zgodzi się wejść do rady na miejsce tych, którzy się podali do dymisji, i jaką nową formułę rząd nada temu gremium? Bo rada potakiwaczy politykom to fikcja do kwadratu, potrzebna tylko do żyrowania ich indolencji, zaniechań i kombinowania, ale nie społeczeństwu.