Dywanik miękki i pięknie haftowany

Konkretów tyle, co kot napłakał. Obszerny referat o wizycie polskich biskupów w Watykanie czytamy z poczuciem, że w istocie nic się w Kościele w Polsce nie zmienia.

Nie dominuje temat krzywdzicieli w sutannach i habitach, dominuje korporacyjna wizja Kościoła, który ma to i owo za uszami, napotyka na pewne przeszkody w działaniu, ale wciąż ma poczucie, że jest po jasnej stronie mocy, bo niedociągnięcia da się naprawić, a wizerunek instytucji przypudrować: „Wszystkie spotkania miały bardzo dobry przebieg, słuchano siebie, otwarcie stawiano pytania, nie było tematów tabu. Biskupi zachęcani byli do otwartości i szczerości. Podczas wszystkich wizyt w dykasteriach biskupi doświadczali ciepła, braterstwa i gotowości do pomocy w rozwiązywaniu różnych problemów”.

Konkrety: pod względem spraw rozwodowych napływających do watykańskiego trybunału, który może unieważnić małżeństwo katolickie, Polska jest druga w Kościele Powszechnym (w zeszłym roku wpłynęło ponad 130 próśb, 80 nadano bieg).

Powrócił temat wielkopiątkowej modlitwy w Kościele w Polsce za Żydów (ale jak powrócił, tego referat nie precyzuje; sprawa tekstu modlitwy ciągnie się od lat, przed soborem watykańskim II Kościół modlił się za „wiarołomnych” Żydów, po soborze tekst zmieniono, usuwając to określenie; nie wszyscy księża w Polsce zmianę respektowali).

Po raz pierwszy do Rzymu pojechało w polskiej delegacji trzech hierarchów greckokatolickich; chcieli zwrócić uwagę Watykanu na „problemy małżeńskie” żonatych księży unickich (jakie, nie podano). Abp Eugeniusz Popowicz prosił o utworzenie unickiego sądu kościelnego, doproszenie hierarchy greckokatolickiego do komisji wspólnej rządu i episkopatu (której spotkania i tak się od dawna nie odbywają) oraz zgodę na budowę unickiej świątyni w Warszawie, gdzie mieszka obecnie ok. 200 tys. Ukraińców.

Pandemia? Ani słowa o księżach antyszczepionkowcach. Za to niepokój, że wzrosła aktywność „wyrosłych na podłożu amerykańskim ruchów odwołujących się do duchowości pentakostalnej” (zielonoświątkowców), stawiających bardziej na uczucia niż rozum (tak jakby sekciarstwo nie kwitło w samym KRK).

Polscy biskupi tłumaczyli, że nie są ani po stronie prawicy, ani lewicy czy centrum, „tylko po stronie Ewangelii” (w referacie mamy wzmiankę, że zarówno papież, jak i watykańscy prałaci ku zaskoczeniu Polaków byli dobrze zorientowani w polskich realiach, więc jak to pogodzić z potrzebą „wyjaśniania” tego, co jest oczywiste: rosnącego upolitycznienia części biskupów i kleru po linii prawicowej?).

Co do kryzysu pedofilskiego – czytamy, że choć temat nie dominował, to jednak był ważny. Biskupi przywieźli tłumaczenie na włoski i angielski kościelnego raportu o krzywdzicielach i realnej pomocy dla ich ofiar; jako przykład podano fundację św. Józefa, której przewodniczy prymas Wojciech Polak, a w zarządzie zasiada osoba skrzywdzona (wpływy z diecezji za rok ubiegły to ponad 3,5 mln zł). To faktycznie światełko w tunelu. Ale nie chwalmy dnia… bo z drugiej strony „nie zabrakło uwag krytycznych dotyczących stanowiska Stolicy Apostolskiej wobec księży biskupów, którzy zostali obłożeni karami za niedociągnięcia, uchybienia czy zapomnienia w prowadzeniu spraw duchownych oskarżonych o pedofilię. A zostali do tego zobowiązani przez nową sytuację prawną, która się wytworzyła po 2019 roku. Biskupi zwracali uwagę na dysproporcję między karami, które zostały nałożone na biskupa po wstępnym dochodzeniu”.

No i spotkania z papieżem Franciszkiem. Tematy, owszem, ważne: migracje, uchodźcy, przestępstwa seksualne, rola biskupów, „niezrozumienie nauczania Franciszka przez niektórych duchownych i świeckich, także w Polsce”, kryzys klimatyczny i duszpasterski (odchodzenie, zwłaszcza młodych, od Kościoła). Ale bez samokrytycznej refleksji, głębszej analizy. Zbiór ogólników, pobożnych życzeń, deklaracji, zapewnień i obietnic.

Tymczasem rzeczywistość skrzeczy, na dywaniku wychodzą brudne plamy. Połowa Polaków chciałaby dymisji całego episkopatu w związku z pedofilią w Kościele; w ciągu ostatniego ćwierćwiecza 20 proc. młodych straciło wiarę w Boga, a 50 proc. porzuciło praktyki religijne; działalność Kościoła negatywnie ocenia prawie połowa pytanych w sondażach. Dlatego czytamy to sprawozdanie z rosnącą ochotą, by zadać pytanie fundamentalne: skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?