Bezcenna lekcja od weteranek

Spieszmy się dziękować takim wspaniałym, mądrym, prawdziwie patriotycznie nastawionym osobom jak panie Anna Przedpełska-Trzeciakowska i Wanda Traczyk-Stawska, zaproszonym do rozmowy z Katarzyną Kolendą-Zaleską we wtorkowych „Faktach po Faktach” w studiu TVN24. To była chwila ulgi, że wciąż można mówić o sprawach najważniejszych, polskich i osobistych, tak, jak powinno się to dziać w normalnym świecie, gdzie prawda znaczy prawdę, a przyzwoitość – przyzwoitość.

Rozmowa z weterankami powstania warszawskiego pozwoliła jeszcze wyraźniej dostrzec podłość wyjców przy pl. Zamkowym i prominenta obecnej władzy, który zestawił weteranki z oprawcą powstańczej Warszawy. Że takie rzeczy są dziś możliwe w tym samym mieście, ale w niepodległej Polsce, to moralna katastrofa.

Nie szczędźmy słów krytyki tym ludziom w obozie obecnej władzy, którzy milczą, gdy jej propagandyści obrażają weteranki swymi insynuacjami. Nikt ich nie zmanipulował ani nie wykorzystał. Dały świadectwo wierności swoim wartościom. Wolno sądzić, że te wartości łączą weteranki z dziesiątkami tysięcy uczestników niedzielnych manifestacji w obronie pozostania niepodległej, demokratycznej i praworządnej Polski w Unii Europejskiej. Dla nich wszystkich flaga UE i flaga polska czują się dobrze i naturalnie w swoim towarzystwie.

Tak dwie weteranki w pół godziny ustawiły moralnie do pionu obecną Polskę. Gdzie biało-czerwone róże od prezydenta, premiera i ministra edukacji? Nie ma i nie będzie. W ich państwie nie nagradza się za niezależność myślenia i odwagę cywilną, tylko za lojalność i posłuszeństwo linii Kaczyńskiego na jej kolejnych zakrętach.

Dziś zakręt nazywa się „okupacja brukselska” i „wyimaginowana wspólnota”. Nie ma tu miejsca na żołnierki powstania na manifestacji prounijnej. Jest miejsce i kasa dla wyjców, zagłuszających ich wystąpienia, i dla człowieka udekorowanego Orłem Białym, który je poniewiera publicznie. Ale to one są mocne, a oni tchórzliwi. One dają przykład mądrego patriotyzmu i szlachetnej polskości następnym pokoleniom. Jeszcze Polska nie zginęła, póki na polskich ulicach słychać Mazurka Dąbrowskiego i „Odę do radości” częściej i głośniej niż wrzaski „narodowców”, zagłuszające nasz hymn.