Demokraci, nie bierzcie tej podwyżki

Prezydent Duda wpuścił do parlamentu szczura z podwyżkami. Nie drogą ustawy, tylko rozporządzenia, podpisał zgodę na podwyżki wynagrodzeń dla wysokich funkcjonariuszy państwowych i dla parlamentarzystów. Jestem tu radykalny: nie powinno być tak, że urzędująca władza przyznaje sobie podwyżki (lub obniża wynagrodzenia dla bieżących celów politycznych), partie demokratyczne powinny tego szczura pogonić precz. To nie jest czas na podwyżki, nawet jeśli odkręcają populistyczne cięcie uposażeń narzucone parlamentowi przez Kaczyńskiego w 2018 r.

Gdy rośnie inflacja i drożyzna, niepewny jest los Polskiego Ładu, czyli potężnego zastrzyku finansowego dla Polski w ramach Funduszu Odnowy UE, branie podwyżek od obecnej władzy będzie źle odebrane w elektoracie. Pisowski mnie mniej interesuje, bo żadnych nadziei z nim nie ma co wiązać. Niech się o to martwi Kaczyński i „kurwizja”.

Ale w elektoracie demokratycznym też trudno spodziewać się entuzjazmu. Dla wielu już 8 tys. to marzenie. Parlamentarzyści demokratyczni nie mogą sami kręcić sznura, na którym chce ich powiesić władza. Kombinuje tak: damy naszym w rządzie, to jeszcze mocniej ich przykujemy łańcuchem ślepej lojalności, damy opozycji parlamentarnej, to spuści z tonu, a jeśli jej wyborcy się wkurzą, to też nasza wygrana.

To się nazywa korupcja polityczna. Opozycja słusznie ją wytyka rządzącym, ale strzeli sobie w stopę, jeśli bez mrugnięcia okiem sama da się korumpować PiS-owi. Oni chcą, żeby wszystkich umoczyć, osłabiając wiarygodność demokratów. Kaczyński obciął uposażenia ze strachu przed wyborczymi konsekwencjami osławionej frazy Szydło, że „im się to po prostu należy”. Rykoszetem dostali parlamentarzyści opozycji. Korumpowanie to ich pomysł na władzę. Demokraci nie powinni się na to nabrać. Przecież strata wizerunkowa, polityczna i moralna może nie być warta podwyżki.

Zgodnie z polskim prawem każdy pracownik może nie przyjąć oferowanej podwyżki wynagrodzenia. A jeśli parlamentarzyści demokratyczni z jakichś powodów uznają, że jednak podwyżkę przyjmą – powtarzam: moim zdaniem w obecnej tragicznej sytuacji politycznej to błąd – to niech ją przeznaczą na jakiś dobry społecznie cel i to dokumentują dla przyszłości.

„Należy się” tym, którym się naprawdę należy za uczciwą i solidną pracę, a nie za ślepą lojalność. Wszyscy dostają podwyżki nie z prywatnej kieszeni Dudy czy Kaczyńskiego, lecz z naszych podatków. Szlachectwo, czyli mandat demokratycznie wybranego przedstawciela społeczeństwa, wciąż zobowiązuje. Warto nie brać.