Kaczyński musi odejść

Aż 71 proc. pytanych w sondażu ośrodka IBRiS uważa, że czas Jarosława Kaczyńskiego w polskiej polityce minął: powinien odejść z zajmowanych funkcji prezesa PiS i wicepremiera w rządzie premiera Morawieckiego.

Że odejdzie, jest dziś jednak mało prawdopodobne, a może nawet lepiej, żeby nie odchodził, tylko dalej „śmieszył, tumanił, przestraszał”. Bo im dłużej będzie przewodził, tym więcej Polaków będzie miało dosyć rządów gamoni, arogantów i niedorajdów, których dopuścił do władzy.

Wyczucie, kiedy odejść, to dobro rzadkie wśród polityków. U nas przejawił je Donald Tusk, nie umiał tego zrobić we właściwym czasie Leszek Miller, ociągał się Grzegorz Schetyna, ale w końcu pogodził się z demokratycznym werdyktem wewnątrz PO i uniknął upokarzającej defenestracji. Kaczyński jest dla polskiej polityki i partii dużo cięższym kamieniem młyńskim. Ciągnie ją na dno, bo pozwolił, żeby stała się partią wodzowską, i bezwstydnie tolerował kult jednostki.

A słabnącego wodza czeka zwykle los okrutny: pucz pałacowy lub, w wersji litościwej, tytuł honorowego przewodniczącego bez realnego wpływu albo wymuszona emerytura polityczna. Tak wodzowska PZPR pozbyła się towarzyszy Gomułki, Gierka, Kani. W Rosji radzieckiej podobny los spotkał Nikitę Chruszczowa.

Powody, dla których większość Polaków, w tym część beneficjentów „dobrej zmiany”, chce dziś odejścia Kaczyńskiego, są powszechnie znane. Jesteśmy dziś na dalszym etapie dekompozycji obecnego obozu władzy. W piątym roku chaosu ogarniającego coraz głębiej państwo, społeczeństwo i gospodarkę, wymiar sprawiedliwości, oświatę, służbę zdrowia, kulturę, politykę zagraniczną. Bezprecedensowe w systemie demokratycznym zbiorowe wystąpienie generalicji to najnowszy sygnał ostrzegawczy wysłany rządzącym.

Władza będzie się broniła do czasu. Kiedy dotrze do niej, jak poważnie obecna sytuacja zagraża nie tylko jej, ale też Polsce, przyjdzie moment krytyczny. Wtedy będzie musiała albo uderzyć, albo wymienić przywódców i zarzucić dotychczasowy kurs. „Reset” może mieć różne formy. Od zmian personalnych i kolejnej serii obietnic poprawy i naprawy po zbiorową dymisję i poddanie się werdyktowi wolnych i uczciwych wyborów parlamentarnych.

PiS bez Kaczyńskiego czy wciąż z Kaczyńskim tych wyborów nie wygra w dobie zapaści na wszystkich ważnych frontach. Będzie je odsuwał, a opozycja parlamentarna może też się do nich nie kwapić. Istotnym czynnikiem może być niesłabnący nacisk protestów ulicznych i wyłaniający się z nich nowi przywódcy i przywódczynie. Dymisja obecnego rządu była jednym z postulatów rady konsultacyjnej formującej się wokół Marty Lempart.

Jakikolwiek będzie scenariusz nadchodzących wydarzeń, odejście Kaczyńskiego ułatwiłoby nowe rozdanie w polskiej polityce. Miejmy nadzieję, że pokojowe, praworządne, prawdziwie patriotyczne.