Oni się nie uspokoją

A jakie to ma znaczenie dla Polski, czy premierem będzie dalej Morawiecki i czy z rządu wyleci Ziobro? W czym Polsce pomogą walki frakcyjne w obozie nieudolnej władzy albo wsadzenie na stołek tego czy innego spośród wiernych i miernych? Polska zasługuje na więcej.

Najgorsze już się stało w 2015 r. i odtąd wszystko się sypie w polityce, stosunkach międzynarodowych, praworządności, edukacji, kulturze i gospodarce. Obywatele utracili państwo, państwo utraciło sterowność w sprawach najważniejszych, jak walka z covidem i jego skutkami społecznymi i ekonomicznymi. Tymczasem rząd zajmuje się wygaszaniem sporów wewnętrznych wokół chaosu, jaki sam wywołał na tym tle.

Wskażcie jednego ministra, którego chciałoby się oglądać i słuchać, bo ma coś istotnego do powiedzenia. Wskażcie jedno mądre, budujące i jednoczące przemówienie któregoś z nich. Takie, które przejdzie do historii na długie lata. Jak choćby przemówienie Lecha Wałęsy przed Kongresem Stanów Zjednoczonych w 1989 r. czy jego wykład noblowski, którego władze PRL nie pozwoliły mu wygłosić osobiście w Oslo w 1983 r.

Wskażcie jedno osiągnięcie tej władzy, które po niej zostanie. Jedną inwestycję, która podniesie na długo poziom cywilizacyjny kraju, wygeneruje znaczący wkład do budżetu i liczbę miejsc pracy. Jedną udaną i powszechnie oczekiwaną reformę, jeden wynalazek dający nam szansę w rywalizacji z innymi krajami o poczesną pozycję w świecie.

Jedną ważną, prestiżową nagrodę przyznaną przez niezależne gremium komuś z obozu obecnej władzy lub z nią sympatyzującemu. O takim walorze jak Nobel dla Olgi Tokarczuk lub zwięzła, a dobitna mowa Andrzeja Wajdy z okazji przyznania mu Oscara za całokształt twórczości w 2000 r.

Nic takiego się nie zdarzyło przez pięć lat rządów Kaczyńskiego. Mamy za to niekończące się samochwalstwo rządzących, frazesy patriotyczne, biało-czerwone przypinki w klapach marynarek nowej nomenklatury. A pod tą fasadą afera goni aferę, kwitnie nepotyzm, cynizm i fanatyzm.

„Zjednoczona (tak mocno, że już pęka) prawica” zdobywa poparcie i konsoliduje bazę wyborczą bonusami społecznymi, finansowanymi zadłużaniem państwa i rozdawnictwem swoim ludziom intratnych posad w administracji państwowej i sektorze publicznym, oraz całowaniem po rękach propisowskich notabli KRK. Komunikowanie się ze społeczeństwem zeszło na poziom całodobowej propagandy w stylu peerelowskiego „Dziennika Telewizyjnego”.

To nie jest kraj dla młodych ludzi uodpornionych na taką propagandę ani dla znacznej części społeczeństwa, która chce żyć w Rzeczpospolitej przyjaznej wszystkim obywatelom, a nie tylko wyborcom prawicy i entuzjastom o. Rydzyka i abp. Jędraszewskiego (brawo dla abp. Gądeckiego za zakaz zbierania na terenie jego archidiecezji podpisów pod apelem Kai Godek o zakaz manifestacji na rzecz równych praw dla osób LGBT). PiS wygrał głosami nieco ponad jednej czwartej całego elektoratu, a Rafał Trzaskowski zdobył poparcie niedużo mniejsze niż Andrzej Duda w nierównych wyborach prezydenckich.

Donald Tusk ustawił problem we właściwej perspektywie. Cały świat, cała Europa, wszystko jest na ruchomych piaskach, więc trzeba się skupić na tym, co będzie miało znaczenie dla Polski – mówił ostatnio w TVN24. I dodał pod adresem rządzących: „Nie mam dobrych myśli na temat tej ekipy, ale jak każdy normalny Polak chciałbym, żeby sytuacja była stabilna. Moja rada, nie wiem, czy będzie przydatna, ale brzmi: uspokójcie się”.

Uspokójcie się, czyli zajmijcie się prawdziwymi problemami i wyzwaniami, a nie przepychankami i wojenkami. Nie ma dziś lidera, który pewną stopą idzie przez lotne piaski, ale naprawdę nie od tego zależy pomyślna i bezpieczna przyszłość Polski, czy premierem będzie Morawiecki, czy Kaczyński, czy ministrem sprawiedliwości będzie nadal Ziobro, czy zastąpi go poseł Czarnek, nagradzający za homofobię i zarzucający Europie Zachodniej, że to w niej nie ma praworządności.

Stabilność Polski, jej polityki wewnętrznej i zagranicznej, wzrost gospodarczy, skuteczność służby zdrowia, systemu oświaty i ubezpieczeń społecznych, łagodzenie konfliktów, zakończenie wojny kulturowej wywołanej przez prawicę polityczną i kościelną, przywrócenie poczucia, że wszyscy są równi wobec prawa, a swobody obywatelskie są respektowane – to wszystko zależy od tego, czy, kiedy, na czyją korzyść i w jakim stylu „zjednoczona prawica” utraci władzę.

Roszady personalne w jej obrębie oznaczają tylko retusz, generalny kierunek się nie zmieni. Ich pomysł na rządzenie to agresywna konfrontacja, a nie wykuwanie konsensu w dialogu z opozycją parlamentarną i demokratycznymi ruchami obywatelskimi. Oni się nie uspokoją.