Dziennikarze odchodzą z białoruskich łże-mediów

Jaka piękna ta pokojowa oddolna obywatelska rewolucja na Białorusi. Kobiety, białe kwiaty, młodzież, robotnicy już prawie tydzień z odwagą i godnością domagają się odejścia autokraty Łukaszenki.

Zaczynają do nich dołączać mundurowi i dziennikarze państwowych mediów. To, co u nas wciąż wydaje się niemożliwe, dzieje się na Białorusi. Dotąd robili swoje zawodowe kariery bez większych wyrzutów sumienia, ale teraz, w obliczu masowych protestów, sumienie niektórych się budzi. Lepiej późno niż wcale.

Na stronie Radia Wolna Europa/Radia Swoboda można przeczytać obszerną i rzetelną relację na ten temat. Jeden z prezenterów porannego programu państwowej telewizji nazywa sytuację prostymi słowami: trudno się witać z widownią frazą „dzień dobry”, kiedy każdy widzi, że to nie są dobre dni dla mediów i dla Białorusi.

Inna pracownica państwowego koncernu radio-telewizyjnego ma świadomość, że tych, którzy mają dość kłamstwa i nachalnej propagandy, nie jest wielu – w relacji wymienia się sześć osób – ale przecież nie chodzi tylko o liczbę. Ważniejszy jest sam fakt, że tacy ludzie w łże-mediach się znaleźli. Kolejny dziennikarz opowiada, że nie zdzierżył, gdy przez dwa dni musiał zza prezenterskiego stołu wmawiać ludziom, iż za protestami stoją prowokatorzy, ich uczestnicy to głównie agresywna młodzież, a policja nie miała innego wyjścia, niż bronić się przed jej atakami, strzelając gumowymi pociskami (a nawet żywą amunicją, jak donoszą inne media).

To są budujące momenty białoruskiej pokojowej rewolucji. Słychać w nich echo moralnych sprzeciwów wobec życia w kłamstwie. Takie głosy pamiętamy z czasów opozycji demokratycznej w Polsce i innych krajach dawnego bloku radzieckiego. Teraz nabrały nowej aktualności nie tylko na Białorusi, ale też w Polsce i na Węgrzech, gdzie na znak solidarności z wyrzuconym z pracy naczelnym redaktorem ostatniego niezależnego portalu Index odeszli jego podwładni.

Dedykujmy to wezwanie – nie warto żyć w kłamstwie – ludziom obecnego frontu rządowej propagandy w naszych krajach. W nadziei, że ich sumienie też może się obudzić, jak ich kolegów i koleżanek w łże-mediach białoruskich.