„Ciepły człowiek” szczerzy kły

W Mińsku i na ulicach innych miast dzieje się historia nie tylko Białorusi, ale i Europy. Milicja rozpędza lub usiłuje rozpędzić protesty przeciw oficjalnym wynikom wyborów prezydenckich, które protestujący uznali za sfałszowane. To nie są protesty, jak dawniej, kilkutysięczne, lecz – przede wszystkim w Mińsku – wielotysięczne.

Bez względu na to, jak się skończą – białoruskim majdanem, krwawą pacyfikacją czy jakimś pojednawczym gestem „ciepłego człowieka” (niezapomniane określenie byłego pisowskiego marszałka Senatu Karczewskiego) – Łukaszenka odebrał od społeczeństwa jasny komunikat: Uchadzi!

Na razie bynajmniej odejść nie zamierza, ale stał się „kulawą kaczką”. I tu pojawia się pytanie, jak Polska i Europa mogą okazać solidarność z Białorusinami odważnie protestującymi przeciw bezprawiu, przemocy i fałszerstwu wyborczemu. Same oświadczenia nie wystarczą. Nadzwyczajny szczyt Rady Europejskiej w środku lata raczej się nie odbędzie.

Na dodatek Polska, która powinna być liderem w wypracowaniu wspólnego stanowiska UE, nie ma dziś autorytetu, bo pod zarządem PiS nie jest wiarygodna jako herold praworządności, obrony praw człowieka i standardów demokratycznych. Przecież Unia śledzi nasze spory o praworządność, prawa kobiet, społeczności LGBT i demokrację. Wie, jak zachowuje się polska policja podczas najnowszych protestów na tym tle. Zna rządowe przymiarki do likwidacji niezależności samorządów i mediów w drodze do centralizacji i monopolizacji władzy w rękach wierchuszki PiS na wzór PRL.

Sytuacja na Białorusi jest wyzwaniem moralnym i politycznym dla demokratycznego świata, zwłaszcza Polski. Nasze związki są częścią historii obu naszych narodów. Nie tracę nadziei, że rząd Morawieckiego wspólnie z demokratami w Polsce, Europie i na Zachodzie zrobi coś więcej w sprawie Białorusi, niż tylko opublikuje serię komunikatów i na tym poprzestanie. Że powstanie konkretny plan działania, wykraczający poza troskę o polską mniejszość, a dający nadzieję demokratom białoruskim, iż los ich kraju nie jest obojętny państwom demokratycznym.

W wielu relacjach o białoruskich protestach uderzyły mnie wypowiedzi, że Białorusini liczą dziś przede wszystkim na siebie. To ton z jednej strony budujący, ale wyrażający jednocześnie rozczarowanie i zawód. Zwłaszcza w stosunku do państw bardziej oddalonych. Jeśli już, to oczekiwanie solidarności i wsparcia protestujący przeciwko Łukaszence Białorusini kierują do Polaków. Także ci mieszkający w Polsce.

Chcą, żeby reżimowi wypadły kły, i zakładają, że Polska ich rozumie. Bo przecież była solidarna z Węgrami buntującymi się przeciw tamtejszemu stalinizmowi w 1956 r. Polscy demokraci byli solidarni z Czechosłowacją, kiedy w 1968 r. wojska Układu Warszawskiego, w tym polskie, weszły na jej terytorium, by zdławić „socjalizm z ludzką twarzą”.

Na szczęście tak dramatycznej sytuacji dziś na Białorusi nie ma, ale może się ona pogorszyć. Czarnego scenariusza zdławienia siłą i represjami białoruskiego marzenia o niepodległości z ludzką twarzą nie można wykluczyć. Nie można być obojętnym i na szczeblu państw demokratycznych, i na szczeblu obywatelskim. Byle nie z pozycji jakiegoś paternalizmu. Niech białoruscy demokraci sami powiedzą, co może im dopomóc z naszej strony w ich obecnych zmaganiach z systemem „ciepłego człowieka”.

Unia ma środki i narzędzia, musi mieć też wolę polityczną. Putin, Xi i Erdogan nieprzypadkowo momentalnie pogratulowali „zwycięstwa” Łukaszence. Autokraci pilnie obserwują protesty. Nie tylko dlatego, by ustrzec się przed podobnym scenariuszem u siebie. Także po to, by poznać gotowość świata demokratycznego do solidarności z demokratycznymi siłami białoruskimi.

P.S. To, że legalna kandydatka na urząd prezydenta Białorusi opuściła kraj w obawie o siebie i swoje dzieci już samo w sobie kompromituje reżim Łukaszenki. Nikt ani na Białorusi, ani poza nią nie uwierzy, że jej oświadczenie na ten temat nie jest wynikiem presji zewnętrznej, a może gróźb i szantażu. Dzielna pani Cichanouska nie dała rady, nie nam ją osądzać, bo nikt z nas nie znalazł się w takiej sytuacji. Żal Swiatłany, żal Białorusi.