Epidemia, głupcy!

Czyli tak: opozycja ma podżyrować przedłużenie prezydentury Dudy. Nagle ze zdrajców Polski awansowała do roli rzucających koło ratunkowe obecnej władzy, która za wszelką cenę chce Dudy jako prezydenta. Wcześniej opozycja zasługiwała w oczach władzy tylko na hejt, drwiny i pogardę. Teraz słyszymy, że wszystko jest w rękach tej strasznej, totalnej opozycji. Kto to kupi?

Opozycję postawiono w sytuacji szantażu: nie chcecie wyborów 10 maja, zagłosujcie za zmianą przepisów konstytucji, która pozwoli Dudzie pełnić urząd dalej może nawet dwa lata.

Tak obmyślono sposób, by Kaczyński mógł wycofać się rakiem z obłędnego forsowania wyborów w środku pandemii, a Duda dalej był prezydentem, o co Kaczyńskiemu chodzi. Walka z epidemią dla niego jest przede wszystkim walką polityczną o zachowanie władzy. Dramaty ludzi, agonia służby zdrowia, chaos w państwie i strach w społeczeństwie się nie liczą. A opozycja ma być użytecznymi osłami, na których pisowska wierchuszka wjedzie do pałacu swej chwały jako zbawcy narodu.

Otóż nie. Jedyne rozwiązanie to ogłoszenie stanu klęski żywiołowej i rozpoczęcie poważnych rozmów z opozycją o tym, jak skutecznie pokonać wirusa i jak ma wyglądać Polska po pandemii. Co z gospodarką, z dobrostanem i prawami obywateli. Dr Bodnar ostrzega przecież, że nie ma podstaw prawnych do drastycznych ograniczeń w tej dziedzinie.

Niedawno prof. Kisilowski zaproponował stworzenie rządu jedności narodowej w tej sprawie, ale nikt tego nie podjął. Niestety, trudno się dziwić, gdyż PiS zniszczył zaufanie do siebie jako partnera jakichkolwiek rozmów i porozumień. Obóz rządzący odrzucił wszystkie sensowne poprawki do specustawy antykryzysowej zgłoszone przez Senat, bo nie pasowały do politycznej linii władzy.

A czym zajmuje się władza? Przygotowaniem militaryzacji poczty i instrukcjami, jak się obchodzić z ciałami zmarłych na koronawirusa.

To nie są dobre znaki. Nie widać po stronie władzy gotowości do działania ponad podziałami. Mimo to opozycja nie powinna uchylać się od rozmów, byle nie inscenizowanych na potrzeby kamer pisowskiej propagandy.

Wiem, wiem, że wszyscy zaczynamy mieć już dosyć nie tylko politycznej tragifarsy wokół wyborów, ale i narodowego aresztu domowego. Nie może być inaczej, bo to epidemia jest dziś największym wyzwaniem i najpilniejszym zadaniem do rozwiązania.

Gdyby obecna władza nie rozwalała przez pięć lat państwa, prawa i więzi społecznej, nie pozbywała się ludzi kompetentnych i nie obsadzała wszystkich stanowisk ludźmi bez kompetencji, ale ślepo lojalnymi, nie rujnowała finansów publicznych – mielibyśmy dziś większe siły i zasoby do walki z wirusem i jego skutkami.