Koronawirus w rządzie. Ostatnie ostrzeżenie przed nieodpowiedzialnością

Pisowski hejter, który w Szczecinie odkażał miasto po paradzie równości, teraz zakaził siebie koronawirusem. Zakaził też ministra środowiska, a więc może i pół rządu, i prezydenta Dudę. Życzymy wszystkim zdrowia, lecz od wysokich urzędników państwowych oczekujemy odpowiedzialności za siebie i innych w czasie epidemii. Zostali powołani do sterowania państwem, państwo musi funkcjonować.

Dobrze, że prezydent odwołał posiedzenie rady ministrów z jego udziałem, ale informowanie o tym całego narodu w formie telewizyjnego orędzia to teatralna przesada. Wystarczył komunikat rzecznika. Ale we wtorek wieczorem temat rady gabinetoej znowu wrócił, a telewizje znowu pokazały Dudę bliziutko pracowników Orlenu.

A co z rządem? Czy powinien zbierać się w tych dniach w pełnym składzie? Przecież może pracować z domu. Po informacji o zakażonym ministrze można by się spodziewać, że i rada ministrów zastosuje się do apeli o wydłużenie „dystansu społecznego”. Słyszymy, że rząd ma być poddany testom na wirusa, ale w jakim trybie, skoro oficjalnie ministrowie są zdrowi? Zwykli obywatele tej usługi medycznej nie mogą się czasem doprosić i są odsyłani od Annasza do Kajfasza. No to jak? Państwo PiS: równi i równiejsi?

A co z Sejmem po imprezie posła PiS Grzegorza Woźniaka? Co z zakażonym członkiem neo-KRS, który stawił się na posiedzenie tej pisowskiej struktury w sądownictwie? Ilu jej funkcjonariuszy zaraził?

A zwłaszcza, co z uporczywym objeżdżaniem Polski przez Dudę, gdy inni kandydaci do prezydentury praktycznie zawiesili aktywność face to face z wyborcami? Słusznie i odpowiedzialnie. Lecz prezydent dalej spotyka się z ludźmi, jakby nigdy nic, jakby nie obowiązywały zalecenia jego własnych partyjnych towarzyszy. Sztab urządza inscenizacje w gierkowskim stylu dobrego gospodarza państwa. Dyrektora szpitala przebierają w strój ratownika medycznego, by witał prezydenta przed budynkiem. Nikt nie ma maski, rękawiczek, nie zachowuje zalecanego dystansu.

Sztab i prezydent powtarzają zarazem, że nie rozważa się ogłoszenia stanu wyjątkowego, więc wybory odbędą się 10 maja. Ale jak? Już nawet nie chodzi o słuszne wezwania opozycji, aby wybory przesunąć, tylko znów o odpowiedzialność rządzących za zdrowie i życie wyborców i tysięcy ludzi, którzy wybory technicznie przeprowadzą. Równi, ale równiejszy prezydent?

W środku kryzysu musimy wesprzeć walkę rządzących z epidemią. Ale to nie znaczy, że naród zamknięty w domach nie może zgłaszać uwag i pretensji w tej dziś najważniejszej sprawie.

To jest ostatnie ostrzeżenie dla władzy. Niech wreszcie zajmie się dziś i w czasie po epidemii tym, do czego jest nam potrzebna. Realnymi problemami społecznymi i ekonomicznymi, a nie toczeniem wojen kulturowych. Zwalczaniem wirusa i jego skutków, a nie zwalczaniem opozycji i uprawianiem propagandy sukcesu.

Jeszcze nie czas generalnie oceniać wysiłków władzy – życzymy jej powodzenia – ale ten czas nadejdzie. Poczucie odpowiedzialności za państwo i społeczeństwo każe o tym pamiętać. Rządzący, wybrani przez obywateli, nie robią społeczeństwu łaski, że walczą z epidemią.