Uwaga! Chcą usunąć marszałka Grodzkiego

U progu epidemii i w trakcie kampanii PiS rzuca marszałkowi kłody pod nogi. Mimo że w mediach deklaruje wolę współpracy z opozycją w walce z koronawirusem. Cóż, źle się stało, że marszałek Senatu, trzecia osoba w państwie, dał pretekst do zmasowanej krytyki z różnych stron, nie tylko prawicowej. Polityk na tak wysokim urzędzie nie może dawać przeciwnikom żadnego pretekstu do ataku.

Profesor Tomasz Grodzki jako szef Senatu zbyt dużo znaczy dla prodemokratycznej opozycji i cieszy się zaufaniem zbyt wielu obywateli, aby mógł sobie pozwolić na wizerunkowe wpadki. Nie chodzi tylko o wyjazd na narty do Włoch w momencie epidemii, ale też o wypowiedź, że źródłem epidemii we Włoszech byli Chińczycy.

Profesor powtórzył publicznie jakieś plotki, być może celowo fabrykowane, aby zrobić z mniejszości chińskiej kozła ofiarnego. Niezależny dziennikarski portal śledczy OKO.press wyczerpująco prześwietlił tę teorię spiskową.

Być może w obu przypadkach Grodzkiemu zabrakło głębszego doświadczenia politycznego, a szczególnie obycia z szybkimi mediami informacyjnymi, które przy gorących tematach nie zawsze mają czas i ochotę na wchodzenie w szczegóły i niuanse. Tak może działać niekomercyjny rzetelny serwis fachowy i dobrze, że mamy do dyspozycji kilka takich. Tak czy inaczej – bez względu na to, czy wersja wydarzeń związanych z nartami marszałka nas przekonuje, czy nie, jego kluczowa pozycja uległa zachwianiu.

PiS wykorzystuje to bez zahamowań. Mimo że prof. Grodzki powtarza wielkodusznie za prezydentem Dudą, że walka z koronawirusem nie ma barw politycznych. Jak to nie ma? Przecież właśnie rozkręca się akcja mająca doprowadzić do dyskredytacji i usunięcia Grodzkiego. Dzięki temu poseł Kaczyński odzyskałby pełną kontrolę nad całym parlamentem.

Intensywnie pracuje nad tym były marszałek Senatu, który widać nie może przeboleć, że już nim nie jest. Stanisław Karczewski opublikował list grupy pisowskich senatorów do prezesa Kosiniaka-Kamysza: „liczymy, że PSL doprowadzi do zmiany marszałka Senatu”. Zagranie brutalne, w stylu pisowskim, ale niepokojące, gdyż ludowcy bywają politycznie obrotowi i możliwe, że do listu dołączono jakąś poufną ofertę.

Za słowami poszły czyny. Senatorowie PiS w czwartek opuścili gromadnie salę obrad, blokując w ten sposób próbę wniesienia pożądanych poprawek do specustawy o koronawirusie. W tym czasie na korytarzach parlamentu krążyły plotki, że może Grodzki lub inny senator z PO złapał koronawirusa.

Oficjalnie senacki PiS tłumaczy zerwanie kworum tym, że interpretuje poprawki do specustawy proponowane przez większość senacką jako próbę zrobienia z Senatu jakiejś namiastki rządu. Ale daje też do zrozumienia, że senatorowie czuli się zaniepokojeni możliwością zainfekowania się wirusem. I tak wykorzystano przeciwko Grodzkiemu jego nieopatrzny wypad do Włoch. Oczywiście, że złośliwie, ale propagandowo umiejętnie.

Tyle że takie rozgrywki w Senacie kompromitują nie marszałka Grodzkiego, lecz pisowską opozycję. Bo przecież PiS-owi chodzi ponoć o dobrą legislacyjną oprawę walki z epidemią. Senat z Grodzkim na czele nie sypał piasku w szprychy ustawie sejmowej, pisowscy notable deklarowali wolę współpracy z Senatem, marszałek Grodzki deklaruje ją nadal ze swej strony mimo nieustających ataków mediów prorządowych. I jak tu uwierzyć, że walka z epidemią nie ma barwy politycznej. Pod rządami PiS wszystko jest polityką.