Śmierć prezydenta. Jak władza zarządza kryzysem

Cios nożownika usunął na zawsze prezydenta Adamowicza. Ale pośrednio także Jurka Owsiaka jako „dyrygenta” WOŚP. A zostają ci, którzy sieją lub tolerują nienawiść w polityce i życiu publicznym. Niektórzy z nich będą może sędziami we własnej sprawie. Nikomu z nich  nie przyjdzie do głowy, żeby posypać głowę popiołem i odejść z polityki na zawsze.

Jeszcze gdy Paweł Adamowicz był wśród żywych, rozpoczęła się operacja rozmywania odpowiedzialności za zbrodnię: to nie my! To nie przez polityków! A jeśli przez polityków, to wszystkich opcji.

To nieprawda. Łatwo sprawdzić statystyki nienawiści. Jedna opcja, prawicowo-narodowa, zdecydowanie prowadzi. Druga manipulacja polega na apelach, by nie łączyć tragedii z polityką. Ale że i to nieprawda, pokazuje choćby zdanie: nie żyje prezydent Paweł Adamowicz zaatakowany podczas finału WOŚP. Adamowicz i Owsiak od lat byli atakowani przez prawicę.

Trzeci chwyt, mający rozmyć kwestię politycznej i etycznej odpowiedzialności za tragedię, polega na jej redukowaniu do incydentu, którego sprawca jest kryminalistą leczonym w młodości psychiatrycznie. Tu należy poczekać, aż się wypowiedzą biegli. Zakładamy, że bezstronni.

Tyle że wersja przedstawiona policji przez samego nożownika zawiera polityczne uzasadnienie ataku. Podobnie było podczas ataku w biurze PiS w Łodzi w 2010 r. Wtedy prawica, z Kaczyńskim na czele, nie miała problemu, by zażądać sejmowej komisji śledczej w sprawie ataku, bo uznała go za zamach na demokratyczne prawa opozycji. Teraz obłudnie apeluje o powściągliwość.

Niestety, trudno o powściągliwość. Tragedia w Gdańsku jest być może ostatnim ostrzeżeniem, że polskie sprawy idą w fatalnym kierunku. Państwo wzajemnie wrogich sobie plemion nie może normalnie funkcjonować i rozwijać się. Grozi mu nie tylko chaos i stagnacja, ale i ryzyko utraty niepodległości na tym tle niepodległości. Polska przed rozbiorami była nazywana chorym człowiekiem Europy.

Dlatego marsz obywateli i liderów przeciwko nienawiści ma sens. Oby nie okazał się jedynie zarządzaniem kryzysem przez rządzących w nadziei na jego przeczekanie.