Tajlandia ratuje dzieci, a co z innymi?

Ruszyła akcja ratunkowa w pieczarach Tajlandii. Być może w ostatniej chwili uda się uratować młodzież w potrzasku. Wszyscy trzymają kciuki. Akcja pokazuje, jak potężna może być solidarność międzynarodowa.

Za każdym razem, gdy dochodzi do wielkiej katastrofy, zgłaszają się na ratunek ofiarom ludzie z całego świata, fachowcy, eksperci, ale też wolontariusze. Tacy jak Taj, który zaoferował, że może wozić swoim motocyklem w rejonie pieczar, kogo i co trzeba. I tacy jak zawodowy nurek tajski, który utonął, niosąc pomoc uwięzionym chłopcom. To są wspaniałe momenty, kiedy rosną serca ludzi dobrej woli. Chwile jedności rodzaju ludzkiego w tym, co dobre.

Życzymy chłopcom i ich ratownikom powodzenia. Podziwiamy ich determinację i wolę przetrwania. Możemy mieć nadzieję, że z tego ekstremalnego doświadczenia wyciągną dobre wnioski na resztę życia. Że warto pomagać ludziom w potrzebie bez względu na ich rasę, pochodzenie, narodowość, religię.

A co z innymi dziećmi w potrzebie? Kiedy świat kibicuje ratownikom w Tajlandii, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w strefie wojny domowej w Ukrainie, w obozach dla uchodźców dzieje się krzywda innym dzieciom i młodym ludziom. W Syrii niemal codziennie śmierć zbiera żniwo także wśród dzieci uwięzionych w podziemnych tunelach, gdzie szukają schronienia.

Politycy zamiast wystąpić wspólnie przeciwko haniebnej wojnie, wykorzystują ją do swoich celów, ignorując tragedię ludności cywilnej. Ulegają egoizmowi i fobiom nacjonalizmu. Rozmontowują międzynarodowy system pomocy humanitarnej i obrony praw człowieka.

Za akcję, chłopaków, ich rodziny modlą się w Tajlandii mnisi buddyjscy. Tymczasem w sąsiedniej Birmie część mnichów buddyjskich przyłączyła się do prześladowań tamtejszej mniejszości muzułmańskiej pod nacjonalistycznymi hasłami. Nagrodzona pokojową Nagrodą Nobla przywódczyni ruchu demokratycznego pani Aung nie potępiła tej czystki etnicznej jasno i stanowczo. Nie ma, jak się okazuje, wiary całkowicie odpornej na nienawiść do innych.

Wierzymy, że akcja w Tajlandii się powiedzie, ale to nie powinno uspokoić naszych sumień. Dzieci i dorośli cierpią i giną w wielu miejscach błękitnego globu. Nawet teraz, kiedy czytasz te słowa.