Teraz Tusk!

„Geniusz polityczny” Jarosława Kaczyńskiego doprowadził do kolejnej porażki wizerunkowej. W sondażu zaufania przeprowadzonym przez IBRIS dla „Rzeczpospolitej” najlepszy wynik osiągnął Donald Tusk.

A przecież to on jest od dwu lat obiektem nieustannej kampanii dyskredytacyjnej w mediach podporządkowanych PiS-owi i w obozie obecnej władzy.

Rządząca prawica, która wciąż wyciera sobie usta patriotyzmem, godnością i polskością, atakuje jedynego Polaka na tak wysokim stanowisku o znaczeniu międzynarodowym. Nie cofnęła się nawet przed próbą usunięcia Tuska z tego stanowiska.

Tak, jeden sondaż nie oznacza, że gdyby Tusk wrócił do polityki w Polsce, Kaczyński na sam jego widok by skapitulował. Ale sondaże można czytać różnie. Najlepiej w pakiecie. Szukając jakiejś tendencji czy prawidłowości.

Otóż ten sondaż wpisuje się w serię innych. We wszystkich PiS ponosi wyraźne straty w deklarowanym poparciu. Opozycja parlamentarna niekoniecznie zwyżkuje, ale SLD owszem. Prawdopodobnie poszła w ruch polityczna kula śnieżna.

PiS nie radzi sobie z kryzysem zaufania. Kaczyński zna się głównie na politycznych intrygach: kto kogo. W tym jest dobry. Raz wzmacnia tych, raz innych, raz szczuje na siebie tych, raz innych. Podlewa to słowotokiem, którego symbolem są „mordy zdradzieckie”.

Na Tuska nie ma pomysłu. Nie dorównuje Tuskowi pod żadnym względem. Tusk wygrał dwie kadencje dla PO, Kaczyński pierwszą przegrał na półmetku, ponownie doszedł do władzy po niemal dziesięciu latach i znów wytraca impet w połowie kadencji.

Popatrzmy na jakość pisowskich rządów. Gdy premierem był Kaczyński (2006-2007), miał w rządzie ludzi kompetentnych, choćby Radka Sikorskiego, Zytę Gilowską, Grażynę Gęsicką, Piotra Woźniaka, Joannę Kluzik-Rostkowską, Ryszarda Legutkę, Zbigniewa Religę, Kazimierza Ujazdowskiego. Sporo.

Dziś ze świeczką szukać ich odpowiedników w rządzie Morawieckiego. Odnosi się wrażenie, że kadry PiS to głównie karierowicze, dorobkiewicze, demagodzy i fanatycy. Na takim koniu Kaczyński nie ujedzie daleko. A Tusk? Ma wciąż potencjał polityczny i wyborczy.

Ma w Brukseli ekipę, której nie przemogą Saryusz-Wolski z profesorami Krasnodębskim i Legutką. Ma sieć kontaktów nie tylko w sferze politycznej, lecz także w biznesowej, konsultingowej, piarowskiej. Ma wciąż, jak się okazuje, spore poparcie i zaufanie w kraju. No i nie zależy od widzimisię Kaczyńskiego.