Przed Smoleńskiem był Katyń

Ktoś jeszcze pamięta, jaki był cel feralnego lotu smoleńskiego? Jego uczestnicy lecieli uczcić pamięć ofiar stalinowskiej zbrodni katyńskiej. A dziś w mediach kontrolowanych przez PiS słyszymy przede wszystkim o ofiarach katastrofy pod Smoleńskiem. Pamięć się im należy bez dwóch zdań. Ale nie powinna wypierać pamięci o katyńczykach.

Tymczasem pisowska polityka powoduje, że katastrofa smoleńska wypiera z pamięci społecznej zbrodnię katyńską. Tym łatwiej, że dziś jest to polityka podparta autorytetem władzy państwowej.

Na podobnej zasadzie kult „żołnierzy wyklętych” (ignorujący ogromne zróżnicowanie postaw i motywacji kierujących powojennym podziemiem antykomunistycznym) zaczyna wypierać pamięć o Armii Krajowej, największym antyhitlerowskim ruchu oporu w Europie. W historii AK PiS eksponuje przede wszystkim Powstanie Warszawskie tak, aby wytworzyć w społecznym odbiorze pozytywne skojarzenie z Lechem Kaczyńskim, który jako prezydent Warszawy doprowadził do stworzenia muzeum poświęconego Powstaniu.

Dziś politycy PiS puszczają balony próbne, by zbadać reakcję społeczną na ewentualne ustanowienie rocznicy katastrofy smoleńskiej świętem państwowym. Gdyby tak się stało, zrobilibyśmy kolejny krok ku banalizacji tej tragedii. Łatwo sobie wyobrazić grillowanie i handel smoleńskimi artefaktami w atmosferze pikniku. Na dodatek grupa posłów zgłosiła projekt ustawy sejmowej ustanawiający świętem państwowym dzień 14 kwietnia, domniemaną datę chrztu Mieszka I. Internauci już zacierają ręce: będzie długi weekend smoleński, a potem długa majówka!

Tragedia, jaką była katastrofa smoleńska, na krótko połączyła społeczeństwo. Ten moment prawdziwej wspólnoty można było przetworzyć na coś konstruktywnego. Czymś pozytywnym byłaby dyskusja o stanie naszego państwa: co trzeba w nim zmienić i w jaki sposób. Stało się odwrotnie.

Punktem zwrotnym stało się obsadzenie w roli strażnika sprawy smoleńskiej politycznego radykała Antoniego Macierewicza. Szansa została zmarnowana. Tragedia smoleńska stała się elementem walki o władzę. Na tym tle zaczęła dzielić społeczeństwo według sympatii i antypatii politycznych, zamiast jednoczyć je w empatii i działaniach, aby więcej się nie powtórzyła.