Nadchodzi nowa Thatcher?

Poranna prasa angielska dziś wyjątkowa zgodna: na pierwszych stronach wszędzie dwie potencjalne brytyjskie panie premier. Theresa May i Andrea Leadsom. Która zostanie wybrana liderem Partii Konserwatywnej, a co za tym idzie, premierem, zależy od członków stronnictwa. Oby wygrała May. Szefowa MSW ma poparcie partyjnej elity torysów, Leadsom – mas partyjnych.

Od wczoraj jestem w Londynie. W rozmowach politycznych nastrój rozgoryczenia i oczekiwania. Rozgoryczenia Brexitem i jego masowym poparciem. Oczekiwania na jakieś przebudzenie klasy politycznej i tej, prawie równie wielkiej, części społeczeństwa, która na Brexit nie głosowała.

W Londynie już pojawiły się obywatelskie inicjatywy w tym duchu: March for Europe zgromadził tysiące ludzi. Brexitowcy próbują te inicjatywy dezawuować całkiem tak, jak PiS usiłuje dezawuować Komitet Obrony Demokracji w Polsce: no tak, przegrali i nie mogą się pogodzić z przegraną, to urządzają marsze.

Co tu kryć, nastrój jest w sumie ponury i na Wyspach, i w Polsce. Wynika z racjonalnej oceny sytuacji politycznej, społecznej, gospodarczej. W Polsce na razie nie ma szans na zmianę ekipy rządzącej, nawet nieudolnej a krzykliwej pani premier. Taka szansa pojawia się za to w polityce brytyjskiej.

Która z polityków ma potencjał premierowski pani Thatcher? Media uwielbiają takie spekulacje, ale to polityczna rozrywka dla mas. Historia w takim sensie się nie powtarza. Z jednym wyjątkiem: kwestii rosyjskiej. Thatcher, Reagan mieli walny wkład w upadek Związku Radzieckiego i podtrzymanie Gorbaczowa u władzy, co z kolei przyspieszyło upadek PRL i zmianę polityki Jaruzelskiego w kierunku porozumienia z opozycją.

Słusznie pisze Anne Appelbaum, że najważniejszy test polityczny na liderów to dziś test rozmów z Putinem. May na pewno poradziłaby sobie lepiej niż niedoświadczona politycznie pani Leadsom, odpowiednik pani Ogórek w polityce polskiej.

Ale naturalnie zdany test z Putina to za mało, by ustabilizować politykę brytyjską, która jest w chaosie. Obie toryski pretendujące do premierostwa powtarzają banały o potrzebie odbudowy jedności w partii i społeczeństwie. A to przecież obecny lider Cameron wywołał tego wilka z lasu, to on wtrącił Brytanię i Europę w stan rozwibrowania. Tu potrzebna jest głęboka refleksja, a nie obłudne apele o jedność.