Czas na blok demokratyczny

Reakcje obozu władzy na sobotnią manifestację w obronie praworządności i demokracji przypominają i tym razem, tylko mocniej, reakcje propagandy PRL na opozycję demokratyczną i pierwszą Solidarność. Tak jakby żaden polityk nowej władzy, redaktor i dziennikarz z nią sympatyzujący nie pamiętał już, jak się to skończyło – dla władzy.

Gorzej. Prezydent Duda znów obarcza winą obecną opozycję za brak dialogu. A przecież to on, strażnik konstytucji i rządów prawa, powinien spełnić swoje obowiązki w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, zachęcić do tego samego panią premier i pójść w sobotę na manifestację KOD.

Udekorowani Orłem Białym działacze dawnej opozycji, Zofia Romaszewska i Bronisław Wildstein, milczą, gdy dzisiejsi rządzący i obecne media publiczne nie potępiają karygodnych wyczynów nacjonalistów. Albo kiedy na stadionie wywiesza się transparent z pogróżkami wobec KOD i dziennikarzy niezwiązanych z obecną władzą. A przecież sami dostawali za PRL podobne pogróżki.

Sobotnia manifestacja KOD pokazała moim zdaniem dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, że społeczne poparcie dla manifestacji w obronie demokracji liberalnej i polityki proeuropejskiej utrzymuje się, a nawet rośnie.

Po drugie, że to rosnące poparcie jest apelem do obecnej opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej o stworzenie wspólnego bloku demokratycznego, najpierw dla ściślejszej współpracy, później dla wspólnych list wyborczych w oparciu o programową wizję Polski po PiS.