UJ zaprasza ambasadora putinowskiej Rosji

Moja alma mater zaprasza ambasadora Rosji do wygłoszenia wykładu. Przepraszam, ale nie w moim imieniu. Póki trwa agresja Rosji przeciw niepodległej Ukrainie, a Krym jest okupowany, uniwersytety w Europie nie powinny być trybuną propagandy kremlowskiej.

Czy ktoś zapraszałby ambasadora III Rzeszy na UJ, aby się wypowiedział o polityce Hitlera w kwestii żydowskiej czy słowiańskiej? Podobnie dobrze wiemy, że ambasador Rosji powtórzy w Krakowie to, co od miesięcy trąbią wszystkie tuby Kremla. Nie ma z tego żadnego pożytku akademickiego.

A może UJ lub jakiś inny polski uniwersytet zaprosi na dyskusję o dzisiejszej Rosji Putina działaczy skrajnej prawicy europejskiej? Na przykład tych, których szowiniści rosyjscy zaprosili do Sankt Petersburga, by radzić o pokoju i wolności. Sic!

Neonaziści, faszyści i ksenofoby w przeddzień 70. rocznicy rozgromienia Hitlera popierają awanturę wojenną rozpętaną z udziałem Rosji we wschodniej Ukrainie. Neonaziści jako odpowiedź na „banderowców”!

Taki zjazd skrajnej prawicy w Rosji to obraza pamięci o rosyjskim wkładzie w zwycięstwo nad państwem hitlerowskim. Jak znaczące postaci rosyjskiej polityki, np. wicepremier Rogozin, mogą do tego przykładać rękę? Czemu nie protestują rosyjscy komuniści, którzy lubią się przedstawiać jako strażnicy dziedzictwa ZSRR?

U nas w ten nurt wpisał się Leszek Miller, kiedyś członek elity PZPR, ale przecież także premier III RP, który podpisał naszą akcesję do Unii Europejskiej. Jaki czort podpowiada teraz Millerowi ataki na Petra Poroszenkę, które brzmią jak z Russia Today? Nie wierzę, by szef SLD nagle dołączył do obozu ks. Isakowicza-Zaleskiego i nie rozumiał, że – czy nam się to w Polsce podoba, czy nie – kult UPA jest Ukrainie potrzebny jako jeden z elementów budowania posowieckiej tożsamości narodowej.

Ależ rozumie, lecz toczy grę wyborczą obliczoną na antyukraińską część elektoratu.

Tak z europejskiego socjaldemokraty Miller staje się nacjonalistycznym niby-komunistą w stylu Ziuganowa. Zły to polityk, który w sprawach polskiej racji stanu kieruje się sondażami opinii społecznej.