Lewa kasa Watykanu?

Australijski kardynał George Pell w artykule dla brytyjskiego pisma katolickiego „The Catholic Herald” ujawnił, że na różnych kontach watykańskich są ulokowane setki milionów euro, o których nie wiedzieli główni księgowi Kościoła. Sensacja? Raczej nie, ale kolejny dowód na fatalne zarządzanie.

Pell jest szefem (prefektem) niedawno powołanego przez papieża Franciszka Sekretariatu ds. Ekonomicznych, który ma wykonywać watykańską politykę finansowo-ekonomiczną. Reprezentuje pragmatyczne anglosaskie podejście: jest problem, szukajmy rozwiązania, a nie kozłów ofiarnych.

Odkryte pieniądze nie są zdaniem Pella dowodem jakiegoś przestępstwa, tylko elementarnego braku przepływu informacji w Watykanie. Z niekompetencją, ekstrawagancją i naiwnością kuszącą złodziei trzeba walczyć. Już wkrótce powołany zostanie specjalny świecki i anonimowy dla świata generalny audytor watykańskich finansów, który będzie odpowiadał tylko przed papieżem i będzie mógł zarządzać kontrole w dowolnym miejscu i czasie.

To nie pierwszy świecki fachowiec w Watykanie. Szefem watykańskiego urzędu informacji finansowej jest Rene Brulhart, którego zadanie polega na ochronie watykańskich instytucji przed praniem brudnych pieniędzy, co działo się prawdopodobnie na szeroką skalę w latach 80. XX w. za pontyfikatu Jana Pawła II (co nie znaczy, że za jego wiedzą i zgodą).

Kard. Pell chce, by reforma finansów i administracji Watykanu oparta została na wprowadzeniu nowoczesnych procedur zarządzania, przejrzystości i współpracy instytucjonalnej, a zarazem dywersyfikacji ciał kontrolnych.

Brzmi sucho, ale wydaje się słuszne i potrzebne. Watykan nie jest bankrutem, ma na kontach więcej pieniędzy, niż jemu samemu się wydawało, ale od bałaganu i zmurszałych metod działania do bankructwa jest niedaleko.

Kard. Bergoglio został wybrany na papieża między innymi dlatego, by zrobił porządki w Kurii Rzymskiej wstrząsanej za Benedykta XVI skandalami na tle finansowym. Reforma jest projektem w budowie, ale jeśli się uda, będzie Franciszkowi pamiętana może bardziej niż jego duszpasterskie gesty.