Lewa kasa Watykanu?
Australijski kardynał George Pell w artykule dla brytyjskiego pisma katolickiego „The Catholic Herald” ujawnił, że na różnych kontach watykańskich są ulokowane setki milionów euro, o których nie wiedzieli główni księgowi Kościoła. Sensacja? Raczej nie, ale kolejny dowód na fatalne zarządzanie.
Pell jest szefem (prefektem) niedawno powołanego przez papieża Franciszka Sekretariatu ds. Ekonomicznych, który ma wykonywać watykańską politykę finansowo-ekonomiczną. Reprezentuje pragmatyczne anglosaskie podejście: jest problem, szukajmy rozwiązania, a nie kozłów ofiarnych.
Odkryte pieniądze nie są zdaniem Pella dowodem jakiegoś przestępstwa, tylko elementarnego braku przepływu informacji w Watykanie. Z niekompetencją, ekstrawagancją i naiwnością kuszącą złodziei trzeba walczyć. Już wkrótce powołany zostanie specjalny świecki i anonimowy dla świata generalny audytor watykańskich finansów, który będzie odpowiadał tylko przed papieżem i będzie mógł zarządzać kontrole w dowolnym miejscu i czasie.
To nie pierwszy świecki fachowiec w Watykanie. Szefem watykańskiego urzędu informacji finansowej jest Rene Brulhart, którego zadanie polega na ochronie watykańskich instytucji przed praniem brudnych pieniędzy, co działo się prawdopodobnie na szeroką skalę w latach 80. XX w. za pontyfikatu Jana Pawła II (co nie znaczy, że za jego wiedzą i zgodą).
Kard. Pell chce, by reforma finansów i administracji Watykanu oparta została na wprowadzeniu nowoczesnych procedur zarządzania, przejrzystości i współpracy instytucjonalnej, a zarazem dywersyfikacji ciał kontrolnych.
Brzmi sucho, ale wydaje się słuszne i potrzebne. Watykan nie jest bankrutem, ma na kontach więcej pieniędzy, niż jemu samemu się wydawało, ale od bałaganu i zmurszałych metod działania do bankructwa jest niedaleko.
Kard. Bergoglio został wybrany na papieża między innymi dlatego, by zrobił porządki w Kurii Rzymskiej wstrząsanej za Benedykta XVI skandalami na tle finansowym. Reforma jest projektem w budowie, ale jeśli się uda, będzie Franciszkowi pamiętana może bardziej niż jego duszpasterskie gesty.
Komentarze
No, to może wstrząsnąć Watykanem i pokazać ile naprawdę nagrabili. Potrzebujemy Pella w Polsce.
Proponuje „wladcom” kosciola przeznaczyc pieniadze z lewej kasy na cele dobroczynne…….
Normalka…
Zadziwiające – bidulkowie nie wiedzieli nic o kilkuset milionach euraczy zaskórniaków. Niech wezmą Rydzyka na Ministra Finansów – on grosza nie przeoczy a i jeszcze dodatkowych inwestorów z Kalabrii i Neapolu przyciągnie.
Przypominam, że zwykle gdy jakiś kapłan coś zbroi to KRK też ,,nie zna miejsca pobytu”. Z tą kasą podobnie.
Może i lewa kasa, ale w duszpasterskie delegacje przynajmniej jeżdżą za swoje.
Trudno uznać „znalezienie” lewej (?) kasy za objaw złego zarządzania.
Tego raczej dowodziłoby znalezienie manka.
Zjawisko przypomina co najwyżej typową dla PRLu praktykę, że kasjerka w spożywczaku „myli się” wyłącznie na swoja korzyść.
Wszystko to raz jeszcze dowodzi, czemu służy instytucja manipulująca uzależnionymi od siebie owieczkami.
Tyle, że wiary, tego bosko skutecznego narzędzia manipulacji, żadne dowody się nie imają.
Podobnie jak zarządzanie i inne wytwory umysłu i cywilizacji.
David Yallop w 1984 roku opublikował znakomicie udokumentowaną książkę o finansach Kurii: „In God’s name”…
Minęło 30 lat i…
nic.
http://en.wikipedia.org/wiki/David_Yallop
http://books.google.com.mt/books/about/In_God_s_Name.html?id=S-MXYHusEA0C&redir_esc=y
A co na to ich Bóg ,Jezusem zwany?Pokażcie inny kościół z takimi problemami.Ktoś powiedział ,że droga do piekła wybrukowana czaszkami katolickiego kleru.I nie ma co się dziwić naszym wyznawcom Watykanu ,robiącym geszefty w Sejmie.
Nie wiem jak Redaktor , ale mi się wydaje, że Watykan specjalizuje się w innej dziedzinie życia, a nie w ekonomii akurat.
A jakbym się zapytała Redaktora o Tajemnice Bolesne to wiedział by Redaktor coś konkretnego?
Wątpię, a w Watykanie wiedzą.
Panie Redaktorze – cudne. Pan ubolewa czy złorzeczy?
2015 – rok Trzęsiłapki – jako, że to W jesteście Kościołem – oddacie katole kasę za przekręty komisji majątkowej? Pan Redaktor deklaruje zwrot w wysokości?
Pan Redaktor nie deklaruje? – no tak – „jestem katolikiem – mnie prawo nie obowiązuje” – cytat za rydzykiem,,,……..
no coż – Pan Redaktor to taki cymbał brzmiący – a gdzie ci rosyjscy agenci wpływu – co to ich listę miał Pan w przygotowaniu…tak tylko pytam
Rok Trzęsilapki – Dziwisz dostanie kupę kasy na ampułki…..Zapuchnięty na daniele….a wszyscy na wino(mszalne) , kobiety i śpiew(mszalny) – niech mają, Radek to i tak pryszcz z tymi swoimi 80cioma tysiącami na paliwo
żorżeta – raczysz sobie żartować – ich swoje – to nasze……
„Odkryte pieniądze nie są dowodem jakiegoś przestępstwa” … a czymże jest wyłudzanie forsy za byle co? Kto w instytucjach KK uczciwie zarabia pieniądze? Ora et labora, to hasło dla idiotów, nie dla wybitnych pasterzy baranów. A co do „odkrytych ” milionów euro, to nie jakieś przypadkowe odkrycie. Każdy grosz oddany klesze, to jak wrzucenie go w czarną dziurę. Już klechy wiedzą ile mają. Te „odkryte pieniądze” świadczą o tym, że oszukiwali się między sobą. Pojęcie „uczciwy ksiądz”, to jak „cnotliwa kurtyzana”. Mówię o zdecydowanej większości klechów, chlubne wyjątki wszak zdarzają się, ale to dla tej większości, durnie, nieudacznicy, czubki.
@Piotr Toruńczyk
Dla kogo klecha to klecha…
…ale musisz sobie uzmysłowić – zbyt emocjonalnie i perfekcjonistycznie nastawiony do rzeczywistości człowieku – że są tacy dla których jest to duszpasterz. Na przykład.
Niedawno jakiś polski ksiądz z Doniecka wołał dramatycznie o pomoc dla polskich katolików (dlaczego akurat tylko katolików, czy inni to nie ludzie?), czyli o ofiarność katolików z Polski. Znaczy się o zrzutkę kolejną szło. Jak zwykle w takich przypadkach. Ludzie zazwyczaj są ofiarni, ale niekoniecznie pod szyldem kk, który jest jak czarna dziura. A świadomość tego jest coraz powszechniejsza.
Komentarze były nieprzyjazne, w stylu – to niech się polski kler podzieli swoimi niemałymi dochodami (pochodzącymi zresztą od polskich owieczek) z biednymi owieczkami we wschodniej Ukrainie.
Ktoś radził, by ten ksiądz z Doniecka zwrócił się z prośbą co łaska bezpośrednio do Watykanu, bo tam się walają „bezpańskie” miliardy euro.
Żorżeta T.
Chciałoby się klechów traktować – czemu nie – jak duszpasterzy, ale cóż poradzić, że zachowują się jak duszpastuchy.
Może ty potrafisz szanować zakłamanych spaślaków (te nalane, obrzękłe twarze z pijackimi czerwonymi nochalami, brzuszyszka obleczone w genderowe kolorowe szaty) wydalających z siebie bełkot daleki od miłosci bliźniego, przenoszących kolesiów pedofilów z parafii do parafii, jak już mleko się rozleje, wyciągających od bidaków ciężkie „taryfy” za pogrzeb.
Dość!!! Ja nie potrafię ich szanować i coraz więcej ludzi nie potrafi. Jak zawsze i wszędzie są wśród nich Prawi i Sprawiedliwi (czyli odwrotność PIS popieranego przez klechów, którzy całkiem sie pogubili co do ról, jakie pełnią), ale zamyka się im usta, odsuwa od wiernych, zastrasza. Milczą, by nie podzielić losu ks. Lemańskiego czy ks. Bonieckiego. Inni nie wytrzymują presji i nie chcąc walczyć z wiatrakami, odchodzą z kapłaństwa.
poltiser
9 grudnia o godz. 13:37
„David Yallop w 1984 roku opublikował znakomicie udokumentowaną książkę o finansach Kurii: “In God’s name”…
Minęło 30 lat i…
nic”.
Książka interesująca. Potwierdzam.
Nie mogła jednak niczego zmienić, ponieważ w tym biznesie chodzi o miliardy.
Ciekawe jest to, co napisał Gospodarz:
„Szefem watykańskiego urzędu informacji finansowej jest Rene Brulhart, którego zadanie polega na ochronie watykańskich instytucji przed praniem brudnych pieniędzy, co działo się prawdopodobnie na szeroką skalę w latach 80. XX w. za pontyfikatu Jana Pawła II (co nie znaczy, że za jego wiedzą i zgodą)”.
Jak pisze D.Yallop, Albino Luciani (Jan Paweł I) chciał wiedzieć i dlatego musiał „odejść”. Wydaje się, że papież Wojtyła wyciągnął wnioski z tej lekcji i wolał nie wiedzieć i żyć.
Pozdrawiam.
@ mag
– Ależ mag, skąd tyle złości i brzydkich epitetów?
Toż taka wiara i kapłani, jacy wierni.
–
Anegdotka:
Odwiedził nasz kraj, na dłużej, młody i pobożny człowiek z bardzo katolickiego obcego kraju na antypodach.
Poszedł na mszę raz i drugi – i nie mógł odnaleźć cienia wiary czy katolicyzmu w tym, co zobaczył i usłyszał w naszym kościele (stołecznym, nie wiejskiej parafii z pokłosia).
Zbulwersowany – na święta, wbrew dotychczasowym planom, wraca do domu.
Mnie dziwi jedno, skąd się bierze pazerność hierarchów? Rozumiem proboszcza z jego pazernością na jego skalę, może lepiej zjeść, kupić sobie lepsze auto, wyjechać na jakąś wycieczkę, człowiek jak inni.
Ale kardynałowie? Mieszkają w pałacach, najlepsze limuzyny z kierowcami, służba, wszystko zapłacone przez firmę, oficjalnie, bez przekrętów, na co im pieniądze? Co z nimi mogą zrobić? Niezrozumiałe to jest dla mnie. To trochę obok wpisu Redaktora, ale mnie zainspirował do takiej refleksji.
Pisze pan redaktor, cyt” Odkryte pieniądze nie są zdaniem Pella dowodem jakiegoś przestępstwa, tylko elementarnego braku przepływu informacji w Watykanie. Z niekompetencją, ekstrawagancją i naiwnością kuszącą złodziei trzeba walczyć”.
Proszę mi wybaczyć,wypisz wymaluj ale jest tłumaczenie posła Hofmana i reszty naszych posłów. Powtarzam i będę powtarzał, kler może postawić do pionu tylko zakręcenie kurka z kasą państwową! Opowiadanie że znalezione pieniądze to wynik bałaganu to zwykła ściema. Ci przedstawiciele pana B. są takimi samymi złodziejami jak nasi posłowie. I nic więcej.
Proponuję by wysłac do kardynała Georg’a Pell’a sprawnych urzędników naszego MF.
By podpatrzyli jak robi się „konsolidację finansów Państwa”.
Pomimo wielokrotnych zapowiedzi owej „konsolidacji” oraz budżetu „zadaniowego” w RP
się to nie udaje.
Konferencja nasza wiadoma winna dodatkowo zarządzic modły o powodzenie delegacji.
Nawet mając wątpliwości czy to powodzenie nie stanie jej ością w gardle.
Miłośc Ojczyzny najwyższym nakazem !
Nie pomnę jaki ekshibicjonista tak powiedział.Pewnie jakiś „polityk”.
Gekko
Wzięłam i nie strzymałam. Taka mnie złość dopadła. A wszystko z powodu jednej uwagi niejakiej Żorżety (swoją drogą jest to cudowny materiał na powiewną sukienkę), którą razi określenie klecha, skoro dla innych to duszpasterz.
Już nie złość mnie ogarnia, ale przygnębienie, gdy na moich oczach ten Kościół karleje, bo poziom moralny samozwańczego personelu PB na Ziemi (nie takie miało być nauczanie Chrystusa i nie bogate kościoły jako fundament religii chrześcijańskiej) budzi we mnie, doświadczonej przez życie grzesznicy, której nic nie powinno dziwić, zgorszenie. Z roku na rok, odkąd po 1989 kk zatriumfował wciąż wystawia państwu, czyli nam słone rachunki za „pomoc” w pokonaniu komuny, żyje coraz dostatniej i jest coraz bardziej bezczelny w poszerzaniu obszaru swoich wpływów politycznych i gospodarczych.
Gekko, czy ja przesadzam?
Pan Redaktor pisze:
„„The Catholic Herald” ujawnił, że na różnych kontach watykańskich są ulokowane setki milionów euro, o których nie wiedzieli główni księgowi Kościoła.”
Szanowny panie Redaktorze,
i na tym wlasnie polega przewaga Stolicy Apostolskiej nad innymi stolicami
europejskimi (i nie tylko).
Bo zawsze przeciez lepiej myslec, ze sie nie ma i miec, niz myslec, ze sie ma i nie miec.
@ mag,
Jakkolwiek losy kościoła nic mnie nie obchodzą, sądzę że nie przesadzasz, a Twoje odczucia przynoszą Ci zaszczyt (nie mam tej pewności co do słów).
Tyle, że dopóki tzw. wierni, lub mniej przywiązani do instytucji – wierzący, nie uwierzą że to oni są kościołem i to ich obraz i wizerunek on przedstawia; dopóki co najwyżej na blogu czy przy stole (choćby kawiarnianym) zaklną, pokornie tolerując jawne i bezwstydne zło w ich imieniu – dopóty instytucja będzie się degenerować. Wraz z nimi.
Sprawa Lemańskiego (jak wiele innych) uszła kościołu ze strony wiernych na sucho, więc co się dziwić.
Pragmatyka organizacji toksycznie zdegenerowanych, zasilanych biernością i oportunizmem członków.
Uszanowania.
@ parker
9 grudnia o godz. 17:50
„Mnie dziwi jedno, skąd się bierze pazerność hierarchów?”
No jak to: skąd?
Z nas, podających mu się jak na tacy.
Gekko
9 grudnia o godz. 21:17
Arcybiskupu i kościołu jakby na sucho uszła, ale nie całkiem.Kolejna rysa, kolejna obsuwa, kolejne owieczki mówiące – „a w dupę”. Nie bardzo dużo natychmiast, ale proces jest jednokierunkowy.
parker
9 grudnia o godz. 17:50
„Mnie dziwi jedno, skąd się bierze pazerność hierarchów”?
„Oczywiście łaski płynące ze strony państwa wzmogły niezmiernie atrakcyjność tego stanu i zainteresowanie dla związanych z nim urzędów, zwłaszcza tych wyższych. Historyk Ammianus Marcellinus , poganin, lecz zachowujący bezstronność wobec chrześcijaństwa, nakreślił związek między nierozstrzygniętymi wyborami biskupimi i towarzyszącymi im dochodami.
Tak więc według Ammianusa, po bitwie wyborczej stoczonej przez Damazego i Ursyna o biskupstwo rzymskie w 366 roku, znaleziono w kościele, w którym się odbyła, ciała 137 ofiar. Nic dziwnego, że takie fakty miały miejsce, skoro objąwszy stanowisko, biskupi Rzymu:
„Wolni od wszelkiej troski o pieniądze, wzbogacani ofiarami ze strony zamężnych kobiet, jeżdżą w powozach, są wspaniale ubrani, obficie ucztują – ich bankiety przewyższają nawet cesarskie” (Historia Chrześcijaństwa, Paul Johnson, Gdańsk 1993).
Mnie dziwi jedno, skąd ten brak wiedzy na temat pazerności hierarchów ? Skąd to zdziwienie ? Czy kiedykolwiek było inaczej ?
Pozdrawiam.
Tanako,
mówisz: kolejna obsuwa.
Czy to znaczy, że wierzysz w mnogość policzków do nastawiania, które, swym masowym męczeństwem, ruszą z posad bryłę świata?
Ja, przyznam się, cenię raczej pragmatyzm małych kroków, na przykład choć jednego wiernego, co w proteście choćby nie pójdzie na mszę szczującą nienawistnym, piekielnym ogniem.
(sam, nolens volens, byłem na takiej jednej, która stała się dla u mnie dla kościoła ostatnią).
A jeszcze lepiej, miast nie iść – w obliczu ołtarza zaprotestuje przeciw profanacji czynionej z ambony (był taki przypadek – jeden!).
Niestety, większości tych nielicznych, znających wiarę, wystarczają do świadczenia prawdy blogi i imieniny u cioci.
I tak wzmacnia się wspólnota – wspólnictwem.
Czuj duch.
A. Szostkiewicz
„Odkryte pieniądze nie są zdaniem Pella dowodem jakiegoś przestępstwa …” – pisze autor, co nie przeszkadza mu przed wypichceniem tytułu: „Lewa kasa Watykanu”. Pytajnik na końcu polegnie w starciu z krzyczącą „lewą kasą”, ale za to pomoże autorowi zachować dobre mniemanie o sobie. Na przyszłość proponuję tytuł: „Katarski inwestor w Watykanie” – zrobi furorę.
A dalej: ” … praniem brudnych pieniędzy, co działo się prawdopodobnie na szeroką skalę w latach 80. XX w. za pontyfikatu Jana Pawła II (co nie znaczy, że za jego wiedzą i zgodą)”.
Niby na szeroką skalę to pranie pieniedzy, ale tylko prawdopodobnie i nie oznacza, „że za jego (J-P II) wiedzą i zgodą”.
Jak widać i na tym przykładzie Adam „internowany” Szostkiewicz to mistrz insynuacji, ale w końcu deklaruje się jako liberał i katolik otwarty. Przypominam, że niedawno chcąc antyfaszystowsko „zapunktować” pomylił zastępcę Hitlera Rudolfa Waltera Hessa z komendantem Auschwitz Rudolfem Francem Hoessem. Erudycja nie zawsze nadąża za chęciami.
dezerter
1/ „… według Ammianusa, po bitwie wyborczej stoczonej przez Damazego i Ursyna o biskupstwo rzymskie w 366 roku, znaleziono w kościele, w którym się odbyła, ciała 137 ofiar …”.
2/”Mnie dziwi jedno, skąd ten brak wiedzy na temat pazerności hierarchów ? Skąd to zdziwienie ? Czy kiedykolwiek było inaczej”?
Nigdy, oczywiście, nawet św. Franciszek z Asyżu …. 🙂
A poważniej.
Św. Melania (pochodziła z rodziny Juliana Apostaty) i żyjaca w tych samych czasach co Ammianus Marcellinus, była spadkobierczynią największej fortuny w całym cesarstwie. Była podobnie bogata jak szef Microsoftu Bill Gates, tylko jeszcze bardziej. Melania swe życie spędziła na rozdaniu całej tej fortuny, wspomagając ubogich, budując kościoły, fundując klasztory, wykupując niewolników i darując im wolność etc. Powinieneś zatem wiedzić, że twój przekaz jest jednostronny. Taki błąd określa się pars pro toto (część bierzesz za całość).
Ale twoja uwaga ma oczywisty kontekst. Teraz wszyscy naprawdę pazerni mogą powiedzieć, przecież nie jesteśmy gorsi, zapewne jesteśmy lepsi, tak jesteśmy lepsi, właściwie niemal doskonali. A już przy księżach pedofilach jesteśmy wzorem cnót. Im więcej pedofilów wytropimy tym moralnie jesteśmy bardziej doskonali.
Polecam eseje znanego antropolga René Girarda o instyucji kozła ofiarnego w kulturze.
Wiesz dlaczego na renesansowych dworach krolewskich trzymano karły? Na ich tle nawet brzydka rodzina królewska uchodziła za urodziwą.
Zabalaganic to mozna stowe. Zabalkaganic mozna pierscionek albo zegarek. Zabalaganic mozna kwit z banjku.
Ale jak sie zabalagania setki milionow euro? Przeciez to chyba trzebaby je ciezarowkami zwozic. Tylko gdzie, zeby sie nie rzucaly w oczy?
@mag:
Nie wiem, jak ten ksiądz, ale parę lat temu miałem okazję rozmawiać z księdzem, który zbierał pieniądze dla „Polaków na Ukrainie”, ale po cichu przyznawał, że pomoc jest dla wszystkich, tyle że w jego parafii żyje wielu Polaków pamiętających ukraińskie zbrodnie, którzy absolutnie nie są gotowi pomagać Ukraińcom. Więc nie może głośno mówić, że pomocy nie dzieli według narodowości obdarowanych.
Powtórzę: nie wiem, czy to ten sam przypadek, ale jeśli ksiądz chce być w swojej zbiórce skuteczny i wykorzystać wewnętrzne mechanizmy KK, to musi tak mówić o swojej akcji.
@Mauro Rossi:
Reguła mówi, że jeśli tytuł nagłówka kończy się znakiem zapytania, to odpowiedź brzmi: „nie” 😉
Mauro Rossi
10 grudnia o godz. 0:40
„Nigdy, oczywiście, nawet św. Franciszek z Asyżu ….
A poważniej.
Św. Melania była spadkobierczynią największej fortuny w całym cesarstwie. Melania swe życie spędziła na rozdaniu całej tej fortuny”.
Zachęcam do dalszych poszukiwań. Może znajdzie się jakiś biskup, który rozdał swój majątek ubogim. Powyższe przykłady nie trafione, to nie są przedstawiciele hierarchii. Nawet jeśli znajdzie się jakiś wyjątek, to on zawsze potwierdza regułę.
W cytowanej przeze mnie „Historii chrześcijaństwa” Paula Johnsona na s.105, autor cytując Jana Apostatę wyjaśnia, do czego pobudzała biskupów ich zachłanność: „Kler zasiadał w roli sędziów, spisując testamenty i zagarniając cudze dziedzictwo przez przypisywanie sobie praw spadkowych”.
Takie są fakty. A z nimi podobno się nie dyskutuje. Szanowny Pan broni przegranej sprawy. Nie warto.
Pozdrawiam.
mag
9 grudnia o godz. 19:06
” Wzięłam i nie strzymałam. Taka mnie złość dopadła”
Szanowna Pani,
to po jaka cholere Pani bierze?
Ja nigdy nie bralem, dlatego pogodnie spogladam na swiat.
Radze przestac brac. Rownowaga psychiczna wroci z pewnoscia.
Żorżeta Tyraspolska
9 grudnia o godz. 13:31
„Może i lewa kasa, ale w duszpasterskie delegacje przynajmniej jeżdżą za swoje.”
Za swoje?
PAK g.7:31
Gdyby tak było z owym księdzem, jak piszesz, to OK.
Chodziło mi głownie o co innego, o wielką kasę, którą obraca zarówno Watykan, jak i podległe mu placówki w innych krajach i która wpada w czarną dziurę, bo kk wciąż się domaga (w różnych formach) ofiar od wiernych albo „poniewiera” się w watykańskich bankach zamiast służyć potrzebującym. Służy, ale chyba w zbyt małym stopniu, gdy się patrzy na te zbytkowne pałace biskupie, szykowne limuzyny nie uzyskane przecież ciężką praca, niechby nawet duszpasterską.
No właśnie kiedy pan ujawni listę rosyjskich agentów.
@mag:
Lata temu czytałem o szwajcarskim katoliku, który nie łożył na Kościół. Zapytany o sprzeczność odparł, że jest gotów łożyć, o ile finanse będą przejrzyste (chodziło głównie o rozliczenie się proboszcza).
Mam wrażenie, że promyk takiego myślenia dotarł do Watykanu. A co z tego wyjdzie, to się okaże.
Ale… nie uważam, że wszystkie pieniądze kościelne powinny służyć ‚potrzebującym’ — tak jak w budżecie każdego państwa, są też konieczne wydatki na biurokrację, na kulturę (choćby te ‚zabytkowe pałace’), bezpieczeństwo, czy edukację.
PAK
Chyba nie podejrzewasz mnie, że nie rozumiem potrzeby wydatków na tzw. obsługę wewnętrzną. Chodzi o skalę wydatków, ile na co, a również o przejrzystość finansów. Raczej do rzadkości należy ścisła współpraca w tym względzie między proboszczem a radą parafialną. Przykładowo, czy biskup lub proboszcz nie mogliby jeździć skromniejszymi brykami bez uszczerbku dla ich duszpasterskich zajęć, a biskupie pałace i plebanie – skromniejsze wyposażenie? Czy konieczne jest kupowanie zbytecznych, nierzadko kiczowatych bajerów do kościoła, by „ubogacić” estetycznie wnętrze? Przypominam, że zabytkowe świątynie dostają duże dotacje państwowe na rewitalizację, jeśli jest potrzebna.
Proboszczowie skarżą się prywatnie, że są besztani przez swoich szefów – biskupów, gdy mają słabe wyniki finansowe, czyli za mało kasy spływa do kurii. Niewiarygodne, a jednak prawdziwe. Nawet w dość landrynkowym serialu „Plebania” ten wątek się przewijał.
@mag:
Oczywiście. Ale jest to kwestia kultury, nie jakiegoś pojedynczego zarządzenia ‚z góry’. Dlatego mam wciąż pretensje do ‚mediów katolickich’ w Polsce, bo to one tworzą codzienną ‚strawę duchową’ dla duchowieństwa i „zaangażowanych” katolików. „Biskup czy proboszcz” nie mają poczucia ‚wysferzenia’ zbyt bogatym samochodem, albo kiepskiego wydawania wspólnych pieniędzy; a słabe rozliczenie z finansów parafii, czy diecezji, często płynie z tego, że wierni tego nie oczekują. (W tym ostatnim przypadku mogę się powołać na lokalną parafię, która decyzją proboszcza rozliczała się kiedyś na koniec roku z budżetu; po zmianie proboszcza przestała i nikogo to nie zainteresowało…)
Co do zabytkowych świątyń (swoją drogą: pałace biskupie też potrafią być zabytkowe — rozróżnienie zbytniego przepychu od troski o dziedzictwo kulturowe jest kwestią rozsądku osób odpowiedzialnych), ze wsparciem państwa bywa różnie — pamiętam wizytę przed kilku laty (2-3?) w kolegiacie w Wiślicy, gdzie wciąż nie był załatwiony problem z wymianą okien, a przez uszkodzone deszcz padał na zabytkowe, piętnastowieczne freski. Niedostateczną pomoc ofiarowało zarówno państwo, jak i diecezja. (Mam nadzieję, że to się już zmieniło.)
Zresztą, jak to piszę, to mam wrażenie, że ciągle krytykuje się te same problemy, czy rzecz dotyczy Kościoła w Polsce, czy prywatnego biznesu, albo biurokracji państwowej i samorządowej.
Sprawa jest sensacją tylko o tyle, że dotąd Watykan do niczego takiego się nie przyznawał. Metoda była stała: wyniosłe milczenie. A jeśli ktoś coś wyciągał, była pełna potępienia akcja, że to atak na tzw. wartości, Kościół i na samego bozię.
Jednocześnie nie ma w tym nic sensacyjnego, bo Watykan miał tak zawsze: mnóstwo ukrytych pieniędzy, z najrozmaitszych źródeł, w tym niemało, a może i większość z brudnych źródeł. To co ukryte, można przeznaczyć na cele, właściwe z punktu widzenia papieży lub ich różnych ekspozytur, choć z punktu widzenia zasad demokracji i praw człowieka – byłyby to w części brudne cele.
Jak są pieniądze o których “nikt nic nie wie”, to po pierwsze nieprawda – wie ten co ma wiedzieć, nie wie ten co ma nie wiedzieć, a po drugie powód do złodziejstwa, co się w Watykanie nieustannie działo i dzieje.
Różni watykańscy złodzieje byli ujawniani, ale i w tej branży Polska ma się czym pochwalić: nasz człowiek w Watykanie, ksiądz Bronisław Morawiec, ekonom papieskiej bazyliki Matki Bożej w Rzymie nakradł ponad 200 tysięcy Euro z kościelnej kasy.
Fakt, są więksi malwersanci watykańscy. Ale nasz człowiek w Watykanie też się starał. 200 tysięcy Euro to ładna sumka. Piechotą nie chodzi.
Jednak bardziej sensacyjne jest co innego: za rządów w Watykanie innego naszego człowieka, nadczłowieka, świętego na okrągło działy się przekręty finansowe na gigantyczną skalę. Przypomnę kilka faktów: ‘bankier Boga” Roberto Calvi powieszony w Londynie 3,6 roku od objęcia papiestwa przez Wojtyłę, tego samego dnia sekretarka Calviego Graziella Corrocher, wypada z okna w Mediolanie; rządy abepe Marcinkusa przez kolejne lata, do 1989 roku, czyli przez 12 lat rządów Wojtyły, mimo zamieszania w bankructwo i defraudację ogromnych sum Banco Ambrosiano oraz niespodziewana śmierć w więzieniu Michele Sindony, najbliższego współpracownika Marcinkusa; Monsignore Nunzio Scarano złapany kilka lat temu przy nielegalnym przewożeniu 26 milionów Euro w celu uniknięcia płacenia podatków, czy inny kurier watykański złapany z walizką pełną 15 milionów Euro.
A wszystko to za rządów Wojtyły i Ratzingera – dwóch najlepszych sojuszników, kumpli i najważniejszych ludzi w Watykanie. Drugi po pierwszym został papieżem na kolejne kilka lat. Razem 35 lat papieskich rządów dwóch facetów. A malwersacje, afery, gigantyczne przewały, pranie brudnych pieniędzy – czyli nadzwyczaj skuteczne działanie ukrytych kont i zasobów gotówki – szły jak zawsze dotąd.
Całość red Szostkiwicz komentuje w tonie banału, cyt: “Sensacja? Raczej nie, ale kolejny dowód na fatalne zarządzanie.”
A podsumowuje tak:
“…Rene Brulhart, którego zadanie polega na ochronie watykańskich instytucji przed praniem brudnych pieniędzy, co działo się prawdopodobnie na szeroką skalę w latach 80. XX w. za pontyfikatu Jana Pawła II (co nie znaczy, że za jego wiedzą i zgodą).”
A więc biedny ten nasz Wielki Święty Ojciec Święty Jan Paweł II: pewnie nic nie wiedział, biedak. I nie dowiedział się, przez 27 lat. Czasu nie miał, nierozgarnięty był, na nartach wolał jeździć i po ojczyźnie wycieczki nieustające odbywać. Wyświęcaniem legionów kolejnych świętych zajęty był bardzo, pisaniem peanów na cześć Maryji. Wszystkim był zajęty, tylko nie dbaniem o to, by źli ludzie w Watykanie nie robili złego uczynku z gór pieniędzy.
Co złego, to nie Wojtyła. Polski święty jest święty – i basta!
To zresztą ta sama zasada: co złego, to nie bozia. Jak nie bozia to i nie Wojtyła.
Tak się czyści polskiego papieża.
Sprawa jest sensacją tylko o tyle, że dotąd Watykan do niczego takiego się nie przyznawał. Metoda była stała: wyniosłe milczenie. A jeśli ktoś coś wyciągał, była pełna potępienia akcja, że to atak na tzw. wartości, Kościół i na samego bozię.
Jednocześnie nie ma w tym nic sensacyjnego, bo Watykan miał tak zawsze: mnóstwo ukrytych pieniędzy, z najrozmaitszych źródeł, w tym niemało, a może i większość z brudnych źródeł. To co ukryte, można przeznaczyć na cele, właściwe z punktu widzenia papieży lub ich różnych ekspozytur, choć z punktu widzenia zasad demokracji i praw człowieka – byłyby to w części brudne cele.
Jak są pieniądze o których “nikt nic nie wie”, to po pierwsze nieprawda – wie ten co ma wiedzieć, nie wie ten co ma nie wiedzieć, a po drugie powód do złodziejstwa, co się w Watykanie nieustannie działo i dzieje.
Różni watykańscy złodzieje byli ujawniani, ale i w tej branży Polska ma się czym pochwalić: nasz człowiek w Watykanie, ksiądz Bronisław Morawiec, ekonom papieskiej bazyliki Matki Bożej w Rzymie nakradł ponad 200 tysięcy Euro z kościelnej kasy.
Fakt, są więksi malwersanci watykańscy. Ale nasz człowiek w Watykanie też się starał. 200 tysięcy Euro to ładna sumka. Piechotą nie chodzi.
Jednak bardziej sensacyjne jest co innego: za rządów w Watykanie innego naszego człowieka, nadczłowieka, świętego na okrągło działy się przekręty finansowe na gigantyczną skalę. Przypomnę kilka faktów: ‘bankier Boga” Roberto Calvi powieszony w Londynie 3,6 roku od objęcia papiestwa przez Wojtyłę, tego samego dnia sekretarka Calviego Graziella Corrocher, wypada z okna w Mediolanie; rządy abepe Marcinkusa przez kolejne lata, do 1989 roku, czyli przez 12 lat rządów Wojtyły, mimo zamieszania w bankructwo i defraudację ogromnych sum Banco Ambrosiano oraz niespodziewana śmierć w więzieniu Michele Sindony, najbliższego współpracownika Marcinkusa; Monsignore Nunzio Scarano złapany kilka lat temu przy nielegalnym przewożeniu 26 milionów Euro w celu uniknięcia płacenia podatków, czy inny kurier watykański złapany z walizką pełną 15 milionów Euro.
A wszystko to za rządów Wojtyły i Ratzingera – dwóch najlepszych sojuszników, kumpli i najważniejszych ludzi w Watykanie. Drugi po pierwszym został papieżem na kolejne kilka lat. Razem 35 lat papieskich rządów dwóch facetów. A malwersacje, afery, gigantyczne przewały, pranie brudnych pieniędzy – czyli nadzwyczaj skuteczne działanie ukrytych kont i zasobów gotówki – szły jak zawsze dotąd.
Całość red Szostkiwicz komentuje w tonie banału, cyt: “Sensacja? Raczej nie, ale kolejny dowód na fatalne zarządzanie.”
A podsumowuje tak:
“…Rene Brulhart, którego zadanie polega na ochronie watykańskich instytucji przed praniem brudnych pieniędzy, co działo się prawdopodobnie na szeroką skalę w latach 80. XX w. za pontyfikatu Jana Pawła II (co nie znaczy, że za jego wiedzą i zgodą).”
A więc biedny ten nasz Wielki Święty Ojciec Święty Jan Paweł II: pewnie nic nie wiedział, biedak. I nie dowiedział się, przez 27 lat. Czasu nie miał, nierozgarnięty był, na nartach wolał jeździć i po ojczyźnie wycieczki nieustające odbywać. Wyświęcaniem legionów kolejnych świętych zajęty był bardzo, pisaniem peanów na cześć Maryji. Wszystkim był zajęty, tylko nie dbaniem o to, by źli ludzie w Watykanie nie robili złego uczynku z gór pieniędzy.
Co złego, to nie Wojtyła. Polski święty jest święty – i basta!
To zresztą ta sama zasada: co złego, to nie bozia. Jak nie bozia to i nie Wojtyła.
Tak się czyści polskiego papieża.
Gekko
9 grudnia o godz. 23:22
Nadstawianie policzka biskupom nie daje efektu ewangelicznego. jest więc przeciwskuteczne. Nie działa też w drugą stronę. Wierni mają policzki zwykle blade, zaś biskupi spęczniałe i rumiane. Nie od zbieranych policzków a od przeciążenia systemu gastrycznego.
Metoda małych kroków jest generalnie tym, o czym pisałem. Obsuwa na wiele wymiarów, jednym z nich jest taki, że kolejni wierni mówią: „a w dupę”. Nie jest to zapewne trend najliczniejszy, główny nurt jest raczej ten, że kurs ludzkiego życia stopniowo, w sporej mierze pod wpływem takich obsuw, rozchodzi się z tym, czego oczekują biskupi.
Jest też inny powód, może i ważniejszy: biskupi nie mają nic wartościowego do zaproponowania, religia jest w środku pusta, składa się z memolenia ozdobników i utartych, bezrefleksyjnych odruchów.
Tą bezrefleksyjną mechaniczność powtórzeń dziedziczyło się kiedyś jak kozę i starą chałupę. To mija i odchodzi w przeszłość. Co nie znaczy, że pojawia się masowa i głęboka refleksja, ona z definicji nie jest masowa.
Świat miejscowy, ziemski, bardziej kusi i zajmuje, niż nadziemski. Zaś kolejne fakty mnożące się od lat coraz gęściej, potwierdzają, że nadziemskość to nie boskość, ale plazma Słońca.
Swoją drogą, ciekawi mnie to, co sobie myślą parafianie księdza Lemańskiego, ci co pojechali do Warszawy bronić księdza przed jego szefem – Hoserem. Lemański został wywalony, ale ludzie na miejscu zostali. Mam pewne wrażenie, ale może się mylę, że w części parafialnych głów nastąpiła obsuwa wizerunku Kkat-a. I zaczęli iść własną ścieżką, a nie kościelną.
Głównym bóstwem klechów jest Złoty Cielec,nie ulega to wątpliwościom. Przecież żaden klecha nie pracuje, ni wytwarza czegokolwiek. Oni tylko łapy wyciągają po „cołaska” za byle co!. Trójcę św traktują oni jako wycieraczkę, na której „uwierzytelniają ” się jako niby wierzący; jako niby autorytety, jako niby przewodnicy, ale za kasę, kaasę, kaaaasę! Kasa – to jest ich sens życia! To tak jak redemptoryści w ich radiu od 12.00, codziennie: wiadomości, ewangelia i coś na jej temat, potem „myśląc ojczyzna”, tj plwociny jakichś idiotów typu pawłowicz, michalkiwewicz, ryba etc, potem litanie do Maryi i Józefa. A od 13,00 godzina rzygania na każdego, kto nie z nimi. Uczestniczą w tym biskupi, księża i politycy „jedynej partii polskiej”- pis, t.j. sami prawdziwipolacypatriociidiocikatolicy. A potem ojciec doktor, dyrektor czubków, wzywa do deklarowania % z podatków na jego fundację gotowania na parze tego i owego,g…też.(bo rząd zmarnotrawi te pieniądze), oraz słowo święte, t.j. podanie kont bankowych fundacji czubków w Banku Pocztowym i NBP. Taka jest nasza wiara; taki jest nasz kościół! Wiara w złotego Cielca- oto wiara prawdziwa! Jakiś syn cieśli, jakieś gadanie o wyzbyciu się mienia, Ojcowie święci, książęta kościoła, ekscelencje, eminencje, dobrodzieje, mieliby być ubodzy ciałem, niczym jakiś-tam syn byle żydowskiego cieśli? Herezja!
dezerter
9 grudnia o godz. 22:54
Ale na co im kasa? Mają wszystko, czego dusza zapragnie, co mogą zrobić z milionami? Domu nie kupią, mieszkają w pałacu, jachtu też, prywatny samolot im niepotrzebny bo firma zapłaci pierwszą klasę, zresztą ludzie by się dowiedzieli, limuzyna najlepsza z kierowcą, służba, kucharki w pałacu, co mają robić z tymi pieniędzmi?
Mnie chodzi o aspekt psychologiczny.
@Piotrze Toruńczyku:
Nie przesadzajmy. Księża podobno potrafią czasem z siebie żartować, jako z ‚techników w zakresie organizacji kultu religijnego’. Jeśli chcesz ze świeckiego punktu widzenia spojrzeć na ich pracę, to to jest dobre określenie. Organizator i performer w jednym — w teatrze, czy domu kultury też by brał pieniądze. Zresztą wizyta w teatrze jest droższa.
To, co opisujesz, to zapobiegliwość dla finansowego dobra Instytucji, w której pracują. Ja się chętnie zgodzę, że często karykaturalna, ale jak odejmiemy zły styl (w tym brak umiaru), to co w tym złego?
piotr toruńczyk
10 grudnia o godz. 12:57
Niezupełnie się zgodzę: kler, w zasadzie, pracuje. To, że ich praca ma wątpliwą wartość, to inna sprawa.
To są pracownicy sektora usług. W pewnej mierze – usług kultury. Można to czasem zawęzić do usług kultu religijnego: urządzają spektakle, opowiadają baśnie, klechdy i mity, niektórzy nawet dosyć ładnie. Prowadzą zajęcia parateatralne, a nawet ściśle teatralne, co do techniki. Bo co do istoty – nie.
Aktor w teatrze sprzedaje prawdę spektaklu, prawdę umowności, nie prawdę rzeczywistości, bo ją sobie wytwarza widz, każdy własną.
Aktor sprzedaje sztukę.
Natomiast kapłan sprzedaje prawdę „rzeczywistości bożej” – tak ją nazywa. Co ma oznaczać, że jest to rzeczywistość. A w niej – bozia, jako konstytutywny twórca rzeczywistości.
Kapłan sprzedaje nic. Co bywa przyobleczone w pewne pozory sztuki.
To całkowicie różni tych sprzedawców. Kapłan oszukuje, aktor – nie.
Owszem, kapłan potrafi, czasem, powiedzieć coś sensownego, pomóc temu i owemu uporać się z jakimś swoim problemem. wynika z tego, czasem, jakaś praktyczna korzyść.
Nie zmienia to jednak zasady: kapłan sprzedaje to, czego nie ma.
Podobnie robią marketingowcy: sprzedają złudzenia.
Kapłan jednak przewyższa marketingowca: sprzedaje złudzenia absolutne. Musi się absolutnie zakłamać, by pogodzić to z rzeczywistością braku produktu, który sprzedaje za ciężką kasę.
Wiara wierze nierówna. Kapłan może wierzyć w złotego cielca, ale tzw. wierny – nie bardzo. On bowiem dostarcza cielca kapłanowi,sam go sobie odejmuje. A kapłan ma odwrotnie.
Strony mają więc odmienne interesy i punkty odniesienia.
„(…) na szeroką skalę w latach 80. XX w. za pontyfikatu Jana Pawła II (co nie znaczy, że za jego wiedzą i zgodą).”
Za to jego jest odpowiedzialność. W tak krytykowanym z pozycji moralnej wyższości przez hierarchów korpo-świecie prezes wyleciałby z roboty prosto do więzienia. Enron. Firma zapłaciłaby miliardowe kary. Siemens. Dymisja prezesa zarządu i 10 członków. Też Siemens.
Poniewaz moj post z polnicy dnia wczorajszegi wciaz czeka na akceotacje, sprobuje umesxuc go jeszcze raz:
Zabalaganic to mozna stowe. Zabalaganic mozna pierscionek albo zegarek. Zabalaganic mozna kwit z banku.
Ale jak sie zabalagania setki milionow euro? Przeciez to chyba trzebaby je ciezarowkami zwozic. Tylko gdzie, zeby sie nie rzucaly w oczy?
parker
10 grudnia o godz. 13:00
„Ale na co im kasa? Mają wszystko, czego dusza zapragnie, co mogą zrobić z milionami”?
Trzeba pytać zainteresowanych. Wydaje się, że np. za usługi damskich bądź męskich prostytutek firma nie płaci. Za balangi i uczty raczej też.
Czasami można poszerzyć swoją wiedzę w tym temacie, dzięki dociekliwym mediom. Jeden z ostatnich przykładów przytaczam poniżej:
„Wiesława Dargiewicz (40 l.) z Oławy twierdziła, że ojcem jej synka jest ksiądz Waldemar Irek, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. W tej sprawie prowadzone jest również postępowanie spadkowe. Chodzi m.in. o dom kapłana, który znajduje się w Oławie. W domu księdza znajdowała się m.in. cenna kolekcja obrazów, której wartość eksperci wycenili na kilka milionów złotych”.
Pozdrawiam.
@Kot Mordechaj
Przecież to chyba trzebaby je ciezarowkami zwozic. Tylko gdzie, zeby sie nie rzucaly w oczy?
A od czego są banki? „Setki milionów euro były odłożone na osobnych rachunkach i nie figurowały w budżetach” – ujawnił prefekt Sekretariatu ds. Ekonomii kardynał George Pell. Australijczyk nota bene.
Bardziej niż „odnalezione” kont, z których setki milionów euro będą wspierać rzymską kurię, obchodzi mnie los warszawskiej skarpy, która powinna być pod szczególną ochroną konserwatorską. Warszawskie Wyższe Metropolitalne Seminarium Duchowne zamierza oszpecić tą część Warszawy budynkiem, który pasuje do tego miejsca jak pięść do nosa. Lokalizację i bryłę tej szpetoty zaakceptował już warszawski konserwator zabytków. Całość pod linkiem:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,17105284.html
anumlik
10 grudnia o godz. 19:59
Biblioteka.Hala sportowa. Komercyjne biura.
Interesujący program.
Wbicie świętej bryły w nieświętą skarpę skomentował jeden internauta tak:
„Stolica nam się Odnawia w Duchu Świętym, phawda, pani phezydent”?
anumlik
Łomatkobosko! Mam nadzieje, że do tego nie dojdzie. Z tego co zrozumiałam, jeszcze ostatecznej akceptacji nie ma. W środowisku architektów i konserwatorów zawrzało.
Swoją drogą Oni wciąż coś jeszcze budują i rozbudowywują, a to megaseminarium, a to kolosa rydzykowego w Toruniu. Nie wiadomo po jaką cholerę, bo owieczek systematycznie ubywa, a i alumnów takoż.
Mijam, jadąc na działkę trasą szybkiego ruchu w stronę Białegostoku, położone tuż przy niej, nieukończone monstrum, które miało być sanktuarium (pewnie 157 albo 253) JPII. Straszy tak już od kilku lat.
A co ze świątynią Opaczności (chyba) Bożej? Strach pomyśleć. Jest podobno taki przekaz, że jeśli kiedyś zostanie ukończona, to będzie z tego wielkie nieszczęście.
Jak się okazuje, święci niekoniecznie są tacy święci, źródła moralności bywaja amoralne, jedynie sprawiedliwi są przestępcami…….
Złoty Cielec zaś, w dalszym ciągu ma wyznawców.
Wśrod polityków i duchownych, różnych zresztą wyznań.
Ludzkich ofiar chciwości nie zabraknie, bo to JEDYNA PRAWDZIWA wiara?
Gospodarzu! Co o tym sadzisz?
http://wiadomosci.onet.pl/spor-wokol-wojciecha-lemanskiego-oswiadczenie-pelnomocnika-ksiedza/wevz4
Co mozna zrobic?
Czy Kuria Warszawska nie powinna wplacic tej kaucji sadowej? Skad bezrobotny ksiadz, ktory nigdy krezusem nie byl, ma wytrzasnac poltora tysiaca euro na zakladke do Watykanu? Nawet bez gwarancji zwrotu!
Otyły ,po piątkowej wieprzowinie, po żniwach zwanych w Polsce kolędą ,na schodach pałacu, eminencja, czy tam ekscelencja albo książę kościoła wzywa: Pozbądźcie się wszystkiego(na kościół najlepiej) i idźcie za Chrystusem. Dobre- nie? Widział kto biskupa idącego za Chrystusem”Alem pecunia non olet. Mamona(!!!!!!!!!) ot cel drogi „sługi bożego”.Ś
I nagle komputer mną zarządził pardon! Kontynuuję.”Święci klechy”gadają od rzeczy w mszach gloryfikując pis ! Ja już nie chodzę na msze , bo na zebranie pis mnie nie ciągnie! Brawo no niby klechy! Ja sobie wierzę w Pana Boga , bez udziału imbecylów w sutannach
piotr toruńczyk g.22:46
A ja sobie wyobrażam.
Idzie Jezus, idzie lekkim krokiem w sandałach na bosych stopach, w szacie niedbałej luźnej, przepasanej rzemieniem, z gołą głową i kijem pielgrzymim w ręku. A za nim w pewnej odległości posuwa się cały zasapany i oblewający się potem biskup w ciężkich szatach bogato złotą i srebrna nicią haftowanych, w czapie wysokiej jak komin, na tłustych paluchach lśnią drogie kamienie, w ręku bogato rzeźbiony pastorał.
Nagle Jezus odwraca się (może dobiegło go to sapanie), patrzy, patrzy z narastającym zdumieniem i wreszcie wykrzykuje:
– O Matko Przenajświętsza – a cóż to za dziwadło się za mną wlecze! I po chwili ze smutkiem:
– Wracaj synu do swego pałacu. Nic tu po tobie.
Żorżeta Tyraspolska
9 grudnia o godz. 13:31
Może i lewa kasa, ale w duszpasterskie delegacje przynajmniej jeżdżą za swoje….”
Kasa Watykanu rozni sie nieco od kasy polskiej lewicy przywozonej z Moskwy w tekturowej walizce…
Albo dolcow przekazywanych w kartonach polskiemu panstwu przez CIA za umozliwienie prowadzenia tortur na Mazurach.
Bajka o tym jak trzech okradlo polskie panstwo czyli
“wielka afera” Hofmana i spółki.
Otóż okazuje się, że samodzielnie zorganizowana wyprawa trójki muszkieterow z PiS-u nie kosztowała nas nawet grosza więcej z tego powodu, że polecieli tanimi liniami.
Poseł dostaje ryczałt na podroz maksymalnie taki ile kosztuje bilet LOT-u w dane miejsce.
Jedyną “zbrodnią ” jest to, że zamiast dac zarobić LOT-owi gdzie w zarzadzie zasiadają nieroby z PO lub popierające ich “autorytety” od wszystkiego jak Bartoszewski posłowie zaoszczedzili pieniadze.
Bilety na LOT sa drozsze niz np. irlandzie linie lotnicze bo LOT jest zarzadzany przez okradajacych go cwaniakow, pociotki i innych znajomkow kolesi z koalicji rzadzacej.
Kupujac zamiast biletu LOT-u tanie linie to DOKŁADNIE tak jakby zaoszczędzić na ryczalcie na hotel nocując u znajomego albo na ryczalcie na jedzenie biorac kanapki i termos.
Z ryczaltow nie trzeba się rozliczac!
Również z ryczaltu za podróż.
Bo jest maksymalnie taki sam niezależnie od środka lokomocji.
I się prawnie NALEŻY.
To co zrobili PiS-acy to nic przy jawnym złodziejstwie cwaniakow z PO, którzy popbierali kilometrowki… Nikt przy zdrowych zmyslach nie uwierzy, ze panowie ministrowie po godzinach jezdzili swoimi autkami faktycznie sluzbowo z intensywnoscia warszawskiego taksowkarza.
Tym bardziej, ze panow ministrow z PO w ich poselskich biurach gdzie zatrudnia sie czesto ciocie i kochanki praktycznie NIGDY nie ma.
mag
10 grudnia o godz. 20:48
Budują się klechdy w pałace i seminaria, bo przecież Polska katolicyzmem stoi. Ile to ? – przecież prawie 100% katolików. Trzeba kształcić nowych duszpastuchów i pokazywać m.in. budynkami i pałacami wszystkim (katolikom i tej nędznej garstce innowierców), że katole mają się dobrze. A przecież i bozia zbawi nas kraj, jak zobaczy to wszystko ….
ps. Wczoraj na popularnej górce, na początku szlaku jakiś katol przyczepił do drzewa pamiątkę z bozią z Częstochowy.
I tak wygląda zawłaszczanie państwa…
Polska katolicyzmem stoi? Zostaw obywatelu niezamknięty samochód na parkingu, zostaw siatkę z zakupami na ławce,wyjedź nie zamykając mieszkania. Poczujesz od razu polski katolicyzm, siłę nauczania klechów i katolickich rodziców. Ale klechom, za nauczanie ich „moralności” płać „cołaska”; za byle co, też! Przecież klecha, nic nie robiąc, musi bogato żyć, bo to niby posłaniec jego bożka. Dziś czubki Dec, Depo Dydycz i jeszcze dwóch jakichś -tam, są w komitecie marszu pisowskich durniów 13 grudnia. Mają nadzieję, że pis wygra wybory i Święta Mamona im spłynie z budżetu państwa. A ja mam nadzieję ,że ich wszystkich mądrzejsza część Narodu pogoni jak „psów”. Na co komu konkordat? Na co komu , służalczy szacunek dla sutanny, albo idiotycznej tiary? Po co sypanie im forsy?
Skaner
11 grudnia o godz. 10:03
mag
10 grudnia o godz. 20:48
Budują się klechdy w pałace i seminaria, bo przecież Polska katolicyzmem stoi.
…””
Prawie takie jak palace ZUS-ow.
A ksieza wcinaja osmiorniczki za rownowartosc przecietnej emerytury…
Andrzej FDalicz
Te ZUS-owskie pałace wypłacają ludziom pieniądze. Małe, średnie, całkiem spore, ale wypłacają. Regularnie. A z tymi biskupimi jest dokładnie na odwrót. To ludzie je utrzymują, czy chcą czy nie. Dobrowolnego odpisu z podatku na kk, póki co, nie ma.
Nie wiem, czy księża wcinają akurat ośmiorniczki. Nie sądzę, bo owoce morza raczej nie tuczą. A nadreprezentawtywność spaślaków jest wśród nich rzucająca się wprost w oczy.
piotr toruńczyk
11 grudnia o godz. 10:43
„Polska katolicyzmem stoi?”
Ano, stoi, a że takim akurat stoi, to stoi.
Co jednak cieszy coraz więcej osób przegląda na oczy i pokazuje wała.
mag
11 grudnia o godz. 14:17
” A nadreprezentawtywność spaślaków jest wśród nich rzucająca się wprost w oczy.” 🙂 ano rację masz. Fajny zawód//utrzymanko na nasz koszt sobie znaleźli …
To jest wedle Schekspeara (pisze się Sidney a czyta się Melbourne jak objaśniał mnie Dziadek)
„Wiele hałasu o nic”.
Bo czyż znalezisko w Korporacji Globalnej paru melonów to jest powód do hałasu ?
A jakby w Morgan & Stanley znalezli jakiś marny miliard to było by z tego „halo” ?
Nie było by .
A jakby jakąś superatę kopertową czy nadprogramowe daniele się znalazly w pałacu ?
Czy to by było halo ?
Nie było by.
Niesie swój Krzyż jak oznajmił i daniele ani koperty mu teraz nie w głowie.
abchaz
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.
C’est la vie. A propos tego od krzyża i od danieli.
Marność nad marnościami i wszystko marność (też klasyka).
A jednak złote cielce kuszą i mamią pasterzy, te jak najbadziej ziemskie.
Królestwo niebieskie obiecują owieczkom.
mag
11 grudnia o godz. 22:16
„A jednak złote cielce kuszą i mamią pasterzy, te jak najbadziej ziemskie.
Królestwo niebieskie obiecują owieczkom”.
Wydaje się, że „pasterze” nie wierzą w Królestwo niebieskie.
Pozdrawiam.
Jerzy Rębek (PIS), nowy burmistrz Radzynia Podlaskiego, „na wejściu” zawierzył miasto Jezusowi (sic1)
Ufff, nareszcie ktoś pomyślał o Jezusie, bo ciągle tylko Matka Boska i Matka Boska, Królowa Polski. Niech Synowi należy się chociaż Radzyń Podlaski.
mag
12 grudnia o godz. 11:06
Jerzy Rębek (PIS), nowy burmistrz Radzynia Podlaskiego, “na wejściu” zawierzył miasto Jezusowi (sic1)
Ufff, nareszcie ktoś pomyślał o Jezusie, bo ciągle tylko Matka Boska i Matka Boska, Królowa Polski. Niech Synowi należy się chociaż Radzyń Podlaski.
…”
W Lodzi PO swiecilo wlazy do kanalow sciekowych…
Zgaduje, ze Hanna Gronkiewicz jako dlugoletnia dzialaczka ruchu odnowy w Duchu Swietym rowniez zawierzyla Warszawe Trojcy Przenajswietszej… a Polacy moga spac spokojnie bo Ministerstwem Spraw Wewnetrznych kieruje pani z PO – autorka podrecznika do katechezy.
mag
11 grudnia o godz. 14:17
Andrzej FDalicz
Te ZUS-owskie pałace wypłacają ludziom pieniądz
…
ZUS-y wyplacaja ludziom ich wlasne pieniadze po odjeciu kosztow palacowych marmurow.