„Nie mogę oddychać!”

Dwóch czarnoskórych uśmierconych przez policjantów. Obaj policjanci zwolnieni od odpowiedzialności przez ławy przysięgłych. Protesty czarnych i białych w Ferguson, Nowym Jorku, Waszyngtonie, Bostonie i innych miastach. Prezydent Obama robi protestującym nadzieję, że życie czarnoskórych też się liczy. Ale chyba nie trafia do przekonania uczestnikom protestów.

W połowie drugiej kadencji Obama ma kłopot, jakiego być może się nie spodziewał. Kłopot z rasizmem. Nie tak miało być. Gdy obejmował urząd, prawie cały świat patrzył na Amerykę z podziwem. W samych Stanach entuzjazm był mniejszy, ale rasiści milczeli. Zwycięskie hasło Obamy „Yes, we can!” zrobiło międzynarodową karierę. Amerykańska demokracja okazała się zdolna do zmiany nie tylko politycznej, lecz także kulturowej.

Dziś prezydent jest w defensywie, a przełom, jaki symbolizuje, nie przynosi spodziewanych efektów.

Obama ma też kłopot z policją. Im więcej gniewu na ulicach i drogach, tym większa frustracja policji. Widziałem, jak w CNN były funkcjonariusz z Nowego Jorku oburzał się na takie traktowanie policji, jakby w stu procentach składała się z rasistowskich morderców. Przecież to policjanci ginęli za nowojorczyków w zburzonych wieżach WTC!

Trudno się jednak dziwić protestom. Przychodzi na nie przede wszystkim młodzież, zapewne w obawie, że też mogą zginąć w zetknięciu z nadgorliwym czy nieudolnym policjantem. Skanduje jako hasła ostatnie słowa jednej z ofiar, Erica Garnera, unosi w górę ręce gestem innej, Mike’a Browna. Na znak solidarności z ofiarami i w imię walki z rasizmem, ale może i ze strachu. Policja nie jest wolna od rasistów.

Ponad dwadzieścia lat temu falę protestów wywołało ciężkie pobicie przez policję w Los Angeles robotnika budowlanego Rodneya Kinga.

Brown i Garner mieli kłopoty z prawem, to fakt. W ławach przysięgłych prócz białych były też osoby czarnoskóre. Ich decyzje były podjęte po namyśle, bez żadnej presji instytucjonalnej i na podstawie zebranych materiałów dowodowych.

Krążący w sieci film wideo pokazujący interwencję policji zakończoną śmiercią Garnera nie pokazuje wcześniejszych prób nakłonienia nielegalnie handlującego papierosami Garnera, by oddał się w ręce policji. Nie zmienia to jednak podstawowego faktu, że interwencja nie powinna się była skończyć śmiercią Garnera.

Ale jak udowodnić, że ci konkretni policjanci byli rasistami? Czy (zrozumiałe) emocje nie biorą góry? Rasizm jest nie do zaakceptowania i powinien być zwalczany. Jego tolerowanie podkopuje zaufanie do instytucji stojących na straży praworządności. Nie tylko w USA.