Papież zawiesza biskupa krezusa

Biskup Limburga zawieszony. Jego historia pokazuje, jak daleko jeszcze w Polsce do Kościoła Franciszka. Bp Tebartz -van Elst był rozrzutny, lubił luksus, nie przejmował się krytykami. O jego dymisji mówią media na całym świecie. Słusznie, bo to kolejny godny zauważenia gest Franciszka.

Krezus to pojęcie relatywne. Biskup Limburga nie był miliarderem, ale suma ok.40 mln euro wydanych na budowę jego rezydencji i centrum diecezjalnego nawet w zamożnych Niemczech i niebiednym (bo utrzymywanym z podatku kościelnego) Kościele, robi wrażenie.

Okazuje się, że szata biskupia i studia teologiczne nie dają automatycznie gwarancji, że duchowny rozumie Franciszkowy ,,Kościół ubogi”. Ale okazuje się też, że Franciszek jest gotowy do szybkiego działania w tej sprawie. To powinno dać do myślenia Kościołowi w Polsce. Może nie mam w nim takich krezusów jak biskup Limburga, ale i u nas poziom materialny, na jakim żyje biskup i jego otoczenie powinien być adekwatny do poziomu życia przeciętnego wiernego.

U nas wystarczy, że biskup ma daniele, by wyrządzić wiarygodności Kościoła szkodę, albo że jeździ po diecezji limuzyną.

Bardzo wymowne w tej historii jest to, że w diecezji limburskiej ani księżom, ani wiernym nie przyszło do głowy, by dopatrywać się w sprawie Tebartz-van Elsta jakiegoś ataku na Kościół. Nikt nie pisał listów i petycji w obronie przed rzekomymi wrogami Kościoła.

Przeciwnie, większość katolickiej opinii publicznej w Niemczech przyjęła zawieszenie biskupa ze zrozumieniem i ulgą. No, ale u nas nie istnieje taka niezależna do władzy kościelnej katolicka opinia publiczna. Jej przedstawiciele nie są gotowi działać tak jak katolicy niemieccy: to znaczy w imię prawdy, a nie w imię korporacyjnej  lojalności, nawet jeśli sprawa jest nie do obrony.