Dziwna ta Ameryka Akina i kreacjonistów

Niedawno chwaliłem Stany za sukces olimpijski: Jeszcze Stany nie zginęły, o nie! A teraz nie mogę wyjść ze zdumienia, jak w tych samych Stanach może przez wiele lat działać w polityce kongresmen prawicy (Todd Akin) publicznie bredzący o fizjologii kobiecej w kontekście ,,prawdziwego gwałtu”.

Brednie Akina nie zasługują na komentowanie. Ale obiegły media na całym świecie. No bo ten wyskok, choć momentalnie odcięli się od niego Romney i wierchuszka Republikanów, to katastrofa wizerunkowa dla tej partii, a nawet dla USA.
No więc jak to możliwe? Wciąż mi to pytanie chodziło po głowie, gdy przypomniałem sobie artykuł Piotra Zagórskiego w GW o wynikach hiszpańskiej fundacji BBVA badającej wiedzę naukową mieszkańców Europy i USA. Ponad 16 tys. ankietowanych odpowiadało na 22 pytania testujące ich znajomość podstawowych faktów czy zjawisk.

Zapytano m.in. o pochodzenie człowieka. W Polsce większość odpowiedzi (44,8 proc.) brzmiała, że człowieka stworzył Bóg, mniej więcej takiego, jak wygląda dziś. W UE średnia takich odpowiedzi wyniosła 24, 7 proc. ogółu. Ale w USA, że to Bóg stworzył człowieka, wierzy aż 60, 7 proc. pytanych w tym badaniu! Ponad dwa razy więcej niż w UE! Więcej nawet niż w Polsce!

To by rzucało światło na fenomen takich intelektualnych troglodytów jak kongresmen prawiący seksistowskie brechty, że jak ciąża jest naprawdę skutkiem gwałtu, to organizm kobiety ją sam usunie, więc należy całkowicie zakazać aborcji. Ślepa wiara plus ignorancja równa się głupota.

PS. Ale średnia prawidłowych odpowiedzi na 22 pytania naukowe w UE wypadła niżej niż w USA (odpowiednio 13,4 % i 14, 3 proc.; w Polsce 12,4). Więc jednak z tą Ameryką nie jest tak źle :).