Egipt: powtórka z Algierii?

To niesamowite. Za jednym zamachem egipski Sąd Najwyższy nakazał rozwiązać niższą izbę parlamentu zdominowaną przez Braci Muzułmanów oraz pozwolił kandydatowi kojarzonemu z obalonym Mubarakiem startować w weekend w drugiej turze wyborów prezydenckich. Dopuszczenie Ahmeda Szafika to też cios sędziów w Braci Muzułmanów. Idzie najgorsze?

Najgorsze to oczywiście krwawe kryterium uliczne: kto ostatecznie ma rządzić Egiptem. Wojna domowa. Pamiętam, jak w początkach lat 90 w Algierii unieważniono wybory, które wygrali algierscy islamiści. To już było w niepodległej Algierii.
Rządzili nią laiccy lewicowi antyfrancuscy rewolucjoniści. Dla nich dojście do władzy w demokratycznych wyborach czegoś w rodzaju algierskiego ruchu radiomaryjnego było nie do przyjęcia. Skończyło się wieloletnim krwawym destrukcyjnym konfliktem wewnętrznym.

Teraz w podobnym kierunku zdaje się zmierzać Egipt. To byłaby katastrofa dla kraju i regionu. Żądanie, aby rozwiązać parlament tuż przed dogrywką prezydencką wygląda jak zaproszenie do konfrontacji ludzi starego systemu z ich przeciwnikami. Dlatego Bracia już mówią o zamachu stanu pod pozorem prawa.

Zamach nie zamach, dylemat ,,algierski” jest w Egipcie faktem. Dopuścić do władzy siły, których intencje są niejasne, a obietnice mało wiarogodne? Obiecują, że będą budować ,,demokrację muzułmańską”, ale czy się ona aby nie okaże dyktaturą Braci i szariatem?

Czy po rozwiązaniu parlamentu Bracia nie wezwą oni do bojkotu drugiej tury a później ewentualnych (bo przecież pewności, że do nich jeszcze dojdzie, nie ma) nowych parlamentarnych? A może od razu do wielkiej akcji cywilnego nieposłuszeństwa?

Na razie jednak rosną szanse na zwycięstwo Ahmeda Szafika . To będzie z kolei dla jego przeciwników dowód, że wszystko było ukartowane przez armię i mubarakowców, czyli moralnym pretekstem do apelu o obalenie obecnej Rady Wojskowej. To z kolei zmusiłoby wojskowych do porzucenia obecnej roli arbitrów w procesie transformacji.

Tak czy owak, Szafik ( czy ktokolwiek inny) zyskiwałby w obecnym chaosie pozycję silniejszą niż obalony niedawno Mubarak. Czy ktoś w Egipcie jeszcze pamięta o co chodziło ludziom na Placu Tahrir?