Zejdźmy już z Obamy: Karski zasługuje na więcej

Akcja polityczna z udziałem prezydenta i premiera przeciwko jednemu zdaniu w długim przemówieniu Baracka Obamy podczas ceremonii seryjnego wręczania Medalu Wolności wystarczy.

Jedno zdanie, każdy widzi, kto czyta po angielsku, zawiera dwuznaczność językową, ale nie ma dowodu i nie będzie, że to dwuznaczność zamierzona. ,,Polish death camp” może znaczyć i ,,położony w Polsce” i ,,polski”, w sensie zorganizowany i zarządzany przez Polaków. Ta dwuznaczność w sytuacji publicznej, i to na tak wysokim szczeblu państwowym, jest dowodem niedopuszczalnego nieprofesjonalizmu. Powinny za to polecieć głowy odpowiedzialnych za przemówienie Obamy.

Znaczący udział w uhonorowaniu Karskiego miał obecny ambasador USA w Warszawie Lee Feinstein. Zajrzałem na stronę ambasady: cisza. Na twitter ambasadora: cisza. Czyli jest jakiś problem?

Ale na stronie głównej Białego Domu też cisza. Jednak w powieszonym tekście przemówienia Obamy dwuznaczność jest już usunięta. Więcej: długi tekst poprzedza rzucająca się w oczy korekta owego jednego fatalnego zdania. Ma być – czytamy – ,,Nazi death camp in German occupied Poland”. No właśnie. O to chodziło.

Incydent jest przykry dyplomatycznie dla obu stron. Mam nadzieję, że dyplomacja amerykańska, z znaczącą pomocą US Embassy Warsaw, wyciągnie z incydentu wnioski personalne i merytoryczne. Takiej niedoróbki byśmy się po Amerykanach nie spodziewali.

A wyborcy polskiego pochodzenia już grożą, że zagłosują na Romneya. To mormon, a nie katolik! (Nie żebym wzywał do głosowania według wyznania kandydata, ale podobno Polacy w USA są bardo katoliccy.) Na dodatek mormoni na siłę ochrzcili dla swych celów religijnych pośmiertnie Karskiego! A ten był szczerym katolikiem.

Dajmy już pokój z tym Obamą. Minister Rotfeld też nie zrobił skandalu na ceremonii. Ale Rotfeld zna rzemiosło dyplomatyczne. Doczekał do końca, powiedział komu trzeba, że stała się rzecz oburzająca, i potrzebne będą sprostowania. I już są, jak widać na portalu White House. I tak się to robi.

Swoją drogą, gratuluję (nie wiem komu) pomysłu z wysłaniem do Waszyngtonu prof. Rotfelda po Medal dla Karskiego. Lepiej wybrać nie można było!

No cóż, najnowsze wydarzenia medialne, od incydentu z Obamą po dokument BBC o rasizmie stadionowym w Polsce( i Ukrainie) przypomniały, że wciąż na Zachodzie mamy wizerunkowy kłopot. Mimo wielkich osiągnięć ostatnich lat w gospodarce i polityce polskiej. Zachodnim ignorantom (u nas też nie brakuje ignorancji na temat Zachodu) kojarzymy się wciąż z antysemityzmem i rasizmem i zacofaniem. To nas słusznie boli.

Ale to można zmienić nie sarmackim parskaniem, tylko tworzeniem i pokazywaniem pozytywnych faktów. To jest ta zasadnicza różnica między obozem prawicy a resztą Polaków. Nie krzykiem, tylko czynem.

Zdarzyło się coś ważnego. Obama przypomniał postać Karskiego i tragedię Żydów, o której Karski opowiadał możnym ówczesnego wolnego świata. Bez doraźnego skutku, ale wykonując obietnicę daną Żydom skazanym na zagładę przez Hitlera.
To okropne, że zamiast w tych dniach mówić o Karskim, jego misji, znaczeniu wydarzenia Zagłady, musimy mówić o błędzie jakichś niedouczonych urzędników. I przyglądać, jak już różni nasi politycy (nie tylko ,,dumni Lechici”) podczepiają się godnościowo pod incydent . Karski zasługuje na więcej. W tej licytacji przecież nie chodzi o Karskiego, a tym bardziej o pamięć o Szoa, tylko o polską ,,dumę narodową” i głosy wyborcze.

XXXX Reżyser Braun w TV Trwam
Kompletne nieporozumienie. Proszę mi nie podpowiadać, że są obywatelskie ale amatorskie portale o mediach radiomaryjnych. Nieraz sam o nich pisałem. Mnie zbulwersowało, że demokratyczne państwo polskie nie reaguje na takie potwarze, które uważam za złamanie prawa. To nie jest marginalna sprawa. Widać nie ma nikogo, kto by tym się profesjonalnie zajmował. SB często zmyślała swoje raporty, by się wykazać przed szefami, to byli w dużym stopniu tacy amatorzy jak ci, co pracują dziś w otoczeniu np. Obamy. Mnie nie chodzi o zmyślanie czegokolwiek, tylko praworządne egzekwowanie sprawiedliwego prawa – nie na podstawie donosu, tylko fachowej analizy prawnej faktów. Podobnie jak o monitorowaniu RM, mieliśmy na tym blogu dużą dyskusję o głodnych dzieciach w III RP. W tej kwestii bliżej mi do Torlina czy Ewy 1958 niż Karwoja cz Gekko i jemu podobnych. Bo gdzie są rodzice tych dzieci? I gdzie są dzieci starych biednych rodziców? Wszystko zrzucają na barki państwa. Ja się nasłuchałem od znajomych dobrze znających wieś (nie mówię, że to dotyczy całej wsi i wszędzie) właśnie tę biedną, co słyszą, kiedy szukają tam pracowników na przyzwoitych warunkach i na długi okres. ,,Nie opłaca się”. Opłaca się wziąć zasiłek. Narciarz2: pomijam obsesję na punkcie ,,styropianu” , ale proszę konkretnie podać, przeciwko jakim to obywatelom nasze państwo rzekomo stanęło ,,w Starych Kiejkutach”? Ja nie wiem, Pan już wie? Vera – no dobrze, to proszę zwrócić uwagę np. na wpisy Polak 12:53 albo PeerGynt44. Lite chamstwo. I proszę zestawić podobne posty z ich (lepiej czy gorzej) artykułowaną treścią. Widać wyraźnie, że dominują tu autorzy prawicowi i postkomunistyczni bądż ,,neolewicowi” w stylu Ikonowicza. Ale sam postulat, by moderacja bardziej odchwaszczała mi odpowiada. Matylda-dzięki za przypomnienie Nałkowskiej w kontekście obecnego sporu (też już o tym na tym blogu była dyskusja) o ,,polski obóz śmierci”. Polskich obozów śmierci na pewno nie było. Ale niestety i my mieliśmy polskie obozy koncentracyjne i w II RP (Bereza) i w PRL (np. Jaworzno), może nie tak śmiercionośne jak niemieckie, lecz też oparte na autorytarnej czy wręcz totalitarnej przemocy i bestialstwie.