Komandos Duda

Szef Solidarności był za czasów gen. Jaruzelskiego komandosem. Jako żołnierz dywizji spadochronowo-desantowej służył w niebieskich hełmach na Bliskim Wschodzie. Pięknie. Mniej pięknie, że mu się pomyliło bycie komandosem z byciem liderem związku zawodowego.

Piotr Duda zarządził blokadę Sejmu. W odwecie na marszałek Sejmu, która nie chciała wpuścić reprezentantów ,,Solidarności” do budynku. Ja też nie bardzo rozumiem, czemu Ewa Kopacz ich nie chciała wpuścić. Może obawiała się, że będą robić tumult podczas i tak skrajnie wybuchowej debaty o reformie emerytalnej.

Uważam, że marszałek popełniła błąd. Ale blokada Dudy to złamanie prawa, zabraniającego odbierać wolności obywatelom bez uzasadnionego powodu. Od tego mamy wymiar sprawiedliwości i policję. Związki zawodowe nie są policją, prokuraturą ani sądem.

Spodziewałem się jakiejś krytycznej reakcji władz na ten wyskok Dudy. Niekoniecznie zaraz odblokowania blokady siłą, ale jakiegoś komentarza ministrów spraw wewnętrznych, a zwłaszcza sprawiedliwości. Nie znalazłem. No ale minister sprawiedliwości jest filozofem, nie musi znać kodeksu karnego.

Niby drobna rzecz, lecz ja bym jej negatywnego znaczenia nie pomniejszał. Kolejny raz odezwała się polityka uliczna. Kolejny raz rząd nie zareagował. To można odbierać jako wyraz słabości państwa w obliczu łamania prawa. To z kolei ośmiela politycznych uliczników.

Przekonał się o tym na własnej skórze poseł Niesiołowski dręczony przez prawicową ekipę TV. Nie chciała zaprzestać filmowania posła, choć ten tego żądał. W końcu poniosły go nerwy, szkoda.

Ale generalnie miał rację. Mógł go szlag trafić, bo takie uporczywe chodzenie za nim z kamerą było rodzajem ataku na niego, na jego nietykalność osobistą. I próbą nękania psychicznego w stylu, jaki posłowi mógł się kojarzyć z praktykami SB. Nic nie ma tu do rzeczy, że sam Niesiołowski nieraz mówi rzeczy niedopuszczalne o swych przeciwnikach politycznych.

Oba te niby drobiazgi, blokada Dudy i polowanie GP na Niesiołowskiego, nie są w istocie drobiazgami. Tak jak cała piątkowa słowna naparzanka w Sejmie, pokazują, że krok po kroku polska polityka traci sterowność. Można bezkarnie mówić i robić już prawie wszystko.