Hollande: Tusk bojkotuje, Komorowski przyjmuje
Zagadka. Jeśli mnie ucho nie myli, Aleksander Smolar wymawia nazwisko nowego prezydenta Francji, jak nazwisko polskiej reżyserki filmowej. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Tak samo, jak nie mam pojęcia, czemu premier Tusk nie znalazł czasu dla Hollande’a, kiedy niedawno gościł on w Warszawie. Za to prezydent Komorowski czas dla Francuza znalazł. To mu w Pałacu Elizejskim będzie pamiętane. Tak jak Tuskowi, że Hollande’a zbojkotował. Miejmy nadzieję, że Hollande nie jest pamiętliwy.
Może nie jest, bo pochodzi z porządnego mieszczańsko-prawicowo-katolickiego domu :).
Smolar, znawca Francji, uważa, że Francja to nie jest dziś priorytet polskiej polityki. Ważniejsze są Niemcy – drugi filar UE. Na tym odcinku udzielają się premier Tusk i minister Sikorski. Jest jednak prawdopodobne, że wkrótce kanclerz Merkel straci władzę, tak jak stracił ją w niedzielę Sarkozy.
Wtedy będziemy mieli być może lewicę u władzy i w Paryżu, i w Berlinie. Czy Polska ma plan B? Czy ma go prof. Kuźniar z otoczenia prezydenta, a jeśli ma, czy go przedstawi polskiej opinii publicznej?
Na razie wygląda na bardziej entuzjastycznego niż Smolar w kwestii Hollande’a i obiecuje, że polsko-francuskie stosunki ,,między-prezydenckie” będą rozkwitały. Ale konkretnie jak? I czy Tusk będzie do tego rozkwitu dopuszczony?
W Moskwie prezydenturę objął Putin III. Lewica francuska i niemiecka jest tradycyjnie prorosyjska. Jeśli Grecji nie uda się odzyskać sterowności – a wyniki niedzielnych greckich wyborów parlamentarnych są wyraźnie antyeuropejskie – euro znów się zachwieje, a zatem zachwieje się i Unia. Fory Komorowskiego u Hollande’a i entuzjazm prof. Kuźniara mogą nie wystarczyć.
Komentarze
A skąd u Pana taki pesymizm?
Może w tej sytuacji warto zainteresować się była żoną Mesje Olaą? Wbrew obecnemu nazwisku, reprezentuje orientację tak lewicową, że aż na wschód od Buga.
Jak się zdaje, w tej kwestii Prezydent Galii jest aliansów pamiętliwy, a przecież może ona nie odmówić wizyty Tuskowi, nie jest aż tak prawicowa jak Pani Carla B.
Mielibyśmy poprawę stosunków jednocześnie i na wschód i zachód, bo teraz to chyba będzie nam w EU, jak w tragikomicznym dowcipie o stronach świata :
którąkolwiek drogę wybierzesz, dojedziesz nią do Moskwy.
Byle nie Tupolewem a broń Boże beyingiem.
Mirage, vraiment 😉 i to jednego dnia…
Jeden z najlepiej wyważonych wpisów Pańskiego autorstwa, jakie w ostatnich latach czytałem na tym blogu.
Czy jest przyjęte przyjmować WSZYSTKICH kandydatów na prezydenta? A jakby wygrał Sarkozy?
Mamy taki tandem prezydencko – premierowski, że mogą się podzielić i grać na dwa fronty, na wszelki wypadek. Tak właśnie zrobili, i chyba dobrze zrobili. A Hollande raczej się nie obrazi, byłby to nonsens.
Tusk nie chciał się mieszać do wewnętrznych spraw Francji. Czy chcielibyśmy, żeby wszyscy zagraniczni politycy spotykali się przed wyborami z J.Kaczyńskim?
A odnośnie rozpadu UE, czy unia to jest dodatek do waluty i jej banku EBC?
Załóżmy, że rząd Grecki zacznie drukować swoją walutkę. Wszystkie gazety napiszą, że Grecję należy /wyrzucić/ i co dalej? W traktatach nie ma takiego pojęcia jak /wyrzucenie/. Ani żadnej procedury. Jeśli rząd Grecji nic nie zrobi w tym kierunku, a dlaczego miałby to zrobić, to i nikt go nigdzie nie wyrzuci. I co wtedy napiszą gazety?
Jak ja bym napisał taki tekst jak Ryba, to od Stana od razu dostałbym po uszach za lizusostwo. Podwójna moralność?
Pytanie czy etykietka lewicowości lub prawicowości będzie miała takie duże znaczenie. Ważniejszy może się okazać po prostu pragmatyzm i dążenie do stabilizacji. „Bojkot” Hollande’a (bynajmniej nie holanda) w wykonaniu Tuska jest co najmniej zaskakujący…
Pytanie na ile konsekwentny będzie Hollande we wdrażaniu lewicowych koncepcji, na których wjechał na stanowisko (o ile wjechał na jakichś ideach w ogóle, a nie na wizerunku stabilnego, zrównoważonego polityka, męża stanu) i na ile pozwolą mu na to tzw. rynki finansowe (bezosobowe pochodne bezosobowych korporacji) pod rękę z agencjami ratingowymi.
Slowikofozia.pl – Rozważania o wolności i ateizmie
http://www.slowikozofia.pl/
Panie redaktorze we Fracji, Franzusi wybieraja Krola zeby go wyslac na szafot. Ludwig XVI, Jacques Chirac a teraz Sakozy.
Smolar mówi „Holand” bo najprawdopodobniej hołduje polskiej tradycji spolszczania nazwisk.
Wolę Smolara bez pretensji niż dupków na wyścigi licytujących się poprawna francuską wymową, z akcentem tak poprawnym, że tylko w promieniu stu metrów od Sorbony zrozumiałym.
Rozważanie błędu, nie błędu Tuska z przyjmowaniem kandydata świadczy najlepiej jak traktujemy politykę.
Jakie to ma znaczenie, pamiętliwy nie pamiętliwy?
Są interesy Francji, są interesy Europy związane z tymi interesami, w interesie nas wszystkich jest utrzymanie jedności Europejskiej, również w interesie Francji, Polski, Niemiec i wszystkich w Europie.
Jak ten wspólny interes będzie widział przyszły prezydent Francji jest ważne, nie czy będzie pamiętliwy.
Bo jak będzie pamiętliwy to co?
A jak nie będzie, to w czym lepiej?
Jak patrzę na myśl którą chciał nam przekazać przyszły prezydent Francji, to nie wydaje mi się, żeby on za dużo rozumiał z wyzwań jakie stoją przed jego krajem i Europą. Wystawili, trzeba było wygrać, ale co z ta wygrana zrobić, to obawiam się prezydent Hollande nie wie.
Obawiam się, że czeka nas dryf i czekanie na to co się wydarzy.
A wydarzy się, byle nie wojna, byle ten kryzys udało się rozbroić bez przemocy.
Bo w to, że uda się rozbroić bez ogromnego zamieszania i olbrzymiej recesji z której się wyłoni nowy porządek ekonomiczny nie mam wątpliwości, to się nie może rozejść po kościach, napięcia w gospodarce są zbyt duże. Zbyt dużo ludzi straci pieniądze na bankructwie państw.
Stracą bogaci ale przede wszystkim klasa średnia, zaplecze liberalno-demokratycznego ładu, najwyższą cenę jak zwykle zapłacą biedni. To oni zostaną bez środków do życia i pracy. Ale to nie oni stanowią zagrożenie dla ładu demokratycznego.
Zagrożenie stanowi pauperyzująca się klasa średnia. Ona ma ambicje polityczne i jak się wydaje od lat skuteczne metody na wzięcie wszystkiego za twarz. Przy pomocy demokratycznych wyborów w zgoła nie demokratycznym celu.
Tuskowe fochy sa Hollande na reke. W ten sposob ma on poprostu jednego z „biednych europejskich krewnych” z glowy.
Problemem polskiej polityki zagranicznej jest to, ze stara sie byc zawsze bardziej prawowierna od mecena, ktorego akurat znalazla.
Jest to zreszta niezalezne od formacji politycznej, ktora wlasnie znajduje sie u wladzy. W ten sposob Polska zniszczyla swoje stosunki z Rosja w plonnej nadzieji, ze w ten sosob przypodoba sie USA, a Tusk w tej samej tradycji ignorowal, za przykladem Merkel, Hollande. Ameryka juz dawno swoje stosunki z Rosja poprawila. O stosunki francusko-niemieckie tez raczej bym sie tez nie martwil, tylko Polska jakos dziwnie zawsze kuleje na marginesie tych zmian.
Jesli zas chodzi o greckie perturbacje po ostatnich wyborach, to sa one w najgorszym przypadku dokuczliwe dla strefy Euro. Brak politycznej wiekszosci w Grecji dla planow oszczednosciowych doprowadzi do bankroctwa tego kraju. Pomoc jaka UE udziela Grecji jest naprawde czyms wyjatkowym, nie zas rzadania dochowania europejskich standartow finansowych i przeprowadzenia w tym celu niezbednych reform. Unii udalo sie postawic miedzy Grecja i reszta strefy Euro wysoki mur przeciwpozarowy z biliona Euro. Grecja juz dawno jest spisana na straty, a grecki pozar nie ma szans na rozprzestrzenienie na cala strefe Euro. Pozostaje wiec raczej podrzedna grecka tragedia, za ktora odpowiedzialne sa kolejne generacje greckich politykow, ktorzy nie sa gotowi powiedziec swoim rodakom, ze tluste lata sie skonczyly i ze nikt nie chce juz uiszczac greckich rachunkow.
Załóżmy, że w 2010 r. kandydat prezydencki Kaczyński J. jedzie do Gabonu, żeby się upewnić, gdzie to jest, i czy nie zagraża polskim interesom w handlu koprą i tapioką. Czy sam fakt wizyty oznacza, że muszą się z nim spotkać wszyscy, od naczelnika poczty, po prymasa? To w końcu nie jest wizyta państwowa, a de facto prywatna (osoba nie przyjeżdża przecież jako członek grupy parlamentarnej itp). Skoro prezydent RP znalazł czas – doskonale, honory domu pełniono. Premier jest od roboty.
Bliskie jest mi zdanie że nasi panowie podzielili role jak w „dobrym i złym policjancie”. Co wynika z wyboru Hollanda/e/ dla nas? Jeszcze nic istotnego, zobaczymy rzeczy jakie są gdy będą miały miejsce. Politycy winni to przewidywać, a my no cóż, świat się nie zawali w demokracjach okrzepłych jak Francja niewiele się zmieni.
Nie widzę czarno naszej roli bo Tusk nie spotkał kandydata. Dyplomacja winna to przewidywać i mieć stosowne środki.
JERZY
Jeśli podczas wizyty w Polsce Hollande, wtedy raptem tylko deputowany do Parlamentu, z ramienia PS w dodatki, no i kandydat na prezydenta, a nie na premiera nie został podjęty przez Tuska, to chyba nie ma w tym zaniechaniu niczego nagannego. Czekan na ewentualną wizytę nowego prezydenta w Polsce i na hocki-klocki protokolarne po stronie polskiej, jakie wynikną z konkubenckiego statusu towarzyszki Hollande’a, red. T.
Z Niemcami, a nie z Francją jako z filarem polskiej polityki europejskiej pełna zgoda. Natomiast Grecja jest na dobrej drodze do wyjścia ze strefy euro, zaś o wyjsciu z Unii zadecydują następne wybory w tym kraju, moim zdaniem za mniej niż pół roku.
Tylko tyle. Resztę skreślili. 35 lat minęło!
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/krakow/uczczono-35-rocznice-smierci-krakowskiego-studenta,1,5123876,region-wiadomosc.html
Zdaje się, że Sikorski będąc w USA, nie spotkał się z kandydatem wówczas- Obamą, wolał jego konkurenta…..
Stało się coś z tego powodu?
W interesach nie ma sentymentów.
Chyba, że ktoś jest małostkowy, taki jak Kaczyński, czy Janukowycz….
Oni nie wybaczają nigdy.
Na szczęście klasa światowa polityków to nie jest, raczej brak klasy.
Dobrze by było, gdyby premier Tusk przyjął Hollande’a, ale ważniejsze, że przyjął go prezydent Komorowski.
Ale, ale — dowcip podobno zza „wschodniej granicy”:
— Masz wejściówkę na inaugurację prezydentury Putina?
— Wejściówkę? Ba! Mam abonament!
Parker,
do polskiej wymowy Holand dorzucilbym jeszcze imie Franciszek.
Ciekawy jestem czy Franciszek Holand w ogole pamieta, ze byl w Polsce.
To, żie z kandydatem Hollandem spotkał się Komorowski, ale nie spotkał się Tusk, uważam za zachowanie wyważone. Hollande nie został ani ostentacyjnie zlekceważony, ani ostentacyjnie poparty przeciwko Sarkozy’emu, którego zwycięstwo było przecież bardzo prawdopodobne. Ostateczna różnica głosów wyniosła przecież tylko około 3%.
Inna rzecz, że Francja, niezależnie od retoryki aktualnych przywódców, Polsce jest raczej niechętna. Francja jest tradycyjnie prorosyjska, ponadto postrzega Polskę jako obciążenie dla budżetu Unii i zagrożenie dla wielkich subwencji rolnych, które otrzymują francuscy rolnicy. Sarkozy Polsce w niczym nie pomógł, nie odbył tu żadnej istotnej wizyty, był też przeciwny jakiemuś istotnemu udziałowi Polski w pakcie fiskalnym. Obecnie rozmaici współpracownicy Hollande’a zapowiadają przedłużenie osi Paryż-Berlin do Warszawy, ale to chyba są jedynie takie grzeczne zdania na rzecz ubogich krewnych, nic więcej.
Wydaje mi się przy tym, że to nie tyle Hollande wygrał, ile Sarkozy przegrał. Hollande przez najbardziej mu przychylnych komentatorów przedstawiany jest jako człowiek kompromisu, przez pozostałych – jako postać bezbarwna. Słychać, że niezależnie od tego, kto by wygrał, Sarkozy czy Hollande, Francję i tak czeka kryzys gospodarczy. Trochę mnie niepokoją lewicowe zapowiedzi Hollande’a, ale gdyby miało się okazać, że koszta kryzysu mają w większym niż dotąd stopniu ponosić banki – w tym banki francuskie, które w greckich obligacjach utopiły kolosalne pieniądze – może nie byłoby tak źle. Choć oczywiście koszta banków stają się w ostatecznym rozrachunku kosztami ich klientów.
Polski premier nie mial czasu zeby przyjac telefon od Obamy, a tu ma sie wytezac dla Hollanda ? Tam, kazal klamac, ze spi. Tu sie wykrecil.
W internecie spiewaja:
„Nasi dzielni chłopcy to biało-czerwoni,
Złapać się go uda
W pierdlu małpa ruda
Złapać się go uda
W pierdlu małpa ruda
Hej!
Kokokoko Tusk już sPOko,
właśnie uciekł do Maroko”
Ciezkie jest zycie premiera. Poniewieraja nim jak bura suka. Zadnego szacunku. Tak to zawsze bylo, ze „huknal w lesie i zapisal cos w notesie”.
On i Komorowski ? Kombinuja chlopaki jak moga…Ciezkie jest zycie premiera.
„koszta kryzysu mają w większym niż dotąd stopniu ponosić banki ? w tym banki francuskie, które w greckich obligacjach utopiły kolosalne pieniądze ? może nie byłoby tak źle.
Choć zauważasz, że koszta banków staja się ostatecznie kosztami klientów, uważasz nie byłoby źle.
To Lepperowska filozofia. Pieniądze są w bankach. Tak, dla rabusia są w bankach.
Można je stamtąd zrabować, jak się zrabuje nie za dużo, właściciel poniesie stratę. Ale jak mu się zrabuje więcej niż sam może pokryć, bank bankrutuje i pieniądze tracą ci, co w nich pieniądze ulokowali.
Jak działa opodatkowanie banków, możemy się przekonać w innych branżach gdzie takie opodatkowanie wprowadzono.
Na przykład na stacjach benzynowych, wszystkie płacą akcyzę. Taki podatek, jak bankowy. Tyle, że stacjowy. Czyli stacje płacą? Czy klienci tych stacji?
Opodatkowano kurniki, nie wprost, tylko zmieniając przepisy chowu kur, na wygodniejsze dla kur. Wszyscy musimy pokryć cenę wzrostu komfortu kur, nie właściciele kurników. I zapłaciliśmy, w cenie jajek.
Jak łatwo zrobić ludziom wodę z mózgu.
Ludzie, firmy nie płacą żadnych podatków, my je płacimy, to ściema polityków, nie dajcie się nabrać.
I za kryzys nie zapłacą żadne firmy, firmy to narzędzia, nie mają swoich pieniędzy, nawet banki, mają nasze. Firma dziś jest, jutro jej nie ma, nie zapłaci za kryzys, zwinie się w kryzysie, ludzi wywali na bruk i tyle. I nawet nikt nie zapłacze, może poza pracownikami.
Szanowny Panie Redaktorze.
Dziwię się Pańskiemu nierozumieniu postępowania premiera.Wydaje się, że pan Tusk zachował się w sytuacji przed wyborami prezydenta Francji idealnie. Zachował całkowity dystans wobec wszystkich kandydatów. Przyjęcie jednego z nich było by rodzajem wskazania. Natomiast działanie Pana Prezydenta niejako przeciwważyło. Dało do zrozumienia, że uważamy to co stanie się we Francji za ważne. Dyplomatyczny majstersztyk. Czemu niedoceniony przez polskich komentatorów?
Z powazaniem W.
Nie rozumiem tego przejmowania sie z gory polskich dziennikarzy tym, ze premier Tusk nie przyjal wtedy jeszcze nie prezydenta Hollande´a podczas wizyty w Polsce. Co w tym zlego? Gdyby przyjal, a Hollande nie wygralby wyborow, tez byloby zle. Sam nowy prezydent byc moze nie zdaje sobie z tego sprawy tak mocno, jak czynia to nasi dziennikarze. A moze przypominaniem stale tego faktu spowoduja, ze Hollande faktycznie uzna to za afront i wyciagnie z tego konsekwencje. Rzad ma swoja polityke i nie jest w interesie jego pouczanie go lub wytykanie kazdego ruchu przez dziennikarzy. Miejmy troche zaufania do premiera. A jesli bylo to wszystko w ukryciu z Hollande`m umowione, ze na razie przyjmie go prezydent, a gdy wygra wybory – premier Tusk poswieci mu swoj cenny czas. Przeciez prezydent jest osoba wazniejsza niz premier, wiec w czym tu afront? Nie szukajcie dziury w calym, panowie dziennikarze po to, zeby tylko miec o czym pisac.
Uwarzam, ze zle sie stalo, ze premier sie z Hollandem nie spotkal. Mniej chodzi tu o Hollanda, a bardziej o to jak jaskrawa stala sie spolegliwosc premiera Tuska wobec pani Merkel – do poziomu, ze Merkel ustawia polskiemu premierowi kalendarz. Ale jaka jest natura relacji Merkel-Tusk, nie jest tajemnica ani tematem tej notki.
Wybrnieto z tego tak, ze prezydent Komorowski punktujac na rzecz wlasnej samodzielnosci spotkal sie, i w caloksztalcie – jak zauwaza pfg – rzecz jest do obrony, a nawet do uznania, ze niefortunna Konstytucja III RP, w takich wypadkach pozwala na podzial rol wedlug wygody i sympatii lokatorow duzego i malego palacu, przy duzej ilosci bejcy i pomady mozna to usilowac nazywac polityka.
Lewicowy prezydent Francji to po stronie minusow slabosc w stosunku do Rosji, niejasne, o ile nie kontrskutreczne metody walki z kryzysem budzetow Unii, tradycyjna niechec lewicy francuskiej do Polski, tradycyjna (ha! jak to brzmi) obsesja – nazwijmy to przesadnie – na rzecz laickosci panstwa pojmowanego na model francuski, ktorej nie zmienia liczba plonacych aut zapalanych rekami ludzi, ktorych nazywa sie w sposob uniemozliwiajacy ich identyfikacje spoleczna, a tym samym nie pozostawia watpliwosci kto zacz.
Po stronie plusow- rozsypanie sie kilku europejskich koterii oderwanych od mechanizmow demokracji, i byc moze powiew demokracju na szczytach Rady, gdzie slabnie pozycja pani Merkel.
Po stronie ciekawostek – godne przemowienie Sarkozego pod adresem zwyciezcy, godne przemowienie zwyciezcy pod adresem pokonanego.
ps.
Jak poprawnie odmieniac nazwisko Hollanda?
Tak by nie wyszla z tego Agnieszka, ani podle mazidla nazywane, ktow wie dlaczego, serkami?
dziwne, ze zamiast przeprowadzic wlasne wywiady dziennikarze teraz opisuja, to co uslyszeli w TVN. Mnie z kolei nie dane sie bylo nalezycie skupic na wymowie nazwiska nowego prezydenta przez Smolara, bo ciagle wtracala mu sie Pochanke (ze swoim cwiczonym za pewne przed lustrem gardlowym „aaaa” z angielskim zaspiewem). Przeprowadzanie wywiadu ciagle przerywanego glupimi uwagami, niepotrzebnymi pytaniami, pogladami wlasnymi „dziennikarza” tak meczy, ze nie dalo sie wysluchac tego do konca, no i teraz klops, bo czytajac w Polityce artykul nie mozna sie nalezycie odniesc….
Holland to nie Kaczynski, a przede wszytkim polityk i dyplomata.
Panie Redaktorze !
A ja mam nadzieję, że nawet jeśli Hollande chciałby się „zatrzymać” w pół-drogi (jak to jest w polityce XXI wieku modnym) i jak sugerują niektórzy Blogowicze, dziś już tego do końca nie zrobi (jak np. „plastikowy” Blair który z lewicowca stał się na koniec „neoliberalnym szmaciarzem”, pieskiem-totumfackim „krzaka-juniora”) – nadzieje i ruch w głowach myśli (że można mówić – a także i działać – to pytanie zawsze się rodzi w takich sytuacjach) Europejczyków będą popychać Francję ku opozycji – dziś – wobec monetarnej i zachowawczej postawy merkelowskich (czyli – chadeckich) Niemiec. Francja zawsze miała „inny” wymiar w zjednoczonej Europie – zarówno chodzi o cywilizacyjno-kulturowy jak i polityczny. To stąd wyszło przecież Oświecenie, tu wybuchła pierwsza klasyczna rewolucja anty-systemowa zmiatająca stary porządek, to-to (Oświecenie, Rewolucja i cały ten entourage) właśnie dało początek dzisiejszemu „stanowi rzeczy”‚ na Starym Kontynencie. I to już widać – podnosi się w UE głos sprzeciwu p-ko hegemonii Niemiec; merkelowskie Niemcy ze swym „Bundesbankiem” i olbrzymią gospodarczą przewagą nad reszta kontynentu budzą stare mity, demony, uprzedzenia, obawy etc. a nawet zwykła zawiść i zazdrość – normalną i naturalną w naszym gatunku. Dużego i hegemona (nawet gdy jest dobrodziejem) się nie lubi. Francja (nawet często wbrew sobie) będzie musiała jakoś tę „drobnicę” polityczną, gospodarczą, kulturową, językową, kulinarną etc. zagospodarować (wbrew sobie, wbrew – głośnym zapewnieniom o jedności i solidarności Unii – interesom Unii, ale zgodnie ze swym …. narodowym interesem, bo to pozwoli na odbicie się i powrót na czołową pozycję w Unii). Niemcy w imię swych interesów – i interesów Unii – muszą „się posunąć” i ustąpić miejsca – bo dawne uprzedzenia i nacjonalistyczne „demony” jak widać są nadal czynne. A Niemcy na Unii też dobrze się „pasą” i zarabiają. Nie tylko dokładają ……
Taki stan potrwa do niemieckich wyborów – jeśli chadecy przegrają i nad Renem i Łabą rządzić zacznie czerwono-zielona koalicja, „czerwoni” znad Sekwany szybciej i łatwiej dogadają się wtedy z Berlinem. Wtedy może dojść do tego „posunięcia” i „przesunięcia” akcentów oraz retoryki w polityce niemieckiej.
W tym upatruję właśnie „przełomowości” francuskich wyborów. Europa po prostu w wyniku kryzysu „czerwienieje” – to naturalne ! i historycznie uzasadnione (oraz potwierdzone wielokrotnie); neoliberalny paradygmat i rygorystyczny monetaryzm zostanie wyrzucony in gremio na śmietnik wraz z jego dogmatycznymi (czyli niereformowalnym i skamieniałym myśleniem) akolitami i teoretykami – nad Wisłą ich nadal jest pełno, ale tu zawsze świadomość pozostawała w zaścianku historii o pokolenie „do tyłu”.
Pozdrawiam
Wodnik 53
Może chodzi o zakres kompetencji władzy? Prezydent Francji, jakoby bliższy pozycji premiera Polski 🙂 Na dobrą sprawę, nie znamy nowego najemcy Pałacu Elizejskiego, bo czymże „racjonalne” zapowiedzi przedwyborcze? Szerokie skrzydła PO jakoś sobie poradzą z lewicą europejską, a może ten plan B już jest? Nie wybaczajmy Hollande?owi grzechów, których jeszcze nie popełnił 😉 Ukłony, Panie Adamie.
http://batyskaf007.blogspot.com
Pfg
Marzy o osi Paryz, Berlin, Waraszawa, a my tu przeciez z klasycznym trojkatem, a nie osia mamy do czynienia. Az chcialoby sie powiedziec weimarskim, ale ten przeciez padl pod polska prezydencka sraczka, a nie francuska. Zreszta cala dyskusja wydaje sie byc coraz bardziej bezprzedmiotowa. Prezydenta Komornickiego, podobnie jak jego poprzednika bardziej ciagnie do Jalty i innych egzotycznych krajow, jak do Europy. Bo tam w Jalcie przynajmnie sie polskiego prezydenta szanuje, bezwzgledu na belkotliwosc jego wywodow.
Piszac o belkotliwosci wywodow mam na mysli przedewszystkim ostatnie wystapienie publiczne Prezydenta Komornickiego na temat przyszlosci Unii Europejskiej. Ogladajac je normalnie sie rozmazylem: „zeby jezyk gietki umial powiedziec to, co pomysl glowa”. Ale moze tak jak jest, jest lepiej ? Moze lepiej dla nas i dla Polski i swiata, jak nigdy nie dowiemy sie co dokladnie pomyslala Prezydencka Glowa.
Swoją drogą czy gdyby Marine Le Pen (również kandydatka na prezydenta Francji, jakby nie było) przybyła z wizyta do Polski i Tusk nie spotkałby się z nią przy tej okazji, to czy również byłoby z tego powodu tyle podstaw do obaw ?
W sumie szkoda, że nie przyjechała. To byłby dopiero cyrk !
Jacobsky
Cyrk?
Dom wariatów.
Ci przeciwko którym się zwraca w swojej polityce wewnętrznej by ją popierali, spotykali się, na rękach nosili, znaczy elektorat Kaczyńskiego z Prezesem na czele.
Sojusznicy w wypędzeniu Polaków z Francji.
Prezes by powiedział, że współpracują w celu przywrócenia porządku etnicznego w Europie i powrotu rodaków do kraju.
Szanowny redaktorze Polityki
Bedac wiernym przeciwnikiem ?wielkiego zamazywania? pragne zauwazuc dzisiejsza obecnosc Passenta na pierwszej stronie internetowego wydania GW.
Slawomirski
Jacobsky
8 maja o godz. 19:31
Macierewicz i Fotyga nie kandydowali co prawda, ale mieli problem z przebiciem się do kongresmena, przez rój asystentów…..
Problem ze spotkaniem mieli też geje z Kanady z urzędującym ówcześnie
w Polsce Bliźniakiem. Choć ich sprawa była osobista.
Kto, jak się ceni, to sprawa ego, protokołów i probabilistyki.
Może nawet chiromancji i prekognicji?
I tak wszystkim myli się za granicą Holland(e) z Poland, więc francuskie wybory zaowocują ofensywą dyplomatyczną na Warszawę. Zwłaszcza zza oceanu.
To był przemyślany strategicznie i ekonomicznie ruch Pałacu, aby wyłącznie audiencją na najwyższym szczeblu wesprzeć francuskiego kandydata promującego, nolens-volens, nasze ambicje zaistnienia na arenie międzynarodowej.
Ciekawe, czy ten koncept zaowocuje podobnymi skutkami promocyjnymi co Jarzębinkowe gdakanie, na sukcesy (wizerunkowe najwyżej?) reprezentacji PL?
Widzę duże powinowactwo i prawdopodobieństwo…
Rzucanie papaszkami na wiwat z powodu powracającej mody na kolor czerwony w Europie jest przedwczesne. Zwyciestwo Hollande, to polityczny aleatoryzm, dziejowy figiel polegający na znalezieniu sie w w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Zapatero mogłby na ten temat coś powiedzieć…
Hollande wchodzi ze swoimi radykalnymi propozycjami typu Tobin lub 75% dla milionerów na kruchy lód; w kontekscie globalnej ekonomii – postulaty te uważam za utopię, niemniej życzę Francuzom aby ich gwiazdka pomyślności nigdy nie zagasła. Nie wiem czy szczerze, bo trudno ukryć siedzący w naszej naturze głos mentora: a pamiętacie k-mać, co wam wcześniej mówiłem ?
Odnośnie publicznego głaskania kandydatów na prezydenta obcego kraju: tego się nie robi, szczególnie w sytuacji wyrównanych szans kandydatów. Dyplomatyczny unik premiera Tuska był prawidłowy. Ponadto, dobrzy politycy z założenia maja być pokryci teflonem oraz nie czuć bólu.
http://studioopinii.pl/artykul/8463-jerzy-klechta-8-maja
Czy ktoś jeszcze ma wiedzę o tym, co się kiedyś wydarzyło 8 maja?
A jeśli ma, to czy kryje ją pod korcem?
Moja przepowiednia sprzed kilkunastu lat się sprawdza – otóż przepowiadałam w gronie znajomych, że już niedługo okaże się, że wojny z Niemcami Polska nie prowadziła a zniszczyła nas sowiecka okupacja.
Głupio, no nie?
Ot – kobieca intuicja. Nie ma to nic wspólnego z naukowym podejściem do zagadnienia.
Ale są ważniejsze tematy… zawody w piłkę kopaną dla których odbycia trzeba było zbudować stadiony i autostrady albo wybory prezydenta odległego w sensie geograficznym europejskiego kraju.
Żyjemy w ciekawych czasach a polityka historyczna ma się coraz lepiej.
Ciekawe, jakie będzie nauczanie historii w nowoczesnym, zmienionym programie szkolnym. Śmiech na sali proszę państwa.
byc moze to tylko zludzenie, ze po odejsciu pana Kaddafiego – nastepuja gwaltowne zmiany, byc moze ze libijska kasa jedanka cos mogla i pomagala:-))) gdzie dzsiaj jest ?? kadaffi, sarkoza, berlusconii – gdzie bedzie czerwony kapturek z Niemiec ? stara znuzona pani dokrur z NRD ?? gdzie bedzie pan Gauk z NRD ?? gdzie pan Lobama ??
nie ma co kocham demokracje:-))))))))))))))))))))))))))))) patrzta – wczoraj taki Sarkozy trzasl calym swiatem, wysylal nato do mordow w Libii, bo Kadaffi sypnal ze finasowal poprzebdnia kadencje – a dzsiaj to se moze potrzasanac wiechciem w bokserkach.
A Putin sie trzyma – jaja demokracji, bo sie nawzajem beda tera wybirerac Putin i Miedwiedjew – Putin idzie na Cara Rosji.
dlatego kocham demokracje
co do wymawiania nazwiska hollande’a .wiekszosc dziennikarzy ,zwlaszcza tvn niedouczona ,widac wystarczy im angielski jak durczokowi .a co do premiera -wszyscy europejscy politycy z partii ludowej postanowili nie przyjmowac socjalisty ,gdy nie byl jeszcze prezydentem -tak merkel jak i cameron .taka solidarnosc europejska .a komorowski normalnie -przyjmowal przyszlego prezydenta z urzedu .co w tym dziwnego ? PAN REDAKTOR SIE CZEPIA PREMIERA NIE PIERWSZY RAZ .
Jeśli poprawne wypowiadanie zawiska prezydenta-elekta Francji komuś przysparza bezsennych nocy, to dylemat ten bardzo łatwo rozwiązać w dobie internetu. Wystarczy pójść na jakikolwiek portal telewizji francuskiej i kazać sobie wyświetlić pierwszy z brzegu dziennik telewizyjnyz właśnie rozpoczętego tygodnia. Nawet nie rozumiejąc ani słowa z przekazu łatwo będzie wyłapać z potoku żabojadziej paplaniny nazwisko zwycięzcy niedzielnych wyborów – nazwisko, które bez wątpienia padnie nie raz w pierwszych dwóch-trzech minutach dziennika.
Wstąpiłem tu dlatego, że pani @ANCA-NELA poinformowała, że swój komentarz zamieściła u Panów Passenta i Szostkiewicza, o czym poinformowała nas na blogu pani Janiny Paradowskiej. Przywiodła mnie tu zwykła ciekawość (bo pisze Ona bardzo ciekawe komentarze, znaczy się pani @ANCA-NELA) i cóż ja tu widzę, pan Szostkiewicz zmienił zainteresowania na wielką politykę, przynajmniej rangi europejskiej i pastwi się nad zachowywaniem się Premiera RP. Moim skromnym zdaniem, Premier Tusk zachowuje się absolutnie poprawnie, ponieważ interesy Polski są nieco bliżej a losy Pani Kanclerz Merkel nie zależą od opinii o Niej pana Szostkiewicza. Prezydent nie ma niczego poważniejszego do roboty, niech zatem załatwia sprawy salonowe a Premier politykę zagraniczną (z Sikorskim) i niech tak zostanie.
Bez obrazy Szanowny Panie, ale niech Pan zajmie się sprawami, które popsuło zachowywanie się Petza i hipokryty Dziwisza, bo jest o czym pisać!!! Sam Benedykt nie poradzi, niech MU pan pomoże, ponieważ na tym się Pan naprawdę wyznaje a w Polsce jest naprawdę ciężki ugór da zaorania w tej materii.
Brawo Panowie @Torlin i @Parker, moje poglądy na sprawę są identyczne. Serdecznie pozdrawiam – Czesław R.
Pan Smolar wymawia dobrze nazwisko franc. prez. elekta: literka e na końcu nazwiska Hollande powoduje udźwięcznienie ‚d’ i obowiązkowe jego wymawianie. Wymowa z a nosowym pojawia się w wygłosie złożenia ‚and’ – zapewne zmylił niektórych problem rodzaju gramatycznego: końcówka ‚e’ mówi o rodzaju żeńskim, ale do nazwisk tego się nie stosuje! Taki to ciężki język ten franc. – prawie jak polski…
„wysylal nato do mordow w Libii” – ręce opadają.
@parker, 8 maja o godz. 15:59 – proszę mnie nie obrażać. Gdyby banki nie musiały obawiać się strat wynikających z kryzysu, bo miałyby dość środków własnych, nie byłoby problemu. Ale się obawiają, więc domagają się rozmaitych subwencji państwowych – bezpośrednich lub pośrednich, na przykład w postaci rządowych/europejskich gwarancji dla obligacji greckich, żeby banki mające te obligacje w portfelu broń Boże nic nie straciły. W ten sposób koszta ponoszą nie tylko klienci zagrożonych banków, ale wszyscy – i ci, którzy trzymają pieniądze w tychże bankach, i ci, którzy trzymają je gdzie indziej, i ci, którzy nie mają żadnych znaczących oszczędności, i wreszcie, o dziwo, ci, którzy mieszkają w całkiem innych krajach – a ekonomiczne uzasadnienie dla koncepcji „too big to fall” jest co najmniej wątpliwe, jak to pokazuje przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie sektor finansowy odrodził się, aż miło, realna gospodarka wciąż ma poważne problemy, programy socjalne (ale też programy naukowe) są redukowane, a dług publiczny charakteryzuje się tym, że jego poziom jest regularnie ustawowo podnoszony. „Somebody’s gotta pay the rent”, jak pisał noblista, ale finansowanie spekulacji finansowych i nieodpowiedzialnej polityki inwestycyjnej banków z pieniędzy publicznych nie przynosi *ekonomicznie* niczego dobrego. Jeśli oczywiście pominąć klasę dyrektorów banków i wytwórców dóbr luksusowych.
„Pieniądze są w bankach”, więc użyjmy ich do finansowania rozdętych świadczeń socjalnych, biurokracji, nepotyzmu oraz ulubionych programów zbrojeniowych (rząd Grecji do ostatniej chwili, już w szalejącym kryzysie, finansował budowę okrętów wojennych w niemieckich stoczniach) – to jest prawdziwy lepperyzm, drogi parkerze. Z tym, że banki, o których mowa, bardzo chętnie w tym uczestniczyły. I nie z miłości do Grecji, ale licząc na zyski i wsparcie publiczne w wypadku niepowodzeń. Społeczne skutki operacji polegającej na prywatyzacji możliwych zysków i nacjonalizacji możliwych strat są demoralizujące.
@z dystansu – mnie się oś Paryż-Berlin-Warszawa, czyli, faktycznie, reanimacja Trójkąta Weimarskiego nie tyle marzy, ile myślę sobie, że byłoby co prawda miło, ale nic z tego nie będzie. No, może jakieś kurtuazyjne spotkania, nic więcej.
Zagadki nie ma, kto jak kto, ale p. Smolar już dobrze wie, jak wymawiać nazwisko „Hollande”, a i ta pani reżyserka, co to propagandowe filmy nie do swoich scenariuszy ostatnio firmuje, znając jej zaangażowanie w sprawy cosa nostry, też chyba nie jest specjalnie urażona brzmieniowym podobieństwem nazwisk, wynikającym prawdopodobnie z werbalnej Freudowskiej emanacji wspólnej, nacjonalistycznej sprawy.
Z tym „porządnym katolickim domem” to chyba jednak spora przesada. W internecie w na wielu witrynach oficjalnie podają, że p. Hollande jest z pochodzenia Żydem, tak jak i Sarkozy i właściwie dziwne byłoby dziś, gdyby nie był. Jego była konkubina, z którą ma czwórkę dzieci, wg powszechnie dostępnych informacji też jest Żydówką. Po co ta cała konspiracja? To jakiś podły auto-antysemityzm na szczytach międzynarodowej władzy. Nic strasznego w końcu, niektórzy poczytują to sobie za przywilej, a bardziej otwarci nawet za prawo do uważania się za człowieka, wyłączne zresztą, talmudyczne. Izraelskie gazety co prawda donoszą, że ponad 90% Żydów w tym kraju głosowało na Sarkozego, ale to jedynie dlatego pewnie, że to już sprawdzony w praktyce żołnierz cosa nostry, który udowodnił w praktyce, że nie cofnie się nawet przed bombardowaniami innych krajów, słabszych oczywiście, gdyż takim bohaterem, żeby rzucić się jawnie na silniejszego to on już nie jest. Nikt z nich nie jest.
http://72.52.208.92/~gbpprorg/judicial-inc/F_.rench_writer.htm
pfg
9 maja o godz. 10:05
W zasadzie zgadzam się z tym co piszesz jeżeli chodzi o diagnozę sytuacji.
Z wnioskami się nie zgadzam. Firmy nie można opodatkować, można opodatkować tylko ludzi.
Jak się podatuje firmy opodatkowuje się ludzi korzystających z usług tych firm, tylko tyle chciałem przekazać.
Firma swoich pieniędzy nie ma. Jak ma, musi je zainwestować, nawet jak trzyma w banku to inwestuje.
A jak inwestuje to wydaje, czyli ktoś zarabia, czasem inna firma ale to i tak się sprowadza do przekazania pieniędzy tym którzy pracują, bo jak ta firma która zarobiła ma pieniądze, to znów musi je wydać i tak dalej i tak dalej.
Opodatkowywanie firm, ze społecznego punktu widzenia jest bez sensu i co ważne jest szkodliwe bo hamuje rozwój i konkurencyjność firm. Ludzi trzeba opodatkowywać, bezpośrednio. A nie za pośrednictwem firm, bo to nie służy rozwojowi i do tego nie jest sprawiedliwe.
Bo podatki powinny być progresywne a wprowadzone za pośrednictwem firm dotykają wszystkich po równo, biednych też.
Dlatego śmieszy mnie u lewicowców ta chęć dowalenia podatków firmom. Ale to nie pierwszy raz, kiedy lewicowcy proponują rozwiązania korzystne dla najbogatszych. To nie ze złej woli oczywiście, chęci mają dobre. Tylko rozumu za mało jak zwykle.
Osobiście jestem przeciwnikiem dotowania , subsydiowania, pożyczania przez państwo jakichkolwiek środków gospodarce.
Uważam, że ustawodawstwo antymonopolowe należy rozszerzyć i zaostrzyć, dzielić firmy za duże żeby mogły upaść. Nie wtedy kiedy maja monopolistyczną pozycję, kiedy zarządzanie firmom jest oderwane od funkcji właścicielskich.
ANCA-NELA
8 maja nic się nie wydarzyło. Za to 9 maja wydarzyło się wszystko.
Nie wiedziałaś o tym ?
Dyskusja o porzytecznosci wizyty Prezydenta Komornickie w Jalcie jest od wczoraj bezprzedmiotowa. Janukowycz odwolal impreze i wyprosil Polskiego Prezydenta, bo dla jednego Komornickiego biby urzadzac mu sie nie oplaca.
To gdzie teraz ?
Tbilisi, Paryz, albo Berlin, bo do Wilna tez nie pojedzie. Bo tam nas tez stale obrazaja.
Ciekawe lato się zapowiada…
De Gaulle chyba stwierdził, że trudno rządzić krajem, gdzie jest 246 gatunków sera. W całej Europie- unijnej- tych gatunków będzie pewnie z tysiąc…..
Jakiej miary polityka trzeba, by te smaki- jakże odmienne- pogodzić?
Nacjonalizmy, regionalizmy, eurosceptycyzmy, szowinizmy, ksenofobie…
Hollande będzie miał problem, ale fala wyborcza zaczyna krążyć po Europie. A kogo uniesie do władzy, zobaczymy.
Jacobsky- 12:33
Wygląda na to, że się właśnie dowiedziałam…
Skoro zaś już wstąpiłam na forum, to pozwolę sobie prze[pisać jedno zdanie z felietonu Ludwika Stommy w dzisiejszej Polityce. Kupuję ją chyba przede wszystkim dla tych felietonów. Marek Groński niestety przestał pisać, a tak jego teksty ceniłam.
Ale do rzeczy; Oto fragmencik tekstu opisującego polską lewicę w jej obecnym kształcie.
Aż wstyd, że w XXI w. trzeba jeszcze taki banały wypisywać. … i dalej
… papierkiem lakmusowym jej prawdziwych intencji …/jest m.in. – moje/ walka przeciw nienawistnikom z IPN, starającym się zakłamać historię na swoje kopyto i mającym bezczelność pretendowania do kształtowania pamięci obywateli.
Od siebie nie mam nic do dodania. Jasno i dosadnie.
Ciekawi mnie, o jaki program nauczania historii w szkołach walczą ci, co tak widowiskowo protestują przeciwko planowanym zmianom – też nie bardzo wiadomo jakim, ale coś mi się wydaje, że o te IPN-owskie.
‚
Czesław – dziękuję 🙂
ANCA-NELA,
no przecież skoro mamy przeciwstawiać się zakłamywaniu historii przez nienawistników z IPN, to należy właśnie promować datę 9 maja, a nie 8, prawda ?
Hmmm. Nie wiem jak Smolar wymawia nazwisko Hollande’a, ale sadze, ze prawidlowo, bo nie ma w tym wielkiej trudnosci. Moze tylko tyle, ze trzeba pamietac, ze „H” jest nieme (czyli sie go prawie nie wymawia), a „e” na koncu nie wymawia sie wcale (za to udzwiecznione jest „d”). No i trzeba pamietac ze lepiej jest wypowiedziec oba „ll”, co jest zreszta dosc malo istotne, bo drobna roznica w wymowie miedzy „Olland” i „Oland” nie ma wielkiego znaczenia dla Francuzow.
Jakobsky
Byłabym raczej za wspólną pamięcią. O tych, co od Lenino do Berlina – bo tak nas w szkole uczono, pomijając tamtych spod Monte Cassino i Bitwy o Anglię.
Niech by nie było parad wojskowych , pokazu śmiercionośnej techniki, ale chciałabym i o tym marzyłam, aby żołnierzy obu polskich armii, po latach zakłamywania pamięci o tych od Andersa postawić obok tych od Berlinga. No ale marzenia są piękne a rzeczywistość skrzeczy. Trudno nawet powiedzieć, że znów Polaków skłócono, bo oni nigdy nie potrafili żyć w zgodzie. Tylko jakieś kataklizmy na jeden błysk, jednoczą we wspólnym nieszczęściu. Zaraz po tym wszystko wraca w stare koleiny, sztachety i orczyki w ręce, nienawiść rozkwita, historię każde pokolenie stara się napisać od nowa, na własne kopyto, nie oglądając się na realia, lekceważąc pamięć tych, co jeszcze żyją i widzieli na własne oczy, jak było. Pamiętam, jak nasz historyk pewnego dnia z błyskiem w oku polecił nam odłożyć w kąt podręczniki i zaczął dyktować nową, tę prawdziwą wersję historii. Nareszcie prawdziwą, bez kłamstw… A dziś, gdy ten moment wspominam, to sobie mówię; Oj tam! Oj tam!
Ale współczesny Jasienica chyba gdzieś żyje… oby mu się współczesna Nena nie trafiła….