Czy da się robić filmy o Zagładzie Żydów?
Profesor Paweł Śpiewak nie widział ,,W ciemności” Agnieszki Holland i zapewne nie zobaczy, bo do kina się nie wybieraNie żeby podzielał złe zdanie o tym filmie prawicowych recenzentów. On po prostu nie wierzy, że o Holokauście da się kręcić filmy fabularne. W wyjątkowo ciekawej rozmowie po Faktach TVN rozmawiał o tym z Piotrem Marciniakiem i Andą Rottenberg.
Słowa obecnego szefa Żydowskiego Instytutu Historycznego mają swoją wagę. Ale Śpiewak nie mówi tego przeciw Holland. On idzie raczej tropem myślowym wspomnianym na naszym portalu w blogu Daniela Passenta.
Bo o zagładzie Źydów można i trzeba pisać książki naukowe, historyczne, świadectwa osobiste, można robić filmy dokumentalne – takie jak Shoah Claude’ a Lanzmanna, który też uważam za przełomowy – ale nie filmy z aktorami. Bo jest zupełnie niemożliwe, aby w filmie aktorskim oddać choć odrobinę tego, co musiały przeżywać ofiary. W rezultacie pojawiają się zarzuty, że tak naprawdę chodzi o epatowanie złem, przemocą, a nawet o jakąś nimi patologiczną fascynację.
Słyszę w tym echo słynnego zdania Theodora Adorno, że pisanie wierszy po Auschwitzu jest barbarzyństwem (z tym, że ta słynna sentencja miała konteskt przede wszystkim niemiecki: jak Niemcy mogą udawać, że nazizm i jego zbrodnie jakby się nie wydarzyły, skoro po wojnie jak gdyby nigdy nic uprawiają znów sztukę).
No tak, ale sam Śpiewak przyznał w tejże rozmowie, że tandetny amerykański serial The Holocaust otworzył oczy Ameryki na tragedię Żydów europejskich. Więc choć się odnajduję w tym Śpiewakowym sceptycyzmie, jednak byłbym ostrożnie, bardzo ostrożnie, za nieodbieraniem reżyserom i aktorom nadziei, że ich wysiłki mają sens. Pianistę i Listę Schindlera obejrzałem z mieszanymi (bardzo) uczuciami, lecz nie żałowałem. Podobnie ,,Ulicę graniczną” Aleksandra Forda. ,,W ciemności” – z rosnącym przejęciem, choć początkowo naszły mnie takie same wątpliwości, o jakich mówią Śpiewak czy Passent.
Komentarze
Da się, czy się nie da, nie ma znaczenia. Filmy będą kręcone, książki pisane, muzea otwierane. Przemysł i bazowany na nim geszeft musi się przecież kręcić. Jest bardzo prawdopodobne, że w wielu krajach Zachodu ludzie wiedzą więcej o zagładzie żydów, niż o historii własnego narodu. Nie protestuję tu przeciw upamiętnianiu Holokaustu, ale przeciw próbom robienia z niego czegoś absolutnie wyjątkowego w dziejach świata i przeciw używania ludobójstwa do uzyskania korzyści finansowych i politycznych. Prof Finkelstein ma rację.
Niemcy czuja sie winni smierci milionow Zydow,ale nie wiedza,ze takze trzy miliony Polakow zostalo zamordowanych przez Niemcow w czasie II wojny swiatowej.
Szanowny redaktorze Polityki
Dziekuje za glos rozsadku w zgielku polskiego antysemityzmu.
Slawomirski
zadziwiające, że chyba żaden film o holokauście nie powstał w Izraelu
Opracowania naukowe na temat zagłady i wojny z natury rzeczy nie są czytywane przez szeroką publiczność, Więc jakie są te filmy, lepsze czy gorsze, ważne, że są. Trzeba sobie uzmysłowić, że są ludzie, pewnie ci młodsi, którzy słysząc o zagładzie, nie mają żadnych obrazów przed oczami. A te są niezbędne do wykształcenia empatii i – co najważniejsze – do zachowania pamięci.
Jak to pisała Szymborska?
Umarłych wieczność dotąd trwa,
dokąd pamięcią się im płaci.
Chwiejna waluta. Nie ma dnia,
by ktoś wieczności swej nie tracił.
Timothy Snyder w „Skrwawionych ziemiach”, książce naukowej, zadaje sobie trud opuszczenia typowego dla pracy naukowej poziomu abstrakcji i gdzie to tylko możliwe mówi o unicestwionych konkretnych ludziach, nazywa ich ich imieniem.
Obraz i imię – bez nich nie ma pamięci.
Adorno oczywiście miał rację – i ma ją ciągle jeszcze. Cóż to bowiem za sztuka powstała po zagładzie i koszmarze wojny? Ani ofiary, ani winni, a Europa tak się właśnie dzieli, nie mogą, bo jakże?, tworzyć rzeczy obojętnych. Odbiorca sztuki, mimo, że się broni, tego tematu właśnie szuka, i jest to objaw zdrowy. Właściwie wszystko, co wartościowe od tamtego czasu zatacza kręgi wokół tego doświadczenia. I tak będzie jeszcze przez pokolenia.
I jeszcze jedno: zachowanie pamięci (właśnie opierając się o konkretne obrazy) jest jedyną szansą na to, by podobna zbrodnia się nie powtórzyła. Zarówno Timothy Snyder jak też bardzo przeze mnie ceniony niemiecki historyk, Götz Aly, w tym względzie nie są jednak optymistami.
Inna rzecz, że i ja wpadam w pesymizm, widząc, ile potwornego antysemityzmu i innej nienawiści rasowej jest wśród Polaków – ale też wśród innych Europejczyków. Nie zapominając o reszcie istot stworzonych na podobieństwo Boga ale obdarzonych wolną wolą…
P. S. Kursywą miał być tylko wiersz.
Spiewak pieprzy,ten film jest genialny,to Oscar.
Oglądałam i Ulicę Graniczną, i Pianistę, i Listę Schindlera, i Ucieczkę z Sobiboru i żaden z tych filmów nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak spotkanie z Mishką Zilbersteinem, białostockim Żydem z Izraela na promocji jego autobiograficznej książki „Życie bez pamięci”. Autor opowiadał o swojej ucieczce z białostockiego getta. Miał wówczas 11 lat. Przez trzy lata błąkał się po lasach Białostocczyzny i Grodzieńszczyzny, budował szałasy, łapał małe zwierzęta i jadł na surowo. Zimą spał w stodołach i kradł jedzenie, bo bal się pójść do ludzi. Po trzech latach brudnym i wychudzonym czternastolatkiem zaopiekowali się żołnierze radzieccy. Dali mu na imię Miszka, bo chłopak zapomniał, jak się nazywa. Pamiętał tylko, że jest z Białegostoku. Nie odnalazł nikogo z rodziny. Po wojnie wyjechał do Izraela. W 68 rocznicę powstania w białostockim gettcie wrócił na chwilę do rodzinnego miasta z książką napisaną po hebrajsku. Mishka Zilberstein beznamiętnie opowiadał o swojej nieludzkiej egzystencji. Ktoś porównał jego losy do historii Salomona Perela, na kanwie której powstał film A. Holland „Europa, Europa”. Nie było obrazu, efektownej gry aktorów, tylko stary, schorowany człowiek na wózku inwalidzkim. Może więc profesor Śpiewak ma rację…
Mam dwie tezy w tej sprawie. Po pierwsze dziwi mnie, że tyle lat po wojnie tyle jest kontrowersji, skąd się Zagłada wzięła i ciągle jest to świeży temat. Oczywiście przekornie się dziwię, bo w pewnej mazowieckiej miejscowości, w której przeżyłem najwspanialsze lata dzieciństwa (a które moja matka wspomina z obrzydzeniem na to „wieśniactwo”, które po wojnie się do miasteczka wprowadziło), raptem 4 lata, którą niedawno zwiedziłem i znalazłem rozliczne płyty upamiętniające jakiś pułk ułanów, co bronił przepraw na rzece przed wehrmachtem, czy aptekarza, patriotę, co przez okupację z poświęceniem przechowywał sztandar straży pożarnej, i kilka pomniejszych, a nie ma ani jednej wzmianki w całym miasteczku o dwóch trzecich ludności żydowskiej, obywateli II RP. Zniknęli, wszelki ślad po nich zaginął. Biała plama.
Po drugie, o wszystkim można pisać powieści i kręcić filmy fabularne, nawet o wyobrażeniach piekła. Dlaczego mamy Holokaust wyłączać? Czy jako coś niezwykłego, co się jednak realnie zdarzyło, ale jest tak niezwykle wyjątkowe w historii ludzkości, że nikt nigdy sobie tego nie wyobrażał? Nie bądźmy aż delikatni i szlachetni w swej czystej obłudzie. „Panista” zrobił na mnie duże wrażenie, gdy tzw. zdarzenia historyczne są wplecione w jednostkowy los, bo przecież nie na odwrót; tyle lat po tamtych czasach. Podobnie „Popioły” Wajdy … tamte czasy też były dzikie. Dzikość człowieka można okiełznać, ująć w ramy prostokątnej klatki, opowiedzieć o niej. Film o wyjątkowych czasach jest wart opowiedzenia, można to zrobić lepiej lub gorzej.
Szanowny Panie!
Pozwolę sobie sparafrazować używane tu zawołanie o gospodarce. Nie jest moim celem obrażanie kogokolwiek a Pana w szczególności. Z góry przepraszam:
Przyszłość idioto, PRZYSZŁOŚĆ !!!!!!!
Nie ma sensu kręcenia filmów o Holokauście z aktorami którym żolnierz musi pokazać jak funkcjonuje „sten” czy „parabelka”. Większość filmów jakie można bylo nakręcić nakręcono – „Pasażerka”, „Ulica graniczna”, „Kanal” itd. Każdy kto czyta życiorysy aktorów grających w tych filmach wie o czym pisze – obecne filmy są „produkcjami” ze zgrywusami w rolach glównych. Udawane przejecie rola przyprawia widza o mdlości. Udawanie? w oczekiwaniu „Oscara” ! Czy aktorzy/rki jak Ryszarda Hanin, Bronislaw Pawlik, Andrzej Szalawski, Zygmunt Zintel, Zofia Mrozowska woleliby w czasie wojny jakiegoś Oscara od pewnie spędzonego dnia !?? To odnosi się także do zagranicznych aktorów jak Clarke Gable, Trevor Howard którzy w czasie wojny walczyli a pózniej wiedzieli co grają. Z tego co piszą film A.Holland to szmira – reżyserka popelnila filmidlo na które w Muzeach Holokaustu będzie pędzilo się żujące gumę bachory ! Takie gnioty zabijają polską kinematografię…..
prawicowi autorzy mieli o tym filmie rózne zdania a nie złe zdanie
Niemożliwe jest oddanie przeżyć ofiar Holocaustu, ale wysiłki reżyserów i aktorów tworzących filmy o tragedii Żydów w czasie II Wojny Światowej mogą pobudzić do poszukiwania informacji na ten temat przez osoby, którym nie po drodze z publikacjami naukowymi.
Listę Schindlera widziałem, bo zostałem zaprowadzony z całą szkołą i to był raczej niewypał. Film o dwóch czarno-białych Niemcach, jeden dobry, drugi niedobry.
Pianistę widziałem częściowo.
W ciemności nie widziałem, nie wiem, czy zobaczę.
Moim zdaniem chyba dałoby się, ale to by wymagało złamania tradycyjnych struktur narracji – tak jak w literaturze. Udane książki o wojnie przedstawiają ją z perspektywy uczestnika: Borowski, Białoszewski. I rozbijają tradycyjną formę narracji. To eksperymenty literackie. W filmie eksperyment jest znacznie trudniejszy i droższy.
Da się robić filmy o Zagładzie Żydów.
Parę filmów w życiu o tej tematyce oglądałem,ale największe wrażenie zrobiła na mnie … komedia Benigniego „Życie jest piękne”.
A poza tym życzę przyjemnej dyskusji.
Gdzie te czasy gdy recenzenci byli rózni, mądrzy albo głupi, a filmy oceniali jako dobre lub złe. Co za kretynizm z tą „prawicowością”. Czy kucharz lub fryzjer tez będzie prawicowy, a jeśli tak to co ugotuje i jak ostrzyże?.
murator. 4.14 I nazwą Cie antysemitą. To szczera prawda co napisałeś!
Pokoleniu kultury obrazkowej, alergicznie reagującemu na słowo pisane, potrzebne są takie filmy. Niestety, twórcy w celach czysto komercyjnych angażują znanych, „opatrzonych” w serialowych tasiemcach aktorów. Podczas seansu „Katynia” masowo zgromadzona młodzież w wieku gimnazjalnym żywo reagowała na pojawienie się Żmijewskiego czy Małaszyńskiego. Słychać było komentarze typu – Patrz, to doktor Burski… itp. Zresztą moje osobiste odczucia były podobne. Znane twarze zaćmiły mi zupełnie obraz dramatu. Nie może sprawiać wrażenia autentyczności bohater, który jednego dnia jest haniebnie uśmiercany, by za chwilę pojawić się w codziennym łatwym i przyjemnym serialu lub w komedii romantycznej. Wierzę, że Robert Więckiewicz jest znakomitym aktorem, że świetnie zagrał swoją rolę, ale… .
Ale przecież już szkolne przykłady: Borowski, Nałkowska, Grudziński, Miłosz, Białoszewski itd. świadczą o tym, że da się o tym pisać coś innego niż książki naukowe i historyczne.
Filmów już nakręcono sporo, była nawet komedia w naszych kinach, której akcja działa się w obozie koncentracyjnym. Filmy potrafią oddać makabrę wojenną, jedne lepiej inne gorzej, to prawda, ale to kwestia kunsztu.
Problem jest inny. Po co o tym pamiętać? Dlaczego nie zburzyć Auschwitz i nie posadzić tam lasu? Takie myśli chodzą mi po głowie od czasu wizyty w tym makabrycznym muzeum i obejrzeniu filmu Lanzmanna.
Z drugiej strony badacze ostatnio mówią, że w przednowoczesnym świecie świat był bardziej brutalny, a w wojnach ginął o wiele większy procent społeczeństwa niż w XX w. Mimo to nikt nie ma oporu, aby robić filmy wojenne i kostiumowe.
Wracałem ostatnio do Gombrowicza. I taki fragment sobie wynotowałem:
Ktoś w tych gazetach powołuje się na Adolfa Rudnickiego ? on miał powiedzieć, że literatura powojennej Polski nie zdołała wyczerpać należycie tematyki wojennej, że z tej otchłani piekielnej nie wydobyto wszystkiego, co by się dało, o człowieku. To prawda, że niewiele wydobyto. Ale czy piekło nadaje się do eksploracji?
(Witold Gombrowicz, Dzienniki (1953-56), t. I, Wydawnictwo Literackie 2004)
A notuję bo z Danielem Passentem się zgadzam, ale z Pawłem Śpiewakiem nie. Passent pisze o osobistych przeżyciach na pierwszym miejscu. Z tej perspektywy tematyka musi dominować nad fabułą, musi prowadzić do pytań o ‚współmierność’.
U Pawła Śpiewaka widzę zaś coś, w rodzaju tej pretensji Adolfa Rudnickiego o wyczerpanie treści historycznej (czy emocjonalnej). Tego film oczywiście nie osiągnie, ale skąd w ogóle pomysł, by film (albo powieść, czy spektakl) miał mieć takie ambicje? Albo, że takie oczekiwania powinni stawiać zwykli odbiorcy?
@sceptyku:
Mam wrażenie, że chodzić może o dwie rzeczy.
Pierwsza, to wciąż aktualne znaczenie polityczne Holocaustu. Wojna trzydziestoletnia mogła być bardziej krwawa niż druga wojna światowa, ale nie stanowi ona już dzisiaj źródła politycznych zadrażnień. Nawet wyjątkowo okrutne wojny polsko-kozackie w XVII wieku nie stanowią już przeszkody dla „Ogniem i mieczem”, choć jeszcze tu znaczenie polityczne jeszcze się tli.
Druga, pisałem, że rozumiem Daniela Passenta. O historii, którą przeżywało się osobiście, myśli się i patrzy inaczej. Urodziłem się dużo po wojnie, więc w mojej osobistej pamięci Holocaust nie istnieje, potrafi mnie jednak do żywego dotknąć uproszczenie współczesnego autora dotyczące na przykład lat osiemdziesiątych w Polsce. Mogę więc zrozumieć tych, którzy Holocaust przeżyli.
Absolutnie nie nalezy sie wypowiadac na temat filmu, ktory sie nie obejrzalo. Wprawdzie prof. Spiewak snuje refleksje, jakby oderwane od konkretnego filmu, ale jednak a priori jest przekonany, ze taki film o holocauscie jest niemozliwy, wiec on filmu Agnieszki Holland nie zobaczy.
Ja tez *W Ciemnosci* jeszce nie zobaczylem, ale jak tylko bedzie mozliwosc , to pojde na ten film do kina.
Mam zaufanie do Agnieszki Holland, do jej wrazliwosci, a zarazem niebywalej przenikliwosci. Jej film *Olivier, Olivier* zrobil na mnie ogromne wrazenie. Jej wypowiedzi w TV bardzo mnie przekonuja.
Marciniak usilowal podstepnie wyciagnac od Spiewaka teze, ze o Zagladzie maja prawo mowic i pisac tylko ludzie, ktorzy ja przezyli, tacy jak Borowski czy Primo Levi. Spiewak sie wil, ze owszem mozna od zewnatrz i tu daje przyklad Lanzmana, rzekomo obiektywne swiadectwo tamtych czasow. Tymczasem Lanzman dla mnie jest subiektywnym demagogiem, ktory sobie dowolnie dobieral wypowiedzi prymitywnych Polakow, aby uzasadnic teze, ze tacy wszyscy juz bylismy i jestesmy.
Tymczasem wiarygodna osoba, ktora widziala *W Ciemnosci*, opowiedziala mi, ze Holland pokazuje w dwuznacznym swietle nie tylko Polakow, ale i Zydow(Dalej nie bede sie wypowiadal, bo jak mowilem, filmu nie widzialem), nie mowiac o Niemcach.
Przed laty piorunujace wrazenie na mnie zrobil *Czarny Potok* Leopolda Buczkowskiego. Dzis zyjemy w swiecie ruchomych obrazkow i mysle, ze to co ukazal w ksiazce Buczkowski, Holland chce pokazac w filmie.
Natomiast zgadzam sie z Krzysztofem Mazurem co do *Listy Schindlera*
Smieszna , typowo amerykanska scena, kiedy to dobry, ale jednoczesnie przebiegly Schindler widzi wycienczonych i nie majacych od ilus dni wody w ustach Zydow , udaje rzezimieszka , chwyta za waz z woda i oblewa nia spragnionych , scisnietych w bydlecym wagonie Zydow. Glupawi SSmani daja sie nabrac na te sztuczke i rechoca z tego kawalu. Schindler za bardzo przypomina dobrego szeryfa, albo dzielnego strazaka, ktory ratuje z opresji nieszczesne ofiary. My tez mamy sie cieszyc z tego jacy ci Niemcy sa durni. Przypomina mi to czytany w dziecinstwie komiks o *Wicku i Wacku*, ktorzy byli takimi cwanymi ubranymi w pasiaki Polakami. Kiedy to czytalem mialem jakies 5-6 lat i do dzis pamietam taki fragment: *Ta zniewaga krwi wymaga, nie odparli ani slowa, tylko miski swe rozbili o wachmana tepa glowe*, bo zupa byla zbyt lurowata. Cos z Wicka i Wacka przejal Spielberg, ktory rzeczywiscie zna holocaust bardzo z zewnatrz i lepiej mu wychodza *Szczeki*, albo *Dinozaury*
Coz za dziwny tytul felietonu.
Wrecz nie da sie
nie robic
filmow o zagladzie Zydow.
Holland zrobila juz 3-ci i na pewno nie ostatni.
Oglądałam zarówno rozmowę po Faktach w TVN, jak i kilka filmów o Holokauście, tych najważniejszych.
W większym lub mniejszym stopniu przekonały mnie, że można, a nawet trzeba takie filmy robić.
W moim prywatnym rankingu uszeregowałabym je tak: W ciemności, Pianista, Życie jest piękne, Lista Schindlera. Ulica graniczna jakoś mi umknęła zpamięci, a co do Shoach to pamiętam głownie głosy oburzenia (to były lata 80.), że Polacy wypadają tam „niefajnie”.
Rosna pokolenia karmione głownie przekazem obrazkowym (z wyższych i niższych półek) i ten dociera najlepiej.
Opracowania historyczne, nawet popularno-naukowe nie zastąpią „siły rażenia” emocjonalnego.
Podam przykład z innej bajki. Przeczytałam świetna monografię pani Appfelmbaum (żony Sikorskiego) Gułag., za która dostała chyba Pulitzera. Ale najbardziej wstrząsnęly mną książki wspomnieniowe byłych łagierników. Podobnie jest z reakcją na losy konkretnych ludzi, którzy jako Żydzi przeżyli Zagładę lub byli jej świadkami.
Żywiej odczuwamy tragiczny wymiar losów jednostkowych, który „zaciera” się, odwrażliwia nas, gdy czytamy o setkach tysięcy, a tym bardziej milionach ofiar. Stają się one statystycznie abstrakcyjne.
Z pewnością da się robić filmy o Zagładzie Żydów.
Czy da się je oglądać ? – to inna sprawa.
„Pianistę” oglądałem w towarzystwie Niemki, co prawda mojej rówieśniczki urodzonej już w Kanadzie, ale świadomej swych korzeni. Jej żydowscy koledzy i koleżanki z czasów college’u pomagali jak potrafili w utrwaniu tej świadomości, z tym że „jak potrafili” trzeba rozumieć odpowiednio. Vicky była więc bardziej niż świadoma horrorów wojny, a mimo to film oglądała z ogromnym przejęciem, zaś na drastyczne sceny reagowała bardziej niż emocjonalnie.
Do czego zmierzam: Polański czy Spilberg nie kręcąxswoich filmów dla Polaków. Nam mogą niepodobać się te filmy (i z reguły nie podobają, o czym świadczy wiele wpisów), ale inni, mniej świadomi tamtych czasów biorą te filmy jako pewną formę lekcji historii. Łatwiej jest dotrzeć z tą historią w formie zekranizowanej niż poprzez opracoeania historyczne, często dość sążniste.
Tak więc da się i warto kręcić filmy o Zagładzie, bo są to obrazy adresowane do szerszej, światowej publiczności, a nie dla Polaków. Te filmy da się oglądać z tej globalnej perspektywy, a jeśli polska publiczność jest tak wybredna, to zawsze pozostaje „Och Karol !” czy „Dzień świra”, albo „Katyń”.
Pozdrawiam
Nieco abstrahując….
Filmy robi się z potrzeby serca, w odpowiedzi na zapotrzebowanie, czy realizując cudze zamówienie?
Który z tych motywów kierował panią Holland?
Miłość, śmierć, bohaterstwo, przygoda,……..
Te motywy będą eksploatowane po kres ludzkości.
Tak samo jak zachowanie człowieczeństwa w czasach pogardy dla ludzkiego życia.
Holocaust nie był czymś wyjątkowym w historii, jedynie bliskim czasowo i nagłośnionym medialnie.
Ale są bliższe w czasie masakry, nie mające takiej siły przebicia.
Mniej medialne? „Pola śmierci”, na przykład?
Proponuje pare filmow (od razu by nadrobic zaleglosci ) o zbrodniach komunistow.
Np. o Hołodomorze na Ukrainie – o tym jak w ramach budowania nowego lepszego czlowieka planowo zaglodzono 10 milionow ludzi.
Taka filmowa akcja przyda sie – jak pisze MAG – rowniez w celach oswiatowych bo mlodzi nie wiedza czym jest komunizm i moga na nich w przyszlosci zaglosowac lub poczuc miete do roznego rodzaju ruchow mlodych komunistow lub „prawdziwej lewicy”
a jednoczesnie pomoze pogodzic dwa bratnie sasiednie narody slowianskie.
Pan Szostkiewicz moze zostac ekspertem od religii – by pokazac jak wyglada swiat bez Boga.
herstoryk:
Nie protestuję tu przeciw upamiętnianiu Holokaustu, ale przeciw próbom robienia z niego czegoś absolutnie wyjątkowego w dziejach świata i przeciw używania ludobójstwa do uzyskania korzyści finansowych i
***
Tylko ze herstoryk z uporem ignoruje fakt ze Korzysci finansowe usyskali ci co przejeli po wymordowanych zydach miejsca zamieszkania i posiadlosci dostajac jeszcze od ksiedza rozgrzeszenie. Np poznalem czlowieka od ktorego zadano: A masz Zydzie dolary i brylanty za wode?. Hestoryk odwraca kota ogonem w druga strone.
Jeśli przyjmiemy założenie, że nie da się nakręcić filmów z aktorami o Zagładzie Żydów, bo nie można oddać tego, co przeżywały ofiary, to czy można nakręcić filmy o ofiarach pojedynczych morderców, zboczeńców, domowych dręczycieli, o innych ludobójstwach i rzeziach?
Mój dziadek, jako dzieciak, był „tylko” wywieziony na roboty. Do śmierci płakał na wspomnienie tamtych wydarzeń, czym wprawiał wnuczęta w zakłopotanie. Nie wiedzieliśmy, co robić. Znam też kogoś, kto na dźwięk głosu niespodziewanie wracającego do domu ojca, posikał się w majtki.
Jak wystopniować cierpienie, które da się nakręcić lub nie?
Odsylam do zdjec rownie wstrzasajacych ja z Oswiecimia ale duzo mnie znanych:
Te ofiary nie maja pomnikow i filmow tez nie ma za duzo choc to byli przez wieki obywatele naszej wspolnej ojczyzny
http://www.wykop.pl/link/741349/wielki-glod-holodomor-ukraina-rok-1933/
Jest tez watek zydowski a jakze:
Prawnik Aleksandr Feldman, lider Komitetu Żydowskiego na Ukrainie uważa, że jest to farsa. ?Sprawcy Wielkiego Głodu już nie żyją?
Pawel Spiewak nie ma racji. Tylko sztuka potrafi przetworzyc cos, co juz dla mnie, corki Ocalonego, jest niewyobrazalne, w nowa wartosc, ktora jestem w stanie przetrawic i ktora bedzie mi towarzyszyla w zyciu codziennym -w tym jak reaguje na Zlo, na na bestialstwa, na wydarzenia, ktore wlasnie rozgrywaja sie teraz wiele kilometreow od miejsca, z ktorego pisze te slowa. To sztuka nas uczlowiecza i laczy w przezywaniu. Mam nadzieje, ze film Agnieszki Holland jest ak dobry, jak wszyscy o nim mowia.
To było bydło, a nie ludzie. Mogliśmy ich zakatować na śmierć – opowiada w filmie „Kraj cichej śmierci” Kwon Hyok, były naczelnik jednego z obozów.
http://wiadomosci.wp.pl/page,2,title,Z-glodu-zjadaja-wlasne-dzieci-te-wiezienia-to-horror,wid,14186483,wiadomosc.html
——————
Jak widać, powstają filmy o innych zagładach…….
Dlaczego tak słabo o nich słychać w naszym grajdołku?
Brak reklamy, czy zainteresowania dystrybutorów?
Do Ewy 1958….
Piszesz tak mądrze, wyraziście, i z taką łagodną i czułą wyrozumiałością dla – co tu kryć – niekiedy przygnębiającej głupoty, że chce mi się jednak…..żyć. Naprawdę, blogi polityki czytam (nie komentuję, bom kiep) w dużej mierze dla Twoich wpisów….One są jak ten miód.
Pisz więc dużo, bo jesteś Mądra i Dobra….a pewnie też Piękna.
telegraphic observer,
w sprawie otylosci odpowiedzialem Ci pod poprzednim wpisem:
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2012/01/19/co-z-ta-cerkwia-3/#comment-165490
Pozdrawiam
Czesław 1955
Dołączam do Twojego aktu strzelistego (nie żartuję!) pod adresem Ewy 1958. Odkąd pojawiła się na tutejszych blogach, jakoś tak pojaśniało. To naprawdę krzepiące, gdy ma się do czynienia z rozumnym, wrażliwym człowiekiem.
Pozdrawiam Was oboje serdecznie.
P.S. Oczywiście jest więcej osób, z którymi fajnie się rozmawia, bez „wyjadania sobie z dziubków”, bo nie o to przecież chodzi, ale i bez sięgania po przysłowiową kłonicę, czy cepa, że nie wspomnę o kiju beisbolowym.
Jiba (23-01-g.13:29)
Helena (g. 13:44)
W pełni się z Wami zgadzam.
Gdyby uznać, ż film (jak zresztą każdy rodzaj sztuki) nie jest w stanie przekazać AUTENTYCZNEGO DRAMATU człowieka, ludzi, ktorzy znaleźli się w sytuacjach ekstremalnych i jakoś musieli sobie z tym poradzić, to kręcono by wyłącznie komedie romantyczne, trillery (dla zaspokojenia tzw. potrzeby strachu) i mydlane opery w TV.
Wiesiek pyta dlaczego w Polsce tak malo dostepne sa filmy o innych zagladach, jak ta w Korei Pln. Osobiscie mysle, ze dlatego iz lekcja Zaglady, zbrodni ludobojstwa ktora rozegrala sie w Polsce nie zostala przetrawiona do konca, Stad moga sie pojawiac takie wpisy jak niejakiej herstoryk, pierwszy komentarz w tym ciagu. Nie ma po co go komentowac, ale on naprawde o czyms swiadczy. I takich jak ona sa tlumy, obawiam sie.
Ale tez kiedy emocjonalnie reagujemy na zbrodnie ludobojstwa w Korei Pln,, w Rwandzie, w Kambodzy pod rzadami Pol Pota, jesli potrafimy sobie dokladnie wyobrazoc jak to wszystko wyglada czy wygladalo, to dzieki wlasnie temu, ze wiemy czym byl Szoa w Polsce, jakie spustpszenia zostawil w sercach i umyslach, ilu pozbawil Polske wybitnych pisarzy, artystow, ludzi nauki i mysli.
Poznalam kiedys w Paryzu dwie kambodzanskie siostry zaadoptowane przez znajoma Francuzke. Byly swiadkami zatluczenia lopatami na smierc calej rodziny i wsi. Mlodsza miala zaledwie piec lat, kied sie to stalo. Ale chociaz obie sa dzis doroslymi kobietami, ich francuskiej matce, wybitnej psycholozce, nie udalo sie „zrehabilitowac” dzieczynki na tyle, aby mogly w miare bezproblemowo funkcjonowac w normalnym spoleczenstwie. One placa cene Tamtego do dzis. I beda placily cale zycie.
@Helena, to jak się już uczłowieczysz to może przestaniesz być najbardziej agresywną i nietolerancyjną dla osób o innych poglądach postacią w blogosferze POLITYKi.
Powtórz sobie osiem razy: „uczłowieczona przez film Agnieszki Holland postaram się nie uważać wszystkich osób o innych poglądach za nikczemne, antysemickie kanalie.”
P.S. Agnieszka Holland w przestrzeni publicznej to też jest wyjątkowo agresywny i nietolerancyjny polityk.
Do Andrzeja Falicza
Ja też nieraz bywam miłośnikiem okrągłych liczb,ale niestety to uczucie nieraz prowadzi na manowce. Rzekome 10 mln. ofiar według ostatnich oficjalnych szacunków strony ukraińskiej obniżono oficjalnie ( co również oczywiście robi koszmarne wrażenie) do 3,94 mln.Chociaż te ostatnie dane w „Skrwawionych ziemiach” Timothy Snyder zaokrągla do 3,5 mln ofiar.
…szukajcie a znajdziecie kija do bicia ale ten kij ma dwa konce
Alicja (23-01-g.16:41)
Chyba mylą Ci się osoby.
Helena jest „najbardziej agresywną i nietolerancyjną dla osób o innych poglądach postacią w blogosferze Polityki ” (???!!!!). Podaj przynajmniej jeden dowód na to w postaci cytatu „z Heleny”.
Agnieszka Holland to również -Twoim zdaniem – „wyjątkowo agresywny i nietorencyjny polityk”.
Od kiedy to Holland jest politykiem? To po pierwsze, a po drugie – przytocz jakąś jej wypowiedź (publiczną), która świadczy o jej wyjątkowej agresywności itd.
Trzymając się Twojej metody oceny ludzi i stylistyki, jaką uprawiasz, oznajmiam niniejszym, że jesteś dziwną, nawiedzoną (politycznie) osobą, która bardzo chce przywaliś komuś, kto nie myśli tak, jak Ty.
Nawet za cenę autokompromitacji własnej inteligencji.
Jacobsky (15:17),
Ależ bez przesadyzmu, „wypiać się” jest przeciwieństwem „przeoczyć” w tym konkretnym przypadku. W programie CBC, który oglądałem, nie chodziło o jakieś wielkie dozy i koncentracje substancji i związków bo hipotezy ujmowały to tak, że małe dozy robią to spustoszenie hormonalnej i raczej wskazywano na zmianę, na coś nowego w krwiobiegu, nawet własnie zmniejszenie dozy, bo duże dozy są automatycznie odrzucane. Skomplikowane to było.
Natomiast zdanie koncentracja … to rezultat intensywnej (a więc nastawionej na szybki zysk) produkcji rolnej oraz przermysłowego wytwarzania żywności … ma jakąś trującą dla mnie moc. Nawet gdy frazę ujęto w nawias. Intensywna produkcja oprócz zysku, jego szybkość jest określeniem zbyt potocznym na mój gust, daje jeszcze tańsze towary do konsumpcji … bardziej atrakcyjne. Ale nie dla wszystkich. Nie rozumiem tego podejścia, które również ujawnia PA2155 (22-I, 23:37) – „zdrowe jedzenie jest drozsze niz ‚TV dinners’, dlaczego ceny sa tak ustawione”. Za wyższą cenę dostaje się lepszy produkt ponieważ jego wyprodukowanie więcej kosztuje, a nie z powodu spisku. Oczywiście jest polityka cenowo-marżowa, ale konflikt na linii producent/sprzedawca i zdezorientowany konsument nie jest aż tak antagonistyczny jak się potocznie uważa. Skąd to wiem, skąd ta pewność? To już jest moja sprawa. Chyba edukacja ma coś do tego.
Przekomarzam się z oboma panami, u mnie wszystko jedzie dobrze (goes well), normalny poziom frustracji w mojej windzie 😉
Ponadto „uczłowieczam” się dużą dozą polskiej specyficznej „tolerancji” na blogu.
Lubie i szanuje kilka filmow o Holocauscie, w tym „Pianiste ” R. Polanskiego, bo probuja oddac czesc prawdy tamtych dni. Zamiast kolejnej adaptacji filmowej, najczesciej w konwencji czarno-bialej (wiadomo, kto jest po ktorej stronie) moze warto przeczytac prawdziwe relacje ludzi tamtych czasow, E. Wiesela, St. Grzesiuka, juz kiedys wspomniana przeze mnie Z. Kossak oraz dziennik A. Czerniakowa i E. Ringelbluma. Jest jeszcze Wojdowski z „Chlebem rzuconym umarlym” i Frantiszek Kafka (kuzyn Franza Kafki”), ktory napisal powiesc o getcie lodzkim. I to jest punkt wyjscia. A. Holland zrobila kiedys znakomite filmy „Europa, Europa” i „Olivier, Olivier”, ale potem rozmyla sie gdzies w taniej interpretacji cudow religijnych.
Ewa 1-23 1.35
Temat zadany przez Autora Blogu jest tak przygnebiajacy, ze zaczne od pozostalosci.
I Faliczowi jestem wdzieczny, i Tobie, i oddzielam Was od nierozgarnietych dowcipnisiow. Siegaja po zachwyty, i znow – inwektywy, do jednej szuflady. Nie przebieraja. Wala, co wydaje im sie byc „dowcipne” i jest pod reka. Od dawna zwrocilem uwage na prostactwo GajowegoM. i Staruszka. Nie widza odcieni: „Jak mi troche pasuje, to – jedziemy !”
Z niewiedzy, czy z glupoty, natychmiast rzucaja sie na niewybredne przytyki osobiste. Nie na temat – o autorze ! Tak latwiej i jest pole do popisu. Prostackie komplementy uzupelniaja ich repertuar.
Celowo nie pisze do nich, a przez Ciebie i do Falicza, bo jak dotrzec do zartownisia z 3500 ofiar w WTC ? Jak objasnic, ze „podagra, bredzisz jak potluczony” jaskrawie kontrasuje z pretensjonalnymi rewerencjami, gdzie indziej ? Znasz rosyjski, to Ci przytocze porzekadlo: daj chamu ruku, celowatsa leziet…
A reke daje, bo zoologiczny przypadek blogowych manier jest wielce frapujacy. Zobaczymy czy i jak sie teraz popisza….
„Czy da sie robic filmy o Zagladzie ?” – Da sie, bo robia. Wrazliwosc i rzetelnosc przekazu dalbym przed innymi. A jakosc obrazu wypada zostawic odbiorcy. To jest ten „phenomenon”, o ktorym wczesniej pisalem. Bardzo trudny i zlozony temat. Na pewno nie blogowy. I sam film, i krytyka to ocean ludzkich przezyc. Najbardziej meczy prawda, ze doswiadczen z okrucienstwem nigdy dosyc. To potwierdza stara maksyme, ze Bog dal i dobro, i zlo, a czlowiek wybiera.
pochodzę z małego miasta w wielkopolsce. przed wojną liczyło około 7 tysięcy mieszkańców. krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej miasto zamieszkiwali w prawie równych proporcjach polacy, żydzi i niemcy. w połowie lat siedemdziesiątych na obrzeżach cmentarza ewangelickiego w centrum miasta zbudowano supersam. na drodze (na mojej drodze do szkoły) walały się rozwleczone ludzkie kości. w lesie nad rzeką, gdzie przed wojną był kirkut, zaczęto w tym samym czasie budować pływalnię (mieszkałem niedaleko, miałem może dziesięć lat i bawiłem się wśród drzew między którymi kiedyś stały macewy). mniej więcej w tym samym czasie dowiedziałem się, ulica przy której mieszkałem zbudowana była z cegieł z rozebranej w czterdziestym roku bożnicy.
nie potrafię zliczyć opowieści i historii które wymyśliły mi się przez dziesięciolecia obcowania z tym brakiem.
mag (17:28)
Ty nie rozumiesz chyba jednej rzeczy.
Z tymi żydami i Holocaustem jest niemal tak jak z homoseksualizmem – przecież nikt nie ma nic przeciwko nim, ale po co do cholery się tak afiszują!?
Czy da się robić filmy o Zagładzie? A może, czy powinno się je robić?
Sądzę, że tak, da się je robić i powinno się je robić.
Oczywiście, zastrzeżenia, o jakich pisze Autor, mają sens. Jednak film fabularny, to nie film dokumentalny. Ma swoje wady, jest jednak często pierwszym sygnałem, kontaktem z tym co miało miejsce 70 lat temu. Bezpośredni świadkowie tych wydarzeń już nie żyją. W rodzinach, nikt tego nie przekazuje. W czasach kultury masowej i obrazkowej, film fabularny, pozwala w ogóle pokazać czym Holocaust był. Jest na pewno próbą niedoskonałą, ale mam nadzieję, początkiem poszukiwania przez widza, już w oparciu o naukowe, dokumentalne źródła. I właśnie dlatego uważam filmy fabularne o tej tematyce za potrzebne. Mogą być, początkiem drogi do wstrząsającej prawdy.
Co za naiwne pytanie!
A kogo obchodzi czy się da czy nie da?
Ważne, że kariery się nie da,- nie robiąc.
Gdzie te fimowe dzieła o martyrologii Polaków na Syberii, czy choćby na wschodnich terenach? O pomocnych rękach świetnie niewątpliwie zasymilowanych „rodaków”, jakże pomocnych w ekspediowaniu „sąsiadów” w tamtym kierunku?
Gdzie kradzenie i copyrightowanie greckich słów dla całkowicie niekomercyjnych i współcześnie niepolitycznych celów?
Niby tyle się zmieniło w Polsce a jednocześnie tak niewiele. Aby robić karierę, filmową czy dziennikarską, pewne tematy są tabu i linia partii obowiązuje. Tylko po wypłatę już nie trzeba stać na korytarzu w kolejce do okienka. Przelewają na konto.
A wystarczyło, żeby obejrzała kilka programów na Discovery czy BBC albo chociaż TVP Historia, a już by liznęła trochę faktów. Ale pewnie ma w domu tylko Jedynkę, Dwójkę i Polsat, więc nic nie mogę na to poradzić. W tym sądzie czułam się tak, jakby apostołowie wysłali do niej faks z nieba, w którym było napisane, że są na mnie obrażeni. Ale przynajmniej dzięki tej sprawie jest pozytywne zamieszanie i to się liczy.
http://spoleczenstwo.newsweek.pl/doda–nie-dam-sie-zakneblowac,87473,1,1.html
———————-
Doda ma przechlapane…….
Teraz skażą ją za obrazę Sądu?
I jak tu być wolnomyślicielem w tym kraju?
Alicja – najpierw uwaga, że w blogosferze „Polityki” od lat funkcjonuje osoba o tym nicku, tylko pisana na czerwono i z podaniem strony www. Osoba ta nie ma z tutaj piszącą Alicją nic wspólnego.
Ja osobiście – a myślę, że i większość osób znanych mi z blogów – źle znosimy zarzuty ad personam. Jak do tej pory, to Ty, Alicjo, popisałaś się brzydką napastliwością. Pomyśl najpierw Dziewczyno, a potem chlastaj pędzlem.
Alicja (na czarno) z 16, 41
Odpieprz się od Heleny
A o zagładzie Indian w Ameryce ? A o wytępieniu Guanczów na „Kanarach przez arcy-katolickich Hiszpanów ? A o niewolnictwie i handlu „żywym towarem” i udziale w nim np. zakonników chrześcijańskich ?
Wszystkie tego typu „wydarzenia” (i setki innych przykładów z historii naszego gatunku) zasługują na by o nich robić filmy – i to z różnych punktów widzenia, i to z wielu przyczyn. Bo każdy z tych drastycznych i dramatycznych epizodów naszych, ludzkich dziejów jest tylko procesem i efektem określonego ciągu myślenia, ideologii, religii, kultury etc. (ani szczególnym, ani najważniejszym, ani tym bardziej – jednostkowym): najważniejsze aby z nich wyciągać właściwe i uogólnione wnioski, i nie traktować tych tragicznych wydarzeń jako dogmatów i czegoś „niedotykalnego”, wyjątkowego, coś na kształt „sacrum” (mimo najtragiczniejszych i najbardziej bolesnych doświadczeń).
Za 100 czy 200 lat Holokaust będzie tym czym np. rzeź Sipajów w Indiach czy zdziesiątkowanie ludu Herero (dzisiejsza Namibia) przez wojska kaizerowskich Niemiec podbijających Afrykę pd-zach. w początku XX wieku – wytępiono w totalnej wojnie 80 % tego ludu. Procent więc gigantyczny ………
Bo rację miał Benedykt Spinoza mówiąc: „Omnis determinatio negatio est” *. Bo wszystko to o czym tu napisałem wynika poniekąd – a może przede wszystkim – z treści tej sentencji.
Pzdr.
Wodnik 53
* – każda determinacja jest negacją
Jeśli ktoś po lekturze tego tekstu i komentarzy zaczyna zastanawiać się czy świat zwariował, powinien wyszukać w internecie opracowanie o religii h. a potem o rewizjonizmie h. Wszystko szybko wróci na swoje miejsce.
Dziękuję Jarucie i Kartce (pozdrawiam, Wojtek!), podczytuję blog, ale rzadko mam czas na czytanie komentarzy, raz na jakiś wielki czas się wypowiem.
Wypowiem się – bardzo cenię Agnieszkę Holland, filmu jeszcze nie widziałam. Jestem trochę wiekowa i oglądałam sporo filmów na temat wojny i Zagłady. Czytałam wiele wspomnień, których autorzy przebywali w obozach koncentracyjnych. Tych autorów żyjących jest już coraz mniej. Dobrze, że zapisali.
Przeczytałam i obejrzałam Pianistę wg. Władysława Szpilmana.
Można mieć pretensje o „skróty filmowe”, podejrzewam, że bardzo trudno jest wyrazić wszystko w 1.5-2 godzinach filmu.
A jednak powstały bardzo dobre filmy
Sztuka jest swego rodzaju metaforą i „skrótem myślowym” tego, co nam w duszy gra i co przeżyliśmy, przeżywamy jako ludzie.
Tak mi się wydaje, tak myślę.
Odnośnie tego, co napisał przechodzień, jak również Ogrodnik na en passant i telegraphic observer 23 stycznia o godz. 1:38 – skąd ta niezgoda w nas na własną niegodziwość?
W moim miasteczku została synagoga. Jest ładnie utrzymywana, mamy w niej bibliotekę. Poza tym nigdzie ani śladu tablicy upamiętniającej 1/3 mieszkańców miasta, których uduszono w Chełmnie nad Nerem. Poza synagogą nie ma nic. Gdy pytam dorosłych o Żydów (jestem tu nowa) zaczynają być dziwnie zamyśleni, jakby nieobecni, wspominają coś o pogodzie tego roku – milczą.
Była tu również całkiem silna grupa ewangelików – pisałam kiedyś o ciągle czynnym i – za przeproszeniem – obsrywanym cmentarzu ewangelickim.
Ciekawi mnie, czemu Polacy tak bardzo nie chcą przyznać, że mogli mordować, grabić, zdradzać, czerpać zyski ze śmierci? Że ciągle możemy być nie w porządku? Czemu tak się wściekamy, gdy wytykają nam nieszlachetność?
@mag – na en passant napisałam do Ciebie kilka słów
@PA2155 – od siebie dorzuciłabym jeszcze „Los utracony” Imrego Kertesza.
pzdr
Dziekuje Wszystkim Rycerskim Obroncom mojej czci 🙂 🙂 🙂
Oraz Czci Prawdziwej Alicji zabarwionej na czerwono. 😈 😈 😈
Nie chcę zabierać nikomu nicka, więc niech będzie AlicjaW.
1. Helena: podtrzymuję swoją opinię, że adwersarze Heleny to są w jej oczach zawsze osoby nikczemne, prymitywne, antysemickie, głupie. Dotyczy to nawet wybitnych publicystów prawicy z olbrzymim i trwałym dorobkiem (np. Rafał Ziemkiewicz). Politycy PiSu w jej oczach to prawie Hitlerowie i Himmlerowie razem wzięci. Naprawdę proszę mnie nie zmuszać do szukania cytatów. Helena jest płodnym dyskutantem blogowym. Każde najmniejsze odchylenie od doktryny lewicowej politycznej poprawności staje się w oczach Heleny dowodem totalnego upadku człowieka i przedmiotem agresji.
2. Agnieszka Holland: Według moich kryteriów osoba publiczna, która wpisuje się do oficjalnego komitetu poparcia kandydata w wyborach prezydenckich wchodzi do czynnej polityki i jest politykiem. Co do agresywności wypowiedzi politycznych to oczywiście jest kwestią oceny. Materiał poglądowy można znaleźć w Google. Wystarczy wpisać np. „Holland PiS” albo „Holland Kaczyński”.
@Pan Redaktor Szostkiewicz,
„Czy da sie robic filmy o Zagladzie Zydow?”
Da sie robic tylko filmy mowiace polprawdy. Dotad nikt nie zrobil filmu w ktorym zawarta bylaby geneza i mechanizmy ktore do tej zaglady doprowadzily. W czasach gdy juz swiat wiedzial ze Hitler przesladuje Zydow umieszczajac ich w obozach zaglady rabin w Londynie odwiedzil owczesnego ambasadora USA Kennediego informujac go o tym i proszac o interwencje Ameryki. Kennedy go zmyl twierdzac, iz to sa wszystko wyssane z palca plotki. Wowczas rabin odchodzac rzucil klatwe na Kennedych. Mimo ze Amerykanie nic nie zrobili w sprawie uratowania zamknietych w obozach Zydow, klatwa dlugo jeszcze dzialala i nawet podobno dziala do dzisiaj. Prosze poczytac o tym ile osob z tej rodziny zginelo w zadziwiajacych okolicznosciach. Film oparty na takim scenariuszu bylby prawdziwmy bestselerem. Niestety dotad nikt nie pokusil sie o to aby go nakrecic.
Pozdrawiam
telegraphic observer,
karmiona sposobem przemysłowym krowa czy świnia lub przenica albo pomidor pryskane metodycznie chemicznymi środkami ochrony roślin to dobry sposób na wprowadzanie do ludzkiego organizmu substancji chemicznych, ktore w wielu przypadkach maja ustalony wpływ np. na funkcjonowanie systemu hormonalnego. Hormony wzrostu BGH podaje się zwierzętom hodowlanym żeby przyśpieszyć ich przyrost masy ciała, a więc, w efekcie, wyprodukować mięso szybciej i taniej, co pozwala zmaksymalizować zyski tym bardziej, że przecież fermy hodowlane należą do tych samych podmiotów, do których należą również rzeźnie i sieć przetwórstwa żywności. Wyprodukowana przemysłowo żywność musi być zdatna do sprzedaży i do spożycia wystarczająco długo, żeby zminimalizować straty. Przedłużanie żywotności osiąga się m.in. przez stosowanie środków konserwujących.
Jeśli chodzi o oddziaływanie substacji chemicznych na system hormonalny, to często w grę wchodzą koncentracje rzędu pikomoli/kg czy litr, czyli powiedzmy że jedna milionowa standardowej miary, jaką jest ppm (jedna cząsteczka na milion). Problem w tym, że wiele substancji chemicznych akumuluje się w naszym ciele, przez co ich oddziaływania zmienia się z czasem, i to nie zawsze w sposób liniowy, inne zaś nie muszą się akumulować aby osiągnąc ten sam efekt, gdyż na poziomie komórkowym ich pojawienie się jest wzmacniane od strony efektu o dobrych kilka rzędów wielkości w procesie sygnalizacji komórkowej.
Wracając do tzw atrakcyjbej cenowo żywności produkowanej na skalę przemysłową, to generalnie rzecz biorąc pieniądze, jakie zaoszczędzisz kupując tanie jedzenie (tanie w rozumieniu Twoich uwag o atrakcyjności cenowej TV dinners), prędzej czy później wydasz na lekarzy i w aptece. Na szczęście mamy wybór i każdy go dokonuje według własnego uznania.
Pozdrawiam
Mikesz,
Nie wiem nie bylem tam w czasie przymusowej kolektywizacji.
Twoje rozwazania troche przypominaja te ile naprawde Zydow zginelo w Oswiecimiu – troche niesmaczne.
Wikipedia (wiem wiem – ale jest to jakies zrodlo):
„Wielki Głód na Ukrainie, Hołodomor (ukr. ?????????) ? klęska głodu w latach 1932 ? 1933 na terytorium ówczesnej Ukraińskiej SRR (dzisiejsza Ukraina wschodnia i centralna), będąca częścią klęski głodu w południowej części ZSRR (m.in. na Kubaniu, Powołżu, Zachodniej Syberii i w Kazachstanie) ? konsekwencja wprowadzonej przez kierownictwo WKP(b) i władze państwowe Związku Radzieckiego polityki przymusowej kolektywizacji rolnictwa i bezwzględnej egzekucji przez organy państwowe ZSRR[1] narzuconych chłopom obowiązkowych, nieodpłatnych kontyngentów dostaw produktów rolnych w wymiarze przekraczającym możliwości produkcyjne wsi.
Według różnych szacunków spowodował śmierć od co najmniej 6[2] do 7 milionów[3][4] ludzi. Ogółem, w latach 1921?1947, wskutek trzech klęsk głodu (w 1921?1923, 1932?1933 i 1946?1947) na Ukrainie, życie straciło 10 milionów[5] ludzi….”
a moze „tylko”…3.5 miliona.
Mysle, ze jednak trzeba i bedzie sie robic filmy na wszystkie drastyczne tematy. Musze jednak powiedziec, ze im dalej od wydarzen, tym obraz filmowy jest bardziej nie prawdziwy. Polecam zainteresowanym tematem, zobaczyc film francuski – Arkady Luwru – o wywiezieniu Zydow paryskich na zaglade. Bez przemocy, bez nadzwyczajnych wydarzen, spokojnie i systematycznie, bialymi autobusami na stacje, a potem do pociagow z eleganckimi wagonami – w sercu cywilizowanej Europy. Film opiera sie czasowi, a nie kazdy film opiera sie czasowi. JB.
@Czesław 1955, @mag, @Kleofas – Dziękuję za uznanie. Jestem „nowa” w blogosferze „Polityki”. Podobnie, jak Czesław, byłam dotąd jedynie czytelnikiem. W swoim środowisku (podlaska wieś) jestem raczej odosobniona w poglądach ogólnie uznanych za niegroźne dziwactwa i pobłażliwie tolerowanych. Tu mogę się trochę „wyżyć”. @Czesław 1955- „Pisz więc dużo, bo jesteś mądra, dobra, a pewnie też piękna” – Odpowiem tak – z urody i młodości pozostało tylko „i”. Pozdrawiam.
Nie mam zdania na temat tego filmu, a i nie obejrzę go na pewno. W związku z tym sobie daruję. Interesuje mnie raczej sprawa ACTA i postanowiłem na ten temat napisać poważny komentarz, gdyż jak to zwykle jest niesłychane materii pomieszanie.
W sprawie Anti-Counterfeiting Trade Agreement obydwie strony grają na oklepanych frazesach, obydwie zachowują się nieodpowiedzialnie, i obydwie nie są skłonne do kompromisów.
1. Bo cóż chce strona – nazwijmy to – ustawy? Aby była chroniona jej własność intelektualna, aby rzecz, która została stworzona przez twórcę, czy to jest fotografia, film, artykuł, piosenka, klip, tłumaczenie czy egzemplarz z kolekcji mody, była własnością twórcy i żeby on na pracy własnego umysłu i rąk mógł zarabiać profity.
2. A co chce druga strona? Całkowitej wolności, całkowitej swobody dostępu do wszystkiego w sieci. Ja mam prawo do wszystkiego, bo inaczej to będzie ograniczenie wolności i praw ludzkich.
Dla mnie osobiście obydwie strony robią błędy jak Czomolungma. Jeżeli chodzi o podejście do tematu:
1. Strona ustawy chce powrotu do dawnych czasów, jak w Polsce tantiemów ZAIKSu, chce pełnych pieniędzy za użytkowanie i korzystanie z ich dzieł, tymczasem w czasach Internetu to jest już niestety niemożliwe. Samo blokowanie płyt przed przegrywaniem w dzisiejszych czasach już nie wystarczy.
2. Druga strona musi sobie powiedzieć prosto w serce, że to co robią internauci na całym świecie to nie jest żadne korzystanie z wolności i praw ludzkich, tylko to jest masowe złodziejstwo, rzecz należy nazwać po imieniu. To jest kradzież intelektualna. Nie może tak być, że tłumacz męczy się nad tekstem, zanosi do redakcji, i zanim tekst zostanie wydany całe tłumaczenie jest w Internecie powszechnie dostępne.
Sprawa tworzenia ustawy.
1. Strona ustawy chyba zwariowała. Nad takim tekstem pracować w ukryciu, nie robiąc konsultacji społecznych? Przecież to jest żer dla demagogów uważających prawo do wszystkiego za darmo za wolność ludzką i podstawowe prawa człowieka. Strona ustawy sama sobie napytała biedy.
2.Obwiniam i drugą stronę, że od razu poczuła się w aureoli zwycięzcy, i za nic ma problemy twórcy, który jest okradany.
Rozwiązanie.
Moim zdaniem jest, i to proponowane od lat, tak zwane wpłaty minimalne. Przecież informatycy na całym świecie chyba są na tyle zdolni, aby powołać system pobierania opłat w miliardowych ilościach. Dla przykładu Youtube, przy pierwszym wejściu podpisujesz umowę, że masz podać adres swojego banku i z każdej oglądanej strony pobierany będzie np. 1 grosz. Ściągnięcie piosenki – 10 gr. Oczywiście są rzeczy trudne do rozwiązania, jak powtórna publikacja artykułu czy fotografii, ale moim zdaniem penalizacja nielegalnego obrotu w sieci będzie wyłapywaniem poszczególnych płotek bez próby rozwiązania całego systemu.
Lewy , w tym Wicku i Wacku to nie chodziło o to że zupa była lurowata , a o to że Niemiec splunął im do miski, a to zmienia sens. Komiks był bardzo dobry , a ponieważ nie miał ambicji być dokumentem nic mu zarzucić nie można
Pisałem niedawno temu o mojej rozterce, gdy w 1974 roku pewien francuski profesor dał mi do czytania rozprawę naukową francuskiego historyka o prześladowaniu i mordowaniu Żydów przez Polaków podczas wojny i po wojnie.
Na tym etapie świadomości, karmiony nachalną indoktrynacją w szkole i mediach, jakim to humanitarnym było polskie wojsko, jak przepełniona miłością do wyzwalanej z pod jarzma faszyzmu ludności cywilnej była Armia Czerwona i partyzanci, walczący o wolność ojczyzny, po prostu nie mogłem uwierzyć, że Polacy byliby zdolni do niecnych czynów wobec współobywateli. Musiałem uznać np. pogrom w Kielcach po wojnie, Jedwabne czy inne drobiazgi, albo za kłamstwa, albo drobne wpadki.
Szczególnie mało prawdopodobne wydawało mi się twierdzenie historyka, że wspaniała Armia Krajowa mogła bezlitośnie zabijać tych Żydów, którzy cudem uniknęli obozu śmierci, bo udało im się uciec z transportów do lasów, w których rządziło AK. Ja zakładałem oczywiście, że przyjęto ich z pewnością z otwartymi ramionami, a nie wycelowanymi karabinami. Uznałem to za chamską propagandę antypolską i nie uwierzyłem.
Mieliśmy taki krąg przyjaciół, z którymi spotykaliśmy się regularnie na imieninach mniej więcej raz w miesiącu. Najstarszy z przyjaciół, znany u nas pediatra, był w AK w Kieleckim. Opowiedziałem mu o tym kłamstwie, a on mi potwierdził, że to jest niestety prawda. Zabijali tych uciekinierów na rozkaz dowódców.
„Oni destabilizowali naszą sytuację, bo Niemcy mogliiby ich szukać w naszym lesie”!
Wyobraźcie sobie teraz, ze ktoś nakręci film o szlachetnej Armii Krajowej, prekursorki Solidarności, walczącej trochę z Niemcami, a głównie z Bolszewikami i ich sługusami po wojnie, i włączy ten wątek z morderczym polowaniem w lesie na uciekinierów żydowskich z transportu do obozów śmierci. Reżyser i scenarzysta filmu zostaną zlinczowani za obrazoburcze kłamstwa.
Taki pan Ołdakowski, nienarodzony w tym okresie, ale członek Związku Żołnierzy AK rozpłacze się ze złości i zamknie Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie gloryfikuje się sprawców zniszczenia miasta i drobiazg – 200000 niewinnych cywili. Co znaczy przy tych ofiarach nierozumnego działania AK tych może kilkadziesiąt lub kilkaset zabłąkanych Żydków, którzy i tak zginęliby z głodu w lesie, więc zamordowanie ich było nawet czynem samarytańskim. Nikomu wtedy nie przyszło do głowy, że można ich było włączyć do swoich szeregów, dać im broń i pozwolić im na odwet na Niemcach. Jak Żydzi potrafią walczyć, gdy im zależy, pokazali w powstaniu w getcie i w Izraelu.
AlicjaW ,
Ziemkiewicz wielki i trwały dorobek? Wybacz, ale to bzdura , jego Michnikowszczyzna , trochę niezłej fantastyki i obecnie kontrowersyjnej publicystyki to jest ten wielki i trwały dorobek?
Na dodatek ta najbardziej znana jego książka Michnikowszczyzna jest paszkwilem politycznym i zobaczysz za parę lat jak zniknie z księgarń. Autor tak się zaangażował po stronie PiS, że stał się śmiesznym publicystą prawicowym jednego ugrupowania. Ma obecnie problemy bo koń na którego postawił okazał się nieudacznikiem.
@Torlinie,
na razie Twój wpis na temat ACTA jest mi najbliższy. Mam tylko uwagi na marginesie.
Po pierwsze, to po obu stronach oprócz postaw skrajnych mamy i umiarkowane. Przynajmniej po stronie krytyków ACTA pojawiło się sporo zastrzeżeń nie do samych praw autorskich, ale do słabo zakreślonego zakresu praw klientów.
Po drugie, widać po chomikujach różnych, że wielu użytkowników jest gotowych płacić (forma, którą proponujesz nie jest… hm… preferowana — przedpłaty są lepsze), pod warunkiem, że opłata będzie umiarkowana, a poszukiwany ‚towar intelektualny’ dostępny. Zgadzam się więc, że ACTA, czy SOPA powstające pod naciskiem części koncernów (?) są błędem, jako próba zachowania status quo w sytuacji, gdy status quo nie jest do utrzymania, ze względu na rozwój technologii.
Po trzecie… mam wrażenie, że i dzisiaj także twórcy bardziej żyją z dotacji sponsorów (w tym państwa) niż z obrotem prawami autorskimi, których dotyczą postanowienia. Może średnia taka nie wyjdzie, bo jedna Lady Gaga zarobi na tantiemach za dziesiątki tysięcy innych muzyków… ale generalnie rzecz biorąc, ‚pieniądze dla twórców’ dotyczą niewielkiego odsetka obowiązywania praw autorskich, a zapewne i niewielkiej części obecnych kosztów. Skrajnym, ale chyba i niezłym przykładem mogą być publikacje naukowe, za które uczony nie dostaje ani grosza, podobnie jak jego uczelnia, czy placówka badawcza, wszystkie zaś zyski z praw autorskich czerpie wydawca.
Antonius,
Wojna i to co się podczas niej dzieje nie jedno ma imię. Niestety wychwytywanie pojedynczych epizodów , lub jeszcze gorzej wyszukiwanie pod określony cel polityczny wydarzeń doń pasujących i odpowiednie ich naświetlanie nie służy poznawaniu prawdy, a wręcz odwrotnie sieje zamęt. Gdy przeczytamy książki Grossa traktujące o pogromie Kieleckim , Jedwabnym i inne to możemy wpaść we frustrację, że my Polacy nie lepsi byliśmy od Nazistów realizujących pomysł likwidacji żydów, ba może nawet gorsi.
Tymczasem jak sięgniemy do wydarzeń historycznych w pełnym wymiarze wydarzeń opartych na dokumentach, obraz jawi się zupełnie inny. Ze zdziwieniem dowiadujemy się z dokumentów, że pogrom Kielecki był ostatnim na ziemiach polskich , a ówczesny rząd ostro zareagował osądzając domniemanych sprawców i biorących udział w pogromie i na dodatek dał żydom w Polsce broń do ewentualnej obrony osobistej. Jak informowali żydzi polscy z tej broni nie skorzystali. Tymczasem wg Grossa żydzi w Polsce żyli w permanentnym strachu. Samo tło pogromu nie jest jasne i wiele wskazuje na celową prowokację.
W Jedwabnym znacznie większa zbrodnia niewątpliwie dokonana przez Polaków, (Gros ją celowo powiększa do ogromnych rozmiarów), jednak bez najmniejszej wątpliwości co do faktu, że z akceptacją Niemców, bo oni wtedy zarządzali i nie było tak, że o tak dużym działaniu na taką skalę nic nie wiedzieli. Poprzedzające zbrodnię działania żydów w czasie obecności tam za rządu radzieckiego wpłynęło znacząco na pogorszenie i tak złych relacji mieszkających tam żydów i Polaków. Oczywiście to zbrodni nie tłumaczy , ale wyjaśnia wiele.
Nawiązując do oddziałów partyzanckich to ich działanie nie zawsze było moralne , a jak zwykle zależało to od przywódców. Były przypadki zabijania uciekinierów czyli jak to się nazywało likwidowania ludzi zagrażających denuncjacji oddziału, ale były i inne dokładnie przeciwne. Były oddziały zabierające żywność i odzież chłopom mimo, że wiedziały, że władza uzna to za kolaboracje i wsie będzie pacyfikować. No cóż wojna strasznie demoralizuje i z rożnych powodów dzieją się tam rzeczy nie mieszczące się w głowach ludzi jej nie znających.
Niemniej jednak jest faktem, że po wojnie wielu ludzi chce na tych strasznych czasach robić swój własny interes i to nie ważne czy polityczny czy pieniężny czy też i taki i taki
Pod koniec lat 70 – tych w jakimś studyjnym kinie obejrzałam „Jajo węża” Bergmana. Obraz jest uznawany za jeden z najciekawszych filmów o korzeniach nazizmu. Berlin wczesnych lat dwudziestych widziany oczami obcych – dwojga artystów cyrkowych z Ameryki. Trwają okrutne eksperymenty na ludziach. Młoda kobieta wraz z płaczącym niemowlęciem zostaje zamknięta w sterylnej salce. Dzień i noc pali się jaskrawe światło. Dziecko bez przerwy płacze. Kobieta usiłuje je uspokoić, nosi, przytula, kładzie, znów nosi. Mijają godziny. Dziecko płacze coraz głośniej. Kobieta krzyczy, żeby ją wypuszczono. Wali pięściami w ściany. Światło coraz bardziej oślepiające. Po dwudziestu paru godzinach kobieta dusi niemowlę. Dziecku uszkodzono wcześniej jakiś ośrodek mózgowy. Reakcje kobiety były cały czas skrupulatnie rejestrowane. Eksperyment demonicznego doktora powiódł się. Potwierdziła się hipoteza, że człowiek jest konstrukcją wadliwą i swoistą „perwersją natury”. Ta scena długo śniła mi się po nocach. Jej oszczędne w środkach sterylne okrucieństwo zrobiło na mnie o wiele większe wrażenie niż brutalne sceny tortur, gwałtów i morderstw ukazywane z realistyczną dosłownością w dzisiejszych produkcjach. Miałam wtedy dwadzieścia parę lat. Czasami mniej znaczy więcej…
@Antonius – „Żołnierzom Wyklętym” wznosi się teraz pomniki, ustanawia się na ich cześć święto państwowe (1 marca), przyznaje rodzinom finansowe zadośćuczynienia. Ale nie dla wszystkich są to bohaterowie. Dla wielu są to żołnierze przeklęci. (Moja „polemika” z Mirgo – En Passend, Komu to służy) Pozdrawiam.
„…rabin odchodzac rzucil klatwe na Kennedych. Mimo ze Amerykanie nic nie zrobili w sprawie uratowania zamknietych w obozach Zydow, klatwa dlugo jeszcze dzialala i nawet podobno dziala do dzisiaj…”
Pomijam logikę tej wypowiedzi, ale interesuje mnie techniczna strona żydowskiej anatemy. Powiadasz Marcinie, że ta klątwa (wykluczenie ze społeczności) działa również na katolików?
Skuteczna anatema (cherem) to jest cały obrzęd.
Dokonuje się go publicznie w synagodze, przy świetle czarnych świec, dźwiękach szofaru i otwartej świętej arce. Odczytuje się klątwy z dwóch ustępów Tory, potem gasi się świece na znak, że nad wyklętym bezpowrotnie zgasło światło Niebios. Sąd rabinacki, w składzie trzech sędziów, nakłada klątwę na skazanego, życząc mu m.in. aby zapadł na chorobę, stracił majątek, był przeklinany przez wszystkich, nie otrzymał żydowskiego pochówku, oraz by jego żona wyszła za innego.
Na domiar złego tak skazany powinien m.in. powstrzymać się od noszenia butów ze skóry i mycia całego ciała, nie musi jednak rozdzierać szat.
W szczególnie drastycznych przypadkach sąd rabinacki może postanowić o nieobrzezaniu jego synów lub wyrzuceniu ich ze szkoły religijnej, a nawet zabronić mu wchodzenia w związek małżeński…
I powiadasz, że to wszystko jeszcze działa na tych Kennedych?
Strach się bać 🙄
Dobrze, że Obama taki uległy, to i zdrowy jeszcze…
@Ewa 1958 napisała: „Ale nie dla wszystkich są to bohaterowie. Dla wielu są to żołnierze przeklęci”.
To jasne. Ktoś przecież żołnierzy wyklętych na rozkaz sowietów mordował, ktoś katował w ubeckich zakamatach. Mordercy i zdrajcy też mają dzieci.
Taka np. eurodeputowana D. Huebner też pewnie uważa żołnierzy WiN za pluskwy do rozgniecenia zgodnie z tradycją taty i dziadka. Ty też z tego środowiska?
Torlinie!
Przyłączam się do PAKA. Więcej na razie nie chcę wiedzieć o ACTA. Nie będę czytał tekstu ACTA. Nawet dziwiło mnie na początku to „C” , bo sobie zaraz wyobrażałem międzynarodowe Akty (raczej damskie), a tu klops. Wiem już, że to skrót, tylko nie pamiętam rozwinięcia. Nie mogę powiedzieć jak Lex, że niczego nie ściągałem z Internetu, bo i programy i najgłupsze komentarze na blogach Polityki i innych forach, albo z portalu TVN24 ściągam regularnie. Muzykę z Internetu nagrywam i odtwarzam sobie z komputera. Nie ma elementu handlowego. Jeśli jednak za samo posiadanie nagrań z otwartych źródeł muzyki, jak np. classicfm.nl – mój ulubiony program, grożą kary w tej ACTA to uważam to za przesadę. Moich tekstów nikomu nie żałuję, wręcz przeciwnie, cieszę się, gdy je ktoś czyta. Po to je piszę (m. in.).
Zaskoczyły mnie tylko błędy powiązane z wyrazem „Czomolungma”. Przypominałem sobie, że to Mt. Everest i dopiero potem zrozumiałem, że chodziło Ci może o monstrualność błędu polityków?
Bardzo zblizonych argumentów mozna użyć by podać w wątpliwość możliwości zrobienia czegokolwiek w jakiejkolwiek dziedzinie sztuki. No bo czy można zrobić „prawdziwy” film fabularny o np. powstaniu warszawskim albo czy da się narysować „prawdziwą” miłość itp… I każdy może sobie sam dowolnie na takie pytania odpowiedzieć. Profesor Śpiewak na jedno z takich pytań odpowiedział, że nie można (według niego). Pani Holland odpowiedziała filmem, że można. I nic więcej. Poglądy są zależne od tak wielu czynników, że rzeczowa dysputa o nich jest niemożliwa.
Z poważaniem W.
@maciek.g: co do wagi publicystyki Ziemkiewicza w polskim dyskursie politycznym post-1989 mam odmienne zdanie od Twojego. Sądzę, że jest to dorobek trwały i wybitny, który za kilkadziesiąt lat będzie przywoływany, umieszczany w antologiach i cytowany. Chociaż nie do końca z mojej bajki, gdyż RAZ odwołuje się świadomie do tradycji endeckiej a ja jestem liberalną konserwatystką. Chociaż oczywiście tak jak RAZ i ja uważam Romana Dmowskiego za wielkiego myśliciela politycznego i współojca polskiej niepodległości
Ale, widzisz, to jakby poza sprawą. Ja przywołałam nazwisko Ziemkiewicza (a mogłabym dodać Pawła Lisickiego, Wildsteina czy innych publicystów prawicy) jako przykład tego co robi Helena. Otóż ta emerytowana dziennikarka BBC (a nie blogerka-amatorka) nie mogąc przeciwstawić się tym nazwiskiom własnym dorobkiem – bo to nie ta półka dziennikarska – często, gęsto obrzuca ich w dyskusjach internetowych obelgami. To jest właśnie przypadek ostrej nietolerancji.
AlicjaW
24 stycznia o godz. 14:57
Z mojego punktu widzenia- amatora tekstów pisanych, panowie Ziemkiewicz, Wildstein, Kurski&co, stanowią klasę samą dla siebie.
Tak wąskich horyzontów myślowych i jednostronnej, bezkrytycznej narracji, nie spotyka się zbyt często.
Dystans, refleksja, cieniowanie, subtelności tekstów i ocen, są im całkowicie obce.
Ale świat czarno- biały ma swoich fanów.
Szkoda tylko że nasza O.M.C Prawica zarzyna wcześniej czy później każde przedsięwzięcie biznesowe. Zbyt mały krąg odbiorców…..
Jacobsky,
Jakie to szczęście, że pominąłeś w wywodzie łososia atlantyckiego, baraninę, kurczaki, marchewkę i brokuły.
Ty chyba masz mnie za totalnego ignoranta agrochemicznego, a ja jestem częściowy. Mi chodzi tylko o pominięcie „permanentnie niższych cen konsumenckich” obok „wyższych szybkich zysków”. Powiedzmy, że mamy trzy rodzaje żywności: tradycyjną (praktycznie niedostępną), przemysłową mniej przetworzoną i „tv dinners” – w spadającej kolejności spadającej. Prawdopodobnie zyski z produkcji i obrotu zyski dwóch ostatnich nie różnią się zasadniczo. Co robi konsument biedny ale nie leniwy? Itd.
Ale zostawmy powyższą sferę. Rewolucji rolniczo-przemysłowej nie odwrócimy. Interesuje mnie, czy jest możliwe wyodrębnienie substancji, które silnie negatywnie wpływają na ustrój delikwenta i jego chormonalne procesy. I ich wyeliminowanie z produkcji? To chyba oczywiste, że to mnie może interesować, a nie jakieś ideologiczne dowodzenie wyższości XVIII wieku nad XXI.
Pozdrawiam
…próba mikrofonu razy 3….nie wchodzi wpis?
@mirgo – „Mordercy i zdrajcy też mają dzieci”… I tu się z panem zgadzam.
„In Darkness” (W Ciemności) nominowane do Oskara:
http://www.bbc.co.uk/news/entertainment-arts-16700124
mirgo
24 stycznia o godz. 14:02
Równie dobrze można napisać, że praworządni i humanitarni Alianci wydali w ręce Sowietów dziesiątki tysięcy żołnierzy armii Własowa, RONA, oddziałów łotewskich i litewskich. Wraz z rodzinami……
Łącznie było to ponad 200 000 ludzi, których eksterminowano w gułagach.
Eksterminacja przeciwników w Algierii, Indochinach, Grecji, trwała również dość długo. I nie dokonywali jej Sowieci.
Dlaczego w Polsce miało być inaczej?
Anders na białym koniu nie miał szans……
A III Światowej nie chciał nikt. Zapadła Żelazna Kurtyna……
Wszystkie strony po Jałcie, na przedzielonych sobie terytoriach posługiwały się podobnymi metodami.
Ale u nas nie palono ludźmi jak w Algierii w lokomotywach….
Dzieki, „Alicjo W”, ze mnie rozbawiles, piszac o felietonistyce Ziemkiewicza: ” jest to dorobek trwały i wybitny, który za kilkadziesiąt lat będzie przywoływany, umieszczany w antologiach i cytowany”.
Po co czekac kilkadziesiat lat? Oddajmy cesarzowi… Moge przeslac Ci wraz z dedykacja krotki i skrzydlaty cytat z Ziemkiewicza juz teraz:
„Szmata załgana, precz, niech mi to nie leży tutaj między porządnymi gazetami.”
(Źródło: TVP2, Przegląd prasy, 2 października 2008.) Zgadnij o jakiej gazecie mowa?
Teraz poprosze, zebys cos krytycno-letrackiego zacytoal z innego sposrod plejady moich ukocanych publicystow, Tomasza Terlikowskiego/ Moze cos o zbrodniczej Alicji Tysiac albo o wyzszosci prawa prasowego Arabii Saudyjskiej nad analogicznym prawem RP, albo moze cos z jego „wyiwadu” ze zmarla ponad piecdziesiat lat temu Marie Stopes? Zawsze chetnie wracam wdzieczna pamiecia do jego dorobku filozofa i poboznego publicysty, ktoremu nawet papiez nie podskoczy co do zarliwosci wiary i znajomosci Ksiegi . 😆 😆 😆
Pan Redaktor pisze:
„Czy da się robić filmy o Zagładzie Żydów?”
A ja sie zastanawiam, czy ma sens zadawanie takich pytan,
gdy stoimy w obliczu zaglady Panstwa Polskiego.
Czy nie lepiej zastanowic sie, co zrobic, aby w przyszlosci nikt nie musial
krecic filmow o naszej zagladzie?
@mirgo – Jeden z dziadków – X Pułk Ułanów Litewskich, członek WiN do jesieni 1945 r. (ujawnił się ze względu na rodzinę); wujek – AK, obóz w Stutthofie; bliski kuzyn ojca – lotnik RAF – u; ojciec – tajne nauczanie, ideowy członek PZPR, pacyfista; matka – fanatyczna katoliczka i antysemitka. Z takiego środowiska pochodzę.
@Ewa 1958
Nie ma sensu okladac sie z @Mirgo i sypac przykladami. On swoje wie. Jest oczywiste, ze sowieci czy Ub tez mordowalo zolnierzy z lasu, takich jak Jasienica. Ale ludzie typu Mirgo widza tylko te strone. Mordowano sie wzajemnie. Moj ojciec, ktory byl u Ponurego , opowiadal mi, ze kiedys poblodzili w kieleckich lasach jacys alowcy trafili na Wykus i na rozkaz Ponurego zostali *zlikwidowani*.
Mirgo oczywiscie wyleje na mnie cala tone obelg, wyzwie od zdrajcow. Tak to juz ta prawica ma, ze pewnych faktow nie przyjmuje do wiadomosci, bo tak i juz.
Ciekawe poglady ma Alicja W; no, no , zeby uwazac, ze Ziemkiewicz, Wildstein i kto tam jeszcze, to dziennikarze z wyzszej polki, o ktorych za sto lat dzieci beda sie uczyc z podrecznikow. O takich klamcach, takich kreaturach ? No kto by pomyslal ?
Dziwna jakas ta liberalna konserwatystka, co to za zwierze; liberalny konserwatyzm?
@Lewy. ALowcy to byli zdrajcy. Stawianie znaku równości między sowiecka swołoczą a żołnierzami Rzeczypospolitej jest niestosowne. Niestety niektórzy przeżyli i obsadzili katownie UB.
W Polsce pokutuje przez lata wbijany do głów mit „wojny domowej”. Nie było po 1945 wojny domowej. Walczyli żołnierze RP z sowiecką agenturą.
Niestety lata wojny spowodowały demoralizację także żołnierzy słusznej sprawy i zdarzały się zbrodnie. Nie zmienia to jednak podstawowego charakteru podziału.
@Lewy – Masz rację. Parę razy już sobie obiecałam, że nie dam się sprowokować, ale tym razem chyba odpuszczę. W końcu każdy ma swoją prawdę.
Lewy
24 stycznia o godz. 17:09
To taki patent na nowomowę…..
Przekręcanie znaczenia słów, to patent Wielkiego Językoznawcy.
Liberalny dla mnie, to otwarty, przyzwalający, niedyskredytujący.
Konserwatywny, to przeciwieństwo liberalnego.
Liberalno- konserwatywny to zbitka w stylu
„ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra”…….
@Helena: Istotnie wydaje mi się, że masz kłopoty z rozróżnieniem własnego sądu co do poglądów publicystów, z którymi się nie zgadzasz, z obiektywną oceną ich roli w dyspucie publicznej w Polsce. Różnica poglądów powoduje, że nie jesteś w stanie dostrzec talentu, dorobku, znaczenia – choć te są widoczne jak na dłoni. Jak na osobę, która większość życia spędziła na Zachodzie w zadziwiająco niskim stopniu zaabsorbowałaś zdolność do tolerancji obecności innych poglądów.
Naprawdę sądzisz, że za trzydzieści lat będzie można np. obronić doktorat na Polonistyce lub Politologii pt. „Publicystyka polityczna w Polsce 1989-2012” bez analizy polemik Ziemkiewicza z Wyborczą czy krytyki strategii i taktyki PiS przez Lisickiego czy Zarembę?
To samo dotyczy fundamentalistycznej publicystyki dr Terlikowskiego.
Machasz lekceważąco na ludzi, którzy choć dużo młodsi od Ciebie mają długie bibliografie książek, artykułów, wystąpień. W niektórych przypadkach doktoraty i profesury. Ryszarda Legutkę też uważasz za oszołoma i idiotę?
Zastanów się.
Mirgo
24 stycznia o godz. 17:21
„Pomimo przybycia do Sejmu Piłsudskiego w towarzystwie uzbrojonych oficerów marszałek Ignacy Daszyński odmówił otwarcia obrad ?pod karabinami i szablami?. Na kolejnej sesji, 6 grudnia, głosami Centrolewu uchwalono wotum nieufności dla gabinetu Kazimierza Świtalskiego. ?Parlamentaryzm polityczny doby dzisiejszej przeżył się i nie jest już zdolny do spełniania zadań, jakie życie nowoczesnego państwa nań nakłada?, skomentował działania Centrolewu nowy premier, Kazimierz Bartel, który objął tę funkcję już po raz piąty w ciągu trzech lat.”
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/rozprawa-bydlem
—————
Ucz się historii…..
Powielania starych wzorców- mam nadzieję, nie będzie.
A zdrajcy siedzieli sobie w Jałcie. Do nich pretensje za powojenne urządzenie świata.
W dyskusjach o „stronniczosci” jednych autorow i „obiektywizmie” drugich w macierzy polskiej rozbawia mnie zawsze to, ze kazda obiektywnosc ma swa granice. Filozofia Kalego ma dluga tradycje i glebokie korzenie w polskiej glebie intelektualnej. „Obiektywizm” zalezy bardziej od ukladow towarzyskich niz rzeczywistych pryncypiow swiatopogladowych. Coz, trzeba z tym zyc. 🙂
TO:
Gdyby wlasciwosci fizjologiczne wszystkich dodatkow do zywnosci byly znane, sprawa bylaby bardzo prosta. Wiekszosc substancji chemicznych wprowadzanych corocznie na rynek nie jest testowana.
Pomysl, z czego zylyby firmy farmaceutyczny, gdyby wlasciwosci wszystkich zwiazkow byly znane? 🙂
Eryk1949 , obawiam sie, ze owszem, uwazam. 😉
Eryk1949
Myślę, że za trzydzieści lat raczej obrona doktoratu pt „Jałowość intelektualna i upadek publicystyki politycznej w Polsce 1989-12” nie będzie się mogła obejść bez analizy twórczości Ziemkiewicza, Lisickiego czy Zaremby. Nie mówiąc już o dokonaniach publicystycznych doktora Terlikowskiego.
Pozdrawiam
Eryk1949 (17:52)
„… za trzydzieści (parę) lat będzie można np. obronić doktorat na Polonistyce lub Politologii pt. ?Publicystyka polityczna w Polsce 1989-2012? bez analizy polemik Ziemkiewicza z Wyborczą czy krytyki strategii i taktyki PiS przez Lisickiego czy Zarembę?
Jak dobrze pójdzie, to nie będzie można. Z pewnością grantu na to się nie dostanie, nawet od KrK. Jak dobrze pójdzie. Legutki eseje się ostaną jako przykład myśli XIX wiecznej w Polsce XXI wieku.
PA2155,
Faktycznie, zyski firm, w tym farmaceutycznych i innych są rejestrowane. Natomiast wpływ ich produktów na konsumenta jest trudny do oceny. I co ja mogę?! (: 😉
@telegraphic observer, @Helena:
Pozdrawiam i życzę szczęścia. Zresztą po co życzyć? Osoby, które są absolutnie przekonane, że ktoś kto ma inne zdanie jest idiotą, jałowym, archaicznym, niepotrzebnym są przecież szczęśliwe. One przecież wręcz przeciwnie są: inteligentne, twórcze, nowoczesne, niezbędne.
Kiedy czytam Ziemkiewicza czy Wildsteina wiem że mogą mnie zaskoczyć. Skrytykują Kaczyńskiego za jedno, pochwalą za drugie. Opowiedzą się za Balcerowiczem ale i obronią prawo Rydzyka do wolności słowa. Napiszą pozytywny tekst o PPSie ale i o Dmowskim. Potrafią rozróżnić endeków od konserwatystów a Narodową Demokrację od Obozu Narodowo Radykalnego.
Po prostu idioci.
No to super!
Eryk1949
No właśnie, jak sugeruje Telegraphick, można by tę pracę doktorską tak nazwać – „Podróż w czasie. Wątki XIX wiecznej myśli politycznej w publicystyce polskiej XXI wieku na przykładzie twórczosci Ziemkiewicza, Lisickiego, Zaremby, doktora Terlikowskiego i Legutki.”
Kartko 😆 😆 😆
@Kartka z Podróży: OK, w porządku. Znakomity temat na badanie myśłi konserwatywnej. Moim zdaniem teza do obalenia bo wszyscy publicyści odnoszą się raczej do rzeczywistości i kategorii pojęciowych XX a nie XIX wieku. Ale temat jest sformułowany OK. To lepsze niż Helenowe „gnoje” „skąd się wzięli” „Rzeczpospolita – cóż to za dziwny organ”, „niejaki Zychowicz”.
Rozumiecie już mój punkt widzenia? Wśród przeciwników ideowych nie wszyscy to kanalie i idioci. Nawiasem mówiąc dzieje myśli politycznej nie są linearne, a „postęp” nie jest jednoznacznie wartością pozytywną. A XiX wiek był na pewno lepszy od XX.
P.S. Tak na marginesie to Terlikowski jest z innej bajki niż inni wymienieni publicyści. Ja nie jestem katolikiem więc mnie ta publicystyka mało obchodzi. Oczywiście jestem przeciw państwu wyznaniowemu a za pełną wolnością dla Kościoła w tym wolnością działań medialnych i politycznych.
Ten Eryk1949 to chyba sam Legutko. W każdym razie ten sam rocznik 😉
Eryku, no, nie trolluj. . Slowo „gnoje” nie istnieje w moim wokabularzu, nawet wobec Ziemkiewicza i Legutki. 🙂 Mam rozne inne ladne nazwy dla nich, ale przeciez nie spod budki z piwem! 🙄 . A „skad sie wzieli” tez nie musze pytac, bo wiem! 😆
telegraphic observer,
moją intencją nie było traktowanie Ciebie jako ignoranta w dziedzinie, o której dyskutujemy sobie na boku. Znowu nie tak wyszło… Coś mi ostatnio nie idzie z dyskusjami na blogu. Sorry.
Jeśli chodzi o obecność substancji chemicznych w żywności czy w surowcach używanych do jej produkcji, to niestety, ale jest to najlepszy przykład na cenę, jaka wypada zapłacić za postęp, jeśli juz mowa o wyższości XXI nad XVIII czy XIX. Czy da sie te substancje wyodrębnić ? Oczywiście, że się da, ale co z tego ?Substancje wprowadzone raz do obiegu są niezmiernie trudne do wyeliminowania, zwłaszcze jeśli mowa o ich śladowych ilościach mogących i tak powodować zakłócenia hormonalne. Czy możliwe jest ograniczenie stosowania środków owadobójczych czy chwastobójczych ? Czy możliwy jest chów zwierząt bez antybiotyków czy hormonów ? Podpowiem, w teorii oraz praktyce że jest możliwy (certyfikat Bio o tym świadczy), ale czy w aktualnym kontekscie związanym z produkcją rolną na skalę przemysłowa taki przewrót/powrót do XIX wieku jest wykonalny ? I dlatego to my, konsumenci, mamy największy wpływ na to, co jemy, bo w ostatecznym rachunku to my dokonujemy wyboru. Trzeba patrzeć na skład, na recepturę, jeśli stać na to, to kupować żywność nieprzetworzoną przemysłowo, może jeść mniej mięsa, ale za to lepszej jakości jeśli chodzi o jego pochodzenie (np. Bio).
Jednak jeśli chodzi o otyłość na skalę epidemiczną, jak to obserwuje się np. w USA, to największym problemem jest niepotrzebne spożycie nadmiaru kalorii (i to tzw pustych), których z uwagi na tryb życia nie spala się. Przy czym reakcje hormonalne leżące u podstaw otyłości nie są proste same w sobie, zaś obecność substancji chemicznych z zewnątrz dodatkowo komplikuje (blokuje lub nadmiernie stymuluje pewne procesy). Generalnie rzecz biorąc lepiej jest jeść mniej, co nawet wpływa na przedłużenie życia (przynajmniej u myszy laboratoryjnych), a jeśli dodatkowo je się zdrowszą żywność, to zysk jest podwójny.
Pozdrawiam
@Helena: A to nie Twoje aby? Z 25 maja 2008.
„Helena
25 maja o godz. 13:04
POpieram w stu procentach stanowisko sygnatariuszy Listu w obronie Lecha Walesy, w tym Autora blogu. Nie zamierzam tego uzasadniac, wszystko jest powiedziane w tym liscie, a moja dotychczasowa obesrwacja ?historycznej? dzialalnosci IPN, rozliczne wypowiedzi ?historykow? tej instytucji nie pozwala mi niestety watpic w intencje autorow ksiazki.
A tez ciekawa jest lista obroncow ?wolnosci badan naukowych?: Naczelny Rzepy! Jan Pospieszalski! Enough said!
Gnoj, gnoj, gnoj.
Adam, jestem z Toba. „
@…
„Tymczasem Lanzman dla mnie jest subiektywnym demagogiem, ktory sobie dowolnie dobieral wypowiedzi prymitywnych Polakow, aby uzasadnic teze, ze tacy wszyscy juz bylismy i jestesmy.”
Pozwolę sobie powtórzyć za Kałużyńskim, uczestnikiem dyskusji w TVP po projekcji filmu (fragmentów) Lanzmana:
Kiedy Lanzmana uznalibyście za obiektywnego? Gdyby pokazał w filmie wypowiedzi polskich profesorów z uniwersytetu?
Pokazał ludzi takich, jakich u nas było najwięcej IIRP -kraj rolniczy, niech przypomnę), profesorów tylu, ilu byc mogło i powinno, więc nie bajdurzmy o tym, że nagrani przez Lanzmana niereprezentatywni.
[a film Hollandowej – moim zdaniem – bardzo dobry, choć mógłby być lepszy].
Dawno nie ogladalem z takim zachwytem rozmowy Moniki Olejnik z aktorami *W Ciemnosci* Grochowska, Wieckiewiczem i operatorka Dylewska.
Wiec sa w Polsce tacy ludzie, nie tylko swietni aktorzy, ale madrzy nieslychanie glebocy!
Jakbym zanurzyl sie w czystej krynicznej wodzie.
Moj Boze, a tu wciaz plyna pisowskie pomyje, brudna woda klamstwa, obludy,agresji, glupoty.
Dobrze jest odetchnac czystym powietrzem…
emry_gli
25 stycznia o godz. 4:17
Zgoda, tacy byli i pewnie sa ci nasi patrioci, ktorzy cieszyli sie, ze *pala zydkami*, albo przynajmniej nie widzieli w tym nic niezwyklego.
Co mi sie nie pdobalo u Lanzmana, ze jak on dopadl takiego troglodyte, to drazyl i drazyl: np. No co widzial pan jak ich wioza i co pan myslal ? -Ja wiem, co myslalem, no wiezli ich. – No dobrze, ale wiezli ich na zaglade . Nie widzial pan tych dymow z komina. – No widzialem. – I nie wstrzasnelo to panem ? – Ja tam nie wiem, tez mialem klopoty…itd w tym stylu…Troche odtworzylem ten dialog bo film widzialem przed laty, ale wlasnie ta nachalnosc Lanzmana byla drazniaca. ile razy mozna powtarzac i wbijac w glowe, ze prymityw jest prymitywny.
Eryk1949
Jeśli sprawy pójdą obiektywnie,
to mnie odetną z latarni i posypią wapnem z zbiorowym dole.
Bo urodziwszy się 22 lipca na wapno zasługuję.
Rymkiewicz zadba, aby jeszcze zalać betonem.
I nikt nie odważy się, nie klęknąć na dźwięk słowa legutko.
Eryk, „gnoj” w tym komentarzu jest ocena sytuacji, a nie wyzwiskiem do ludzi. Na co wskazuje nowy akapit. Cos jak szambo, choc akurat tego slowa raczej nie uzywam, chyba, ze w prywatnych rozmowach. 🙂
Czuje sie poniekad zaszczycona, ze poswiecasz tyle uwagi moim wypowiedziom i latami nosisz je w sercu. 🙄
Bedziesz znowu zmieniac ksywke? Specjalnie dla mnie? 🙂 🙂 🙂
przy okazji widzialem „Liste Schindlera”w Japonii. Film mnie zdziwil bo wszyscy „dobrzy ludzie”, w tym glowny bohater mowili po ang. a cala obsluga czyli esmani mordujacy Zydow i inni mowili po polsku. To bylo najwiekszym szokiem kulturowym dla mnie.
jogi
23 stycznia o godz. 0:52
zadziwiające, że chyba żaden film o holokauście nie powstał w Izraelu
***
Bo holokaust nie mial miejsca w Izraelu! W izarelu udalo sie schronic przeznaczonym na holokaust
staruszek,
mam pytanie do Ciebie: czy Ty pracowałeś w ITWL-u ?
Pozdrawiam
z daleka,
to samo przyciągnęło również moją uwagę podczas oglądania filmu Spilberga: załoga obozu płaszowskiego mówiąca płynną polszczyzną podczas sceny z selekcją przed wysyłką do Auschwitz.
Pozdrawiam
z daleka
na usprawiedliwienie Spilberga wypada powiedzieć, że w chwilibprzygotowywania i kręcenia filmu nie istniała jeszcze Wikipedia, bo tam można wyczytać, że obóz w Płaszowie obsugiwany był przez:
staff of Ukrainian SS personnel, followed by 600 Germans of the SS-Totenkopfverbände (1943?1944),[4] and a few SS women, including Gertrud Heise, Luise Danz, Alice Orlowski and Anna Gerwing.
Problem w tym, że ta sama informacja była dostępna również i bez Wiki. Wystarczyło tylko chcieć z niej skorzystać i nie popełniać … nazwijmy to delikatnie drobnych niescisłości.
A może to ta Orlowski nauczyła załogę po polsku ? Np. w ramach wieczorowych kursów doskonalenia zawodowego ?
jak widać,da się robić filmy o Zagładzie i to filmy na najważszym poziomie.Gratuluję Pani Holland i życzę Oskara.Sceptycy się nieco skompromitowali,ale to już ich problem.
telegraphic observer,
po co szukać substancji chemicznych ? Według ostatnich badań wynika, że reagujemy hormonalnie na sam widok żywności. W badanej grupie poziom greliny (hormonu wydzielanego przez żołądek, i który wpisuje się w całość impulsów informujących mózg, że trzeba jeść , powodując wzrost łaknienia) , a więc poziom greliny wzrastał znacząco po obejrzeniu obrazków ze smakowitym jedzeniem. Przypatrz się dobrze w jaki sposób skonstruowane są od strony wizualnej reklamy sieci restauracji czy produktów żywnościowych. Okazuje się, że to wystarczy, żeby namieszać w hormonach i popchnąć oglądających w kierunku lodówki, aby coś przegryźć.
Smacznego !
Akcja ‚Reinhard’ pozostawiła krwawiąca ranę w dziejach RP.
Większość popierała,nawet czynnie,działania Hitlera,A.,mniejszość była wierna przykazaniom,wbrew społeczności w której żyli.Niech dobry Bóg
rozstrzygnie na Sądzie,którzy mięli racje ____!
Jacobsky 25 stycznia o godz. 12:38
Ciepło, ciepło, …
Nie. Oprogramowanie pola walki.
Reszta jest żywym milczeniem.
Pozdrawiam.
staruszek,
chyba nie ma się czego wstydzić… Poprzednio, u Passenta wspomniałeś coś o symulowaniu OPL, i to przyciągnęło moją uwagę z przyczyn osobistych, ze względu na mego ojca.
Pozdrawiam
Staruszek 10.04
Szczeniak przy obiedzie polknal chyba dwadziescia dolarowek. Rodzice dzwonia po ambulans. Starsza dama wstala od stolika obok, chwycila go za „nabial” i zakrecila do oporu. Natychmiast wyplul wszystkie monety.
-Dziekujemy Pani Doktor !
-Nie doktor. Divorce attorney…
emry_gli
25 stycznia o godz. 4:17
@?
?Tymczasem Lanzman dla mnie jest subiektywnym demagogiem, ktory sobie dowolnie dobieral wypowiedzi prymitywnych Polakow, aby uzasadnic teze, ze tacy wszyscy juz bylismy i jestesmy.?
***
Bo inteligentni nie wygadaliby sie. Wiedziliby jak zatuszowac.
Uczestnicy konferencji byli zgodni: winę za piętnowanie dzieci z in vitro ponoszą Kościół i środowiska katolickie. Choć teoria nie zawsze pokrywa się z praktyką. Ginekolog prof. Romuald Dębski opowiadał, jak do jego gabinetu przyszedł polityk PiS, któremu właśnie urodziło się dziecko z in vitro: – Prosił mnie o wykreślenie z książeczki zdrowia dziecka, że zostało poczęte metodą sztucznego zapłodnienia. Bo co by było, gdyby koledzy się dowiedzieli, że tak mu się zmienił punkt widzenia?
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75478,11026304,Nie_przezywaj_mnie__in_vitro_.html#ixzz1kVWOZ7dc
—————–
Stygmatyzacja……..
„każdemu mądremu stempelek na łeb
przybiło się razu pewnego”……..
A Kościół, który ma być POWSZECHNY, dalej dzieli.
Pomimo tego że w finansach i moralności kapłanów sam ma bałagan.
Moze ten artykul jest nieco na czasie, gdy znow walkujemy sprawy antysemityzmu.
http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-16708340
Okazuje sie, ze nie tylko Polacy, ale rowniez ci, ktorzy (podobno zrozumieli swoje bledy i calkowicie sie zdenazyfikowali) od czasu do czasu nie szczedza Polakom polajanek. Niedawno widzialem w dzienniku Deutsche Welle w wydaniu angielskim reportaz o nieszczesnym kalendarzu, wydanym przez Miasto Warszawe z nieszczegolnym plakatem z okresu miedzywojennego.
Przypominam kilku co bardziej zacietrzewionym dyskutantom, ze kosciotrupy w szafie sa wszedzie, nawet w swiecie bardziej cywilizowanym niz Polska, na ktory tak czesto powoluja sie niektorzy blogowicze.
Jaskrawym i wcale nie tak rzadkim przykladem tego jak dalece lekcja Zaglady nie zostala w Polsce przerobiona ( o czym wspomnialam wyzej) jesr najnowszy wpis eurodeputoanego, doktora politologii i wiceprzewodniczacego jednej z partii politycznych w Polsce, Marka Migalskiego:
http://migal.salon24.pl/384789,o-zydach-homoseksualistach-polakach-i-ksiezach-czyli-bank
Oto doktor politologii nie posiada sie z oburzenia, ze uroczystosc w Brukseli z okazji Miedzynarodowego Dnia Pamieciu Holocaustu odchodzona od lat 27 stycznia, uwzglednia takze Zaglade Romow, osob homoseksualnych oraz osob niepelnosprawnych, obok „milionow innych ofiar nazizmui” jak czytamy w zaproszeniu na uroczystosc. Oburza go szzegolnie wymienienia wsrod ofiar Zaglady osob homoseksualnych ( z pominieciem Polakow).
Doktor politologii nigdy nie slyszal o tym, ze wsrod grup przeznaczonych na mocy Ustaw Norymberskich na calkowita zaglade byli ,obok Zydow i Romow, wlasnie homoseksulaisci, nigdy nie slyszal, ze podobnie jak Zydzi homoseksualisci musieli tez nosic opaski, ktore ich odroznialy od reszty.
A poniewaz nie wie i nigdy ie slyszal, to postanawia i oglasza to wszem i wobec, zbojkotpwac uroczystosc unijna, bo nie zamierza czcic pamieci 15 tysiecy zamordowanych przez nazistow osob homoseksualnych, pomordowanych DLATEGO I TYLKO DLATEGO, ze byly homoseksualistami. Nie dlatego, ze stawiali opor nazizmowi, nie dlatego, ze uczestniczyli w walce z nazizmem, ale dlatego, ze byli HOMOSEKSUALISTAMI. Podobnie jak Zydzi i Romowie mordoani w obozach smierci tylko dlatego, ze zyli a zyc nie powinni.
Bezwstyd, aroganckie nieuctwo tej deklaracji doktora politologii Marka Migalskiego zapiera dech w piersiach. To jest facet, ktory reprezentuje Polske w Europie. 🙁
@Helena – „Chyba zrozumiecie państwo, dlaczego wczoraj nie poszedłem na owo przyjęcie”. Otóż, niestety, niektóre państwo nie rozumieją szlachetnego oburzenia pana europosła ‚robiącego’ politykę na poziomie tabloidów.
@Heleno
Doktor Migus dostal sie do europarlamentu na plecach Kaczora. Niezapomniane sa te chwile, kiedy ow chomiczek wraz ze Struzik,Poncyliuszem i Jakubiak usilowali ocieplic image Kaczora, przebierajac sie w stroje kowbojsko- hipisowskie, z roza w zebach.
Kaczor przegral, wiec wkurzyl sie i wykopal to wesole towarzystwo, ale za pozno, bo Migus zalapal sie na Bruksele i teraz pokazuje co potrafi, tym razem bez rozy w pyszczku
Wypowiedzi czytrlnikow blogu doktora politologii o „homosiach” tez sa warte odnotowania. Vox populi.
@Helena, przeczytałem ten blog Migalskiego. Ja bym też nie poszedł ale z innego powodu, który także podnosi Migalski. A mianowicie z powodu owych „nazistów”. To jest w tej chwili największe kłamstwo w dyskusji o II wojnie: zamiana: „German Government” na „Nazi regime” albo „Germans” na „Nazis”. Ja zawsze uważam, żeby na wykładach, w publikacjach itp. zawsze mówić „Niemcy” z wyjątkiem sytuacji, kiedy mowa jest o wewnętrznej polityce Niemiec do 1933. Wtedy słowo „naziści” zamiast NSDAP jest uzasadnione.
Wielkim osiągnięciem polskiego rządu było doprowadzenie kilka lat temu do zmiany oficjalnej nazwy Auchswitz, która zawiera już termin „niemiecki obóz koncentracyjny”.
Ten wiersz oddaje grozę holokaustu:
Piramidy tej nie było przedtem.
Wyrasta na krótko
Między wpuszczeniem gazu
O wdzięcznej nazwie cyklon,
A uprzątnięciem trupów prze Sonderkommando.
Na samym dole leżą małe dzieci.
Powyżej starcy i słabe kobiety.
Warstwy następne – coraz mniejsze przecież –
Tworzą mężczyźni słabi i silniejsze matki.
Walcząc o haust tlenu, rozdeptują dzieci
– Nierzadko własne – o dno piramidy.
Na samej górze – równie przerażeni –
W zwycięskiej walce zyskując haust życia,
Leżą mężczyźni – przewodnicy stada.
(Lech Isakiewicz, „Zwykli ludzie”)
Historian, ja tak nie uwazam. Sama wole mowic o zbrodniach nazistowskich wzglednie hitlerowskich, sowieckich a nie rosysjkich.
Niemiecka jest muzyka, filozofia, poezja, ale zbrodnie sa hitlerowskie.
To nie Wlosi wywalali mego bl.p. Ojca z uniewsytetu w Pisie. Zrobil to Mussolini, wprowadzajac prawo, na mocy ktorego zostal wywalony. Zrobili to faszysci u wladzy. Ale to wloscy uczeni wlasnie z Uniwersytetu w Pisie nadali mu wiele lat pozniej doktorat honoris causa.
@ Gajowy M
„Pomijam logikę tej wypowiedzi, ale interesuje mnie techniczna strona żydowskiej anatemy. Powiadasz Marcinie, że ta klątwa (wykluczenie ze społeczności) działa również na katolików?”
Mylisz pojecia, klatwa nie jest wykluczeniem ze spolecznosci. Poczytaj w encyklopedii czym jest klatwa i jakie sa jej skutki.
@Helena – Jak zwykle masz rację. Niemoralne jest stygmatyzowanie całego narodu za działalność zbrodniczych organizacji stojących na czele państwa. Polacy słusznie się oburzają za popularne na zachodzie określenie ‚polskie obozy koncentracyjne’, ale właśnie do tego prowadzą uproszczenia historii. W dzieciństwie pod wpływem szkolnej edukacji znałam dwa stereotypy Niemca – ‚dobry’ Niemiec z NRD i ‚zły’ z RFN.
@Helena @Ewa1958: Myślę, że mylicie porządki i realne i językowe.
Słowo „niemiecki” oznacza rząd konkretnego kraju. Podobnie jak „sowiecki” w tamtym czasie. Pomijanie tego oznacza zdjęcie odpowiedzialności z konkretnego państwa.
Chwalebna (i przeze mnie podzielana) niechęć do nacjonalizmu prowadzi Was na manowce. Za zbrodnie II wojny światowej odpowiadają nie „naziści” bez państwa i narodowości tylko wybrany w demokratycznych wyborach rząd Niemiec kanclerza Adolfa Hitlera – rząd niemiecki. „Niemcy”.
@Helena, @Ewa1958: Jeżeli narodowość bandytów z Jewabnego – zwykłych przywoływana była na 120 sposobów m.in. przez prezydenta Polski to nieśmiało proszę o pozwolenie przywołania narodowości obywateli kraju okupującego, którzy wymordowali miliony bez posądzania o brak moralności. Dobrze?
@Helena napisała: „Sama wole mowic o zbrodniach nazistowskich wzglednie hitlerowskich, sowieckich a nie rosysjkich”
No to śliczne, urocze i takie szlachetne. No, chyba, oczywiście że mowa o pogromie kieleckim czy stodole w Jedwabnem. Wtedy oczywiście są to zbrodnie polskie. „I nie możemy jako Polacy być dumni z Chopina i Curie-Skłodowskiej jeżeli nie weźmiemy jako Naród odpowiedzialności za sprawców tych zbrodni”.
Ojkofobia czy antypolonizm to taka sama ciężka choroba jak nacjonalizm, komunizm, antysemityzm czy homofobia.
Zgadzam się z jednym z pierwszych komentarzy Jacobsky’iego. Filmy Polańskiego czy Spielberga, bo nie są robione tylko i wyłącznie dla Polaków.
Jasku, jest roznica miedzy zbrdniami wpisanymi w system, wynikajacymi z obowiazujacego prawa czy ideologii, a zbrodniami popelnianymi ze zwyczajnej checi mordu czy spolecznych nastrojow panujacych w jakiejs grupie. I oczywoiscie zbrodnie o ktorych wspominasz – pogrom kielecki czy tez masakra mieszkancow Jedwabnego naleza do tej drugiej kategorii. Chyba, ze uznamy ze wynikaly one z wielopokoleniowego nauczania nienawisci i pogardy wzgledem Zudow. Wowczas mozna byloby je zakwalifikowac jako „zbrodnie katolicie” . Co wolisz? Bo w tych zbrodniach uczestniczyli nie wszyscy przeciez Polacy, byli tacy, ktorz zostali w domu, a nawet tacy, jak to niezwykle maleznstwo z Jedwabnego, ktorzy udzielali schronienia ofiarom. Za co placili pozniej latami ostracyzmu.
@Helena: Jedwabne to nie była zbrodnia ani polska ani katolicka tylko bandycka dokonana w latach wojny czyli upadku norm. Odpowiedzialność sensu largo ponoszą za nią władze Niemiec, które były odpowiedzialne za okupowane terytorium. Odpowiedzialność sensu stricto ponoszą konkretni bandyci, którzy mordowali. Byli oni narodowości polskiej. Dokonali przestępstw, karanych przez ówczesny Rząd Rzeczypospolitej w Londynie i jego prawo karą śmierci.