Palikot przegrywa krzyż

Marszałek Sejmu zapytała o sprawę krzyża sejmowego akademików. Żadna z czterech ekspertyz nie przyznała racji stanowisku RP. Można oczywiście różnie je interpretować, ale po co? Wiadomo, że w tym układzie sił, jaki jest w Sejmie i w społeczeństwie, ten krzyż jest nietykalny.

Napisałem niedawno w Polityce, że moim zdaniem Janusz Palikot robi źle, wikłając się w symboliczne starcie o krzyż w Sejmie. http://archiwum.polityka.pl/art/krzyz-wyprowadzic,432981.html

Źle się stało, że tam zawisł metodą faktu dokonanego. Ale złe jest także brnięcie RP w ten z góry przegrany spór. Bo to odwraca uwagę społeczną od sprawy zasadniczej: dyskusji o modelu stosunków państwo-Kościół rzymskokatolicki w III RP.

A tu Palikot ma dużo racji. Dyskusja jest potrzebna, tak samo jak zmiana obecnej sytuacji w zgodzie z konstytucyjnym oddzieleniem religii od demokratycznego państwa, w którym żyją i płacą podatki nie tylko katolicy.

Normalne byłoby, gdyby krzyż został w sali plenarnej Sejmu zawieszony po dyskusji przynajmniej w kierownictwie parlamentu. Tak się nie stało. Ale teraz mamy w kraju ważniejsze sprawy. Upieranie się przez RP przy wniosku o zdjęcie krzyża sprawia wrażenie obsesji w stylu pisowskim. Trudnej do zrozumienia dla ludzi umiarkowanych. A to ich przede wszystkim powinien starać się przekonać RP, jeśli chce wyjść poza swój twardy ale mniejszościowy elektorat.

Bliskie jest mi podejście konstytucjonalisty dr. Ryszarda Piotrowskiego. Uważa on, że krzyż sejmowy pełni rolę znaku kulturowo-tożsamościowego. I to jest fakt, choć naturalnie nie wszyscy obywatele polscy za taki znak krzyż uważają w swoim przypadku.

Trudno mi jednak uwierzyć, że nawet oni, jeśli nie są nastawieni konfrontacyjnie, będą krzyżem w Sejmie oburzeni. Zapewne wzruszą ramionami i tyle. Palikot twierdzi, że z ekspertyz wynika remis w kwestii krzyża: 2 do 2. Nie uważam. Ale nawet jeśli remis, to i tak nie wygrana.

Jeszcze bliższe jest mi stanowisko ks. Józefa Tischnera. Sceptyczne, ale wchodzące w duchowe sedno. Przed laty zapytany o wieszanie krzyża w urzędach, odpowiedział: ,,Krzyż jest znakiem zbawienia. Powstaje pytanie, co to oznacza: czy to, że tu [w urzędzie] masz szukać zbawienia, czy też to, że ty potrzebujesz zbawienia’?”.

Strawestowałbym te słowa tak: w parlamencie nie szukamy zbawienia, tylko mądrości prawnej i politycznej. Ale wielu naszych posłów katolików z pewnością szuka i potrzebuje zbawienia. Może ten krzyż im o tym wreszcie przypomni.

XXXX Świeca grudniowa

Ze stanem wojennym i rolą gen. WJ jest tak jak z wieloma innymi sprawami dzielącymi Polaków. Będziemy dyskutować bez końca i na marne. To pokazały ostatnie wpisy. Z tych za stanem wojennym odnotuję Torlina, ze smutkiem, i Zenona, z wzruszeniem ramion. Widzi Pan, było tak, że ja 13 grudnia byłem razem z atakowanymi i internowanymi. Pańskie pytanie jest abstrakcją. Nie umiem się wcielić w atakujących. Dziękuję za to Nickom halen, Jan, Cyryl, Maksymilian, nocri, jiba, Joanna Kopytowska. Dziękuję Kartce z Podróży, choć się z jego wpisem zgadzam tylko częściowo. Waldemar – taki program wypracował I Zjazd ,,S”, na którym byłem delegatem, a także rodzący się ruch Klubów Samorządnej Rzeczpospolitej, którego byłem działaczem. Jerzy z O. – no cóż, mnie też się bardzo nie podoba zamach majowy, ale pomniki Piłsudskiemu stawia się nie za zamach, tylko za niepodległość. Tak jak Dmowskiemu nie za antysemityzm i darwinistyczny nacjonalizm, tylko za traktat wersalski. Zgadzam się więc, że i WJ zasługuje na uznanie za Okrągły Stół, ale nie za stan wojenny.