Ksiądz Rydzyk to sprawa Kościoła w Polsce

Miło było na urlopie w Anglii. Ale w samolocie do Polski już mi mina zrzedła: w gazetach dyskusja o nocie ministra Sikorskiego w sprawie ks. Rydzyka. Chętnie bym notę przeczytał, może wycieknie? Na razie nie widzę powodów do atakowania za nią szefa dyplomacji.

Nie wierzę, że Watykan zajmie się wypowiedziami Rydzyka. Pomysł noty ma znaczenie przede wszystkim w Polsce. Premier Tusk niedawno deklarował w Gdańsku na zjeździe PO, że Platforma przed nikim nie będzie klękała, przed księdzem też nie.

No to Sikorski przełożył deklarację na konkret noty. Czytam w gazetach, że konsultował się w tej sprawie z nuncjuszem Migliore i prymasem Kowalczykiem. Rozumiem, że obaj kościelni dostojnicy nie protestowali.

Ale na nich Kościół się nie kończy. Rydzyk przeżył niejedną próbę przywołania go do porządku. Bywały momenty, że i ja się łudziłem, że gwiazda Rydzyka w Kościele i na polskiej prawicy zgaśnie. Dziś nie mam złudzeń. Z nielicznymi wyjątkami Kościół w Polsce mówi językiem Rydzyka. Kościół Rydzyka jest Kościołem PiS-u. To wystarczy, by żadna nota go nie przemogła.

A że siła Rydzyka jest tak naprawdę słabością Kościoła w Polsce, to zdaje się mało kogo obchodzi w biskupich pałacach i w kręgach katolickiej neo-endecji.