Dyskretny urok partii władzy

Marszałek Borowski podrzucił ciekawy temat. Jego zdaniem PO idzie w ślady amerykańskiej Partii Demokratycznej, to znaczy jej polityczne nożyce rozwierają się. Znajdzie się miejsce i dla umiarkowanych lewicowców, jak Rosati, (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9779405,Rosati__SLD_zatrzymalo_sie_w_latach_50_60__Wybralem.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f308ea197cfe504&relation=parent&transport=fragment&frame=f2b0671e93e99c4),  i dla skruszonych pisowców, jak Kluzik-Rostkowska. Skrzydła lewe i prawe wzmocnią się, ale wzmocni się zarazem centrowość PO.

Nożyce PiS tak się rozewrzeć nie dadzą rady. Do PiS można tylko wrócić jak do Canossy. Vide Ludwik Dorn. O transferach raczej nie ma mowy. Nie słychać, by się ktoś szykował do przejścia do partii Kaczyńskiego u progu kampanii wyborczej.

To jest partia nieprzysiadalna, że strawestuję poetę. Nie zmienią tego pisowskiego zabetonowania się w sobie drwiny mistrzów elegancji pokroju posła Hofmana. Ani kongresy młodych w takt przeboju genialnego geja z the Queen.

Czy Platformę czeka więc los demokratycznej monopartii? Nie sądzę, ale coś jest na rzeczy. W Polsce lubi się partie władze. Przed wojną sanacyjny OZON i Obóz Wielkiej Polski (endecki pre-PiS) , po wojnie PZPR i Solidarność, z której wyszły i Platforma, i PiS.

Oczywiście, partie władzy lubi się do pewnego momentu. Myślę, że tym momentem granicznym jest poczucie, że partia władzy nie wypełnia już niepisanego kontraktu ze znaczną częścią społeczeństwa, która ją popiera. Że nie dotrzymuje w znaczącym stopniu swoich obietnic, nie daje popierającym satysfakcji, że są po ,,jasnej stronie mocy”. Na tej zasadzie Solidarność zwyciężyła z PZPR, kiedy realny socjalizm przestał działać. Ten moment dla Platformy nie nadszedł.
XXXX Wojewódzki
W tej sprawie powtórzę tylko, że Polska to nie USA, a Kuba W, to nie Monthy Pyton. Upieram się, że w naszej rzeczywistości, jeżdżenie po ludziach wymienionych z nazwiska, mających taki a nie inny kolor skóry, jest publicznie niedopuszczalne. Słusznie wytykano Rydzykowi głupie i wstrętne żarty z afrykańskiego katolika. Rasistowskie żarty KW są tyle samo warte, co rasistowski humor Rydzyka.