Ślepota na kolor skóry

Poseł Godson będzie za rok rozliczany ze swej pracy jako parlamentarzysta. Na razie znalazł się w centrum uwagi jako pierwszy czarnoskóry w historii Sejmu. Czy zwracanie uwagi na czyjkolwiek kolor skóry jest rasizmem?

Nie jest. Jest zwróceniem uwagi na wydarzenie, którego nie sposób opisać jako wyjątkowe bez wzmianki o kolorze skóry. Nie wystarczyłoby napisać, że to Nigeryjczyk, bo nie wszyscy mieszkańcy Nigerii są czarnoskórymi. Rasizm polega na przeświadczeniu, że ktoś jest gorszy, bo należy do innej rasy. Rasistą jest biały, który piętnuje czarnego tylko dlatego, że jest czarny, tak samo jak jest nim czarny, który piętnuje białego tylko dlatego, że jest biały.

W zasadzie powinniśmy być ślepi na kolor skóry. Ale bywają sytuacje, że kolor skóry jest informacją potrzebną do lepszego zrozumienia jakiegoś zdarzenia. W relacji o inspirowanym rasizmem napadzie na czarnego byłoby absurdem pominięcie koloru jego skóry. Natomiast podtekst rasistowski ma informacja, że sprawcą jakiegoś przestępstwa jest na przykład Rom, chyba że znów bez tej informacji nie da się zrozumieć relacjonowanego zdarzenia z jego udziałem.

Czy czarnoskórzy mogą się czuć obrażeni, jeśli nazywa się ich ,,Murzynami”, co w Polsce jest bardzo częste. Sam byłem świadkiem podczas dyskusji publicznej, jak czarnoskóry jej uczestnik żądał, by Polacy przestali tego słowa używać, bo odbiera je jako przejaw rasizmu.

Mam tu kłopot. Z jednej strony jako filolog z wykształcenia wiem, że słowo to wywodzi się najprawdopodobniej od ,,Maura”, więc jest w istocie opisowe, wskazuje właśnie na kolor skóry, ale nie świadomie obraźliwe. Z drugiej strony, wiem także, że ,,Murzyn” pojawia się w polszczyźnie również w kontekstach negatywnych. Dziś coraz częściej posługujemy się słowem ,,czarnoskóry”, czasem ,,czarni”, co jest kalką z angielskiego. Problemu to nie rozwiązuje, bo dalej uwaga skupia się, a jakże, na kolorze skóry, tyle że teraz odczuwa się to określenie jako bardziej neutralne niż ,,Murzyn”. To może niech tak zostanie.

No tak, ale co wtedy z ,,Murzynkiem Bambo”, co czarną ma skórę i w Afryce mieszka, ten nasz ulubiony koleżka? W połowie lat 80 zaprzyjaźniony Amerykanin wytknął mi, że to wierszyk rasistowski i powinniśmy się go wstydzić, a nie wciąż transmitować z pokolenia na pokolenie.  Położyłem uszy po sobie, ale nie do końca. No bo przecież nie będziemy Tuwima przerabiać.

Ostatecznie reguła wydaje mi się taka: liczy się intencja i kontekst. To one decydują, czy słowo jest czy nie użyte rasistowsko. Jeśli jest, wstyd i hańba. I że określenia celowo poniżające jakikolwiek naród, rasę, wiarę (lub niewiarę) czy orientację seksualną lub w ogóle Bogu ducha winnego człowieka nie powinny mieć miejsca w cywilizowanym dyskursie publicznym.