Po co Marta Kaczyńska i Małgorzata Szmajdzińska wchodzą do polityki?

Poseł Kluzik Rostkowska dała do zrozumienia, że córka państwa Kaczyńskich chce brać udział w kampanii prezydenckiej swego stryja. Pani Kluzik Rostkowska niczego nie sprecyzowała, wpuściła  tylko wiadomość do obiegu publicznego i się wycofała. To zdaje się będzie w ogóle jej metoda komunikowania się z opinią publiczną. 

Nie wiadomo więc, kto jest autorem tego pomysłu: czy sama Marta Kaczyńska czy ktoś inny. Nie wiemy też, czy rzeczywiście chce ona brać udział w kampanii wyborczej Jarosława Kaczyńskiego, ani w jakiej formie.

Sytuacja jest dość idiotyczna. Pani Kaczyńska ma, rzecz jasna, prawo włączyć się czynnie w polską politykę po stronie PiS i na rzecz prezydentury prezesa Kaczyńskiego, swego stryja. Ale jeśli tak by się istotnie stało, to trzeba wyraźnie powiedzieć, że musiałaby być traktowana jak każdy inny polityk.

W demokratycznej polityce nikt nie może być uprzywilejowany, choćby miał za sobą straszne doświadczenia osobiste. A zatem pani Kaczyńska podlegałaby krytyce za to, co mówiłaby lub robiła publicznie w kampanii, o ile jej słowa i czyny na krytykę by zasługiwały. Czy sztab PiS bierze to pod uwagę? A może chodzi mu właśnie o to, by zamknąć usta krytykom, wykorzystując do tego ,,nietykalne” uczestnictwo pani Kaczyńskiej w kampanii?

Jak pewnie znakomita większość mieszkańców Polski, współczułem z córką tragicznie zmarłej pary prezydenckiej. Byłem zbulwersowany, że w telewizji podglądactwo poszło już tak daleko, iż pokazywano płacz młodej pani Kaczyńskiej.

Zastanawiało mnie, dlaczego w żadnym momencie uroczystości pogrzebowych nie zobaczyłem za to jakiegokolwiek serdecznego wspierającego gestu Jarosława Kaczyńskiego wobec bratanicy. Ale być może poza kamerami było inaczej. Tak czy inaczej, pani Kaczyńska budziła we mnie sympatię.

Teraz to wszystko staje pod znakiem zapytania w tym sensie, że staje się ona, chcąc nie chcąc, figurą w grze politycznej. A w tej roli musi obok uczuć i reakcji pozytywnych czy neutralnych wywołać także negatywne. Jakoś mi żal córki państwa Kaczyńskich.

Na miejscu jej otoczenia, a zwłaszcza na miejscu sztabu PiS, raczej bym ją przekonywał, że może służyć pamięci ojca i zamiarom stryja w inny sposób niż przez uczestnictwo w kampanii, która, moim zdaniem, będzie brutalna i wyniszczająca tak samo, albo i bardziej, niż poprzednie.

Na podobnej zasadzie z mieszanymi uczuciami słucham (nie wiem, na ile wiarygodnych) wieści, że wdowa po Jerzym Szmajdzińskim, Małgorzata, angażuje się w kampanię prezydencką SLD. Ale widzę różnice. Pan Szmajdziński nie był prezydentem, nie miał brata przewodzącego opozycji. Motyw rodzinno-,,dynastyczny” nie narzuca się w jej przypadku tak silnie, jak w przypadku Marty Kaczyńskiej.  Pani Małgorzata jest znana opinii publicznej dzięki publicznym wystąpieniom (np. po śmierci męża w rozmowie z Kamilem Durczokiem, która zrobiła na mnie duże i bardzo dobre wrażenie). No i wygląda na osobowość całkowicie ukształtowaną a niepodatną na manipulacje i naciski.