Owsiak, czyli pospolite ruszenie empatii
Osiemnasta Owsiakowa Wielka Orkiestra. Fenomen jakże polski: od niechęci do entuzjazmu. Mam na myśli oczywiście odbiór Orkiestry w społeczeństwie. Że Owsiak jest dziś, wbrew własnej woli, autorytetem społecznym, zawdzięcza sobie i mediom.
Sobie, bo się nie zraził, że jedni najpierw mieli go za cudaka, a drudzy za deprawatora młodzieży, i znosił to wszystko z beatlesowskim poczuciem humoru. I robił swoje.
Mediom, bo gdyby, po pewnych wahaniach, czy lansować Owsiaka wściekle atakowanego przez Kościół i polską prawicę, jednak uległy naszym współczesnym sarmatom, pewno nie dałby rady, mimo talentu do mobilizowania ludzi do dobrej sprawy, niespożytej energii i charyzmy.
Owsiak pokazał, że Polacy żyjący na co dzień w kręgu własnych i tylko własnych spraw, potrafią zrobić gest względem innych. Obudzić w sobie choć na chwilę odrobinę empatii. Zgoda, że kosztuje ich to minimum wysiłku i ,,kasy”; zgoda, że wielu zapewnia sobie tym prościutkim sposobem miłe poczucie, że otrzymane za datek czerwone serduszko jest widomym znakiem, jacy są przyzwoici i jak kochają bliźniego swego.
Jakiekolwiek by jednak były powody tej mobilizacji społecznej do dobrego, wspólny pożytek z Orkiestry jest niesamowicie wielki: przypominają się słowa Jana Józefa Lipskiego ( wypowiedziane w kontekście akcji pomocy robotnikom zorganizowanej przez opozycję demokratyczną po represjach radomskich w 1976 r.), że to co uczestnicy tej akcji robią razem jest lepsze niż to, co każdy z nich reprezentuje sobą indywidualnie.
W dzień Orkiestry Polacy na chwilę łączą wodę z ogniem: niechęć do bezinteresownego i nie tylko akcyjnego działania prospołecznego z pospolitym ruszeniem dobrych emocji adresowanych do potrzebujących. Jasne, że byłoby lepiej, gdyby ten dobrostan trwał dłużej niż chwilę czy cały jeden dzień, żeby nie ograniczył się do dzieci jako beneficjentów, żeby został sprawiedliwie oceniony jako wielkie dobro społeczne.
Ale to pewnie oczekiwanie zbyt wygórowane. Cieszę się więc, że Orkiestra jest z nami już tak długo; że była przez pewien czas maleńką szkołą społecznego zaangażowania dla moich dorastających córek; że antyowsiakowi nienawistnicy i zawistnicy przegrali brudną wojnę, jaką wydali dziełu Owsiaka z błogosławieństwem, niestety, znacznej części Kościoła i mediów katolickich.
Owsiak nie prawi kazań i frazesów bez pokrycia, tylko zmienia Polskę. I nie daj Boże, byśmy to zobaczyli i docenili dopiero wówczas, kiedy Orkiestra by zamilkła, a pospolite ruszenie hetmana Owsiaka zniknęłoby z polskich ulic na zawsze, a nie tylko na rok.
Komentarze
Dziękuję!
😉
Ale wojna, którą zaczął Rydzyk z Owsiakiem – nie wygasła.
Dziękuję za celny tekst.
A gdyby ktoś był masochistą, i chciał na własne oczy zobaczyć jak Radio (udające katolickie) dolewa oliwy do ognia, by wojna ” Rydzyk kontra Owsiak ” nie wygasła. To tu są kawałki z Radia Maryja na temat Owsiaka :
http://www.blox.pl/komentuj/glosrydzyka/2010/01/Radio-Maryja-pluje-na-Owsiaka-i-WOSP.html
Dzień Orkiestry to „społecznie” najradośniejszy dzień w roku 🙂
Owsiak przełamał kościelny monopol na dobroczynność.
Nieprędko mu wybaczą.
Jeśli w ogóle.
do Torlin pisze: 2010-01-10 o godz. 01:03
Dobrze, że Pan komentuje i tu i tam.
Nadajemy na tych samych falach, zatem czasami wystarczą wyrazy poparcia opinii.
Z czymś własnym poczekam aż wpis się rozgrzeje.
Podziwiam ostatnio aktywność red. Szostkiewicza.
Dawno zrozumiał, że w epoce wyrafinowanych wyszukiwarek ta forma komunikacji wkrótce będzie dominująca.
Serdeczne pozdrowienia! 😀
Przepraszam bardzo Szanownego Gospodarza, ale polski, to najbardziej jest jego komentarz, taki jednostronnie -refleksyjnie fajny.
Żanych ,choćby śladowych krytycznych przemyśleń, tylko to, co w tym powinno się powiedzieć, żeby być „w pożo” jak to mówi Owsiak, i trafić ze swoimi skojarzeniami w najszerszy nurt oczekiwań…
Oczywiście , sytuacja, jaką komentował Jan Józef Lipski, była superadekwatna do owsiakowego reality-show, a każdy inteligentny czytelnik, napewno znajdzie idealnie wspólne wartości łączące te dwie sytuaccje. Od siebie dorzuciłbym jeszcze przedwojenne pospolite ruszenie w postaci zrzutki na broń itp..
Ja, jako „ciężki smutas” , przy każdej „Orkiestrze” łapię ciężką handrę, z powodu tego, że nasze władze spokojnie kibicują Owsiakowi i jego zastępom, w skubaniu Polaków
takim „społecznym podatkiem” na NIERZBĘDNY, RATUJĄCY ŻYCIE CHORYM DZIECIOM!!!!!!!!!!!!!!!! sprzęt medyczny. Zamiast ze wstydu zapaść się pod ziemię, że Owsiak odsłania tak haniebne sytuacje/w końcu w skalo budżetu i różnych kretyńskich wydatków to grosze/. Siedzą sobie naszi rządzący w ciepłych mieszkankach i ,znając rodaków, bezrefleksyjnie , duchem, przyłączają się do „Orkiestry”… zawsze to kilka ich dramatycznych niedoróbek „Orkiestra załatwi.
Zastanawiam, co się działo , do czasu każdego zakupu przez Owsiaka niezbędnego sprzętu? Czasami automatycznie wczuwam się w psychikę lekarzy, którzy ze „społecznej łaski” otrzymali cenny sprzęt medyczny. Czy oni zachowują postawę godnego profesjonalizmu , czy oprócz wkładu ciężkiej i bardzo ofiarnej pracy, nabywają szczególnej wdzięczności, za otrzymanie szansy, żeby do leczenia ciężko chorych pacjentów, oprócz termometrów i słuchawek lekarskich móc używać nowoczesnego sprzętu..
Moje wypaczone poczucie godności, aż skręca się z dyskomfortu, wywołanego widokiem/w TV/ bezgranicznie wdzięcznych lekarzy za sprzęt. W jakich my czasach żyjemy? Czyżbym przegapił jakieś zabory?/…/
Pokłosiem społecznego wychowania Polaków, w których „orkiestra” tylko obudziła drzemiące między genami prospołeczne a’la polskie odruchy społecznego pobudzenia , są- niekończące się akcje w hipermarketowych delikatesach, gdzie /w moim mieście tak jest/ do pakowania zakupów „wynajmują się kolejne, w trybie ciągłym , zastępy akcyjnych „społeczników”.Rozpiętość wiekowa jest coraz większa; od kilkuletnich harcerzyków, zbierających „kasę” na obozy, po ok trzydziestolatków, zbierających na wspomożenie kogoś , kto doznał jakiejś krzywdy …
Zarówno w owsiakowej , jak i w delikatesowych „Orkiestrach” wspólną cechą jest parażebractwo, „zahaczone” na jakimś wrażliwym aspekcie.
Nikt nie ma ochoty zorganizować konkretnych , pożytecznych prac dom wykonania, za wykonanie których zarobki „Orkiestrowicze” przekazaliby na szczytny cel. Szefowie delikatesów chcąc pomóc potrzebyjącym pieniędzy, nie stwarzają im możliwości normalnego zarobienia, przy którym tworzyóyby się zdrowe nawyki,. Dyrekcje , „zatrudniają” te grupy dzieci i dorosłych dla nas, bez pytania nas o zgodę.
Trzeba popatrzeć ile stresu, kosztuje osoby niepłacące za włożenie kilku zakupów do siatki, w warunkach odczuwanej przez nie presji społecznej…
Wariant ze zorganizowaniem pożytecznej pracy dla tysięcy wolontariuszy z „Orkiestry”, np. sprazątanie miast, za „kasę ” z gminy, i uroczyste przekazanie zarobionych pieniędzy na szczytny cel , w naszym kraju w ogóle nie wchodzi w rachubę. To przecież takie nietelewizyjne, wręcz niskie i niegodne…
„Kasy” za pakowanie zakupów, też żadna ,zwykła praca nie zastąpi.
A co ma z tego Owsiak? Owsiak ma z tyego Woodstock. „Orkiestra” to lansowanie, a Woodstock, to biznes. Od czasu do czasu w prasie pojawiały się opisy zakulisowego działania tego biznesu.
Póki co, wyłączam na cały dzień telewizor, żeby nie męczył mnie facet koło sześdziesiątki, który „idzie w zaparte”, i ani myśli o medialnej emeryturze. „Sie ma, panie Owsiak!”
Sebastian
Biedny Owsiak
http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=14083
Wystąpię tutaj w roli łyżki dziegciu 😉
Minister Rostowski popatrzy na Owsiakowe dzieło i pomyśli : a jednak ludzie „mają” a więc na wyższy podatek również powinni mieć skubańcy a tak oszukiwali że im źle !:)
Bardzo celne uwagi, Panie Redaktorze. Całym sercem z Owsiakiem. Ponieważ to dobro ma koniec końców zwyciężyć, a więc wierzę, że toruński szaman w końcu połknie własny ogon.
Pozdrawiam w ten dzień radosny dla Polski.
Jacobsky
Dla mnie to, co robi Owsiak jest fenomenem na miarę epoki i graniczy z cudem. Człowiek, który przyznaje, że ma taką „maturkę”, bo maturą nazwać tego nie wypada, z wadą wymowy, nienachalną urodą, powodowany nagłym impulsem zaczyna robić coś, czego nikt przed nim nie zrobił.
Impuls, to była choroba córki i problemy, związane z jej leczeniem, brak odpowiedniego sprzętu w szpitalu.
Zorganizował pierwszą zbiórkę pieniędzy i tak trafił w uczucia wielu ludzi, że na tej jednej nie poprzestał. Jego córka jest już dorosła, sam Owsiak mógłby spokojnie wraz z bratem składać witraże i żyć na dobrym poziomie, ale tak się przejął rolą i ciągłym niedostatkiem sprzętu do ratowania najmłodszych, jakby nie patrzeć – przyszłości narodu, że stworzył prężną organizację z minimalną liczbą zatrudnionych i są to księgowi, pilnujący prawidłowości wszelkich operacji finansowych i sprawozdawczości. Działalność jest przezroczysta, każda złotówka policzona, zaksięgowana i rozliczona. Mimo intensywnych starań nie udało się postawić mu zarzutu niegospodarności ani niejasnych powiązań z dostawcami sprzętu.
Bardzo to doskwiera tym, co organizacyjnie zajmują się działalnością charytatywną. Było wiele prób zdyskredytowania zarówno samego Owsiaka – ateisty!!! – jak i jego organizacji. Nie odniosły spodziewanego skutku, ale próby trwają.
Ja każdorazowo coś do puszki wrzucam i w tym roku też się przyczyniłam 😀
Irytuje mnie postawa, jaką zaprezentował Sebastian.
Nie chcesz wrzucić pieniędzy do puszki, nie masz obowiązku, ale nie dorabiaj do tego ideologii, bo to jakieś niehonorowe. I nie udawaj, że właśnie ten dzień to dla ciebie taka wyjątkowa trauma. Nie włączyłeś telewizora, to straszne 🙁 Wyobraź sobie, że ja też nie włączyłam, bo u mnie gra radio albo jest cisza. Telewizor włączam, aby obejrzeć konkretny program i cześć. Wyłączam. Nie lubię, kiedy mi po mieszkaniu chodzą żubry, albo leci jakiś super ciekawy kwiz.
Wolontariusze od lat kwestują na placyku pod kościołem i nikt im nie przeszkadza. To przecież uczniowie z okolicznych szkół i tutejsi księża uczą ich religii. Nie ma żadnych problemów. Zachęty w kościele również się nie słyszy, bo to nie jest kościelna zbiórka. I jest dobrze.
Sebastian ma rację !!!
po prostu podatki powinny być tak wysokie,
żeby dla wszystkich potrzebujących starczyło!
Poderwał młodych do czynienia dobra.Nie przeszkadzać i nie zazdrościć.
Czynienie dobra jest wartością,którą przynosimy na świat rodząc się
ludźmi.Dlaczego wielu ją gubi w trakcie dorastania,nie wiem.
ANCA_NELA pisze:
2010-01-10 o godz. 18:02
———————————
Szanowna ANCO_NELU,
odbiór rzeczywistości jest prostą pochodną wrażliwości każdego z nas. To nie moja wina, że przy okazji „Orkiestry” bardziej mnie porusza stan naszego szpitalnictwa, ktry musi wspierać „zrzutka społeczna”. Nic na to nie poradzę, że irytują mnie „dobroduszne ” reportarze z częstowania bezdomnych jednym!!! świątecznym posiłkiem i puentą pozorującą nasze miłosierne usposobienie. Zjedli świąteczny poczęstunek, to dziękujemy im bardzo, gdzie się potym ulatniają, tego wam już nie pokarzemy, bo…
Pięknych idei pierwszej „Solidarności” też wystarczyło do momentu odzyskania wolności. Potgem, każdy „kombatant” , który się załapał na konfiturki, zajmował się i zajmuje do dzisiaj ich konsumpcją. Co się stało z tamtą, opiewaną solidarnością społeczną? Nic, poprostu zrobiła swoje i się ulotniła. Czyste wysokie uniesienia, nie mągą być brukane szarą, codzienną kontynuacją, tym niech się zajmuje Śniadek.
zyż nie na podobnej fali „urosło” powstanie warszawskie, kiedy kwiat młodzierzy nie odmówił załapania się na Wielki Poryw?
Najgorsze we mnie jest to, że ja doskonale wiem jak przy takich okazjach jak „Orkiestra” należy się zachować, doskonale wiem co trzeba mówić, żeby być przez „stado” głaskanym po główce, ale podła moja natura, kiedy czyta, jaką „szlachetnością” popisuje się na Woodstockach pan Owsiak, kiedy widzę szczęśliwych oficjeli, kiedy mogą sporo ugrać PR-owskiego tortu, na społecznej desp-eracji ratowania ciężko chorych dzieci to mi taka poprawność staje ością…
Sam fakt, że w świątuje się naprawianie skandalicznych zaniedbań państwa w ochronie zdrowia , zwyczajnie mnie szokuje. Od razu uruchamia mi się wyobraźnia , ili „Owsiaków trzebaby, żeby całą naszą opiekę zdrowia doprowadzić do normalności, jak na obecne czasy. Rządzący jednak czmychają obok takich problemów boczkiem,boczkiem, a naród ma radość, z tego, że coś za nich naprawi.
Tytuł dzisiejszego wpisu Gospodarza: „Owsiak, czyli pospolite ruszenia empatii” zpełnie do mnie nie dociera. Trudno mi zaakceptować empatię w wyreżyserowanej, rozreklamowanej przez media histerii związanej z „Orkiestrą”. Znając trochę nasz naród, jestem przekonany ,że od jutra, taka piękna cecha jak empatia, uleci tam, gdzie uleciały gorące więzi społeczne z czasów pierwszej „Solidzrności”.
Z góry przyznaję się do mojej podłości, rozgoryczenia życiowego, braku wyższych uczuć, sknerstwa i pospolitego, obywatelskiego „skunksostwa”…
Sebastian
Przed Owsiakiem po prostu chylę czoło. Przed laty napisano w GW, że Owsiak to współczesny święty. Też tak uważam.
Podobnie jak Sebastian, czuję się nieswojo na myśl o stanie polskiego szpitalnictwa, które ma funkcjonować dzięki ulicznej kweście. Wyobrażenie, że moje dziecko nie zostanie zdiagnozowane, a potem leczone, bo nikt nie wpadł na pomysł ulicznej żebraniny, a politykom nie zechce się efektownie zaprezentować w mediach podczas licytacji złotego serduszka, nie dałoby mi spać po nocach. Takie akcje to placet dla dalszej niefrasobliwości polskich polityków i rządu. Przyjdzie Owsiak i naprawi. W normalnym kraju nie do pomyślenia. Sumy zebrane (wyżebrane pod presją) przez Wielką Orkiestrę to ułamek pieniędzy możliwych do zaoszczędzenia gdzie indziej (choćby na IPN) i sensownego wydania zgodnie z potrzebami nowoczesnego lecznictwa. Datki do puszek, to kupowanie dobrego samopoczucia na chwilę, potem i tak się wróci do codziennej znieczulicy, aż do kolejnej akcji wyciskania łez i portfeli… Smutne i przygnębiające.
Pozdrowienia dla Stasieku!
Przeczytałem to, co napisał Sebastian. Z wieloma rzeczami się zgadzam, w innych miejscach zaszokowany jestem wyraźnym lekceważeniem. Ale…
Obojętne, czy mi się Pan Owsiak podoba, czy nie. Obojętne, czy jest narcyzem, czy nie. Jego akcja, prowadzona w końcu od 18 lat, porusza serca tysięcy młodzieży, żyje własnym życiem, jest pretekstem do niesamowitej czasami aktywności ludzkiej (np. zorganizowanie możliwości przejechanie się czołgiem). To jest tysiące koncertów będących kwintesencją tego dnia. Sam widziałem wielką ilość sprzętu z czerwonym serduszkiem w szpitalach.
Czy można z tego powodu robić Mu zarzut? Czy można tego człowieka obrażać? Czy można oskarżać go za zaniedbania w służbie zdrowia, brak sprzętu w szpitalach? Czy jak orkiestra przestanie grać, to sprzętu w szpitalach przybędzie? Polska jest w dalszym ciągu krajem na dorobku i nie ma po prostu pieniędzy na tak kosztowne projekty i urządzenia. I zamiast przyklasnąć człowiekowi starającemu się coś pomóc, to Go się obrzuca błotem. A wszyscy mamy jakieś wady. Ale i zalety.
Trzeba pamiętać, że aukcje, występy, recytacje na rzecz szpitali w dawnych wiekach były normą, panie z wielkich rodów pomagały przy organizacji balów charytatywnych. A u nas każda aktywność jest podejrzana. Najlepiej Orkiestrę zlikwidować. I będzie spokój.
Szanowny Sebastianie!
Uważam, że nowoczesne państwo ma obowiązek troski o zdrowotność swych obywateli i ponosi odpowiedzialność za ich stan zdrowia. To zadanie powinno realizować w różnych formach, takich jak zapewnienie lecznictwa na poziomie adekwatnym do aktualnego poziomu wiedzy medycznej, profilaktyki oraz edukacji zdrowotnej obywateli. Oczywiście każdy człowiek powinien dbać o swe zdrowie. Uważam też, że nasze Państwo fatalnie wywiązuje się z tego obowiązku, ale to inny temat niż przedstawiony przez Gospodarza.
To wszystko nie wyklucza jednak inicjatyw takich, jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, które mogą i powinny funkcjonować niezależnie od jakości wypełniania obowiązków państwa w zakresie ochrony zdrowia obywateli. Obok niej działają w Polsce jeszcze inne inicjatywy, takie jak działalność POLSATU, TVN i innych fundacji. Ich działalność nie ma nic wspólnego z żebractwem, ponieważ ludzie zaangażowani w te inicjatywy nie zbierają pieniędzy dla siebie a dla innych bardzo potrzebujących pomocy. Taka działalność nie zastępuje koniecznej działalności nowoczesnego państwa w dziedzinie ochrony zdrowia, ale ją uzupełnia i powinna uzupełniać niezależnie od poziomu działalności państwa w tej dziedzinie.
W moim przekonaniu te pożyteczne inicjatywy zasługują w pełni na wsparcie. O początku działania WOŚP wspieram ją stosownie do moich emeryckich możliwości finansowych. Ale nikt nie ma obowiązku wspierania tych inicjatyw, a formy ich wspierania nie powodują środowiskowego nacisku społecznego.
Inną sprawą jest hipermarketowe parażebractwo, które nie podlega żadnej kontroli i które wywołuje psychiczny przymus dla tych, którzy dokonali zakupów. W latach mej wczesnej młodości moja harcerska drużyna sprzedawała lampki przed cmentarzami w okresie zaduszkowym, choinki na targu przed świętami Bożego Narodzenia i palmy przed kościołami w Niedzielę Palmową. Dochód był przeznaczony na obozy wakacyjne naszej drużyny a rozliczenia kontrolowane przez nas samych.
Nie wiem, czy czasach obecnych przy obowiązujących przepisach taka incydentalna działalność handlowa byłaby dopuszczalna. Nie wiem także, czy w świetle obecnego prawodawstwa odpłatne zatrudnienie drużyny harcerskiej (dzieci i młodzież nieletnia) przez dyrekcję hipermarketu albo inną strukturę gospodarczą byłoby akceptowane przez władze.
Pozdrawiam
Sebastian – 20;20
To jest właśnie ta subtelna różnica pomiędzy takimi jak ty i Owsiakiem…
Ty narzekasz, złorzeczysz i z jakąś ponurą satysfakcją odnotowujesz i przedstawiasz, jak bardzo jest źle 🙁
Owsiak też widzi, jak bardzo jest źle. I robi coś konkretnego, aby choć trochę temu złu zaradzić. 🙂
Jeśli przydarzy ci się takie szczęście, że zostaniesz ojcem, albo dziadkiem /nie mam pojęcia ile masz lat :)/, to z pewnością w szpitalu zobaczysz parę specjalistycznych urządzeń z charakterystycznym serduszkiem, zaś dziecku zrobią obligatoryjne badanie słuchu, co jest ewenementem na skalę nie tylko europejską. Nawet bogate kraje nie wszystkie taki program uruchomiły.
I wtedy powiedz, że to wygłup podstarzałego celebryty i rozreklamowana histeria. Zawsze łatwiej jest narzekać i wybrzydzać, niż samemu zrobić coś sensownego dla innych.
Sebastian,
Sądzę, że bezradność i niewydolność państwa nie jest wystarczającym powodem, aby krytykować Orkiestrę. Gdyby państwo działało prawidłowo, nie byłaby potrzebna.
Niezależnie od tego, ile złego się dzieje i jak fatalnie funkcjonują służba zdrowia, czy pomoc społeczna, obrażanie się na tych, którzy próbują coś na miarę swoich możliwości robić, nie jest rozwiązaniem.
Możliwe, że traktujemy czasem Orkiestrę jako zbiorową terapię, która pomaga nam poczuć, że jesteśmy lepsi niż w rzeczywistości. Ale jeśli coś dobrego z tego wynika, to w czym problem? (A może właśnie dzięki Orkiestrze stajemy się lepsi?)
A to, że oficjele próbują się ogrzać w blasku Orkiestry.. cóż, niech próbują. Życzę powodzenia, ale wielkich szans nie wróżę.
Tyle ich, co się przez te parę minut powdzięczą.
Pozdrawiam
A ja się zastanawiam czy działalność WOŚP nie zwalnia nas przypadkiem z najnormalniejszej, ludzkiej i codziennej solidarności z tymi co mają gorzej. Wokół orkiestry wytworzyła się jakaś atmosfera cudu zdarzającego się raz w roku – tylko w jedną niedzielę. Przypomina mi to atmosferę pielgrzymek papieskich – też odbywających się co roku (raz w roku) kiedy naród rozanielony budował ołtarze z niczego i wszyscy byli wobez siebie bardzo mili. Zdaje mi się, że mamy do czynienia z tym samym mechanizmem tyle, że świeckim i hippisowsko wyluzowanym. I nie mam o to pretensji do Owsiaka – facet robi swoje i czerpie ze swej pożytecznej roboty satysfakcję. Ja się raczej zastanawiam co jest z nami nie tak, że do szczęścia wystarcza nam w roku jeden dzień symbolicznej solidarności. I nie mogę zapomnieć badań profesora Czapińskiego mówiących, że jesteśmy egoistami niezdolnymi do działań społecznych i codziennej kooperacji. Że jesteśmy niezdolni do jakichkolwiek społecznych i perspektywicznych działań. Tak więc mam wrażenie, że większość entuzjastów WOŚP kupuje sobie po prostu czystość sumienia groszem wrzuconym do puszki dzieciaka – wolontariusza. Nie ukrywam, że to mnie drażni.
Pozdrawiam
Bardzo pieknie. Wcale sie nie dziwie ze czesc kosciola jest przeciwko szczegolnie ten pan z Torunia , ktorego nie mam odwagi nazwac ksiedzem bo to nie przystoi porzadnemu czlowiekowi, bowiem ani kosciol ani tez radio maryja nic z tej dzialanosci p.Owsiaka nie ma, a chcialoby sie miec, z tad ta wojna.i tyle.
Z powazaniem
CYWILIZACJA ŚMIERCI
Ło Jezu, Jezu,
Łojcze Dyrektorze !
Ich jest całe morze !
I nawet przed kościołami stają
A te głupie moherówy,
boga w sercu nie mają:
do puszki dają !
No, przecież nie tak być miało !
Przepraszam co powiem:
ale Dziabli wzięli
ŁOJCA edukacyjną pracę całą.
A przecież jak słusznie ojciec mówił:
Ten ŁOWSIAK to już całkowicie się pogubił.
Ten prowokator młodzieży,
lata po ŁUDSTOKU bez odzieży,
młodzież deprawuje
i jeszcze się przy nich onanizuje.
I mówię ŁOJCU co tam się dzieje !
Tylko palą prochy,
trup się gęsto ściele.
A co pani ZOFII z Krzeszowic powiedziała, (1)
że, sama na własne oczy widziała:
Owsiak nie dość że, z komórki wRODZINIE nie telefonuje,
to jeszcze na RM się nie opodatkowywuje
i Rozmowy Niedokończone krytykuje !
Ale powiem ŁOJCU, że, nie wszystko stracone:
jak do p. ZOFII podeszły dwie takie
nie tylko musiały się obejść ze smakiem
ale jeszcze ZOFIA je pogoniła laską.
Niech wiedzą, że za kaską
można tylko dla DYREKTORA ŁOJCA.
FRASZKA SIĘ ZGADZA:
Też kocha ŁOJCA bez końca.
(1) p. ZOFIA często dzwoni do RM, również wypowiadała się kilka dni temu na temat akcji p. Owsiaka. Vide: artykuł „Radio Maryja pluje na Owsiaka i WOS” na blogu GŁOS RYDZYKA.
Szanowni Blogowicze,
Ponieważ temat jest uniwersalny, pozwolę sobie na wyrażenie jeszcze jednej, dwóch refleksji.
Po pierwsze, szanuję Wasze poglądy i postawy. Dzięki wymianie różnych poglądów , w każdym z nas silniej „zadrażnią” się nasze dotyczasowe zapatrywania na pojedyńcze tematy, tu „Orkiestra”.
Nie myślcie, proszę, że ja jestem takim bezdusznym ,łykowatym fantomem, jaki wyłania się z moich wpisów. Ja też „wymiękam” na widok zbiorowego zaangażowania Polaków.
Ale, odczucia to jedno, a poglądy i przekonania, to sprawa osobna.
Generalnie , moja postawa wynika z głębokiego przekonania, że bywa czas dla działania pod wpływem wspólnych , społecznych emocji, a kiedy indziej , najbardziej pożądanym jest pragmatyczne, racjonalne działanie. Obecnie, najbardziej nam potrzeba tego drugiego, a wśród młodych pokoleń, w moim przekonaniu powinno się zaszczepiać kult pragmatyzmu i racjonalizmu,z czym w naszym narodzie , najczęściej, nie bywało najlepiej. Mam poczucie, nie upieram się, że jedyne słuszne, że „Owsiakowe dzieci” już połknęły bakcyla medialnego postromantyzmu.
A szara, nudna od chłodnej trzeżwości karawana reszty świata , idzie spokjnie do przodu…
Pozdrawiam Wszystkich,Sebastian
P.S.
ANCA_NELA-w kwestii posiąścia potomstwa, jestem na etapie pilnego trenowania.
Chcę sprostać zasadzie- jeśli już coś robisz -zrób to dobrze…
Nie masz racji, passpartout, piszac, ze w „kazdym normalnym kraju” taka akcja bylaby nie do pomyslenia. Wiekszosc swego dlugiego zycia spedzilam w „normalnych krajach” i zapewniam Cie, ze takie akcje jak masowe zbiorki na rozliczne wspomaganie tych dziedzin, ktorym panstwo juz nie daje rady, sa na porzadku dziennym. Raz do roku pod patronatem BBC odbywa sie w calym kraju ogromna zbiorka i aukcje na Save the Children Fund (tez sa aukcje, koncerty i zbiorki telefoniczne i na ulicach) . Podobne akcje organizuja szpitale (np Great Ormond Street Hospital for Sick Children) , nie mowiac juz o tym, ze niemal wszystkie organizacje pacjentow badz ich rodzin, nieustannie wysylaja wolontariuszy na ulice aby brzeczeli skarbonkami i zaczepiali ludzi proszac o datki. Jesli widzialas slodki film na podstawie autentycznego zdarzenia „Calendar Girls” gdzie fundraising prowadzi lokalny oddzial Wamen’s Institute of Great Brotain, to sobie przypomnisz, ze panie- czlonkinie instytutu prowadza zbiorke na urzadzenie poczekalni dla rodzin pacjentow chorych na raka. Odnosza nieoczekiwanie taki sukces miedzynarodowy, ze wyposazaja w sprzed caly oddzial onkologii w swoim prowincjonalnym szpitalu.
Bo najbogatsze nawet panstwa nie sa dzis w stanie zapewnic ani wszystkiego niezbednego sprzetu ani naprawde godziwych warunkow przebywania w panstwowych szpitalalch. As simple as that.
Jest jeszcze jeden spolecznie wazny aspekt takich akcji. Aspekt solidarnosciowy. Na codzien czesto nie pamietamy, ze jestesmy nie tylko jednostkami , ale takze spoleczenstwem. Takie akcke jak ta Owsiaka czy zbiorka na Great Ormond Street Hospital pozwalaja nam spojrzec nieco dalej niz czubek wlasnego nosa i dostrzec potrzeby, dramaty, tragedie innych ludzi. I wyciagnac do nich reke z solidarnoscia, przez male s.
Pompatyczne nabzdyczenie tych, ktorzy krytykuja nas z wlasnego fotela i okazuja nam swoja wyzszosc jest – oglednie mowiac – malo atrakcyjne.
Heleno,
oceniając z własnego fotela moje „pompatyczne nabzdyczenie” dokonujesz tradycyjnej manipulacji w stylu „Sekcji Polskiej”, ale jakoś mnie to nie zaskakuje… Nie piszę „w każdym normalnym kraju”, więc nie przeinaczaj. Wiem, że w przeciwieństwie do mnie jesteś bardziej wrażliwa na potrzeby i dramaty ludzkie, zwłaszcza na tragedię niedostępności pewnych szczepionek w kraju, w którym nie mieszkasz, ale odczytywanie cudzych wypowiedzi zgodnie z intencją ich autorów nie wychodzi Ci najlepiej. W „normalnym kraju” nikt nie powinien musieć kwestować na ulicy na aparat USG do szpitala. Sama piszesz, że słynne „Calendar Girls” troszczyły się o poczekalnię, a właściwie o wygodniejszą sofę… Poza tym nie wyszły na ulicę ze skarbonką, lecz zainwestowały własną odwagę i ryzyko. Akcja wypaliła powyżej oczekiwań, a film przedstawił ją barwnie i sympatycznie, ale nie jako receptę na poprawę niedostatków służby zdrowia. Tak samo komedia „Full Monty” nie jest receptą na bezrobocie.
Spontaniczna dobroczynność społeczeństwa powinna dotyczyć sytuacji szczególnych, nadzwyczajnych, granicznych, takich jak katastrofy, nagłe nieszczęścia, nieprzewidziane wydarzenia i jest wówczas zdrową reakcją normalnych, wrażliwych ludzi.
Mnie po prostu przeraża wizja uzależnienia podstawowego wyposażenia szpitali od działalności charytatywnych dam z towarzystwa lub wolontariuszy ze skarbonką.
Sebastianie!
Cieszę się, że pilnie ćwiczysz i życzę sukcesu – nawet dubeltowego!!! :lol
Panie Redaktorze !
Akcja Jerzego O jest wspaniała w swym humanistycznym, ludzkim, empatycznym i solidarnościowym wymiarze. Wyzwala pokłady „dobra” tkwiące w ludziach. Pokazuje też w sensie pozytywno-praktycznym jak można młodzież – która jest ponoć (?) nihilistyczna, cyniczna, agresywna, konsumpcyjna, egoistyczna etc. – zorganizować „ku dobru”. Ale ponieważ świat nie jest nigdy czarno-biały ma też i swoje cienie. A o nich przez political corectness się po prostu nie mówi. I w tym kontekście odbieram m.in. posty „sebastiana” czy „wojaka szwejka”. Także i „kartka z podróży” (z dn.10.01.2010 h:22.19.) – POZDRO W NOWYM ROKU ! – zwraca uwagę na nie mniej istotny aspekt tego zagadnienia: czy czasem nie jest tak, że popularność i wrażenie wzniosłości WOŚP w naszym społeczeństwie nie jest też jakimś „zagłuszeniem naszych sumień” – indywidualnych i zbiorowych ? WOŚP winno być uzupełnieniem „organizacji” i „systemu” (nie rozwijam tych pojęć – każdy z Blogowiczów rozumie co pod tymi terminami się kryje). Można jednak odnieść wrażenie, że akcja JO jest „clou” tego „sytemu” i tej „organizacji”(zwanych od ponad 130 laty „państwem” z przymiotnikiem – narodowym), że stanowi ich podstawę i „załatwia” wszystko……. Że to lek na „całe zło”. I to jest chore. Zarówno w wymiarze indywidualnym (tu – uczciwie płacone podatki, zaangażowanie każdego Polaka w organizacje pozarządowe niosące pomoc i współpracujące ze Sł.Zdrowia, wolontariat – a jak z tym jest każdy widzi) jak i zbiorowym (szkoda „gadać” nt.temat – ciągłe tzw „reformy” a jest coraz gorzej).
Mnie razi też „szum” medialny, hałas i „krzyk” wokoło WOŚP-u. Przestała mnie też zajmować formuła „zabawy”, happeningu oraz wiecznego „młodego-starego” JO. Młodzież (bo do niej skierowana jest głównie ta akcja) stąd wynieść może wrażenie, że „wszystko jest zabawą”. A „elita władzy” która – i słusznie – sekunduje WOŚP mniema zapewne iż „jej odpowiedzialność” za naszą „zbiorowość” też jest zabawą. I dlatego „wszyscy się dobrze bawią”. Krzyk, hałas, feeria barw i „gadżety” medialno-elektroniczne nie sprzyjają nigdy poważnym refleksjom.
Ta garść refleksji nie oznacza mojego „krytykanctwa” (już widzę okrzyki oburzenia na moją postawę – jestem „introwertykiem” i z takiej pozycji piszę te słowa) wobec tej szlachetnej inicjatywy – ale „podobno” wzniosłymi ideami zostało wybrukowane piekło.
Na zakończenie – i na potwierdzenie moich spostrzeżeń (i np. „kartki z podróży”) -zadam retoryczne pytanie, też z tej „materii” (czyli empatii, zrozumienia „Innego”, solidarności międzyludzkiej, miłości i podania temu „Innemu” ręki) : dlaczego w Polsce w domach dziecka przebywa tyle „niechcianych” przez nikogo dzieci i dlaczego tak mało Polaków adoptuje tych „odrzuconych” i skrzywdzonych od samego startu życiowego ludzi ? u „Sumienie” śpi……
Pozdrawiam
WODNIK53
PS: Odnośnie ostatniej frazy i retorycznego pytania postawionego na koniec mego postu – zagadnienie znam z osobistego doświadczenia……
Panie publicysto, niestety mija sie pan z prawda.
Nie dalej jak tydzien temu pisal pan o ks. Isakowiczu-Zaleskim, ze dobry, mily, ze kapelan, ze niepelnosprawni, ale ze ten jego fatalny stosunek do lustracji, i np. kwestii polsko ukrainskiej przekreslaja go niestety dla pana. Totalnie sie nie zgadzam z taka ocena, ale ja rozumie. Nie chce pan ujawniania TW, w porzadku. Mimo wszystko mam pan na tyle tzrezwa gowe, zeby nie potepic goscia w czambul, albo zeby sie nie wylozyc, ze jakoby nie wie pan, ze Zaleski jest czlowiekiem o duzym sercu, ale ze niejako pobladzil. Wiec w skrocie: duszpasterstwo tak, politykowanie nie!
Wezmy wiec, majac te rade na sercu, Owsiaka.
Nikt przy zdrowych zmyslach nie krytykuje Owsiaka za dzieci, czy sprzet. Problem w Owsiaku polityku, majacym bardzo jasne stanowisko np. w kwestii aborcyjnej, stosunku do kosciola, Walesy i III RP., etsablishmentu, uwolnienia slonia, i calego publicznego dyskursu.
Wiec zachowuje sie pan nieprzyzwoicie wyzywajac od nienawistnikow, tych, ktorzy po prostu nie podzielaja politycznej wizji J. Owsiaka. Bo wedlug panskich standardow, nie moich, takze staje sie pan nienawistnikiem.
(A ja prywatnie uwazam, ze pan nim istotnie jest).
Brak mi sil do komentowanie przemilczen, i jednostronnosci panskiego artykulu. Zwroce jeszcze uwage na jedna rzecz. Uczynil pan sobie etat z krytykowania tego, co nazywa pan katolicyzmem ludowym.
WOSP jest niczym innym jak wlasnie ludowoscia i potrzeba troche w formie karnawalu, troche ulicznej procesji, okreslonej wspolnoty, odruchu, a nawet jak ogladam relacje TV, jakiejs formy transu. I ludzie w n iej uczestniczacy nie sa ciekawi, czy ten ich entuzjazm nie jest jakims politycznym paliwem.
I nad tym pieje pan z zachwytu.
Dochodze do wniosku, ze nie ludowosc pana razi, ale katolickosc, i ja pan tepi, najchetniej w szatach reformatora postulujacego wyzszosc refleksji i intelektu.
Wiedz prosze o wiecej refleksji na przyszlosc i stosowanie wlasnych standardow, w stosunku takze do siebie.
A jednak oponenci mają rację. Gdyby Owsiak chciał dobrze, to wykorzystując swoją charyzmę zająłby się organizacją podwórkowych kółek różańcowych. Tylko wychowanie młodzież w duchu Ewangelii może przynieść pożądane efekty. Wychowywanie w duchu „róbta co chceta” na satanistycznych Przystankach Woodstock, na których Wiadomo Co Się Robi, może przynieść tylko upadek moralności i obyczajów skutkujący upadkiem całego Narodu.
😀 😀 😀
Passpartoit, uwaga o „nabzdyczeniu” dotyczykla nie Ciebie osobiscie, lecz wyrazonej tu parokrotnie postawy wyzszosci i lekcewazenia wobec tych, ktorzy „dali sie poniesc” Orkiestrze i „poczuli sie lepiej”. Nie ma nic zlego w „poczuciu sie lepiej” – zwlaszzca , ze niewiele sie w POlsce dzieje, aby obywatele poczuli sie lepiej i zwlaszcza w okoliocach jakiegos waznego swieta chrzescijanskiego, kiedy sie zrobilo cos prawdziwie „chrzescijanskiego”.
W idealnym panstwie z nieogranoczonym budzetem na sluzbe zdrowia takie akcje jak WOSP bylyby niepotrezebne i bede Co wdzieczna jak mi wskazesz gdzie takie panstwo istnieje. Wszedzie indziej dobroczynnosc jest rozwijana, pielegnowana i szanowana. Czy wtedy kiedy chodzi o zakupienie wygodnej kanapy do poczekalni w szpitalu czy wtedy kiedy caly narod kupuje na poczatku listopada czerwone papierowe maczki by uzyskane dochody przeznaczyc na wspieranie i leczenie naszych starych zolnierzy i inwalidow wojennych.
Cala reszte roku mozna poswiecic na domaganie sie od panstwa by spelnialo swe psie obowiazki: zabezpieczalo obywateli przed pandemia, refornmowalo sluzbe zdrowia, podnosilo skladki ubezpieczeniowe, skoro dotychczasowe sa niewystarczajace. No chyba, ze sa wystarczajace a tylko pani minister jest wyjatkowo nieudolna. Wtedy warto sie zastanowic nad zmiana rzadu.
@Andrzej Slupski – 😆 😆 😆
Do Pana Andrzeja Słupskiego
Ja tam w wielką moc charyzmy nie wierzę. Sama charyzma nie wystarczy do tego, aby przekonać kogoś do czegoś co się nie lubi.
Niektórzy starsi ludzie mówią o upadku moralności i obyczajów czy wręcz o degeneracji, a ludzie młodsi o rozluźnieniu skostniałych obyczajów.
Po prostu walka pokoleń.
A taki Woodstock i WOŚP jest lepszy aniżeli ustawki kiboli czy miejska dresiarnia.
@”heleno” ( z dn. 11.01.2010 h: 11.11.)
– przyznając Ci poniekąd rację (ale tylko poniekąd) pragnę zapytać czym różni się jałmużna od dobroczynności ? I czy nadmiernie „rozbudowana” jałmużna/dobroczynność nie ma wymiaru cokolwiek jak zdjęcie odpowiedzialności ze „zbiorowości” za ów „system” i „organizację” (o której pisałem w swym poście „deko” wyżej)
– dla mnie jałmużna jest zawsze upokarzająca, zarówno dla dającego jak i (a może przede wszystkim) dla otrzymującego; to właśnie w religiach monoteistycznych wywiedzionych z „Lewantu” (judaizm, chrześcijaństwo, islam) wg mnie w taki sposób zdjęto odpowiedzialność z sumienia społeczeństwa (i indywiduum), rozgrzeszono poniekąd, brak empatii, niesolidarność, egoizm, nihilizm etc. Religie i jej kanony zawsze mają swe „ziemskie” i „doczesne” egzemplifikacje.
Pozdrawiam.
WODNIK53
Kiedys na tych lamach cytowal pan jednego rabina, ktory zauwazyl, ze jesli jest cos gorszego od antysemityzmu, to jest tym czyms antysemityzmem szafowanie i posadzanie o niego na prawo i lewo.
Jesli jest coc gorszego od nienawisci, to wlasnie o nia posadzanie, bezpodstawne.
Wiekszosc wpisow na blogu to jakis magiel.
Albo peam na czesc Owsiaka, albo w czambul KK. To jakis syndrom wytresowania.
Przykladowo, co ma do rzeczy argument, ze WOSP jest lepsze od dresiarni? Nie chce byc zlosliwy, ale zgaduje, ze zgnile jablka sa lepsze od zgnilych jajek. Niczego to jescze nie dowodzi.
WOSP jest takze lepsze od obozow pracy, czy supermarketow. W moim przekonaniu WOSP jest lepsze od Polityki i Gazety Wyborczej, jest lepsze nawet od red. Szostkieiwcza i zapewne od nikomu nieznanego pana Stanislawa z Sedziszowa i jego hurtowni tekstylnej. No co za bzdury piszecie.
Po drugie, zle jest, tak uwazam budowac zlote cielaki. A takim stal sie Owsiak, takim jest Rydzyk, takim jest cala masa i plejada postaci.
Jedni uczynili zawod z ich dalszego pozlacania, inni im na te pozlotke, tez zawodowo, mocz oddaja. Politycy, dziennikarze z roznych zwykle nizszych niz wyzszych wzgledow musza niestety odgrywac swoje hipokryzje, jak zauwazyl mlody Corleone. Ale blogerzy? Od przypadku do przypadku komentujacy. Po co?
Cala dyskusja na tym blogu wedlug najlepszych jego wzorcow (to do pana Sebastianie, bo kiedys o tym rozmawialismy, pozdro), czyli w wymiarze zera konkretow. Zero informacji na temat efektywnosci, finansow WOSPU, ich przejrzystosci, i tego jak wypada na tle innych akcji, np. Caritasu, czy fundacji osob prywatnych. Zero refleksji na temat tego, czy lans samorzadow lokalnych, czy prezydenta wyskok z weekendem w jego apartamentach, to nie jest przypadkiem nowa wersja zabawy w Nowe Szaty Cesarza, albo pelna sala, w ktorej ktos boi sie przerwac nurzacych oklaskow.
Zero chocby cienia zmeczenia tym, ze Jurek u Tomka, Tomek GrandPressa, GrandPress Palikota, Palikot Walese, Walesa Jurka….
A Kinga kupila sobie torebke za 30. 000 PLN.!
What a wonderful world!
Kapie zloto, kapie brokat, wszystko okadzone. Szkoda, ze sprzet nie pomoze dziecku tej pani, co sie gzila jak krolik, a ktora tak humanitarnie wysterylizowali nasi lekarze.
I zeby byla jasnosc, tak jak mitem jest to, ze Owsiak sie jaka, tak nieprawda jest to, ze ja tej akcji nie lubie. Ale dlatego, ze ja lubie nie zycze sobie, zeby mi ja do gardla pchano. Bo jak chce sie napic dobrego wina, to z kieliszka, a nie przez lewatywe.
Wodnik, nie mam zadnych kompleksow czy zahamowan w kwestii jalmuzny. O nakazie, obowiazku dawania jalmuzny jest bardzo wiele w Biblii Hebrajskiej i akurat ten nakaz (jak i pare innych, ale nie wszystkie) mi sie bardzo podoba. Jest tam takze w tym kontelscie wlasnie bardzo wiele o naszej wspolnej odpowiedzialnosci wzgledem slabszych, potrzebujacych, chorych i niedoleznych. Wiec nie rozumiem dlaczego sadzisz, ze jalmuzna zdejmuje odpowiedzialnosc. Nie. Ona ja podkresla. Ona jest jej praklrycznym wprowadzaniem w zycie.
Ja tam zawsze jalmuzne daje, nawet wtedy kiedy podejrzewam, ze moze pojsc na wodke czy narkotyki. A moze nie na wodke i narkotyki? Moze jednak na chleb i mleko? Ale tez wyroslam nie tylko na Biblii, ale takzre na rosyjskich bajkach ludowych, gdzie uboga staruszka napotkana w lesie i proszaca o kromke chleba niechybnie okazuje sie byc Matka Boza, albo aniolem, albo nawet i samym Chrystusem. Wiec nawet jak prosi na wodke, to daje 😆 😆 😆 😆
Helena pisze:
2010-01-10 o godz. 23:24
——————————-
Szanowna Heleno,
1. Skąd masz informacje i pewność, że nawet „normalne państwa” nie wyrabiają finansowo na wyposażenie szpitali? Czy pokornie przyjęłaś takie informacje, od rządzących, czy poczyniłaś sama jakieś rozważania analityczne. Z moich , pobieżnych obserwacji wynika ,że polska służba zdrowia, jest tak żle zorganizowana, że pieniądze wyciekają z niej bezproduktywnie, jak przez sito.
Po drugie, wśród biurokratów , zarządzających pańastwami, czy UE , jak to wśród biurokratów, panują skostniałe schematy myślowe w stosunku do „technologii zarządzania’w tym pracy nad rozwojem najbardziej priorytetowych spraw społecznych, co w mało istotnych z punktu społecznego sprawach skutkuje ogromnym marnotrawstwem pieniędzy, a niedobory w najważniejszej dziedzinie , jaką jest służba zdrowia, są lekko i beznamiętnie „usprawiedliwiane. W Polsce mnóstwo unijnych pieniędzy idzire na remonty prywatnych!!!kamienic, na wymyślane ad hoc biznesy pod unijną kasę, skalkulowane np. jako inwestycja w nieruchomość, a deklarowany biznes, jest tylko pretekstem dla zdobycia dotacji…Dopóki społeczeństwa nie wymuszą /tu przydałaby się prawdziwa , nie akcyjna solidarność/ na rządzących takiego priorytetowego podziału środków w budżecie, że na zdrowie, pomoc społeczną i naukę pieniądze muszą być ponad wszystko, i muszą być dobrze zarządzane, to będziemy zawsze skazani na wmawianie nam , z rozkładaniem rączek włącznie, że nas „Państwo”/rządzących/ nie stać na zorganizowanie normalnego lecznictwa. Kiedy np. ministra Drzewieckiego „oświeciło” żeby zbudować tysiące stadionów gminnych w Polsce, to o braku pieniędzym, nikt się nawet nie zająknął…
Jakimś cudem, Amerykanie, będąc w niewesołej sytuacji gospodarczej, krok po kroku przełamują ten atawistyczny paraliż woli u rządzących biurokratów.
Rządzącym biurokratom , takie akcje jak „Orkiestra są na rękę, bo utwiertdzają społeczeństwo w poczuciu ich/biurokratów/
tragicznej niemocy, a przy okacji, roześmiani od ucha do ucha, „smarzą” przy okazji, swoje , małe PR-ki.
W moim odczuciu „Owsiaki” z biurokratami plus media to taka chora , bezrefleksyjna symbioza…
2. Osobnym problemem jest dzisiejsza młodzież. Aż dziw, że współczesnym nastolatkom poświęca się tak mało uwagi, że wypowiedzi specjalistów i sporadyczne badania, które wycinkowo ukazują drogę ” w błędnych kierunkach”, ale na tym się kończy i wszystko leci swoim trybem. Dzisiejsi nastolatkowie wykazują ciężkie symptomy odmedialnej/głównie/tresury zachowań, a dorosłym wszystko to co pokazują w TV i zachowanie ich dzieci/dobrze , bo nadążają, pasują do dzisiejszego świata, świata znanego z TV/ wystarcza za poczucie , że oni też nadążają… Ja w moim skrzywionym oglądzie świata, zaczynam coraz bardziej odczuwać głównie przenikanie postaci z reklam TV do naszych ludzkich w reaou.l W końcu, całe wysiłki speców od marketingu , zmierzają do uczynienia z nas marionetek zdalnie sterowanych. Bezrefleksyjne reagowanie nastolatków na impulsy z mediów, można obserwować podczas takich skrajnych przypadków, jakim była np.ostatnio inicjatywa meksykańskiej nastolatki -„Dzień bez spodni”. Ponieważ zaczęła od TV, młodzież bezkrytycznie „chodziła na gaciach…
3. Znam trochę z autopsji fundacje zwane dobroczynnymi, albo wyższej użyteczności publicznej. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jest to cyniczny biznes, a szczytne cele , zamyklają wszystkim usta, o szkalując mechanizmy działania fundacji, atakujesz cele ich „zbawiennej” działalności”. Pozatym oni „zamiatają ” za nas niewygodne problemy…
Tworzy się taki dylemat, który utrwala podobne mechanizmy w społeczeństwach:
Czy mamy być szczęsliwymi, że mamy przykre problemy społeczne załatwiane przez takie fundacje, przynajmniej przypudrowywane przez tych szlachetnych ludzi/my damy kilka monet, i jakbyśmy byli u spowiedzi/ czy powinniśmy sięgnąć do swoich głębszych pokładów empatii i pospolitym ruszeniem nie odpuścić rządzącym, dopóki w kraju, nie zniknie ostatni bezdomny, czy szpitale nie będą wyposażone w odpowiedni sprzęt za nasze podatki i składki ubezpieczeniowe…
4.Jeśli chodzi o uwolnienie nas od naszych ukochanych , danych nam od Boga egoizmów, to prędzej Ziemia straci swoją grawitację, niż my to, co jest najbardziej nami, nasze indywidualne bycie, z motywującymi go sensami , doprawionymi inteligencją, która ma na trzeźwo pomóc nam się spełniać, przetrwać…
5.Intrygują mnie Twoje mantry, którymi doprawiasz wiele swoich argumentacji.
Tutaj, coś takiego :”Pompatyczne nabzdyczenie tych, ktorzy krytykuja nas z wlasnego fotela i okazuja nam swoja wyzszosc jest – oglednie mowiac – malo atrakcyjne.”
Postawa, którą tu ujawniłaś , po raz kolejny zresztą, może w moim subiektywnym odczuciu, uzasadniać Twoje inklinacje do jednoczenia się „w buiedzie”, przeciwko „nadętym bubkom”. Po co skupiać się na rządzących, kiedy nas stać na to , żeby im pokazać, że my sami też sobie poradzimy. A tu za zaśnieżonym oknem dwudziesty pierwszy wiek. Dawno , dawno, minęły czasy, kiedy, jak chce to widzieć inteligentna skądinąd „Jotka”, problemy „klajstowali ” święci. Dzisiaj, przyszłść należy do tych krajów, które stać na rozwiązania systemowe w skali społeczeństw, a nie samoróbki…
Sebastian
Jeszcze, @Wodnik.
Pierwszy lepszy Concordance on-line tyle podaje cytatow o jalmuznie i odpowiedzialnosci:
http://www.biblegateway.com/passage/?search=Leviticus 25:35; Deuteronomy 14:28,29;15:7-11; Isaiah 58:6,7; Matthew 5:
Nie wiem, moze mam slabo rozwiniete poczucie wlasnej godnosci, ale mnie osobiscie nie upokarza ani dawanie, ani przyjmowanie jalmuzny – moglabym zacytowac wiele przykladow z zycia, kiedy skorzystalam z dobroczynnosci czy szczodrosci nieznajomych. Niektore przypadki przyjmowania jalmuzny bede pamietala do konca dni z wielka wdziecznoscia serca.
Ha! Calosc linku sie nie wkleila, ale widac tam wyraznie, ze najwiecej jest w Ksiedze Powtorzonego Prawa.
Wypada mi po raz kolejny poprzec argumenty paspartout i tych, ktorzy krytykuja charytatywny charakter pewnych serwisow panstwa polskiego. Czy przypadkiem charytatywnosc nie ma na celu wyreczenie panstwa i ludzi za to odpowiedzialnych? Kiedys zetknalem sie profesjonalnie z polska sluzba zdrowia i mam wrazenie, ze to, co bylo norma 25 lat temu (przynajmniej w mysleniu) jest nia rowniez teraz. I zadne zbiorki uliczne nie zastapia w tej dziedzinie ani min. Kopacz, ani premiera Tuska ani Sejmu, aby przeprowadzic reforme finansow i zbudowac moze skromny, ale sprawny model sluzby zdrowia. Pieniadze na ten cel gdzies sa, moze jako KRUS, moze w Afganistanie, moze w NFOZ, moze w swiadczeniach emerytalnych gornikow. Istnieje chyba wola polityczna (wszystkich partii bez wyjatku), aby nie tykac spraw trudnych i politycznie niepopularnych. Pozostaje wiec uliczna kwesta, a plany reform zostawi sie do nastepnej kampanii prezydeckiej, aby swoimi planami porazic przeciwnika politycznego, a po wyborach- aby nie zrobic nic i przedluzac zywot starego postkomunistycznego tworu, moze z jednym tomografem lub aparatem USG wiecej na stanie.
Pozdrawiam
Sorry passpartout za przekrecenie (nieswiadome i niezamierzone) nicku.
Z pewnością wielu blogowiczów rzuciło się do komputerów
aby skomentować konferencję live w TVN24 Jurka Owsiaka.
Dla tych, co nie mieli tej możliwości:
Owsiak powiedział, że Dziennik oskarża Orkiestrę, że ta się nie rozlicza.
Pokazał chyba ostatnią stronę jakiegoś tabloidu gdzie informacja o Orkiestrze
była umieszczona poniżej jakiejś okropnej, o morderstwie/zbrodni.
Gazeta Wyborcza dała małą notkę na stronie pierwszej, zapraszając na stronę ósmą.
WŁOS SIĘ JEŻY!
Owsiak uważa, że tak niezwykła w skali światowej uczynność i zaangażowanie Polaków wymaga pierwszych stron.
Chociaż raz w roku!
Najmilsi, musimy jakoś zareagować! Nie możemy milczeć gdy podli ludzie, zazdrośnicy z polskiego piekła, chcą odebrać siłę tej niezwykłej organizacji i temu Wielkiemu Polakowi.
Ten objaw solidarności w narodzie indywidualistów, malkontentów jest fantastyczny!
I chodzi o dzieci, jedyne, prawdziwe osiągnięcie człowieka.
Dla mnie, ochrzczonego ateisty, w dziecku jest moja nieśmiertelność?
Nooo, mysle, PA, ze „skromna ale sprawna” sluzbe zdrowia to maja niektore kraje Afryki, gdzie ludnosc zdaje sie w glownej mierze na czarownikow. Niestety w Europie chceny dzis miec tomografie komputerowe, MRI, screeningi na raka, in vitro, ratowanie wczesniakow, przeszczepy szpiku kostnego, nowoczesne srodki farmakologiczne, opieke geriatryczna i takie tam rozne fanaberie. A tych sie nie da dzis zapewnic z pomoca skromnych nakladow finansowych…
Moze jednak siegnac po te energoterapeutyczne wkladki do butow pana Piotrowskiego czy wilcza kore czy jak jej tam, ktore lecza wszystko – od zgryzu krzyzowego po zaawansowane stwardnienie rozsiane i leukemie? Bedzie i skromnie i sprawnie.
Szanowny panie Redaktorze,
podobnie jak Pan uwazam, ze WOSP to inicjatywa wprost bezcenna
i w najblizszym czasie na pewno znajdzie nasladowcow.
Mozna sie spodziewac, ze w niedlugim czasie powstanie
Wielka Orkiestra Pomocy Szkolnej zbierajaca datki na mleko dla uczniow.
Nastepna inicjatywa bedzie Jeszcze Wieksza Orkiestra Pomocy
dla Ochotniczych Strazy Pozarnych, Olbrzymia Orkiestra Wspomagania
Funduszu Obrony Narodowej oraz Gigantyczna Orkiestra Latania
Wszelkich Dziur Budzetowych.
I to bedzie wlasnie ten cud, Ktory obiecal Polakom obecny premier
obejmujac stanowisko.
Heleno,
mysle, ze niewiele wiesz o technologii medycznej. Zreszta, same kwesty uliczne, nawet z udzialem U2 i Bono, a nie tylko Owsiaka nie zapewnia zakupu tych cudow technologicznych. „Skromnosc” w zdaniu odnosila sie do priorytetow sluzby zdrowia i zakresu populacji, objetej tymi swiadczeniami. Jezeli Amerykanie wydaja 3 bln dolarow na ten cel, ktory w Kanadzie lub Japonii (po korekcie na wielkosc populacji) kosztowalby, powiedzmy, przynajmniej 30-40% mniej. Ktos policzyl, ze w USA 1/3 tych pieniedzy rozplywa sie po firmach ubezpieczeniowych i niepotrzebnej administracji.
Co do tomografow, MRI i innych urzadzen, ktore wymienilas, to sa one standardem szpitalnym nawet w Polsce i na Bialorusi. To samo z cala farmakologia. Szpitale maja nawet NMRy i mammografy, a laboratoria, nawet te male mierza PSA, nie mowiac o diagnostyce opartej o technologie DNA. Bo sprzet medyczny, tak jak cala elektronika relatywnie tanieje.Tomograf byl super nowoczesny, ale na na poczatku lat 80-tych. Gdybys spojrzala na ekonomie sluzby zdrowia, najwiecej kosztuje personel, czyli lekarze i pielegniarki. A bez ludzi nawet najlepsze maszyny nie beda leczyc. Za moich czasow lekarze polscy, przynajmniej niektorzy, w momentach bezsilnosci, gdy brakowalo wszystkiego, chcieli chorych leczyc dobrym slowem
PA, skoro sprzet i farmakologia sa tak tanie, jak twierdzisz, a drogi jest personel medyczny, to czy proponujesz „skromniej” im placic? Wtedy sie osiagnie postulowana przez ciebie „skromna i sprawna” sluzbe zdrowia? Polskie pielegniarki zyja na granicy ubostwa i znam takie, ktore po ciezkich dyzurach dorabiaja sprzataniem po domach, lekarze pracuja czesto na kilku etatach – czy nalezy im dalej poobcinac zarobki pilnujac jednoczesnie by nie brali lapowek?
Mam ze szpitalami nieustanny kontakt, w bogatym kraju jakim jest Wlk. Brytania i nasluchalam sie wiele o kosztach dzisiejszej medycyny. I sporo o tym jest w prasie i w parlamencie. Wiem o czym mowie.
panie Sebastian,
nie ma państw, które kupują wszystko do wszystkich szpitali. Wie pan co to ?? to takie sklepy w UK, gdzie jest szwarc , mydło i powidło za 1,2 czy kilka funtów. Stare zabawki, telefony na tarcze, plyty winylowe, kasety vhs , stare meble etc . miłe panie sprzedają te przedmioty , przynoszone przez ludzi za darmo. forsa idzie na British hearts FUNDATION.
W TAK BOGATYM KRAJU JAK WIELKA BRYTANIA. ZBIÓRKI ULICZNE , TEGO TYPU AKCJE SĄ CIĄGLE. TO DZIADY ONI CI ANGOLE CZY JAK ? CZY POPROSTU COŚ PRÓBUJĄ ZROBIĆ??
🙁
Wychodzi na to, że w tym kraju nie ma większego szkodnika niż Owsiak.
Jest gorszy niż rząd i Rydzyk razem wzięci.
Odpowiada za marnotrawienie pieniędzy przez państwo, brak reform w KRUS i głupotę młodzieży.
Do tego sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej obłudni niż zwykle, chociaż zwykle jesteśmy potwornie obłudni.
Dobrze, że chociaż za zimę przeprosił.
Pozdrowienia dla Heleny.
Najdrozsze leki i sprzet sa w USA, nawet te produkowane calkowicie i sprzedawane przez firmy amerykanskie. Te same leki (i urzadzenia) sa prawem paradoksu o polowe tansze w Kanadzie i Europie. Rowniez w Japonii, chociaz pochodza czesto z tej samej linii produkcyjnej. W Stanach, niektore stany (np. Illinois) pozwalaja na „import” z Kanady tych lekow. Sa rowniez masowe wycieczki emerytow po leki do Kanady oraz handel przez internetowe apteki, glownie kanadyjskie.
Nie postuluje obnizenia plac lekarzy lub pielegniarek polskich, ale nie ma szans na to, ze Owsiak poprzez swoje akcje pomoze im dogonic swiat. To moze uczynic jedynie reforma finansowa i organizacyjna sluzby zdrowia. Pracownicy sluzby zdrowia zyja w realiach PRLu, gdzie gornik lub hutnik zarabial wiecej niz lekarz. Nawet kierowca w Min. Zdrowia lub urzedniczka w NFOZ zarabiaja wiecej niz lekarz.
Troche o tych kosztach. W dawnym systemie panstwo opiekuncze w Europie Zachodniej i Kanadzie placilo za ochrone zdrowia wszystkich i za wszystko, lacznie z operacjami kosmetycznymi i poradami psychologicznymi dla sfrustowanych seksem panienek. W moim terminie „skromny ale sprawny system ochrony zdrowia” chodzilo o pelne fundowanie przez panstwo podstawowej opieki spolecznej, czyli leczenie chorob, profilaktyka (szczepienia), rehabilitacja, etc. Nawet bogate panstwa skandynawskie nie funduja juz wszystkiego.
I to tyle o moich watpliwosciach na temat skutecznosci akcji charytatywnych, moze szlachetnych w wymowie, acz malo skutecznych w skali spolecznej.
Bajko ty moja ! Co za brednie niektorzy wypisuja !
Nie znam w mojej okolicy szpitala, ktory nie ma wlasnej fundacji majacej na celu zbieranie datkow, zarzadzanie nimi, w tym czynienie zakupow za zgromadzone pieniadze. Przepracowale trzy lata w skrzydle szpitala dzieciego, ktore zostalo sfinansowane przez lokalna kompanie kablowa, przez co skrzydlo nosi nazwe tej kompanii. Nawiasem mowiac – skrzydlo onkologii dzieciecej. W radach nadzorczych fundacji siedza najbardziej wplywowi z wplywowych czlonkow establishmentu, co tym bardziej pomaga naganiac finanse. Obok tego dzialaja fundacje celowe, czy to firmowane przez znane znaki towarowe (np. Ronald McDonnald – wiadomo o kogo chodzi) oraz fundacje zalozone przez osoby prywatne, np. po ciezkim doswiadczeniu zwiazanym ze zdrowiem. Kazda z nich ma swoja znana „twarz”. Celine Dion firmuje zbiorki na badania i leczenie mukowiscydozy, Montreal Canadiens – na opieke nad dziecmi w fazie koncowej choroby nieuleczalnej – przyklady mozna mnozyc jeszcze dlugo. W glownym hallu kazdego szpitala stoi wielka skarbona na datki, cos jak dawne skarbony na CZD za czasow gierkowskich. Do tego dochodza cykliczne teletony, czylo cos w rodzaju Orkiestry, tyle ze wylacznie w TV, z udzialem artystow i innych celebrytow, plus oczywiscie beneficjenci akcji zbiorki pieniedzy, czyli chorzy. Ludzie daja obficie. Obok zakupu drogiego sprzetu medycznego (bo wbrew pozorom sprzet medyczny jest drogi) fundacje finansuja badania. Sam korzystalem z takich grantow, bo PIENIADZE NIE SMIERDZA i nie trzeba sie zastanawiac, czy powinny one pochodzic z kasy publicznej czy z dobroczynnosci/jalomuzny. Who cares ?
Czy zbiorki wyreczaja panstwo czy tez panstwo/urzednicy wyreczaja sie zbiorkami… co za beznadziejne szukanie dziury w calym ! Co za bezsensownie postawiony problem. W kraju tak zasobnym jak Kanada szpitale utrzymywane sa przez panstwo. To kasa publiczna placi pensje personelu medycznego, utrzymuje szpitale, zapewnia ich codzienny byt, i nikt tutaj nie wyrecza kasy publicznej. Zbiorki sa na rzeczy ekstra: dodatkowe tomografy czy inne drogie maszyny Hi-tech, na ktore czasem – to fakt – brak pieniedzy z budzetu publicznego (czyli, w odpowidzi na to, co ktos napisal wyzej: sa ?normalne państwa?, ktore nie wyrabiają finansowo na wyposażenie szpitali). Bardzo czesto taka maszyna kupowana jest na spolke przez fundacje oraz kase publiczna. Ae tez nie mozna tutaj mowic o wyreczaniu sie panstwa akcjami charytatywnymi ! Takie stawianie problemu swiadczy o niezrozumieniu podstawowych zasad dobroczynnosci w nowoczesnym spoleczenstwie.
Raz jeszcze gratulacje dla Owsiaka ! Kawal dobrej roboty !
Pozdrawiam.
Owsiak to zerealizowane marzenie o normalności w najlepszym tego słowa znaczenoiu , on wierzy w ludzi i ludziom pomaga, robi to uczciwie bezinteresownie ale też z humorem i bezpretensjonalnie , w tym tkwi tajemnica Jego sukcesu, przyzwyczajeni na codzień do wyścigu szczurów , nieufni , zagonieni i zestresowani , z Nim możemy na chwilę poczuć się zwyczajnie dobrzy i beztrosko dziecinni, niby proste a genialne , trzymam kciuki za 1000 następnych Orkiestr
Na dzisiejszej dyskusji ciążą niestety głębokie uproszczenia będące skutkiem polityki ostatnich kilkunastu lat. Po pierwsze wciąż trwamy w okopach politycznej wojny, której symbolem jest z jednej strony Owsiak a z drugiej Rydzyk. Tak więc dyskutant krytykujący jakiś aspekt akcji Owsiaka jest automatycznie identyfikowany jako moherowy beret Rydzyka. Natomiast krytyk Rydzyka jest identyfikowany jako wolontariusz Owsiaka pobrzękujący puszką. To jest bzdura bo zarówno Owsiak jak i Rydzyk mogą podlegać krytyce z różnych pozycji. Mam wrażenie, że formuła Polski Rydzykowej i Owsiakowej się wyczerpuje i czas najwyższy wyjść poza te schematy.
Do akcji Owsiaka nic nie mam – napisałem to w poprzednim komentarzu. Życzliwie patrzę jak dzieciaki sensownie spędzają niedzielę zbierając piniądze na swych chorych rówieśników. Ale jej propagandowy wymiar, polityczna otoczka przekracza standarty marketingu. Nie wiem zerkając w media i czytając komentarze czy my przypadkiem nie przesadzamy z naszym dobrym samopoczuciem i nie wmawiamy sobie, że jesteśmy lepsi aniżeli w rzeczywistości. To jest przecież tylko kwesta. Jak pisałem to tylko jeden dzień i kilka złotych, które wrzucamy do puszki. To nie ma wymiaru jakiegoś symbolu i poświęcenia.
Może lepiej by było do tych paru groszy ofiarowanych w trakcie kwesty dodać jedną godzinę w tygodniu przeznaczoną na coś społecznie pożytecznego. Choćby zaprosić na godzinę obsmarkanego dzieciaka z sąsiedztwa, kupić mu kredki, ciastko i porysować z nim słonie. Albo napisać pismo urzędowe jakiemuś nieszczęsnikowi walcowanemu przez biurokrację. Albo odśnieżyć schorowanej sasiadce chodnik zanim jej wlepią mandat. Lub pogadać od serca z dawnym kumplem, który pije trzeci miesiąc. Może wtedy radość z akcji Owsiaka miałaby bardziej autentyczny wymiar.
Zgadzam się z poglądem, że WOŚP wyręcza kompletnie nieudolne państwo. Wyręcza symbolicznie biorąc pod uwagę ogólne nakłady na służbę zdrowia. Daje też alibi zdezorganizowanej medycznej biurokracji. Wrzucając banknot do puszki zgadzamy się na pogląd, że służba zdrowia jest niewydolna z powodów obiektywnych. Zbierając na chorych czynimy podobnie jakbyśmy zbierali na ofiary klęsk żywiołowych. Tyle, że burdel w służbie zdrowia to nie powódź albo gradobicie. To nie kara boska – to efekt stworzonego przez naszych wybrańców idiotycznego systemu. Więc mam wątpliwość czy zamiast kwestować nie powinniśmy w końcu pogonić tego towarzystwa. Z równą determinacją jak nasze dzieciaki zbierające w niedzielę pieniądze. Ostatecznie jesteśmy dorośli.
Pozdrawiam
Kartka z podróży,
nie ma akcji charytatywnej bez otoczki medialnej czy – jak chcesz – marketingowej. Na tym polega dowcip, zeby zrobic jak najwiecej halasu (czyli dotrzec i zmobilizowac jak najwiecej osob, zeby daly ile moga), gdyz w przypadku operacji typu Orkiestra czas na kweste jest ograniczony administracyjnie. To musi ruszyc, ruszyc pelna para, z gwizdkami i z dzwonkami, co znakomicie pozwala poruszyc tzw. szeroki ogol. Czym innym jest dzialanie fundacji mamajcych jako cel zbiorke srodkow na dzialanosc statutowa, bo tutaj na ogol ludzie szukaja komu dac i jesli uznaja za godne i sprwiedliwe, sluszne i zbawienne, to daja, a czym innym jest wielka operacja coroczna, kiedy aktywnie i szeroko szuka sie ofiarodwcow na ulicy. To tyle o marketingowym wymiarze operacji typu Orkiestra. Czy podnosi to samopoczucie ? Byc moze nie, ale jesli podnosi, to co w tym zlego ? Sluzba zdrowia jaka jest kazdy widzi, czy w Polsce, czy w Kanadzie, i nikt o zdrowych zmyslach traktuje danego dolara czy zlotowki jako gest na RATOWANIE czy NAPRAWIANIE sluzby zdrowia. Ofiarowane pieniadze maja wymiar psychologiczny dla dajacych, ze owszem: oto dzis przysluzylem sie sprawie, nawet jesli jutro przemkne obojetnie obok zebraka. Tacy juz jestesmy i wypada tylko ubolewac nad mizeria czlowieka jako takiego.
W idealnym swiecie gesty dobroczynne powinny byc nagminne, ale nie zyjemy w swiecie idealnym. Postulowane przez Ciebie zachowania typu „niewidzialna reka” nie sa codziennoscia zadnego kraju z przyczyn bardzo prozaicznych, a wiec latwiej jest wyreczyc sie dajac pieniadze raz na jakis czas, szczegolnie dajace je tam, gdzie istnieje szansa, ze zbierajacy datki zajma sie sprawami z zakresu „niewidzialnej reki”. Istnieja organizacje charytatywne pomagajace dzieciom, samotnym, bezradnym itp – wymien problem spoleczny i z pewnoscia znajdzie sie jakas organizacja charytatywna wspirajaca walke z problemem. I dobrze ! Wszytkie te organizacje zatrudniaja zarowno ochotnikow, jak i zbieraja pieniadze potrzebne na ich dzialanosc statutowa. Bo po to wymyslono pieniadze, zeby nimi kupowac: nie tylko rzeczy i uslugi, ale rowniez dobre samopoczucie dajacych datki – towar jak kazdy inny, badzo wskazany szczegolnie jesli nabyty uczciwie, np. dajac pieniadze na cele charytatywne na miare wlasnych mozliwosci.
W moim kraju nie ma instytucji publicznej, ktora nie mialaby wspierajacej jej fundacji. Maja takowe uniwersytety, maja szkoly publiczne, o szpitalach juz pisalem, i nikt z powodu istnienia tego systemu wsparcia nie lamentuje nad upadkiem panstwa czy systemu – systemu, ktory wcale nie jest taki idiotyczny. Po prostu jest jaki jest, co nie oznacza, ze nie moglby byc lepszy. Problem w tym, ze chyba nie bedzie, nawet po postulowanym przez Ciebie rozgonieniu „tego towarzystwa”. Pieniadze sluza nie tylko kupowaniu dobrego samopoczucia, ale tez dzialnosci publicznej, a tych ciagle brakuje wobec ciagle rosnacych aspiracji spolecznych.
Pozdrawiam.
Nie moge uwierzyć, że to już 18 lat. Pamiętam jak w 1992 r. Owsiak próbował skontaktować się z Belwederem i prezydentem Wałęsą i jak go zbywano.
W sumie za jakiś czas Owsiak powinien zostać ministrem zdrowia. Po prostu nie ma innej opcji. Akcja ma jeszcze jeden wymiar- przypomina jak mizerna, niewydajna jest opieka medyczna w wydaniu państwowym. Może pora w końcu zastosować wariant, który funkcjonuje na zachodzie Europy i skończyć z „bezpłatną” opieką medyczną. Jej nie ma i nie będzie. Pytanie tylko jak efektywnie zarządzać pieniędzmi, które są. I Owsiak to pokazuje.
MBRAUN pisze:
2010-01-11 o godz. 18:28
——————————-
Szanowna/y MBROWN,
1. Ponieważ Wielka Brytania jest krajem doskonałym/z bogactwem, po kryzysie na jednym z jej filarów-usługach finansowych, podczas przekonywania mnie, lekko bym się upierał…/ a ludzie są Aniołami, więc, z pełnym zaufaniem do Twojej Szlachetnej osoby , przyjmuję, że takie sklepiki , o których wspominasz są „wpożo” wzorcem, i świetnym pomysłem na „całorocznego Owsiaka”.
Dziwię się tylko, że ja się Tobie skojarzyłem , jako właściwy adresat , dla takich zwierzeń. Moje „tyrady” dotyczyły zupełnie czegoś innego. Ja pozwoliłem sobie trochę pomarudzić o tym całym , cholernym XXI wieku, który u nas w Polsce, na europejskiej prowincji, już się zaczął/przynajmniej kalendarzowo/, a nie o wariantach na Dobro , w wykonaniu następców nawróconego Ebenezera Scrooge’a.
Oczywiście bardzo spodobał mi się Twój sposób dowodzenia prawdy, gdzie samo powołanie się na coś co istnieje w Wielkiej Brytanii jest dowodem samoistnym.
Obiecuję Tobie, że od dzisiaj, będę tej metody dowodzenia używał gdzie i do czego się tylko da. Uważam, że w swoim rodzaju jest genialna!!!!!!
Bardzo więc Tobie dziękuję za taki fajny patent ,
Serdecznie Pozdrawiam,Sebastian
P.S. Czy ta metoda działa również przy dowodzeniu porównawczym w górę, czy tylko w dół? Np. Jeśli bogatą Anglię stać na królową z wnuczętami, to czy Polska też mogłaby sobie taki luksus zafundować?
Jacobsky
Z satysfakcją przeczytałem Twoją Twoj komentarz dlatego, że jest wolny od uczuciowej i politycznej egzaltacji. Również podoba mi się, że proponujesz jakąś intelektualną, odbiegającą od sztampy formułę dyskusji. O to mi właśnie chodziło w obu moich tekstach – o uniknięcie kolejnych banałów typu „jacy jesteśmy wspaniali”, „znów sprostaliśmy próbie” i „staneliśmy na wysokości zadania”. Przyznam, że jestem już znużony ciągłym udowadnianiem jacy jesteśmy wspaniali.
Niestety, krótka forma wypowiedzi zmusza do stosowania skrótów myslowych i dlatego może nie zostałem do końca przez Ciebie zrozumiany
Doskonale rozumiem, że by akcja wypaliła potrzebna jest otoczka medialna – to służy mobilizacji i skuteczności akcji. Mnie tylko razi, że udaną akcję traktuje się jak cud nadprzyrodzony a z jej twórcy – pewnie wbrew jego woli – robi się kogoś na podobieństwo laickiego świętego. Jednym słowem razi mnie przesada. W jednym z koncertów Woodstock grał Rammstein – dobra ale ponura i dołująca kapela z terenów dawnej NRD. Wybacz ale nawet zestwienie tej muzyki z radosną i familiarną atmosferą kampanii Owsiaka wywołuje efekt groteskowo – komiczny. Oczywiście nie jest to winą Owsiaka tylko tej nieznośnej atmosfery egzaltacji narodowej zmieszanej z wesołkowatą beztroską, którą się wokół kampanii tworzy.
Nie mogę się z Tobą zgodzić, że nie ma nic niewłaściwego w podnoszeniu samopoczucia społecznego za pomocą akcji lub kampanii. Wielokrotnie usiłowano mi podnosić samopoczucie jednorazowymi erupcjami entuzjamu społecznego – nieraz się na to nabrałem – ale gdy entuzjazm mijał świat wracał boleśnie do normy a rzeczywistość na nowo skrzeczała. Myślę więc, że dobre samopoczucie społeczne raczej nie wiąże się z jedną udaną kwestą i zależy od wielu bardziej skomplikowanych czynników. Grzechem jest o nich zapominać nawet w momentach chwilowej euforii.
Zgadzam się z Tobą, że w uporządkowanej, mającej wartości i więzi wspólnocie gesty dobroczynne pelnią ważną rolę głównie jako przejaw solidarności ludzi i pożyteczna forma psychoterapii. Są cennym dodatkiem do przyzwoitego systemu ochrony słabszych – starców, chorych, uzależnionych itp. Problem tylko w tym, że w moim kraju te systemy szwankują – zarówno instytucjonalne jak i formy zwykłej, ludzkiej współodpowiedzialności. W Twoim kraju kwesta jest uzupełnieniem możliwości tego co jakoś funkcjonuje. W moim kraju z kolei kwesta bywa często jakimś alibi, próbą zachowania twarzy w obliczu bezwzględnego darwinizmu społecznego, który sami tworzymy.
Wcześniej powołałem się na badania prof Czapińskiego z których wynika, że mamy tragiczne współczynniki „uspolecznienia”. Mimo ustawy o wolontariacie, programów współpracy państwa z sektorem pozarządowym tkanka społeczna jest wątła. Polacy są zamknięci w sobie, zatomizowani i niechętni działaniom dla wspólnego dobra. Nie chodzi mi zresztą o tylko o tworzenie struktur – myślę również o zwykłej ludzkiej solidarności i życzliwości. Niestety tej skazy społecznej nie zawoaluje się spektakularną akcją propagandową. Dlatego też nakręcanie dobrego samopoczucia społecznego jedną euforyczną kampanią budzi moje opory, bo zniekształca obraz rzeczywistości.
Co do systemu opieki zdrowotnej – znów nie mogę Ci przyznać racji i pogodzić się z tym, że jest jaki jest. Jest zły, nieobliczalny i budzi chyba najpoważniejszy społeczny lęk w kolekcji lęków polskich. Straciłem już nadzieję, że ktokolwiek go ulepszy. Jasne, że jest możliwość korzystania z alternatywnego systemu leczenia prywatnego. Tyle, że kilku milionów ludzi na to nie stać i ich alternatywą jest jedzenie albo lekarstwa. Kilka milionów przerażonych ludzi jest równocześnie trzęsacym politycznie Polską elektoratem. I tyle – kwadratura koła.
Piszesz, że zamiast uprawiać „niewidzialną rękę” łatwiej jest dać pieniądze wyspecjalizowanym organizacjom społecznym. Tyle, że jak pisałem wyżej nie zawsze jest je komu dać. Sektor pozarządowy nie jest w Polsce potęgą a niektóre obszary życia z powodów poprawności społecznej i obyczajowej nie są zagospodarowane. Mieszkałem kilka lat na wsi i gratis pisałem chłopom pisma procesowe, odwołania od naliczonych nawiązek i kar, prośby o rozłożenie karnych prac i grzywien na raty lub umorzeń. Najczęściej sprawy dotyczyły jeżdżenia po pijanemu traktorem lub rowerem, jakiś bijatyk, obrazy urzędników itp wybryków. Wiesz ile ta moja działalmność społeczna budziła emocji, ile nasłuchałem utyskiwań, że pomagam lumpom i pijakom. Jaka organizacja społeczna by się tym zajęła? Kto by jej dał w tym autorytarnym społeczeństwie złamy grosz? Jacobsky – tłumaczenie ludziom, że człowiek ma prawo do obrony jest tutaj jałowe jak waleniem grochem o ścianę.
Jeszcze ostatnia uwaga nt „niewidzialnej ręki”. Praca społeczna niekoniecznie musi się wiązać z wyrzeczeniami i poświęceniem – może też sprawiać przyjemność. Czytam Cię od kilku lat i widzę, że przygotowujesz się do dyskusji. Często polemizując szukasz w książkach, w internecie lub odgrzebujesz w głowie argumenty – jednym słowem poświęcasz swój czas i ofiarowujesz swoje doświadczenie i wiedzę. Z jednej strony pisanie pewnie sprawia Ci przyjemność i ma walor towarzyski. Ale z drugiej strony edukujesz, zmuszasz do myślenia swoich czytelników. A to jest właśnie działalność społeczna. Jednym słowem sam uprawiasz „niewidzialna rękę” stukając w klawiaturę w dalekiej Kanadzie.
Pozdrawiam serdecznie
Kartka z podróży,
dziekuje za odpowiedz i za uprzejme slowo, ktore zwracam z wzajemnoscia.
Co do marketingu, to taka juz chyba jego rola: robic wizerunek komus/czemus, a tutaj socjotechnika i psychotechnika nie odbiega zbytnio o tej, ktorej uzywa sie przy kreowaniu swietych. I tutaj masz racje: przy calym szacunku dla Orkiestry i jej „dyrygenta” trzeba zachowac umiar. Moja reakcja wynika byc moze stad, ze moi wspolobywatele dalecy sa od samozadowolnia i daja temu wyraz przy wielu okazjach, glosem swych luminarzy. Nie jest to bynajmniej dolowanie sie, ale tez nie ma – jak to sie tutaj mowi – strzelania szelkami w piers z samozadowolenia. Bardzo to zdrowe i samolecznicze. Z tym, ze przy akcjach typu Orkiestra ladunek zbiorowego entuzjamu jest nie do opanowania, co pewnie wynika rowniez z samego charakteru imprezy: pelny spontan (przynajmniej jako fasada), a co za tym idzie: reakcja lancuchowa samozadowolenia po imprezie. POlaczony efekt adrenaliny i widzialnosci medialnej… – nie trzeba wiele w takiej konfiguracji. Oczywiscie, ze po kazdej imprezie przychodzi the day after wyrazajacy sie jako totalny kac spowodowany przekarmieniem entuzjazmem. Bo entuzjam jest upajajacy, wyskokowy, co dostrzega sie pozniej, w momentach otrzezwienia. Wiele razy kiedy czlowiek popije mowi sobie, ze „to juz ostatni raz tak sie upodlil”. I potem pije znomu. Byc moze podobnie jest ze swiadomoscia zbiorowa, upita przez zbiorowy entuzjam, trawiony potem ciezko przez jakis czas, a dokladnie do nastepnej erupcji entuzjamu zbiorowego. Byc moze tacy jak Ty, majacy – powiedzmy sobie – silna odpornosc na entuzjam zbiorowy, a wiec w sumie slaba glowe w tej mierze, a co za tym idzie silnego kaca post-entuzjamowego, reaguja w sposob opisany przec Ciebie: tym silniejszy jest bol spowodowany powrotem do skrzeczacej rzeczywistosci im bardziej wystawieni byli na opary entuzjamu, ale w wiekszosci ludzie w swej masie potrzebuja co jakis czas takich bibek, tak jak bardzo wielu z nas odczuwa naturalna potrzebe, zeby sie co jakis czas napic, czesto wiedzac, ze cena do zaplacanie nazajutrz bedzie slona. A raczej sucha i bolesna. Po paru kieliszkach swiat robi sie lepszy, my unosimy sie pare centymetrow nad ziemia, zas pani ze stolika obok zaczyna nam sie podobac coraz bardziej, i zapominamy o wielu rzeczach, o ktorych zapomniec nie mozemy na trzezwo. Ja naleze do takich i byc moze dlatego odbieram Orkiestre z sympatia, jako zbiorowe, okazjonalne zamroczenie entuzjamowe, ktore dobrze robi raz na jakis czas, a kac i tak przechodzi z czasem i rzeczywistosc, ktora jaka jest, to wszyscy wiemy nas dogania, a z pewnoscia nie zmieni jej coroczna Orkiestra. Byc moze Orkiestra to jeden z tych wentyli upuszczajacych nieco cisnienia z i tak niemilosiernie zfustrowanego spoleczenstwa, a wiec tym bardziej wydaje mi sie, ze fakt istnienia Orkiestry ma sumie korzystny efekt socjologiczny i psychologiczny. Na zdrowie !
Wypadki jak ten z Woodstock owszem – zdarzaja sie, ale tez nie trzeba zapominac, ze koncerty dolujacych kapieli, jesli takowe sa przewidziane w programie, nie sa obowiazkowe. Podobnie jak koncerty kapeli super-rodzinnych i wesolych. Byc moze unia personalna Woodstock i Orkiestry jest niewlasciwie interpretowana lub gdzies popelniono blad (moze ustami samego Owsiaka) sugerujac, ze jedna impreza wynika z drugiej, i vice-versa.
Problem braku postawy spolecznej jest rzeczywiscie powazny. Nie wiem jak w polskich szkolach obecnie, ale tutaj, na ziemi zgnilego kapitalizmu panoszacego sie od wiekow dzieci maja obowiazek odrobic swoje godziny benewolatu, i to liczy sie do jednej z ocen koncowych. Czy polska mlodziez, szczegolnie w gimnacjach i liceach rowniez ma takie obowiazki ? Moje dzieci, ktore sa juz dorosle przeszly przez te benewolaty. Owszem, nie byly w siodmym niebie, ale tez nie traktowaly godzin przepracowanych spolecznie jako dopustu bozego. Nie oznacza to, ze obecnie sa one spolecznikami, ale wielu innych mlodych polyka ten bakcyl i pozniej, z wiekiem, angazuja sie oni w roznego rodzaju dzialanosc „niewidzialnej reki” wedlug wlasnego uznania i stanu ducha. Problem polega na tym, ze bycie spolecznikiem to pewnego rodzaju powolanie. Albo ma sie takowe, albo sie go nie ma, i w ten sposob marzenie o szerokim udziale spolecznym w wolontariacie moze byc z definicji nie do zrealizowania, albo nie tu i teraz, albo nigdy. Wazne jest jednak, zeby – i tu masz 100% racji – tworzyc i kultywowac spoleczne odruchy u tych, ktorzy jak Ty, maja zylke spolecznikowska. Moja zona, ktora w mlodosci jako nastolatka udzielala sie aktywnie w organizacjach pomocy dla dzieci niepelnosprawnych, zupelnie spolecznie i dobrowolnie, rowniez ma takie powolanie. Teraz pracuje Ona w dziedzienie opartej na udzielaniu ludziom pomocy, ale tez – jak podkresla – nie moglaby dobrze i z przyjemnoscia robic tego, co robi bez powolania do niesienia pomocy innym – powolania, ktore miala odwage przetestowac w naprawde poligonowych warunkach jako mloda dziewczyna. Kandydaci na lekarzy czy do innych zawodow zwiazanych z pomaganiem ludziom w potrzebie, nie tylko zdrowotnej, czesto musza odbyc wolontariat jako warunek przyjecia na studia zawodowe, co pozwala im ocenic swoje mozliwosci w udzielaniu pomocy inny, tolerancje i otwarcie na problemy innych. Niektorzy kontynuuja mimo braku takich mozliwosci, co oczywiscie owocuje potem konowalami czy bezdusznymi urzedasami, a nie lekarzami czy opiekunami spolecznymi z prawdziwego zdarzenia.
Pisze powysze, gdyz – jak juz napisalem wyzej – nie kazdy ma powolanie spolecznikowskie, czyli wyrazny i silny odruch realniej, namacalnej pomocy innym wedlug formuly „niewidzialnej reki”. I dlatego dawanie pieniedzy to w pewnym sensie okazja dla niewyposazonych w zylke spolecznikowska, ale za to majacych pare groszy na zbyciu, aby rowniez pomagac – pomagac na miare swoich mozliwosci nie tylko finansowych, ale tez mentalnych, i w ten sposob poprawic sobie samopoczucie. Byc moze to jest takze jedna z drog do stopniowego „odpuszkowywania sie” Polakow, otwierania na innych ? Lepsze to niz nic, z tym ze rzeczywiscie waznym jest stworzenie systemu, ktory efektywnie przyjmowalby i uzytkowal ofiarowane pieniadze. Skoro takowego brakuje w Polsce, to znaczy, ze problem jest powazny i jednorazowa Orkiestra nie wiele tutaj zmieni. Moze trzeba powolac Orkiestre caloroczna ?
O problemach systemu zdrowia nie chce sie rozpisywac. Wiedz tylko prosze, ze tutaj, w Quebeku, wcale nie jest rozowo i szans na poprawe raczej nie ma. Jest zle, bedzie jeszcze gorzej.
Pozostaje tylko zyczyc sobie zdrowia, co ninijeszym czynie i pozdrawiam serdecznie.
Jacobsky
Jacobsky
Dzięki za kolejny interesujący komentarz – przeczytałem z przyjemnością. Szedłem w Hiszpanii z Kanadyjczykami francuskiego pochodzenia z Quebeku. Fajni z nich byli kompanii. Może kiedyś będzie okazja na politycznych blogach do spraw Quebeku nawiązać. Pewnie znów się czegoś ciekawego od Ciebie dowiem.
Pozdrawiam serdecznie
Kariera po ludzku ? uprzejmość i empatia są dziś w cenie – http://coaching.focus.pl/2010/03/19/koniec-swiata-egoistow/