Kara za Madonnę

Jak na moją wrażliwość, to bluźnierstwo. Bułgarski prawosławny dostojnik metropolita płowdiwski Mikołaj dopatrzył się w katastrofie statku z turystami na Jeziorze Ochrydzkim w Macedonii… kary Bożej za koncert brytyjskiej piosenkarki w Sofii pod koniec sierpnia. Ludzie, którzy utonęli, byli Bułgarami. Nie wiem, czy ktokolwiek z nich był na koncercie, ale to i tak dla Mikołaja chyba nie ma żadnego znaczenia. Ważne, by przerazić i zapędzić przerażone owce do cerkwi.  

Bo jaki przekaz wyrażają słowa duchownego: że Bóg mógłby być mściwym oprawcą wybierającym ofiary na chybił trafił. I unicestwiającym je na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. Taki obraz Boga bliski może być fundamentalistom chrześcijańskim i niechrześcijańskim. I rzeczywiście – w USA znaleźli się pastorzy, którzy ataki 11 września – a więc zabicie 3 tysięcy niewinnych ludzi –  uznali za karę za bezbożnictwo Ameryki, a katastrofę tsunami w Azji za karę za seksturystykę.  

Ale tym, którzy wierzą, że Bóg jest Miłością, taki obraz Boga jawi się jako odrażający i całkowicie sprzeczny z współcześnie odczytywanym duchem Ewangelii. Co nie znaczy, że nie ma dziś katolików, którzy myślą o Bogu tak jak metropolita Mikołaj, a także, że jest on głosem całego prawosławia. Mam nadzieję, że to raczej pojedynczy przypadek złej teologii i złego duszpasterstwa.