Kara za Madonnę
Jak na moją wrażliwość, to bluźnierstwo. Bułgarski prawosławny dostojnik metropolita płowdiwski Mikołaj dopatrzył się w katastrofie statku z turystami na Jeziorze Ochrydzkim w Macedonii… kary Bożej za koncert brytyjskiej piosenkarki w Sofii pod koniec sierpnia. Ludzie, którzy utonęli, byli Bułgarami. Nie wiem, czy ktokolwiek z nich był na koncercie, ale to i tak dla Mikołaja chyba nie ma żadnego znaczenia. Ważne, by przerazić i zapędzić przerażone owce do cerkwi.
Bo jaki przekaz wyrażają słowa duchownego: że Bóg mógłby być mściwym oprawcą wybierającym ofiary na chybił trafił. I unicestwiającym je na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. Taki obraz Boga bliski może być fundamentalistom chrześcijańskim i niechrześcijańskim. I rzeczywiście – w USA znaleźli się pastorzy, którzy ataki 11 września – a więc zabicie 3 tysięcy niewinnych ludzi – uznali za karę za bezbożnictwo Ameryki, a katastrofę tsunami w Azji za karę za seksturystykę.
Ale tym, którzy wierzą, że Bóg jest Miłością, taki obraz Boga jawi się jako odrażający i całkowicie sprzeczny z współcześnie odczytywanym duchem Ewangelii. Co nie znaczy, że nie ma dziś katolików, którzy myślą o Bogu tak jak metropolita Mikołaj, a także, że jest on głosem całego prawosławia. Mam nadzieję, że to raczej pojedynczy przypadek złej teologii i złego duszpasterstwa.
Komentarze
Obawiam sie, nie jest to „pojedynczy przypadek złej teologii i złego duszpasterstwa.” Tak samo wielu ksiezy twierdzi, ze HIV i AIDS to kara boska za homoseksualizm. Takich pomyslow bedzie wiele dopoty dopoki beda ciemni ludzie, ktorzy w takie idiotyzmy beda wierzyc. A jest ich na peczki. Niestety.
…nie sieja, sami sie rodza. A na dodatek dochrapuja sie wplywowych stanowisk lub wysokich ambon.
Czy bog jest miloscia ?
Osobiscie wierze w Milosc, choc nie wierze w bogow.
Z drugiej strony mowia, ze zemsta jest rozkosza bogow.
No tak, ale przeciez nie nalezy mieszac rozkoszy z Miloscia.
Co za paszatet ! Ech, zlozone jest zycie, kiedy ma sie bogow w tle…
O ile latwiej jest bez bogow, prawda ?
Madonna wie, co robi. Dla zwariowanych klechow i nawiedzonych swieckich (tak ja ci w Polsce, z Brudzinskim, czy jakos tak na czele) Madonna to niemal bron masowego razenia. Czasem dobrze jest spuscic taaaaka bombe na nawiedzona traby.
Zal potopionych ludzi. Zal sciska za siedzenie, kiedy slyszy sie nawiedzonych oszolomow.
Pozdrawiam.
Temat zastepczy chociaz wakacje sie skonczyly. Bluznierstwo prawosławnego dostojnika to „piece of cake” w porownaniu z wyczynami „zacnych” redaktorow.
Ależ Miły Gospodarzu, taka jest cała Biblia! Mściwy Bóg stale karze ludzkość za to że ją taką stworzył, jakby On, wszechwiedzący i wszechmocny, nie wiedział jaki będzie ten Jego twór i co uczyni. A potem jeszcze składa sam sobie w ofierze swego syna żeby siebie samego przebłagać za grzech pierworodny pierwszych ludzi. Jeśli doda się do tego śmierć, starość, choroby i inne zło, to faktycznie nie można się oprzeć wrażeniu że Bóg jest miłością.
Zbiorowa kara Boża spadająca na wszystkich za nieprawości niektórych jest w doktrynę chrześcijańską wpisana: potop, Sodoma i Gomora, plagi egipskie. Łatwo w ten sposób uzuasadniać choćby „bijcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich”. I co z tym zrobimy? To „postępowcy”, jak Gospodarz lub ja, muszą się wysilać, żeby uzasadnić swoje poglądy, Fundamentaliści z łatwością mogą się powołać na precedensy. Można im tylko zarzucać uzurpację polegającą na rzekomym wglądzie w myśl Bożą: skąd wiedzą, że akurat to konkretne zdarzenie było karą za grzechy, nie zaś zdarzeniem losowym? W Starym Testamencie Bóg przemawiał do patriarchów. Do metropolity Mikołaja też przemówił?
Około 500 tego typu szamanów przyjechało właśnie do swoje stolicy , czyli do Krakowa i odprawiają tutaj swoje czarodziejskie igrzyska. przy okazji warto pamiętać kilka znamiennych nazwisk; Degollado, Rydzyk, Peatz, Jankowski, Zalewski, Marcinkus, Calvi, Escriva, Gelli, i kilka organizacji; Opus Dei, Legiony Chrystusa, Loża P2, bank Ambrosiano, Mafia itp. Przewodzi główny czarodziej w czerwieni Dziwisz. A piszą, że mamy XXI wiek?
Religie lubią pokazywać wypadki i tragedie jako kary za niesłuchanie ich nakazów. Po pierwsze nic ich to nie kosztuje, po drugie jest to nieweryfikowalne, a po trzecie i najważniejsze rzeczywiście zapędza owce do świątyń. To dość prymitywny sposób na zapewnienie sobie tłumów, ale jak widać nadal używany.
To, że Bóg sam zrezygnował z odpowiedzialności zbiorowej, (Jeremiasz i Ezechiel), jakoś im umyka, gdy mogą to wykorzystać do własnych celów. Wielu duchownych, bez względu na wyznanie, stosuje w interpretacji świętych tekstów moralność Kalego, byle tylko nachapać się więcej władzy. I nie trzeba do tego szukać biskupów wystarczy posłuchać niedzielnych kazań.
Nota bene, w mojej rodzinie przekazywana jest historia o pewnym biskupie, który w prywatnej rozmowie stwierdził, że zniszczenie Warszawy podczas powstania było karą za bezbożność tego miasta w dwudziestoleciu. Dziś nie sposób zweryfikować tej historii, ale jakoś nie mogę jej uznać za nieprawdopodobną.
No cóż, mamy tu koncert „postępowców”, którzy wreszcie dorwali biednego, nazbyt prostotliwego prawosławnego klechę (lepszy byłby rodzimy, katolicki „czarny” ale z braku kogo innego …), żeby dać upust swoim „postępowym” fobiom i przemożnemu poczuciu „wyższości intelektualnej”, wrzucając do jednego worka Stary i Nowy Testament (z ich kulturowym uwarunkowaniem), pretensje do pana Boga, że nie jest uniwersalną, dobrotliwą niańką ubezwałasnowolniającą swoje stworzenia w imię ich „dobra” (no bo po co komu cierpienie i starość skoro chciałoby się być wiecznie młodym i zdrowym – abstrachuję od naiwności i płycizny tej „wizji”), Rydzyka i Paetza (którzy znaleźli się pod pręgierzem opinii publicznej z całkiem innych powodów ale kto by w to wnikał – te nazwiska „mówia same za siebie” a takie zestawienie nadaje się jak nic do wylewania świeckich frustracji i programowego niszczenia „ciemnogrodu”).
Skądinnąd, z mojego doświadczenia konsekwentnie i do końca postępowy bywa tylko paraliż a jego skutki są nieodwracalne – przynajmniej w perspektywie świeckiej.
Wzrusza mnie też pytanie jednego z przedmówców o to skąd wierzący wiedzą, że to wszystko wynika z woli Boga a nie „ze statystyki” (cytuję z pamięci). Jako przedstawiciel nauk technicznych ze statystyką jako metoda opisu zjawisk „przypadkowych” miewam do czynienia ale nigdy nie była ona dla mnie sama z siebie siłą sprawczą.
W przyszłych dyskusjach radzę się nieco bardziej wysilić i wymyślić coś lepszego.
Chciałbym poprzeć Kecaja.
Wypowiedź, o której Pan napisał nie są odosobnione.
Sam miałem okazję usłyszeć, jak pewien ksiądz w swym kazaniu stwierdził, że jeśli dziecko urodziło się niepełnosprawne, to jest to kara za postępowanie (czyt. grzechy) jego rodziców bądź dziadków.
Przyznam się, że gdy to usłyszałem byłem lekko zaszokowany. Tym bardziej, że mam bliskich znajomych, którzy mają takie dziecko. Czyli w tej sytaucji powinienem uwierzyć w słowa tego duchownego. I szukać grzesznych zachowań w ich życiu, bądź ich rodziców. Tyle, że ta niepełnosprawność wynika z ewidentnej winy lekarza przyjmującego poród. No, ale inni słuchacze tej wypowiedzi być może w nią uwierzyli (bo akurat nie znają osobiście takich przypadków).
Jestem człowiekiem wierzącym (i praktykującym). Ale po tym co Pan napisał (a także po zachowaniach niektórych duchownych), mocno się zastawiam, co mam dalej ze swoją wiarą zrobić.
Kazanie w podobnym duchu wysłuchałem w jednym z pomorskich kościołów po 11 września. Mój syn (wtedy 22 lata) od tego czasu nie chodzi do koscioła…
Byłam niedawno w kościele na mszy w maleńkiej wsi pod Bochnią. Jest to parafia Babci mojego męża. Msza była odpustowa, więc spodziewałam się wielkiego święta i radości w kościele.
Tłumy ludzi na zewnątrz jeszcze większe tłumy w kościele kolejki do konfesjonałów – sześciu księży spowiada. Kwiaty, obrazy i feretrony – serce rośnie. Jedno czytanie, potem drugie i czas na kazanie.
Nie jestem jakimś specjalistą od kazań kościelnych i wogóle mało się znam na tych kościelnych kwestiach, ale gdzieś w tej swojej głowie wymyśliłam, że jak odpust czyli święto w parafi to będzie piękne kazanie na pokrzepienie serc, w trudnych czasach kryzysu, pełne miłości.
Niestety tylko tak sobie wymyśliłam, ksiądz, który był gościem z innej parafii, jak huknął na ludzi, że poza kryzysem finasowym mają kryzys wiary, że coraz więcej młodych ludzi jest opętanych, że on sam w swoim kościele miał już dwie nastolatki, które wyparły się Boga a w sercu miały szatana, że trzeba było egzorcyzmy odprawiać. Tak cichaczem co niektórzy wyszli. Gdy przyszło do komunii to nie wiem czy połowa ludzi do niej przystąpiła.
Ciekawi mnie kto przeżywa większy kryzys czy wierni wiary czy kościół nauki?
Jesli komus zalezy na dobrej teologii, to z calego serca polecam wydana takze w Polsce (wydawnictwo Verbinum, ksiezy werbistow) ksiazke rabina Harolda Kushnera „Kiedy zle rzeczy zdarzaja sie dobrym ludziom”.
On jest zaprzeczeniem bulgarskiego Metropolity. Jest to bardzo piekna, osobista i madra egzegeza Ksiegi Hioba. Ksiazka napisana 20+ lat temu wciaz jest wielkim bestselerem w Ameryce, podsuwana kazdemu, bez wzgledu na wyznanie, kto sie zmaga z pytaniami o domniemane „okrucienstwo” Boga, z czym zmagal sie takze dobry rabin, kiedy jego pierwszy synek urodzil sie z porfyria i zmarl w wieku bodaj 11 lat jako gleboki, lysy i schorowany starzec. I nie podsuwa zadnych metnych teorii, ze „nie znamy wyrokow”. Ona te rzekome „wyroki” pozwala zrozumiec. I nie widzi zadnej cnoty w bezsensownym cierpieniu.
To jest jedna z tych ksiazek. ktora zmienia zycie i spojrzenie na biblijne teksty.
Panie Redaktorze !
Podpisuję się w 156 % pod „postem” PIRSA (z dn. 7.09.2009. h: 7.11.). Tradycją chrześcijańską (i to wszystkich denominacji i odłamów) jest przecież Biblia, a to jest historia nomadów, z wczesnego Antyku czy nawet okresu przed-antycznego, którzy w okrutny sposób „zdobywają” Kaanan. Ile tam morderstw, pożogi, ludobójstwa, przemocy i agresji. Nawet w Ewangeliach Absolut jest raczej przedstawiany jako mściwy, karzący i przede wszystkim surowy „pomnik”, bardziej jako król i sędzia, niźli Miłość, Współczucie, Empatia i Wybaczenie (niech nas nie zwodzą słowa Mistrza z Nazaretu, bo często i Jego wypowiedzi są ze sobą sprzeczne – np. Kazanie na Gorze i słowa o mieczach przekutych z lemieszy itd.). Wydźwięk np. Apokalipsy św.Jana jest wybitnie „potępiająco-totalitarny” (wobec „Innego”), tak jak wszystkie listy pawłowe (a to w zasadzie Paweł z Tarsu jest twórcą „praktycznym” chrześcijaństwa, jako nawrócony faryzeusz, czyli „uczony w piśmie” tzn. zakorzeniony w tradycji jurydyzmu judaistycznego *) jest taki sam. Przemoc, agresja, a przynajmniej „zdeptanie” „Innego”. Jakich słów używa np. Paweł gdy pisze o innych interpretatorach Pisma ? Jak odnosi się do gmin, które pozostają w symbiozie judaistyczno-chrześcijańskiej (dziś mówi się o judeo-chrześcijanizmie pierwszych wieków). Paweł tą praktykę zdecydowanie potępia.
Wyższy kler – wszystkich wyznań – uważa się za namiestników Boga. W zhierarchizowanej strukturze Kk jest to szczególnie widoczne – sojusz tronu i ołtarza wzmaga te tendencje od wieków (w prawosławiu – tradycja Bizancjum i osoby cesarza jako pomazańca bożego – i protestantyzmie, gdzie zasad cuis regio eiuis religio a priori „sprzęgała” władze nie tylko z hierarchię, ale i z wiarą ludu są to sprawy oczywiste
od wieków). Zwraca tylko uwagę jeden fakt, który Pan Redaktor w kontekście opisanej dziś sytuacji nie podniósł: otóż fundamentaliści różnych wyznań są sobie nadzwyczaj bliscy. Ich korzenie są tożsame, mentalność, praktyka, cele czy formy „ekspresji religijnej”. A że islamiści zabijają (w niektórych rejonach świata swoich przeciwników – prawdziwych czy wydumanych ?!); chrześcijanie – protestanci, katolicy i inni z „tej” grupy wyznawców – też tak czynią gdy są w większości. I też kler podburza do morderstw, przemocy, wspomaga organizacje terrorystyczne (np. w Indiach – Front Wyzwolenia Tripury, w stanie Tripura na wschodzie gdzie 90 % społeczności lokalnej to chrześcijanie, szkoły „Don Bosco” oo.Salezjanów udzielają czynnego wsparcia rebeliantom ww Frontu, podobnie ma się rzec w regionie „Bodoland” – część stanu Assam, gdzie baptyści z Nw.Zelandii i ich pastorzy zaangażowali się czynnie po stronie walczącego z rządem centralnym o oderwanie kraju Bodo od Indii separatystycznym ruchem, nazywanym „religijnym” etc.).
Nie dziwią więc takie wypowiedzi władyki Mikołaja. W Polsce też byśmy znaleźli podobne -jakby Pan Redaktor ocenił wypowiedź bp.Pieronka, „liberalnego” przecież hierarchy o p.poseł Jarudze-Nowackiej, że „to beton i kwas jej nie ruszy” (jest pełna miłosierdzia, empatii i miłości bliźniego, w „duchu” Mistrza z Nazaretu i Kazania na Górze ?!).
Pozdrawiam serdecznie.
WODNIK53
* Nie mówmy, iż człowiek dojrzały zmienia się pod wpływem iluminacji !To co do tej pory wyznawał, do czego był przyzyczajony, co mówił i czynił pozostawia na zawsze „w nim” ślady i wpływa na jego dalszą działalność.
Można też, racjonalnie, nie wierzyć w żadnego boga. Ani mściwego, ani też będącego miłością. Oba obrazy to iluzja naszych własnych ludzkich odczuć, względem bliźnich. To my stworzyliśmy boga na swój obraz i podobieństwo.
Podczas wizyty papieża Benedykta XVI w pohitlerowski obozie zagłady w Oświęcimiu/nazwa-nomen omen/ padło pytanie :”Gdzie był Bóg?”!!!!!!!!!!!
Przy innej okazji, psychologom zlecono zadanie, żeby stworzyli portret psychologiczny osobnika, o cechach żywcwm wziętych ze Starego Testamentu, przedstawianego tam jako Boga. Odpowiedź była niestety bardzo nieciekawa. Osobnik ten nic w swoim portrecie psychologicznym nie posiadał z Miłości.
Ktoś ,brak pewności kto, napisał Ewangielie dla Nowego Testamentu, w których jest vzawartych kilka historyjek, na poziomie wyobrażni autorów z tamtych czasów.
Kościół zaakceptował „poświęcenie przez Boga swojego syna na męczenśką śmierć/nie do końca potwierdzoną/ i to wystaqrczyło KK do lansowania idei Boga, jako Miłości. Miłością był oczywiście dla nas -ludzi. Dla swojeg syna , był już tymcwielkim strategiem, który dla nadrzędnego celu nie zawachał się przed niczym, nawet skazaniem własnego syna , na potworne męki…
Podziwiać można śmiałość wierzących w Boga, przystosowywania go do aktualnych swoich chceń. Istota, w porównaniu z którą, możemy być tylko marnością, w naszych świątobliwych wersjach zmienia się do naszych aktualnych nastrojw jak kameleon, zawsze z bezwzględnym umiłowaniem naszego wspaniałego gatunku.
Jeśli popatrzymy jednak na życie zemskie jako całłość, nasz wspaniały gatunek nie ma żadnych forów. Te same mechanizmy selekcji naturalnej, te same cele głwne-przetrwanie gatunku, wszystko, na jedną nutę. Być może dla hipotetycznego Boga, nie jesteśmy więcej warci niż każde inne jego żywe stworzenie, którym od siebie/prawa natury/ daje sprawiedliwie tyle samo. Chyba ,że za plan boski , mamy uznać niszczenie planety oraz innych gatunków, przez naszą ludzką rasę -stworzoną do panowania/?!/ nad pozostałym stworzeniem?
A pan Mikołaj, gra tylko to co w jego „biznesia” było warsztatowo traktowane, jako praktyka zawodowa.
Pozdrawiam,Sebastian
@przytomny2:
„Wzrusza mnie też pytanie jednego z przedmówców o to skąd wierzący wiedzą, że to wszystko wynika z woli Boga a nie ?ze statystyki? (cytuję z pamięci). Jako przedstawiciel nauk technicznych ze statystyką jako metoda opisu zjawisk ?przypadkowych? miewam do czynienia ale nigdy nie była ona dla mnie sama z siebie siłą sprawczą.”
Patrząc się na kolejność listów, zgaduję, że owym przedmówcą jestem ja. Radzę zatem nie cytować z pamięci, tylko sprawdzić (wystarczy przewinąć stronę do góry). Proszę nie przyprawiać mi gęby. Nie napisałem, że coś „wynika ze statystyki”, ale że jest „zdarzeniem losowym”. Statystyka nie jest siłą sprawczą, ale po prostu pewna ilość zdarzeń katastrofalnych występuje. I tyle.
Dla wyjaśnienia dodam, że jestem fizykiem, więc też coś o statystyce i zdarzeniach losowych słyszałem.
Panie Redaktorze,
Swietnie, że pan uważa, że Bog jest miloscia i że inne jego widzenie uważa pan za odrażające. Moim skromnym zdaniem nie wypada może jednak z fotela wyrokować o tym jaki Bóg jest, lub nie jest.
Poza tym zdaje się, że wierzy pan także iż Rosja nam nie zagraża, polityka zagraniczna to pańskim zdaniem zestaw gestów i bon motów (np.,ratyfikacje traktatu lizbońskiego okreslił pan kiedys jako gest), rozliczenie przeszłaości nie miałoby żdnego wpływu na teraźniejszość, it tak dllej, i tak dalej, żyli długo i szczęśliwie.
Jesli ma pan małe dzieci, to pewnie świetnie znoszą te pańskie bajania, ale przed dorosłymi szkoda się wygłupiać.
Skądninąd jasne staje sie dlaczego osuwa sie pan świat niezobowiązujących komentarzy, takich właściwie „bez” publicystycznych, bo jak tu, co zauważa Kubajurek, napisać. np o deficycie budżetowym, stoczniach, cieciu, Gradzie, bajdurzeniu premiera, mającego ten tylko cel aby zostać prezydentem nawet za cene potopu?
Kto ciekaw niech zajrzy do archiwum i skojarzy jak gromowładny jest redkator Szostkiewicz wobec opozycji i jakie nagle nalatuje go humanistyczne zainteresowanie światem i sprawami wszelimi, czy to z Bułgarii, czy z zakresu słowotwórstwa, kiedy lansowana partia zasługiwałaby na cięgi.
przytomny2 pisze:
2009-09-07 o godz. 10:35
„Jako przedstawiciel nauk technicznych ze statystyką jako metoda opisu zjawisk ?przypadkowych? miewam do czynienia ale nigdy nie była ona dla mnie sama z siebie siłą sprawczą.”
Byc moze, jako przedsawicielowi nauk technicznych, bliski powinien byc Tobie fakt, iz znakomita wiekszosc katastrof jak ta w Macedonii jest wynikiem bledu ludzkiego, bardziej lub mniej zakamuflowanego, ale w koncu wykrywalnego i poddajacego sie analizie. Miedzy innymi po to, zeby w przyszlosci takich bledow uniknac. Sluszne to i zbawienne, ale niestety nie zawsze daje oczekiwane skutki, gdyz ludzie sa ludzmi. A ludzie popelniaja bledy, czy to przy koncepcji i wykonaniu obiektu, ktory ulegl katastrofie, czy przy jego eksploatacji.
Nawet zjawiska naturalne, ktore z naszej perspektywy stanowia katastrofy, sa wynikiem dzialania sil, ktore znamy, ale ktorych nie jestesmy w stanie zmodelizowac do konca (a wiec przewidziec rezultatow), glownie z uwagi na wciaz istniejaca ulomnosc metod poznawczych i analitycznych.
Jesli Tobie czy komukolwiek innemu jest wygodnie i potrzebujesz bogow do interpretacji swiata, to Twoja prywatna sprawa. Juz z tego jedynego powodu nikt nie uwaza Ciebie za … i tutaj lista zazalen z Twego wpisu (nie chce jej powtarzac), ale z drugiej strony mamy prawo krytykowac sposob kanalizowania indywidualnych wierzec w postaci zinstytucjonalizowanych religii i struktur, przedstawicieli, oraz dziedzictwa, jakie zostawily te religie ludzkosci.
Wracajac do sil sprawczych katastrof: jesli bogowie czy jeden bog stworzyl czlowieka na swoj obraz i podobienstwo, to mozna przypuszczac, ze sami stworcy musza rowniez byc jakos ulomni, skoro my takimi jestesmy, i ta ulomnosc przejawia sie miedzy innymi przez popelnianie bledow z katastrofalnymi skutkami. To moze rodzic watpliwosci u wielu i z tego powodu mamy takich, ktorzy wola wierzyc (i nie wierzyc) w czlowieka, niz mnozyc byty bez potrzeby – bez potrzeby, skoro my to przeciez obraz i podobienstwo, a sa tacy, ktorzy uwazaja inaczej. Tyle ze niekoniecznie trzeba przekuwac indywidualny (acz permanentny) strach przez bogami w interpretacje zjawisk otaczajacego nas swiata, jak to uczynil bulgarski dostojnik, ktorego wypada raczej nazwac klecha, skoro zyje w swiecie magii i czarow.
I nie ma to nic wspolnego z postepem czy z postepowiscia. Przy czym wypada zauwazyc, ze paraliz jest raczej postepujacy, a nie postepowy. Jego skutki sa odwracalne wylacznie w perspektywie swieckiej. To w koncu u ludzi ten paraliz ustepuje, a nie u bogow, prawda ?
Pozdrawiam.
Ja kompletnie tego nie rozumiem. Madonna od lat zarabia na prowokowaniu fundamentalistów religijnych i skandalizowaniu. Na marginesie jej sceniczny seksualizm jest dla mnie całkowicie nieprzekonywujący i nudny jak flaki z olejem. Te wszystkie elementy profanacji, dominacji, fetyszyzmu, sado – maso i diabli wiedzą jeszcze czego są beznadziejne i smętne jak amerykańskie filmowe produkcje erotyczne. Nie rozumiem dlaczego tak nudna produkcja estradowa budzi tak wielkie emocje kleru i wiernych. A może jest tak, że Madonna faktycznie dotyka jakiś obsesji seksualnych skrępowanych rygorami religijnymi ludzi – np Psła RP Brudzińskiego o którym jeden z blogowiczów pisał. Może dotyka jakiś czułych punktów. Nie wiem – moich nie dotyka.
Pozdrawiam z miłego schroniska Santa Klara tuż przed Zumaja w Kraju Basków
Panie Jacobsky,
Ja zrozumialem wpis pana Przytomnego2 w ten sposób, że statystyka nie jest sama w sobie siłą sprawczą. A więc to nie statystyka sprawia, że kiedys tam wypadnie szóstka na kostce, tylko, statystyka wychwytuje, że cos tam powoduje, że szóstka wypada. Nic ponadto.
Istotnie wpis bardzo przytomny, i szczególnie sie zgadzam z brakiem zgody na lansowanie duchowego ubóstwa i rozważania o Bogu na kolanie i w piętnastu wierszach.
Zresztą, akurat co do statystyki i probabilizmu istnieja pewne jednak wątpliwości. Otóż filozofowie spierają się, co do tego, czy intuicyjnie b. małe prawdopodobieństwo jest wiedzą o niewystapieniu jakiegos zjawiska.
Przykładowo, jesli, np. prawdopodobieństwo zdarzenia X wynosi 1 do kwadrat liczyb czątek elementarnych we wszechświecie to czy wiemy na pewno, że to zjawisko nie wystapi?
Otóż, poza moim zasiegiem, ale jednak toczy sie we współczesnej filozofii zywa dyskusja na ten temat, i jest to jedna z trudniejszych dziedzin epistemologii. Ale to na marginesie.
Poza tym, naprawde czuje sie zażenowany „robieniem” z wypowiedzi nielubianych osób newsa na dyskusje światopoglądowe. Śmiem twierdzić, a wiem, że jest tu wiele osób niechętnych PO, że nic tak intelektualnie nie elektryzuje mainstreamu elektoratu PO niż link o tym, co powiedział(a) redaktor(ka) prowadząca program w Radiu Maryja.Pomijam żenujące milczenie, kiedy znacznie więcej wypaplał red. Władyka na fonii TOK FM, o Jerzy Buzku.
Każdy jednak lubi miec wrażenie, że umie powiedzieć to i owo na każdy temat, niech tam nawet i o Bogu. Więc jeśłi mówimy o fatalnym dziennikarstwie, to ten felieton wypełnia jego znamiona.
To nie jest zadne duszpasterstwo, to jest fanatyzm religijny pachnacy z daleka krancowa glupota i Bog tutaj niema nic do rzeczy, objawy tego ograniczenia umyslowego wystapily rowniez w Polsce z tej samej okazji (wystapienie radnego i tp.). Przy okazji Madonna jest piosenkarka amerykanska tylko przebywa w Wielkiej Brytanii z okazji zreszta rozwiedzionego malzenstwa, i tyle.
Z powazaniem
Pfg,Przytomny2,Jakobsky,
żeby Szanownym Panom , odrobinę zakłócić pewność własnego zufania do aktualnego stanu wiedzy ścisłej, t; statystyka, zdarzenia losowe… oraz interesujące wywody na ich kanwie , sięgające aż do zrozumienia hipotezy Boga, być może przypomnę tylko, że,:
ok dwa lata temu, Siergiej Brin, człowiek godny najwyższego zaufania, wygadał się, że jednym z najbardziej skrywanych osiągnięć firmy Google, której jest współwłłaścicielem, jest twierdzenie z dziedziny rachunku prawdopodobieństwa. Powiedział tylko tyle, że całe dotychczasowe rozumienia zdarzeń losowych, dzięki ich osiągnięciu, będzie za jakiś czas skazane na zsyłkę do lamusa. Ich osiągnięcie , tak zasadniczo zmienia losowość zdarzeń traktowaną przez dzisiejsze nauki statystyczne, że będziemy musieli scałkowicie zrewolucjonizować nasze rozumienie tych zjawisk. Zapowiedział, że jego firma , w przewidywalnym czasie, będzie w stanie WYLICZYĆ- każde zdarzenie, nazywane dzisiaj losowym. Barierą do pokonania, jest skonstruowanie maszyn liczących „kompatybilnie” do wymogów owego twierdzenia.
Jeśli dalibyśmy wiarę, temu co powiedział genialny Sergiej, możemy pofantazjować np. w takim kierunku:
-Boga, jako praprzyczyny i sprawcy wszystkiego, teoretycznie nigdy nie bylibyśmy w stanie wyliczyć. Od momentu skonstruowania owej maszyny liczącej, firma Google, będzie mogła wyliczyć/przewidzieć/ wszystkie działania Stwórcy. Być może nam to niewiele da, ale o dziełach bożych, wyliczalnych za pomocą maszyny można już trochę pofilozofować, mając na uwadze cały czas istotę boskości …
Pozdrawiam,Sebastian
Szanowny Panie Redaktorze.
To Pan jest gospodarzem tego bloga i to Pańskie prawo decydować o poruszanej tematyce.
Nie sadziłem jednak, by bredzenie jakiegoś wyższego rangą popa, którego dopadła trauma po tym jak popadia zdzieliła go szmatą w głowę za to, że naniósł błota na dywan wracając ze spaceru z psem uznał Pan z aż tak istotne, że już po upływie doby od poprzedniego wpisu i ciekawie rozwijającej się dyskusji postanowił ją Pan tym samym zdeprecjonować zbiegając na peryferie o których był uprzejmy wspomnieć już Kubajurek o godz. 03:39.
Ma Pan prawo uważać, że dysputa pod Pańskim okiem na temat Unii Europejskiej i Traktatu Lizbońskiego czy inne tematy z zakresu, w którym Pan się specjalizuje to „mały pikuś” przy, jak podobno mówi Doda, bredzeniu jakiegoś „naprutego osobnika i pod wpływem ziół”, które pewnie ta złośliwa popadia mu podstawiła.
Może jest to metoda na pozyskiwanie dziennikarskiego autorytetu i ciekawych czytelników bloga. Może, nie znam się na tym.
Życzę powodzenia, Nemer.
Jack pisze:
2009-09-07 o godz. 15:55
kazdy ma prawo rozumiec wypowiedz przytomnego na swoj sposob. Zwracam jednak uwage, ze obok kawalka o statystyce sa tam takze inne elementy, ktore wiecej niz zachecaja do dyskusji, w tym na przyklad passage o domniemanym koncercie „postepowcow” i o paralizu, co to niby postepowy, a tak naprawde, to postepujacy. Otwarcie typu 7 BA z prewncyjna rekontra zanim ktokolwiek zdla cokolwiek powiedziec. A tymczasem karty przytomnego wcale nie uzasadniaja takiej brawury w licytacji swego stanowiska.
Zgadzam sie w calej rozciaglosci, ze na pograniczu ludzkiego poznania gleba jest zyzna dla dyskusji filozoficznych. To bardzo dobrze, ze tak sie dzieje. My jednak mowimy o zatonieciu statku na macedonskim jeziorze i o sposobie patrzenia na przyczyny tego typu zdarzenia, a nie o mozliwosci wystapienia zjawiska o prawdopodobienstwie opisamym wspomnianym przez Ciebie rownaniem. Z doswiadczenia i z archiwow instytucji powolanych do badania katastrof wynika, ze przyczyny tych ostatnich sa na ogol duzo bardziej prozaiczne, i ze ich opisanie nie wymaga na tyle glebokich i wazkich dysput filozoficznych, a wiec nie mnozmy bytow bez potrzeby.
Pozdrawiam.
Sebastian pisze:
2009-09-07 o godz. 16:25
Osobscie uwazalbym ze slepym poleganiem na google. O ile mowi sie juz, ze jesli nie mozna czegos wygooglowac, to znaczy, ze to cos nie istnieje, to powyzsze dictum wcale nie oznacza, ze jesli google mowi, iz tak bedzie, to ze tak bedzie naprawde.
Juz nie pamietam, kto zakrzyknal, zeby dac mu punkt podparcia, a podniesie cala Ziemie czy Wszechswiat – nie wazne. Krzyczal z wiadomym rezultatem. Dzis Craig Venter bunczucnie obiecuje stworzyc sztuczna komorke zywa (patrz: dyskusja na blogu „naukowcow”). W tym swietle zapowiedz Brina wcale mnie nie dziwi, zwlaszcza kiedy pamieta sie, co mowiono o „Titanicu” zanim wyruszyl w swoj tragiczny, jedyny rejs.
To tak, zeby sie trzymac blizej tematu.
Pozdrawiam.
Jakobsky,
Oczywiście , zaprezentowaną przez Pana postawę, sam prezentuję na codzień i we wszystkim, oprócz… spraw, króre znam, albo porafię rozumieć. Tak się dziwacznie składz, że swego czasu , jeszcze podczas studiów, doszedłem matematycznie do twierzenia, o rokowaniach podobnych do Google’owskiego. Nawet wpadłem na to,że „dotknięcie” nowego, jest kwestią dużych komputerów o wyrafinowanej, specjalistycznej konstrukcji. Wtedy odpuściłem, pomimo że nigdy nie znalazłem luki w moich rozumowaniach. Nie znalazł żadnychsłabych elementów w tych opracowaniach mój profesor z matematyki, co nie przeszkadzało jemu uważać mnie za nawiedzonego idiotę.
Komórka, to też realny twór. Żadnych cudów , które przekraczałyby prawa przyropdy, przy jej stwarzaniu nie potrzeba. To tylko kwestia dopracowania tej technologii, jakiej użyła natura. Może uda się ją opanować za 100 lub 1000 lat, ale jacyć „nieobliczeńcy” mogą zrobić to TERAZ.Jeśli nie w takich przypadkach, wiara czyni cuda- to w jakich?\
Pozdrawiam,Sebastian
A wiec to tak, Gospodarzu, sa dwa Testamenty. Ten pierwszy jest sfalszowana prze Zydow (na ich wlasny uzytek) parodia. Bog-zlosliwy bozek nie moze byc przeciez Bogiem-miloscia. Czytalem na Google, ze prawdziwy Stary Testament juz odnaleziono i nelezy sie spodziewac jego rychlej publikacii. Dopiero wszycy oczy wywala, kiedy zobacza, jaka Bog jest Miloscia! Ale Nowy Testament jest prawdziwy, do niego Zydy sie nie dorwaly (moze tylko z wyjatkiem Jezusa przeklinajacego drzewo oliwne i Jezusa doradzajacego uczniom swoim, by pod strzechy psow samarytanaskich nie zagladali). No to teraz juz cacy, wszystkim oczy sie otworza i wkroczymy w cudowny swiat pelen milosti, gdzie pantera i jagnie tula sie czule do siebie.
(Ciew jestem, Gospodarzu, czy dopuscilem sie chamstwa formalnego czy merytorycznego?)