Karuzela z prezydentami

Wczoraj Jolanta Kwaśniewska, dziś Andrzej Olechowski, jutro? To nie tylko sezon ogórkowy w mediach, to pomruki nadchodzącej kampanii. Nie lekceważyłbym ich. Zaczyna się ustawianie w dołkach startowych. Ponieważ jest na razie tylko jeden pewny i poważny pretendent, naturalnie Tusk, politycy sondują, jakie jest pole manerwu dla kandydatów słabszych, mniej oczywistych.

Kwaśniewska mówi nie, ale niecałkiem przekonująco. Wprawdzie jej zaskakująco dobry wynik sondażowy jest dowodem nie tyle realnej gotowości wyborców do głosowania na nią, ile raczej jej popularności, Platforma nie powinna go obśmiewać. Podobnie z Olechowskim. Wprawdzie na razie jego alians z platformianym wyrzutkiem Piskorskim pod szyldem Stronnictwa Demokratycznego wygląda nieco groteskowo, a w sondażach Olechowski nie błyszczy, to jednak tandem Olechowski-Piskorski może mocno zamieszać w polityce.

Obaj politycy są na ,,głodzie” sukcesu i rewanżu za upokorzenia, jakich zaznali od liderów PO. A mają pojęcie, jak się robi politykę, mają gęstą sieć ważnych kontaktów, wreszcie mają też środki. Są groźni, bo mogą psuć humor Platformie widmem odebrania kilku, a może nawet więcej, procent Tuskowi lub taktycznym sojuszem z lewicą, a tu procentowy urobek może być już całkiem spory.

Cieszy się z tego przede wszystkim PiS, choć jest to śmiech przez łzy, bo Lech Kaczyński albo do ponownych wyborów nie stanie, albo odpadnie w pierwszej turze. Uważam, że pierwszy wariant – niekandydowanie – byłby lepszy, bo oszczędza prezydentowi i jego wyborcom upokorzenia i goryczy klęski.

PiS może wystawić Zytę Gilowską, bo Ziobry jeszcze nie – do tego potrzebny jest pucz na dworze ,,sułtana”, jak uroczo nazywa prezesa JK pisowski wyrzutek Dorn, a do puczu dojdzie dopiero po przegranej w 2010 r. -ale i ta ,,wunderwaffe” pisowcom nie pomoże. Mogą im pomóc tylko poważne porażki Tuska. Nie takie jak bagno w mediach publicznych, raczej takie jak kontrowersje wokół banków i podatków. Strach przed powrotem PiS do władzy, przed chaosem na linii rząd-prezydent, przed przedłużeniem na kolejne lata prezydentury tak słabej a jednocześnie tak zaczepnej, wciąż działa i będzie działał aż do wyborów.

Nowego Tymińskiego nie przewiduję, nie widzę też szans na jakąś prawdziwą nową a poważną twarz, która by mogła nawiązać walkę a co dopiero zagrozić Tuskowi. Co nie znaczy, że ma on już Pałac w kieszeni.  Bo może będzie musiał oń stoczyć prawdziwy bój. Wygra, ale będzie lizał rany. Kto jednak liczy na cud i wejście do gry kogoś politycznie świeżego, jakiejś atrakcyjnej nowej twarzy, ten się moim zdaniem przeliczy. Rozkręcająca się karuzela z prezydentami liczy tylko kilka krzesełek a wszystkie są już zajęte.