Papież, biskup, prawda

Zakipiało we mnie, gdy poznałem szczegóły zdjęcia przez Benedykta XVI ekskomuniki z tak zwanych lefebrystów. Co się dzieje z tym pontyfikatem? Oto kilka uwag o sensie tego, co zdarzyło się w zeszłym tygodniu w Watykanie. Niby nic takiego, co to obchodzi nie-katolików, a katolicy, cóż mają problem, to ich sprawa. Fakt, to jest wewnętrzna sprawa Kościoła, lecz jej znaczenie wykracza poza Kościół.

Uchylenie furtki oficjalnego Kościoła przed lefebrystami odbiło się szerokim echem nie tylko w Kościele. Taka jest logika globalnej wioski.

Napisałem o tym do Polityki. Tu interesuje mnie biskup lefebrysta Richard Williamson, jeden z tych, z których Benedykt XVI zdjął teraz ekskomunikę Jana Pawła II. Skąd się biorą tacy ludzie? Wietrzący wszedzie spiski mediów, rządów, Żydów. Negujący hitlerowskie komory gazowe i Szoa, Holokaust. A także wypadki 11 września 2001: nie było żadnych samolotów, nie było samolotu wbitego w Pentagon.

Można sobie, kto lubi, ja nie lubię, ale czasem muszę z obowiązku publicysty, posłuchać i pooglądać na YouTube. Duchowny i to prałat plotący takie brednie publicznie, do wiernych, to jednak skandal. Słaba to pociecha, że to Anglik, a więc reprezentant mojej ulubionej kultury anglosaskiej. Że wywodzi się z anglikanskiej rodziny, a przeszedł na katolicyzm pod wpływem Muggeridge’a, wybitnego współczesnego pisarza religijnego, wielbiciela Matki Teresy, a wcześniej szpiega Korony.

Anglia nie jest wolna od choroby antysemityzmu, pełno w niej osobników wyznających najbardziej dziwaczne idee i poglądy. Ale ekscentryczność toleruję do pewnych granic. Przekroczyli je dla mnie nie tylko David Irving czy Polak Dariusz Ratajczak, ale także Garaudy, którym przed laty zaczytywałem się jako student literatury czy Norman Stone, którego poznałem kiedyś w Stambule, też negacjonista ale tym razem tureckiego ludbójstwa na Ormianach.

Nie umiem wskazać jakiejś jednej cechy, która łączy tych często wybitnych w pewnych dziedzinach ludzi. Domyślam się, że to jakiś splot okoliczności życiowych plus typ osobowości. Ale to nie może być usprawiedliwienie. Ludzie tego pokroju lubią się przedstawiać jako ofiary państwa policyjnego, polityczbnej poprawności, zmowy elit itp. A także kreować się na prawdziwie niezależnych poszukiwaczy i obrońców prawdy i wolności słowa. Dlatego nic ich nie przekona, że są w istocie siewcami kłamstwa i nienawiści. Jak może to nie przeszkadzać papieżowi Benedyktowi, że Williamson jest jednym z nich?