Niewdzięczny prezes Kaczyński
Otwarły się oczy Dornowi, otwierają się i Ziemkiewiczowi. W dzisiejszej ,,Rzepie” żali się, że prezes PIS winien jest mu nieco więcej uwagi, niż to okazał. Bo przecież publicysta Rzepy należy do tych, którym prezes zrobił bardzo wiele nadziei. Nie dodaje przy tym skromnie, że odpłacał się za to JK z nawiązką, propagując PiSowską IV RP, gdzie tylko mógł – w prasie, TV i na spotkaniach z publicznością. A tu taki cios: prezes Kaczyński nie traktuje poważnie tego, co Ziemkiewicz o nim pisze, bo Ziemkiewicz go nie lubi.
Przecieram oczy z rozbawienia. I prezesem, i publicystą. Pierwszy znów pozbył się jednego z wpływowych orędowników swej polityki, drugi zachował się jak nastolatek odrzucony przez swą umiłowaną. A wszystko dlatego, że Ziemkiewicz w kolejnym panegiryku na cześć Polski Pisowskiej, wyraził kilka krytycznych a słusznych przecież uwag o prezesie i zabójczych skutkach jego linii – zabójczych dla PiS, a więc i dla jej politycznego projektu.
Ziemkiewicz pisze, że publicysta nie jest po to, by polityk go lubił. Tak się odgryzł Kaczyńskiemu, który wyrokuje, że Ziemkiewicz go bardzo nie lubi. Co to jest w ogóle za poziom polemiki? Co nas obchodzi kto kogo za co lubi czy nie lubi? Jak Kaczyński może serio mówić, iż ewentualnie rozważa czyjeś słowa, o ile ich autorem jest ktoś, kto Kaczyńskiego lubi? Niby to tajemnica poliszynela, jak bardzo urazowi i emocjonalni są bracia K., a tu proszę – mamy kolejny tego dowód w druku, a nie w plotkach. Ziemkiewicz tak się starał, a Kaczyński tak go zbył, niewdzięcznik, zamiast podumać nad jego wywodami.
Gdybyż to jeszcze publicysta wykazywał podobną wrażliwość w innych tekstach, np. tych, w których atakuje Michnika. Ziemkiewicz oczekuje wdzięczności i refleksji od tych, których ceni, których poglądy podziela, którzy mu ,,robią nadzieję”. Tych, których uznał za wrogów, traktuje podobnie jak jego potraktował teraz jego własny idol i mentor. Wątpię, czy jeden i drugi wyciągną z tej historii jakiś morał.
Tak samo jak wątpię – to już inny temat – czy coś konstruktywnego zrodzi się z konfliktu o Dziennikarza Roku 2008 między GW a TVN. Szkoda, bo cokolwiek powiemy o jej słuszności, mógłby to być dobry pretekst do branżowej a może i publicznej dyskusji. Moim zdaniem, tegoroczna nagroda pokazuje przede wszystkim, jak i w Polsce media elektroniczne zaczynają wyznaczać standardy tak zwanego mainstreamu.
Komentarze
Pan Ziemkiewicz zawsze wiedział gdzie stoją konfitury.
Czas na Kaczyńszczyznę.
Kaczynski gniewa sie na Ziemkiewicza, bo Ziemkiewicz nie lubi Kaczynskiego…
Piaskownica.
Kiedy czytalem informacje o Rymanowskim, urzeklo mnie jedno ze zdan wypowiedzianych przez Laureata tegorocznej nagrody:
Ta nagroda jest dla mnie szczególnie ważna dlatego, że nasze środowisko jest momentami bardziej podzielone. (podkreslenie moje)
Jak komentowac powyzsze, skoro wycieklo ono z ozloconych ust dziennikarza ukoronowanego najwyzszym (?)zaszczytem, jaki branza dziennikarska ma do zaoferowania ?
Hello !!!!!
Momentami podzielone ??? To znaczy, ze przez wiekszosc czasu dziennikarze mediow w demokratycznym kraju maja spiewac zgodnie w chorze na jedna melodie i na jedna tonacje ?
Pomijam styl Romanowskiego, ktory trafnie okresla sie jako podkrecanie pyskowki. Widac wiekszosc srodowiska to akurat bardzo sie podoba. Skomentowal ten stan rzeczy Internetowy Obserwator Mediów. Dla niego rowniez wybor Romanowskiego to przejaw pewnych niepokojacych tendencji w mediach polskich.
Kazda wladza psuje sie od glowy. Po dwoch z trzech wladz monsteskiuszowkich (moim zdaniem sadownictwo nadal trzyma sie dzielnie) kolej przyszla na czwarta, aby pochwalic sie kolejnymi objawami gangreny.
Pozdrawiam.
Panie Adamie,
Tez sie usmialem czytajac tekst Ziemkiewicza i oczy przecieralem. Nie sadze aby ktorykolwiek z protagonistow tego dramatu cos z niego zrozumial, skoro trzeba bylo 3 lat zeby wyciagnac tak idiotyczne wnioski, jakie obaj wyciagaja.
Panie Adamie,
choć bardzo lubię pana teksty w Polityce, blog staram się czytać na bieżąco, to dzisiejszego wpisu nie rozumiem. Przeczytałem przed chwilą oba teksty Ziemkiewicza i przyznam się szczerze, że tezy w nim postawione są bardzo dyskusyjne, ale można je inaczej odebrać, w zależności od intencji.
Moja koleżanka słusznie twierdziła, że czytając jakikolwiek tekst, bardzo wiele zależy od poglądów, ale i nastroju czytającego i często coś neutralnego może wywołać skrajne reakcje u dwóch różnych osób (ale to chyba jest truizm). Pan doszukał się lamentu publicysty porzuconego przez swojego „mentora”, ja natomiast niczego takiego nie widziałem. To, że Ziemkiewicz ma podobne poglądy co J.K., to nic nowego. Ale chyba rozumiem, co miał na myśli, gdy pod koniec swojego wpisu na blogu stwierdził, że tacy jak on kilka lat temu zaufali Kaczyńskim i choćby z tej racji powinni więcej uwagi zwracać na krytykę płynącą z, że się tak wyrażę, najbliższego środowiska. I chyba tylko o to chodziło, a nie o narzekanie biednego dziennikarza odesłanego z zapomnienie, ignorowanego przez prezesa.
Śmieszne było natomiast stwierdzenie, jakoby pojawiła się spora grupa aspirujących do dołączenia do „salonu” czy też „elity”, ale jako że obecnie urzędujący premier tak naprawdę dba o interesy lobbies i korporacji i żaden awans społeczny z prawdziwego zdarzenia nie jest możliwy, więc w grę wchodzi tylko symboliczne pokonanie szczebli drabiny społecznej, i to w postaci narzekania na Kaczyńskich. To fascynujące, jak odrzucana jest możliwość, nie tylko przez dziennikarzy,ale i samych Kaczyńskich, że ludzie ich po prostu nie lubią za to, co mówią i robią. Ale na tym polu chyba nikt ich nie przekona.
Podobna sytuacja pojawiła się przy okazji nagrody dla dziennikarza roku. Na tekst Pacewicza TVN zareagował stwierdzeniem, że to zwykła zazdrość. A moim zdaniem Pacewicz, jakiekolwiek motywy by za nim nie przejawiały, ma sporo racji. Z braku telewizora nie oglądam dużo telewizji, ale fragmenty programów prowadzonych przez Rymanowskiego jakoś mnie nie powalają, jak całe dziennikarstwo telewizyjne zresztą polegające na prostej formule, że musi być ostro i z przytupem, nie ważne na jaki temat – „news” ma być. A taki jest chociażby program „Kawa na ławę” Rymanowskiego, gdzie nie ma miejsca na długą, rzeczową dyskusję, bo po 3 minutach przeskakuje się na następny wątek. Marzy mi się sytuacja, gdzie prowadzący dyskusję będzie przygotowany merytorycznie (chociażby dyskutując sprawę służby zdrowia był po przeczytaniu ze zrozumieniem ustaw). Bo jak widzę danego dziennikarza telewizyjnego (niech już będzie Rymanowski) prowadzącego dyskusję na tematy tak odległe od siebie jak służba zdrowia i korupcja w PZPN aż po modernizację i profesjonalizację armii, to robi mi się słabo.
Jak to ładnie brzmi: RAZ był, dzięki prezesowi, przy nadziei!
Bezcenne……
Nie mogę zrozumieć co spowodowało, że Rymanowski został wyróżniony.
On tak dobiera rozmówców i tak ich napuszcza na siebie, że dyskusje zaczynają przypominać walki kogutów. Chyba, że właśnie o to chodzi.
Gdyby takie walki (kogutów) były dozwolone, to p. Rymanowski miałby naprawdę duże pole do popisu.
Panie Adamie,
Polecam przeczytać tekst Matki Kurki, naprawdę wyśmienity i bardzo celny –
http://kontrowersje.net/node/1237
Przeczytane…
?Podwładny winien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem sprawy nie peszył przełożonego?
Tyle komenta w spr. Kaczyński/Ziemkiewicz
Komor.00.18
Matka Kurka po zmianie blogu i „prywatyzacji” bardzo obnizył loty. Juz myśłałem że przestanę tam zaglądać, ale felieton o Ziemkiewiczu jest bezbłedny !!!
Znakomite są też komentarze !
Właściwie na tym można sprawę RAZa zakończyć !
Z cały szacunkiem, Panie Redaktorze, ale jeśli ten wpis o czymś świadczy, to albo o tym, że Pan publicystyki redaktora Ziemkiewicza przez ostatnie 2-3 lata w ogóle na oczy nie oglądał, albo Pan to robił bez elementarnego zrozumienia niesionej przez nią treści. Sam nie wiem, co gorsze…
W ogóle czarne dni pisowców. Najpierw tracą wsparcie ostatnich nieszurniętych do końca (dziś po Kaczyńskim przejechał się też Semka) i zostaje tylko Rydzyk, potem polegli przy pomostówkach, a na koniec rozpoczęto wycinanie ich w KRRiTV. Dzięki tym zdarzeniom mogłem w sondzie na waszej stronie zagłosować, że „rok 2008 był dobry dla Polski”.
A co do Rymanowskiego… W trzech przypadkach na cztery nagrodę zdobywają przedstawiciele mediów elektronicznych. Świadczy to o słabości prasy, a Pacewicz odwrócił kota ogonem i tyle. To co w tym żenujące, to tekst Marcina Wojciechowskiego o tym, że dziennikarz telewizyjny musi się znać trochę na wszystkim i na niczym. A w dzisiejszej, weekendowej Wyborczej znalazłem bez problemu 10 artykułów, w których autorzy stawiają autorytatywnie tezy, mimo że brak im wykształcenia pozwalającego na merytoryczną opinię w określonym temacie (dotyczy to m.in. red. Wielowieyskiej, magistra szkoły teatralnej, która niczym prof. dr hab. prawa i wieloletnia prezes Trybunału Konstytucyjnego uraczyła mnie liczącym dwie kolumny „fachowym” uzasadnieniem niekonstytucyjności jednej z wczoraj przyjętych ustaw – wspominam akurat ją, bo dosłownie wczoraj w TVN24 nawoływała do dziennikarskiej rzetelności).
„Bóg się rodzi moc truchleje”
Warto się wgłębić i w pozostałe pozorne sprzeczności tego tekstu Franciszka Karpińskiego ze śpiewnika pieśni pobożnych:Pan niebiosów a obnażony,ogień krzepnie a blask ciemnieje,ma granice nieskończony,wzgardzony a okryty chwałą,śmiertelny król a nad wiekami,SŁOWO stało się CIAŁEM i mieszka między nami.
Podnieść rękę Boże Dziecię błogosław Ojczyznę…To nie pierwszy poeta,który widział Świat Ojczyzn.Znakomitym kontynuatorem takiego myślenia był Cyprian K.Norwid.Godzi się tu przypomnieć jego wiersz PSALM WIGILII,który dedykuję z moim mottem kolędy:”Bóg się rodzi moc truchleje…”
I
O, dzięki Tobie, Ojcze ludów Boże,
Że ziemię wolną dałeś nam i nagą,
Ani oprawną w nieprzebyte morze,
Ni przeciążoną gór dzikich powagą,
Lecz jako piersi otworzoną Boże…
II
Więc na arenie tej się nie ostoi
Przeciwnik żaden, jeno mąż bezpieczny
I ten, co za się nierad szuka zbroi,
Ale zupełny, wcale obosieczny,
Który jak gwiazda w niebie czystym stoi.
III
I za to jeszcze dzięki Ci, o Panie,
Że człek się ówdzie laurem nie upoi
` Ani go wiatrów ciepławych głaskanie
Prze atłasowi w nicość i rozstroi
Na drzew i kwiatów motyle kochanie.
IV
Strzeliście w niebo spojrzy on ku Tobie,
Który przez stajnię wszedłeś do ludzkości,
I w grobie zwiędłych ziół leżałeś w żłobie,
I w porze ziemskich próżnej zalotności,
I kiedy cały świat się tarzał w grobie.
V
Za prawo tedy do Polski obszaru
Dziękujem Tobie,któryś niezmierzony,
Wszech-istny jednak z obłoków wiszaru
Patrzący na świat w prawdzie rozdzielony
Światło-cieniami czaru i roz-czaru.
VI
I który łaski zakreślisz promieniem
Dzielnicę ludów w czas ludów chaosu,
Tak, jako morze obszedłeś pierścieniem
I nie rzuciłeś gór na wagę losu,
Lecz najpodlejszym bawisz się stworzeniem.
VII
Do Ciebie, Ojcze Ojczyzn, się podnosim
W tym to ubóstwie naszym bardzo sławnym,
I w tej nadziei, co po skrzydeł osiem
Przybiera co dzień i w płaczu ustawnym,
I w bólach, które tak mdło jeszcze znosim.
VIII
O, dzięki Tobie za państwo boleści,
I za męczeńskich koron rozmnożenie,
I za wylaną czarę szlachetności
Na lud, któremu imię jest cierpienie
I za otwarcie bram… nieskończoności.
Wszystkim uczestnikom Forum POLITYKI życzę wczucia się w te słowa,będa pomocne w odczytywaniu intencji i opiniowaniu.
Miałem możliwość wysłuchania przemyśleń Justyny Łukaszewicz PROBLEMY KULTUROWE W PRZEKŁADACH LITERACKICH.Można powiedzieć,że nie tylko o przekłady chodzi,ale i szukanie intencji.Dziwnie wypaczone ma gospodarz tego bloga.
Z okazji Świat narodzin Jezusa jako człowieka i jak się póżniej okazało największej Nadziei aby do lamusa historii mogło odejść nadużywanie bezwzględnego prawa silniejszego wszystkim komentatorom owocnego udziału aby to SŁOWO stało się CIAŁEM.
Nie mogę zgodzić się z opinią Janka, jakoby popularność dziennikarstwa „telewizyjnego” była wynikiem „słabości prasy”. Otóż jest ona konsekwencją oczywistego faktu, że oglądactwo wyparło czytanie, epoka obrazkowa zastąpiła epokę Gutenberga. Czytanie ze zrozumieniem to sztuka niełatwa, a oglądanie obrazków nawet z gadającymi głowami to zajęcie tyleż przyjemne, co ogłupiające…
A tak w ogóle teza „czarne dni pisowców” nie jest przypadkiem tezą autorytatywną?
Adwersarzu:
Telewizja jest popularna prawie wszędzie na świecie. W jednych krajach oznacza to spadek poczytności gazet, w innych nie. W Polsce tak. Zwrócę jeszcze tylko uwagę na fakt, iż 99% naszych gazet wychodzi w formacie tabloidowym, rzecz która zszokowałaby Czecha, Niemca, Francuza czy Brytyjczyka. A tak jest przecież wygodniej. Nie aż tak wygodnie jak włączenie telewizora, ale… nieważne. Każdy może wyciągnąć z tego wniosek jaki chce, lub w ogóle go nie wyciągać.
Teraz to co ważne… wysiłek intelektualny. Będzie to może niegrzeczne z mojej strony, bo zrobię to na blogu dziennikarza „Polityki”, a posłużę się przykładem akurat z tego tygodnika, ale inaczej nie mogę, bo poza Polityką czytam z tygodników tylko „Przekrój”, którego egzemplarza już się pozbyłem…
Wywiad Jacka Żakowskiego z Adamem Michnikiem z cyklu „Rozmowy na XX-lecie”. Całość zajmuje cztery strony (w tym dwa duże zdjęcia Adama Michnika, bo przecież prasa się kulturze obrazkowej nie poddaje – po prostu ktoś może nie wiedzieć, jak wygląda Adam Michnik). Na tych czterech stronach Jacek Żakowski zadaje Michnikowi około trzydziestu pytań, wiele z nich o kapitalnym znaczeniu, na które Michnik, żeby odpowiedzieć rzetelnie, musiałby napisać książkę. Michnikowi wystarczy kilka zdań. Czasem zamieniają się rolami i wtedy Jacek Żakowski potrafi w 6 (sześciu) zdaniach wytłumaczyć, dlaczego hasła IV RP prowadziły do wykluczenia i dlaczego w swoim czasie chwyciły. Cały wywiad do przeczytania w (najwyżej) 20 minut i już wiemy „na czym ten świat stoi”. Naprawdę nie jest to rozwijające ćwiczenie intelektualne.
Niby dlaczego uważa Pan, że ma to większą wartość niż gdyby Żakowski i Michnik odbyli taką rozmowę w radio? Albo wystrzeliwane jak z karabinu maszynowego pytania przez Monikę Olejnik w rozmowach z cyklu „Dwie na Jednego” i zdawkowe odpowiedzi na łamach Gazety Wyborczej – to mądrzejsze niż to samo w formie ustnej w TVP, TVN, czy gdzie ona tam teraz pracuje?
A zwrot „czarne dni pisowców” to nie teza, tylko przyczyna dla której uważam rok 2008 za dobry dla Polski. Nie będę tu uzasadniał dlaczego uważam PiS za formację szkodliwą dla Polski, a w związku z tym jej niepowodzenia są dla kraju zjawiskiem pozytywnym, bo to nie mój blog (nie to jest tematem wpisu red. Szostkiewicza), a poza tym nie chcę spłycać.
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt.
Panie Janku,
jednakże pisząc o „czarnych dniach pisowców”, stawia Pan tezę, że formacja ta dostała lanie i to zasłużenie, jak teraz Pan dodaje (z czym się, notabene, zgadzam). Sprawą oczywistą jest, że zjawisko tabloidyzacji dosięgło i telewizji, i Internetu, widać to gołym okiem.
Sadzę, że problem tkwi w doborze tytułów prasowych i programów telewizyjnych o charakterze publicystycznym. Owszem, można karmić się wywiadami nawet z najpopularniejszymi komentatorami bieżących wydarzeń, to rzeczywiście nie wymaga myślowego wysiłku. Można jednak sięgnąć po tytuły wartościowsze, niczego nie ujmując „Polityce”. Na rynku dostępne są miesięczniki (tytułów nie podam z obawy o kryptoreklamę), w których publikowane są teksty wymagające namysłu, często też powodujące w czytającym tzw. dyskomfort poznawczy, ponieważ niespodziewanie może się okazać, że nasz ogląd rzeczywistości był z gruntu fałszywy. Może zdarzyć się na przykład tak, że nie mając dostępu do istotnych informacji, błędnie zinterpretowaliśmy motywy graczy politycznych albo też, czego Pan się słusznie obawia, spłyciliśmy problem.
Zalecam też całkowitą rezygnację ze stabloidyzowanych programów TV, a najlepiej pozbycie się telewizora… Popkulturowa papka tam serwowana wyjaławia i duchowo, i intelektualnie.
Zdając sobie oczywiście sprawę, że tak radykalne kroki nie mogą być wprowadzone w życie natychmiast, odwzajemniam życzenia: wesołych świąt!
Spokojnych świąt życzę również zacnemu Panu Redaktorowi i wszystkim blogowiczom.
Polecam uwadze Gospodarza i Blogowiczów – http://www.femalesinfront.eu/default.asp?view=front&lang=pl !
Ziemkiewicz uważa się za dziennikarza rozsądnego i obiektywnego. Sęk w tym, że ów obiektywizm mieści się w bardzo wąskim marginesie: między Kurskim, a Kaczyńskim.
Skoro Ziemkiewicz przez kilka lat warzył wazelinę, to niech ją teraz pije.
Panie Redaktorze !
Niniejszym przesyłam Panu (i całemu „blogowisku”) najserdeczniej życzenia świąteczne.
Pozdrawiam
WODNIK53
PS: Z innej beczki (w przedmiocie: „Bałkany” będę Pana męczył do śmierci i jeden dzień dłużej – to wspomnienie dysput jakie toczyliśmy na tym Blogu rok temu, ale i dwa i trzy etc.)
Ci „niedobrzy” wg Pana opinii i sądów Serbowie sami już doszli do tego, że zbrodniarzy serbskich stawiają przed sądami w Belgradzie za morderstwa na obywatelach Serbii narodowości albańskiej (właśnie zaczyna się proces członków organizacji paramilitarnych i policjantów oddziałów specjalnych dokonujących tych czynów w Kosowie AD’1998-99). W Kosowie i Albanii Haradinaje, Taci, Ramzowie czy Jashari są nadal uważani za bohaterów, choć wszyscy prawie (nawet pani C.del Ponte o tym „bąknęła”) wiedzą czym przede wszystkim – walka o „wyzwolenie” Kosowa była wtórnym ich procederem tłumaczącym główne ich zajęcia – była ich profesja w tamtych latach: przemyt narkotyków, ludzi, handel bronią, kobietami i dziećmi (wiele wspaniałych fortun tak powstało, będących dobrym punktem wyjścia do „gospodarki” rynkowej i pozwalających prominentnym „wojakom” z UCK dziś i jutro wspaniale funkcjonować). I też większość wie (choć z Pańskich wypowiedzi – jak pamiętam dyskusje na tamte tematy – wynikał prosty podział; źli Serbowie – dobrzy Albańczycy/Kosowarzy) iż po stronie albańskiej tak samo jak po serbskiej działały mordercze komanda, dokonywano morderstw i czystek, terror był dniem powszednim UCK – nie tylko na Serbach ale i na Albańczykach nie chcących poddać się dominacji terrorystycznej UCK. Niby „wolne” Kosowo jest bardziej jednorodne etniczne dziś pod „demokratycznym” mandatem UE i rządzone przez mafijnych niby-demokratów, niźli było w „autorytarnej” Jugosławii Milosevićia: gdzie są nie tylko Serbowie z Kosowa, ale i Cyganie, ale i Gorganie, gdzie Bułgarzy i Czarnogórcy. Z multikulturowego regionu stało się Kosowo drugim quasi-państewkiem narodu albańskiego. Podobnie rzecz się ma pod względem religijnym – zapanował powszechnie islam (meczety i minarety rosną w Kosowie jak „grzyby” po deszczu, za pieniądze szejków z płw.Arabskiego – czyli profil tego właśnie islamu będzie „właściwy”, wahabickiego chowu – efekt: zobaczymy za 40 – 50 lat). Może Pan Redaktor odpowie na moje wątpliwości i refleksje w jednym z kolejnych felietonów – pozdrawiam serdecznie.