Skandalistka BBC

Skandal W drugim krajowym programie radia BBC: dwaj komicy?satyrycy?di-dżeje? showmeni? nagrywali się na uszach wielomilionowej publiczności na sekretarkę telefonu znanego starszego aktora, by mu powiedzieć, że mieli seksualnie do czynienia z jego wnuczką. Bardzo śmieszne. W pierwszej połowie lat 90 pracowałem w BBC w Londynie, gdzie uczyłem się, co to jest radio publiczne w wydaniu brytyjskim. BBC było dla mnie wzorem poważnego dziennikarstwa o znaczeniu światowym. Tamta lekcja zapadła we mnie na zawsze.

Do dziś BBC jest dla mnie punktem odniesienia: to w BBC nie do pomyślenia, kręcę głową, słuchając niektórych naszych audycji w radiu i TV. To nie do pomyślenia, by na przykład prezenter manifestował na antenie swoje prywatne polityczne sympatie w medium utrzymywanym z publicznych pieniędzy.

I oto taka wpadka w Korporacji. Owszem, głowy już poleciały, jeden ze skandalistów ustąpił, drugi został na trzy miesiące zdjęty z anteny, lecz w miarę jak napływają szczegóły, sprawa staje się jeszcze bardziej głupia i przykra. Po pierwsze, lawina skarg od publiczności napłynęła dopiero, kiedy jeden z tabloidów, prowadzący od dawna wojnę z BBC, nadał rozgłos idiotycznym seks-żartom showmenów. Zaraz po emisji były raptem dwa protesty. Po drugie, nieszczęsny program był nadany z ,,puszki”, czyli z taśmy, a nie na żywo, co dziś jest zwykle normą. Skoro tak, to czy ktoś go przed emisją przesłuchał, jak każe procedura i zaakceptował na antenę? Stąd dymisja tak zwanego ,,kontrolera” BBC2, skądinąd bardzo cenionego fachowca (tu, szkoda, że poniewczasie, BBC zachowało się, jak należy – czy u nas ktoś by się tak w mediach zachował w obliczu skandalu?).

Po trzecie, ponad 30 tysięcy zażaleń sprowokowało młodszych słuchaczy do obrony showmenów: cóż takiego się stało, to tylko wygłupy, a my ich kochamy (BBC2 to faktycznie wielki sukces na bardzo trudnym rynku radiowym). Czy gdyby komicy tak sobie zażartowali z siostry takiego ich obrońcy, też stawałby w ich obronie ? Tylko patrzeć, jak odezwą się głosy, że to zamach na wolność słowa, tradycyjne brytyjskie poczucie humoru, pokolenie Internetu itp.

Nie wspomniałem, że jeden z tych gwiazdorów od seks-telefonu dostaje na mocy specjalnego kontraktu 6 mln funtów honorarium: trzymiesięczna ławka rezerwowych oznacza, że nie zarobi 1-2 mln funtów. I to jest równie bulwersujące, że można dziś w BBC dostać taki kontrakt za takie występy. Rozumiem, że nie samymi poważnymi programami człowiek żyje, ale w mediach publicznych mnie to jednak zaskoczyło. Jasne, że płacą, jak uważają, tylko dlaczego uważają, że tacy komicy są aż tyle warci? To trochę tak, jak z tymi menadżerami upadających banków, którzy dostają krociowe odprawy z pieniędzy podatników, z których część może być nawet ich ofiarami. Burzy się nie tylko sumienie, ale i zdrowy rozsądek.

Na tym tle nie tylko polskie finanse, ale i polskie talk-shows typu ,,Szymon Majewski” wychodzą na mniej dotknięte chorobą oglądalność=jakość=kasa. Nawet w najbardziej chyba skandalizującym show Kuby Wojewódzkiego, pełnym aluzji do seksu, o takim numerze jak w BBC2 nie słyszałem (ale ja rzadko te programy oglądam – mogłem przeoczyć). Ale nie spieszę się z generalizacjami. Może być tak, że moje wyobrażenie o wysokich standardach BBC jako wzorze dla innych, w tym polskich mediów publicznych, jest dawno nieaktualne.

Jesteśmy w epoce internetowego populistycznego anarchizmu, który niszczy hierarchie i miary czasów wcześniejszych. Żadnych świętości. Dziś wnuczka znanego aktora, jutro twoja wnuczka. I ani cienia refleksji, że ten, kogo wybieramy na ofiarę, to żywa czująca istota, która nie jest i nie chce być bohaterem e-mediów.    

XXXX

Przy okazji wołyńskiej wypłynął motyw relatywizmu.  Tymczasem konstatacja, że w stosunkach polsko-ukraińskich zderzają się dwie dość radykalnie odmienne prawdy, polska i ukraińska, o tych samych zdarzeniach i dążeniach, nie jest relatywizmem, tylko stwierdzeniem faktu.  Podobnie nie jest relatywizmem wskazywanie i analizowanie różnic między np. przypadkiem Kosowa a przypadkiem Osetii Płd. Co do stosunków polsko-rosyjskich, także nie widzę relatywizacji w tym, że dobre stosunki z Ukrainą uważam za ważniejsze niż z Rosją, ale oczywiście życzyłbym sobie, by te ostatnie układały się lepiej i nie staczały na poziom jakiegoś pretensjonalnego kabaretu politycznego.