Wałęsa, czyli potęga mitu

Wspaniałe obchody 25-lecia Nobla dla Wałęsy plus jego 65 urodzin. Lekcja historii w nowoczesnej oprawie multimedialnej, niewolna od emocji i łez, za to wolna od nienawiści i obsesji. TVP nie była zainteresowana transmisją ani rejestracją, na szczęscie Polsat był. Już za to jedno należy się prezesowi Urbańskiemu dymisja. Pytlowanie o misji, znaczeniu historii dla współczesnej polskiej tożsamości, o tak, w tym szefostwo TVP celuje, a jak przychodzi doskonała okazja, by młodzi coś uszczknęli z tego naszego mitu założycielskiego, jakim jest Lech Wałęsa jako lider Solidarności, to prezesi się wypinają.

Wałęsa dziś przyciąga ludzi, których w 1990 r. odepchnął. I na Zamku Królewskim, i w Teatrze Wielkim nie widziałem nikogo, kto wtedy przed laty głosił pochwałę Wałęsy. Spotkałem za to prawie w komplecie – niestety już bez prof. Geremka – sztab wyborczy Tadeusza Mazowieckiego, na czele z nim. Przypomniało mi się, jak będąc rzecznikiem prasowym tej kampanii, miałem okazję słuchać wątpliwości Mazowieckiego i Geremka, czy ta walka Wałęsy z Mazowieckim jest potrzebna. Ale dziś nic już nie zmienimy. Nie napiszemy na nowo tej opowieści.

Trzeba się cieszyć, że mieliśmy szczęście żyć w tej epoce ,,ludzi wolności” takich jak Wałęsa, Geremek czy Michnik. Jego zażarci wrogowie, którzy pod pozorem, że szukają prawdy, niszczą mit Solidarności, żyją przeszłością. Nie są w stanie oderwać się od egocentrycznych porachunków. Ci sami ludzie będą sławić Powstanie Warszawskie. Ostatnio do tych chwalców jednej z naszych największych tragedii narodowych, dołączył pisarz Jarosław Marek Rymkiewicz. Nazywa Powstanie drugim najważniejszym po chrzcie Mieszka aktem założycielskim Polski jako wspólnoty. Rzeź miasta wydanego na pastwę hitlerowcom wydaje mi się czymś potwornym, choć sam uważam, że Powstanie broni się nie jako akt polityczny, lecz jako mit narodowy.

Ale tym bardziej na pochwałę, obronę i upowszechnianie zasługuje mit Solidarności jako pokojowa metoda walki o cele narodowe. Mało kto wie w świecie o naszych powstaniach zbrojnych, włącznie z Warszawskim, za to o ruchu Solidarności i robotniku Wałęsie rzucającym wyzwanie systemowi oficjalnie służebnemu wobec ludzi proacy, wie prawie każdy na globie.  Wałęsa pobudza do dziś wyobraźnię ludzi w różnych miejscach świata, gdzie toczy się walka o prawa ludzkie z autorytaryzmem, jak choćby za miedzą – w Białorusi.   

Wałęsa jest dobrem narodowym, znakiem firmowym nowej demokratycznej Polski. To jest oczywiste dla ludzi, którzy przyszli świętować w poniedziałek jubileusze Lecha, odrzuciwszy dawne animozje. Zrobili to ponad podziałami, które przecież wciąż między nimi istnieją w szczegółowych sprawach. Zrobili to, by okazując szacunek dziełu Wałęsy, oddać sprawiedliwość idei Solidarności, prawdziwemu aktowi założycielskiemu Polski odrodzonej po 1989 r. Poniedziałkowe ceremonie warszawskie nie były kultem jednostki, lecz podziękowaniem za ten mit, którego symbolem jest Wałęsa.